HFM

Emotiva Airmotiv GR1

010 013 Hifi 05 2021 006
Emotiva słynie ze świetnych wzmacniaczy oferowanych w jeszcze świetniejszych cenach. Dan Laufman – założyciel amerykańskiej firmy – postanowił niedawno wypłynąć na szersze wody i wzbogacić katalog o zupełnie nowe produkty.

Pierwszym urządzeniem Emotivy spoza oferty wzmacniaczy, które przewinęło się przez naszą redakcję, były kolumny Airmotiv T-Zero+ („HFiM” 2/2021). Teraz przyszła kolej na debiutanckie słuchawki Airmotiv GR1.
Czy oglądaliście serial „House of Cards”? Jeżeli nie, to polecam. Już pierwsza scena u nieprzygotowanego widza może wywołać niedowierzanie. A co to ma wspólnego ze słuchawkami? Planując recenzję, pomyślałem o podobnym otwarciu, które już na starcie wzmogłoby czujność czytelników. Oto i ono: literki „GR” w nazwie oznaczają „Graphene Reference”. Dalej będzie równie ciekawie.

 

Zdjęcia: Bartosz Wężyk


Budowa
Emotivy Airmotiv GR1 to klasyczna konstrukcja przewodowa, bez Bluetootha, aktywnej redukcji hałasów i podobnych udogodnień. W czasach eksplozji bezprzewodowości konstruktor mógł ulec modzie i zaprojektować zestaw „na miasto”. Wzrosłaby rozpoznawalność marki oraz liczba potencjalnych nabywców. Nic z tego. GR1 to ukłon w stronę audiofilów i melomanów, którzy wolą się skupić na niuansach muzyki, a nie na tym, by nie zaplątać się we własne nogi, kiedy przechodzą przez jezdnię.
Emotivy GR1 są duże, ciężkie i wzbudzają zaufanie, zanim jeszcze włożymy je na głowę. Gdy przyjrzymy im się bliżej, odkryjemy, że prezentują też wysoki poziom wykonania.
Duże obudowy o średnicy 9 cm wykonano z jesionu i wykończono w odcieniu przypominającym heban. Jesion jest drewnem ciężkim i twardym. Używa się go w przemyśle lutniczym, a najbardziej znanym producentem gitar, wykorzystującym jego właściwości do produkcji korpusów, jest Fender (modele American Ultra Stratocaster, Original ‘50s Telecaster czy Original ‘60s Telecaster Thinline). Brzmienie jesionowych instrumentów wydaje się bogate w harmoniczne, lekko rozjaśnione i z długim sustainem.
GR1 to wokółuszna konstrukcja półotwarta, przez producenta określana jako „semi aperiodyczna”. Muszle z przetwornikami są chronione przez dwuwarstwowe ażurowe dekielki. Część zewnętrzna, oksydowana na czarno, wzorem nawiązuje do atomowej struktury grafenu. Pod nią znajduje się aluminiowa płytka z symetrycznie rozmieszczonymi otworami stratnymi, wpisanymi w heksagonalne ramki. Emotiva informuje, że obudowy wycięto strumieniem wody, choć nie precyzuje, o które elementy chodzi.
Dynamiczne przetworniki o średnicy 50 mm nie są, bynajmniej, pierwsze z brzegu. Ich membrany wykonano z cienkich płatków poliwęglanu i obustronnie wzmocniono grafenem naniesionym techniką infuzji. Uzyskano w ten sposób niewielką masę, połączoną z wysoką sztywnością i dobrym tłumieniem wewnętrznym. Cewki nawinięto aluminiowym drutem pokrytym miedzią.



010 013 Hifi 05 2021 001

 

Ozdobne dekielki wzorem
nawiązują do grafenowych
przetworników.

 


Przetworniki od uszu oddzielają płytki dyfuzyjne z naniesionymi oznaczeniami kanałów. Muszle opierają się na głowie na specjalnie wyprofilowanych poduszkach z pianki termokształtnej, obszytej wysokiej jakości perforowaną ekoskórą. Poduszki są wymienne, a trzymają się obudów za pośrednictwem mocnych zaczepów. W razie zniszczenia bez problemu można je wymienić.
W dolnych częściach muszli zamontowano gniazda 2,5 mm. Do GR1 dołączono  solidny dwumetrowy przewód z wtykiem minijack 3,5 mm od strony źródła. W zestawie znajduje się też przejściówka na duży jack 6,35 mm. Producent zapowiada, że w niedalekiej przyszłości zaproponuje opcjonalne przewody z wtykami symetrycznymi.


Jarzma mocujące muszle wykonano z blachy stalowej. Wewnątrz pałąków zastosowano specjalny system regulacji, wykorzystujący mechanizmy kulkowe. Gwarantuje to stabilność ustawień oraz łatwość i precyzję ewentualnych zmian. Górna część pałąka została obłożona gumą i miękką pianką oraz obszyta ekoskórą. Perforacja na części bezpośrednio stykającej się z głową ułatwia wentylację. Jest niezbędna, ponieważ pałąk ma tu aż 6 cm szerokości.
Ważące niemal 40 deko GR1 powinno się czuć na głowie, jednak dzięki wspomnianemu pałąkowi już po pięciu minutach można zapomnieć o ich istnieniu. Do tego, co zaskakujące, słuchawki nie przypominają o sobie nawet po kilku godzinach nieprzerwanego używania. Półotwarta konstrukcja powoduje, że nieźle izolują od świata zewnętrznego, choć część odgłosów otoczenia przedostaje się do uszu w przerwach pomiędzy utworami.

010 013 Hifi 05 2021 001

 

Obudowy z drewna jesionu

 


Przed odsłuchem
Wysoka skuteczność GR1 połączona z niską impedancją może skłaniać do podłączenia ich do sprzętu przenośnego i… nie będzie to mezalians.
Słuchawki Emotivy ważą i wyglądają, jakby spalały tonę koksu na godzinę, ale zadziwiająco dobrze dogadały się ze smartfonem. Wprawdzie potencjometr głośności musiał powędrować pod sam koniec skali, jednak w sytuacji awaryjnej nie przekreślałbym tego wariantu. Mimo to Emotivy znacznie lepiej zagrały z przenośnym odtwarzaczem plików. Przy głośności w okolicach 60 % odezwał się całkiem niezły bas i pojawiła szeroka scena stereofoniczna. Pełnię możliwości amerykańskie nauszniki ukazują jednak dopiero podłączone do stacjonarnego wzmacniacza słuchawkowego i poniższy opis będzie dotyczył właśnie takiej konfiguracji.

010 013 Hifi 05 2021 001

 

W każdej muszli zamontowano
2,5-mm gniazdko. Łatwo wymienić
okablowanie.

 


Wrażenia odsłuchowe
W czasie strojenia debiutanckich słuchawek Dan Laufman mógł obrać dowolny kierunek. Z jednej strony, mógł powalczyć o wybrednych audiofilów i ustawić „monitorowe” brzmienie faworyzujące średnicę i wysokie tony. Z drugiej – mógł puścić oko w stronę młodocianej klienteli i uwypuklić bas. Wybrał wariant najbezpieczniejszy, z wyrównaną charakterystyką i delikatnie tylko podkreślonymi skrajami pasma. Czy to źle?
Zblazowani trójpłytowi audiofile będą kręcić nosem. Gładkolicy rycerze ortalionu mogą poczuć niedosyt „bassu”, natomiast cała reszta melomanów powinna GR1 zwyczajnie polubić. Bo choć długo nie zdejmowałem ich z głowy, czemu sprzyjała praca zdalna, to w ciągu kilku tygodni z najróżniejszym repertuarem nie znalazłem żadnych słabych punktów. Zamiast nich było mnóstwo zalet, ale trudno to uznać za powód do zmartwień.
Zapewne jesteście ciekawi, czy zastosowanie grafenowych (a właściwie grafenowanych) przetworników nie było przerostem formy nad treścią. Ani trochę. Emotivy okazały się bardzo, ale to bardzo szybkie i pod tym względem przypominały flagowe JBL-e Club One, również wyposażone w podobne głośniczki („HFiM” 7-8/2020). Czyli coś jest na rzeczy.
Zastanawiałem się kiedyś, gdzie najpierw trafi grafen, który przecież jest ultranowoczesną, kosztowną i skomplikowaną technologią. Obstawiałem high-endowe kolumny, w których nawet śrubki kosztują fortunę, ale czy ktoś się spodziewał, że pojawi się w słuchawkach za półtora tysiąca? Nie wiem, czy producenci przetworników planarnych czują na plecach oddech konkurencji, ale z pewnością mają o czym myśleć. Zwłaszcza że szybkość reakcji na impuls dopiero otwiera listę zalet GR1.

010 013 Hifi 05 2021 001

 

Do słuchawek dołączono sztywne,
wyprofilowane etui z ekoskóry,
wyłożone welurem.

 


Ogólny charakter brzmienia został delikatnie ocieplony. Pojawiły się mięsisty, mocny i zaokrąglony bas oraz plastyczna średnica. Na szczęście, nie odbyło się to kosztem wysokich tonów. Całość przypomina dobrze skomponowaną potrawę, podkręconą kropelką tabasco.
Na Emotivach żadna płyta nie brzmi źle. Czy to współczesne produkcje, zanurzone w gęstym elektronicznym sosie, akustyczny jazz sprzed sześciu dekad, klasyczne pozycje rockowe, czy wreszcie kompozytorzy epoki baroku – amerykańskie słuchawki dopasowują się do stylu i epoki. Także albumy nagrane kiepsko i płasko, jak wczesne, jeszcze monofoniczne wydawnictwa Elvisa Presleya, brzmią angażująco i zachęcają do zgłębienia dorobku Króla rock’n’rolla. Nawet jeżeli się w tej estetyce szczególnie nie gustuje.
Mimo wszystko największym atutem GR1 wydaje się stereofonia, która w pełni zasługuje na miano spektakularnej. Bardzo szeroka scena z wyraźnie zaznaczonymi planami mogłaby być dumą niejednych planarów. Sporo się dzieje za i przed głową, a specjalne zabiegi dźwiękowe, np. w „Amused to Death” Watersa, wypadają wiarygodnie i intrygująco.
O ile efekty przestrzenne umiejscowione na bardzo obszernej scenie są charakterystyczną cechą nagrań binauralnych (realizowanych z użyciem „sztucznej głowy”), o tyle w przypadku popularnych wykonawców, stroniących od podobnych fanaberii, można je uznać za coś zupełnie nieoczekiwanego. I nie mówię tu nawet o audiofilskim kanonie (Cassandra Wilson, Antonio Forcione, Yello), ale też o nagraniach dawnych gwiazd wytwórni Motown (Marvin Gaye, The Supremes, The Commodores), Osibisy, a ze współczesnych – Alicii Keys.
Osobny rozdział tworzą nagrania koncertowe. Zazwyczaj trudno w nich o precyzyjną lokalizację wykonawców, mają jednak przewagę w postaci szerokiej sceny nad produkcjami studyjnymi. Nie wszystkim słuchawkom udaje się ją prawidłowo odwzorować, jednak GR1 poradziły sobie bez zarzutu. Mało tego, skłoniły mnie do zapuszczenia się w rejony, które zwyczajowo omijam szerokim łukiem. Dzięki nim zupełnie przypadkowo odkryłem np. multiinstrumentalistę Cosmo Sheldrake’a i jego niezwykłe płyty „Galápagos” oraz „Wake Up Calls”. I właśnie to rozbudzenie ciekawości oraz chęci poszerzenia horyzontów stanowi kolejną ogromną zaletę GR1.

010 013 Hifi 05 2021 001

 

Komfort zapewniają miękki,
szeroki pałąk i grube wokółuszne
poduszki.

 


Konkluzja
Nie ukrywam, że pierwsze słuchawki Dana Laufmana bardzo mi się spodobały i z żalem oddaję je dystrybutorowi. Postanowiłem na jakiś czas wstrzymać się z zakupami, choć w kolejce do testów czekają już inne, zapewne nie mniej ciekawe modele. Wy, na szczęście, nie musicie podejmować

010 013 Hifi 05 2021 001

 

Jarzma z oksydowanej stali.

 

podobnych zobowiązań.

Opinia 2
Czy miałem na głowie wygodniejsze słuchawki? Może Sennheisery HD 600, może otwarte Audio-Techniki? Musiałbym porównać łeb w łeb, ale skoro o nim mowa, to warto zauważyć, że w Emotivach można spędzić pół dnia i nie powinny dokuczać. Owszem, są ciężkie, jednak szeroki pałąk równomiernie rozkłada masę na dużej powierzchni, a miłe w dotyku, chłodne poduchy delikatnie, choć dokładnie przylegają do głowy.
Emotiva dopiero debiutuje w segmencie słuchawek. Warto ten fakt podkreślić, ponieważ prezentowany dźwięk bardziej pasuje do wieloletnich badań, doskonalenia i szlifowania ideału niż do „złotego strzału” w czasie pierwszej wizyty w kasynie. Udało się osiągnąć… bezkompromisowy kompromis. Jeżeli ktoś poszukuje wybitnej szczegółowości, wybierze zamknięte Audio-Techniki, a kiedy potężnego basu – JBL-e z najwyższej półki. Przestrzeni? Audeze. Wszystkiego razem się nie da. A może jednak?
Ostateczną odpowiedź pozostawię osobom, które będą używać Airmotivów miesiącami. Standardowy test daje zbyt mało czasu na takie wnioski, jednak porównanie z liderami tego przedziału cenowego już w pierwszych sekundach daje do myślenia. Jeżeli trafimy na odpowiedni repertuar, na przykład soundtracki, od razu poczujemy JBL-ową masywność, posadowioną na fundamencie potężnego basu. Dźwięk pulsuje rytmem dynamicznych akcentów,  te zaś przybierają formę mocnych, sprężystych ciosów. Czujemy miłe ciśnienie i cieszymy się efektowną oprawą filmów akcji. Nie wiem, jak się udało to, że dźwięk o takiej gęstości pozostaje w pewnym sensie lekki, a już na pewno – przyjemny i relaksujący. Bas nie wchodzi ciężkim buciorem w wyższe obszary pasma. Nie rozlewa ciemnej farby w średnicy. Nie zaciska wiolonczelom spinacza do bielizny na nosie. Przejrzystość pozostaje nie gorsza niż w HD 600, a bliska Audio-Technikom za dwa razy większą sumę. Nie trzeba się też do niej przyzwyczajać, bo jest naturalna, a nawet – w pewnym sensie – aksamitna.
To samo dotyczy wysokich tonów. „Air” połączony w jednym słowie z Emotivą przywołuje skojarzenia z kolumnami tej firmy, w których zamontowano przetworniki AMT. Kto zna zalety tej konstrukcji, temu nie trzeba nic więcej tłumaczyć. Dość powiedzieć, że łączy ona brzmieniowe zalety dobrej kopułki i elektrostatu. W GR1 AMT nie ma, ale mimo to oferują ujmujące bogactwo szczegółów, zróżnicowanie barw rysujących się konturowo i bez uśrednienia, otoczone spokojem oraz czystym powietrzem, którym oddycha się lekko i rześko.
Równowaga sprawia, że najadamy się muzyką do syta, ale brzuch nie pęcznieje. Zawsze można lepiej, mocniej, szerzej, tyle że w brzmieniu GR1 niczego nie brakuje i trudno mi znaleźć coś, co chciałbym dodać.
Na koniec zamierzałem napisać, że trochę brakuje przestrzeni z Audeze. Skoro mamy już dwa składniki pełnej satysfakcji, przydałby się i trzeci. Ano jest, jak się okazuje w pierwszych sekundach filmowej projekcji. I to wszystko za 1450 zł w promocji.
Jestem w tym teście gościnnie, ale w moim odczuciu tabelka na końcu testu nie powinna mieć kropek. Emotivy przekraczają bowiem granicę hi-endu. Przyznawałem ten certyfikat słuchawkom wielokrotnie droższym, a mimo to mniej przekonującym. Skoro zatem sam nawarzyłem sobie piwa, to muszę je teraz wypić. Podejrzewam, że na jednym się nie skończy, bo wyszło wyjątkowo smaczne.


Maciej Stryjecki

Ps. A tak naprawdę skończyło się na tym, że redakcja zakupiła dwie pary GR1. Jedna z nich zostanie u mnie.

 

2021 05 22 09 10 27 010 013 Hifi 05 2021.pdf Adobe Reader

 

Mariusz Zwoliński
Zdjęcia: Bartosz Wężyk
Źródło: HFM 05/2021