HFM

artykulylista3

 

Grado SR80e

010 011 Hifi 09 2020 002
W poprzednim numerze opisywaliśmy Grado SR60e. SR80e są tylko o 120 zł droższe, a z zewnątrz nie różnią się niczym. Dopiero kiedy przyjrzymy się w dobrym świetle, zauważymy przez siatkę, że magnes przetwornika połyskuje czerwienią, a nie srebrem.



Budowa
Sam głośniczek jest podobno lekko poprawiony, ale producent nie precyzuje, na czym polegają zmiany. Nadal ma polimerową membranę i neodymowy magnes. Zamontowano go w okrągłej muszli, wykonanej z poliwęglanu. Materiał wygląda jak zwykły plastik, ale w informacji prasowej zaznaczono, że optymalnie tłumi niepożądane rezonanse.
Od strony ucha membranę chroni dyfuzor z wyciętymi otworami, dodatkowo zabezpieczony gęstą plecionką, nie przepuszczającą zanieczyszczeń ani kurzu. Muszle są mocowane na obejmach, dających niewielki zakres regulacji w pionie. Od góry wychodzi z nich stalowy pręt, wpasowany w plastikowe kostki z oznaczeniem kanałów. To z kolei regulacja w poziomie – szeroka i automatycznie dopasowująca się do ucha. Te same pręty służą do dostosowania do wielkości głowy użytkownika. Dzięki temu nieruchomy pałąk może być delikatniejszy i lżejszy, przy zachowaniu odpowiedniej sztywności.
Jedyną uwagę można zgłosić do braku poduszki stykającej się z czubkiem głowy. Stalową listwę osłania tylko obszycie ze sztucznej skóry, choć to wystarczy, bo słuchawki nie naciskają z tej strony. Są lekkie jak puch i gdyby nie ciężki i gruby przewód, można by nie poczuć ich na głowie.

010 011 Hifi 09 2020 001

Grado przywiązuje wielką wagę
do kabli. Pewnie dlatego tyle… ważą.
 

 


Nacisk na uszy jest za to spory. Jak na słuchawki otwarte wręcz zaskakujący, ale dzięki temu można mieć pewność, że SR80e nie spadną w czasie biegania. Masa i grubość przewodu to „przypadłość” wytwórni z Brooklynu – wszystkie Grado tak mają. Wynika to z przekonania, że przewód w znacznym stopniu wpływa na brzmienie.
Poduszki nauszne są wygodne i miękkie. W dodatku można je wymienić, kiedy się zniszczą. Zapasowe kosztują zaledwie 50 zł za parę. Inne akcesoria Grado, takie jak kable, przejściówki i przedłużacze, również są rozsądnie wycenione. Firma nie kasuje za logo.
Standardowy przewód ma długość 2 m. Miała stanowić kompromis pomiędzy użytkowaniem domowym i na zewnętrz, jednak w obu przypadkach okazuje się nie do końca trafiona. W podróży i na spacerze 2 m to trochę za dużo. Z kolei z kanapy do wzmacniaczu zwykle mamy dalej. W końcu długości 3-3,5 m producenci nie wyssali sobie z palca.
Firmowy kabelek zakończono wtykiem typu mały jack. W komplecie znajduje się solidna przejściówka na duży 6,3 mm. Całość jest pakowana w tekturowe pudełko.
Słuchawki nie są może szczytem elegancji i pieszczotą dla oka, słyną jednak z wytrzymałości i długowieczności, a opinie te potwierdzają użytkownicy od 1995 roku, kiedy to ukazała się pierwsza wersja SR80. Od tamtego czasu jeszcze jedno pozostało bez zmian: produkcja w USA, w tym w pełni ręczny montaż każdego egzemplarza. Na początku parowanie przetworników z tolerancją do 0,1 dB; na końcu – dokładna kontrola jakości.

010 011 Hifi 09 2020 001

Kable mocowane na stałe.
 

 


Wrażenia odsłuchowe
Opisywane przed miesiącem tańsze SR60e wyznaczają w swej kategorii cenowej poziom odniesienia w wielu aspektach. SR80e powtarzają wszystkie ich zalety i… wady. Nadal bowiem przy eleganckich Sennheiserach czy Denonach wyglądają jak ubogi krewny, na dodatek plastikowy, że aż strach.
Brzmienie jest jednak oddalone od plastikowej estetyki bardziej, niż można to sobie wyobrazić. Jeżeli istnieje wśród słuchawek wzorzec „analogowego dźwięku”, to jest nim właśnie Grado.
Na początku warto zastrzec, że nie ma nic wspólnego ze stereotypem, który kojarzy się z ociepleniem i zaokrągleniem konturów. Przejrzystość to dla SR80e  priorytet. Zachowują się jak studyjny monitor, służący do wyłapywania błędów w nagraniu. Słychać szczegóły w tle, również w postaci skrzypiących krzeseł i pracy klapek w klarnetach. Choćby ze względu na fakt, że góry jest dużo. Będzie ostro? W żadnym wypadku, bo mimo tej hojności mamy do czynienia z aksamitną gładkością, dźwięcznością i jędrnością. Gitara akustyczna brzmi zachwycająco.
Jeszcze większe wrażenie robi średnica – gęsta i mięsista. Dźwięk wydaje się przez to większy, niż jest w rzeczywistości. Barwa instrumentów jest wzorcowo neutralna, a że źródła zostały lekko powiększone? To już zasługa prezentacji przestrzeni.
W monitorach studyjnych jest przybliżona do słuchacza. W SR80e go otacza i wciąga w wir zdarzeń. W kameralistyce wokalnej czujemy się tak, jakbyśmy stali razem z zespołem na scenie. Podobnie dzieje się z triem jazzowym. Zaskakują realizm, bezpośredniość i złudzenie uczestnictwa w koncercie na żywo. Wokale brzmią wciągająco i „akustycznie”. Z tego względu doskonale się ogląda filmy, zwłaszcza z lektorem. Trudno o lepszą czytelność tekstu.

 

010 011 Hifi 09 2020 001

Od strony ucha.
 

 


I tylko bas mógłby być głębszy i szybszy. Pasuje jednak do całości i większa jego ilość mogłaby zepsuć efekt. Prawdziwie audiofilski, choć w „nieaudiofilskiej” cenie.
Różnica pomiędzy SR60e a SR80e jest śladowa. Wiele osób jej w ogóle nie zauważy. Polega na niewielkim poszerzeniu sceny i trochę lepszej głębi. SR80e są chyba też odrobinę bardziej przejrzyste, ale za to już nie dam sobie uciąć ręki.


Konkluzja
Czy wobec tego warto dopłacić do SR80e? W kategoriach obiektywnych i patrząc na różnicę procentową – nie. Z drugiej strony – to tylko 120 zł. Obie decyzje będą trafne, a satysfakcja ze słuchania identyczna. 

 

 

2020 09 22 11 46 20 010 011 Hifi 09 2020.pdf Adobe Acrobat Pro DC

 

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 09/2020