HFM

artykulylista3

 

Sennheiser HD 350BT, HD 450BT

026 029 Hifi 6 2020 004
Sennheiser należy do producentów sprzętu hi-fi, którzy w kalkulacji cen detalicznych twardo stąpają po ziemi. Oferuje zaawansowane rozwiązania techniczne, także na rynku profesjonalnym, ale nie oczekuje za nie fortuny. Przykładem choćby świetne słuchawki HD 600.

Flagowy model miał premierę ćwierć wieku temu i z ceną oscylującą w okolicach 1500 zł należał wtedy do najdroższych słuchawek w Polsce. Minęły dwie i pół dekady. Cały rynek zrobił potężnego fikołka, a Sennheiser wciąż produkuje HD 600 w niemal niezmienionej formie i cenie. Czy przez ten czas przestały być świetne? Ani trochę. Czy straciły walory brzmieniowe? W żadnym razie. To może robi się je teraz z tektury? Też nie. To nadal znakomite słuchawki, które nie tylko nie boją się pojedynków ze znacznie droższymi modelami, ale bardzo często wychodzą z nich bez draśnięcia. I właśnie z tego względu, kiedy trafiam nawet na najtańsze nauszniki z Wademark, jestem przekonany, że będą warte swej ceny. Bo stoi za nimi solidna inżynieria, a nie rozdęte ego właściciela firmy i marketingowy bełkot.


W połowie tego roku Sennheiserowi stuknie 75 lat i rocznicę tę świętuje w jedyny znany sobie sposób: przygotowując nowe wersje najbardziej udanych modeli. Na Audio Video Show 2019 niemiecka firma pokazała najnowsze wcielenia topowych bezprzewodowych modeli z serii PXC i Momentum. W połowie stycznia 2020, na CES-ie w Las Vegas, zademonstrowała z kolei odświeżone słuchawki Bluetooth z serii HD. Modele HD 350BT i HD 450BT bazują na popularnych HD 4.40BT i 4.50BTNC. Na pierwszy rzut oka łatwo je pomylić z poprzednikami, ponieważ najważniejsze zmiany ukryto przed wzrokiem.
Do testu otrzymaliśmy obie pary. Nadarza się więc okazja do porównania bliźniaczych konstrukcji, różniących się zastosowaniem układu aktywnej redukcji hałasów.

026 029 Hifi 6 2020 001

Tak złożone
słuchawki można upchnąć w kieszeni.
Bardzo dużej kieszeni.
 


Budowa
HD 350BT i HD 450BT wyglądają niemal identycznie. Jedyne dostrzegalne różnice sprowadzają się do metalicznych wstawek na dole pałąka w droższym modelu, choć uważny obserwator zauważy także brak wtyczki dla przewodu sygnałowego w HD 350BT. Te bowiem łączą się ze źródłem wyłącznie przez Bluetooth.
Obudowy muszli, jarzma mocujące oraz widoczne elementy pałąka wykonano z wysokiej jakości tworzywa sztucznego, prawdopodobnie ABS-u. Wewnątrz pałąka zamocowano dwa sprężyste stalowe pręty, umożliwiające bardzo szerokie rozciąganie słuchawek na boki. W połączeniu z dużym zakresem regulacji muszli w pionie oba modele będą pasowały nawet na największe głowy odziane.
W przeciwieństwie do wielu modeli mobilnych, nowe słuchawki Sennheisera nie zwijają się w kłębek, by można je było upchnąć w ciasnej kieszeni. Rotacje muszli w osi pionowej wynoszą tylko około 30 stopni, co pozwala na odpowiednie ułożenie na głowie. W celu złożenia na czas transportu należy „złamać” słuchawki do wewnątrz, co jednak tylko częściowo zredukuje ich gabaryty.
Górną część pałąka wyłożono paskiem gąbki i oklejono gumopodobnym tworzywem. Natomiast grube poduszki nauszne wypełniono pianką z efektem pamięci i obszyto wysokiej jakości miękką ekoskórą. Choć poduszki całkowicie przykrywają uszy, to ze względu na swą grubość nie obejmują całych małżowin. Z tego też powodu oba modele należy traktować jak powiększone konstrukcje nauszne.

026 029 Hifi 6 2020 001

Przyciski rozmieszczono
w sporej odległości od siebie.
 


Grube poduszki idealnie układają się na głowie i w połączeniu z dość mocnym naciskiem zapewniają bardzo dobrą izolację pasywną. Milczących słuchawek można używać nawet do wyciszania tła w czasie pracy w dużych pomieszczeniach typu open space, a włączenie muzyki efekt izolacji jeszcze pogłębi. Poza tym, aktywacja redukcji hałasów odcina niemal wszystkie niskie dźwięki samochodowych silników i w tej kategorii cenowej system należy do najskuteczniejszych.
Nic nie wiadomo na temat przetworników. Producent chwali się natomiast długim czasem pracy akumulatorów. Obie pary (HD 450BT z włączonymi wszystkimi układami) pociągną 30 godzin, co jest bardzo dobrym wynikiem. Ładowanie do pełna trwa jedynie dwie godziny.
Do łączności bezprzewodowej wykorzystano najnowsze moduły Bluetooth 5.0 z kodekami AAC, aptX i aptX Low Latency. Ten ostatni przyda się szczególnie w czasie oglądania filmów i teledysków, bo wyraźnie zmniejsza opóźnienie dźwięku w stosunku do obrazu. Oba modele współpracują także z najpopularniejszymi asystentami głosowymi.
Na tym poziomie cenowym trudno o poprawnie działający panel dotykowy, sterujący pracą słuchawek. Zamiast więc narażać się na skazę na wizerunku, Sennheiser zastosował konwencjonalne przyciski, umieszczone na prawej muszli. Oddalono je od siebie na tyle, by zminimalizować ryzyko pomyłki. Idąc od góry, trafiamy na przycisk wywołujący asystenta głosowego. Pod nim wystaje trójpozycyjny dżojstik sterujący pracą odtwarzacza, a niżej mamy guzik do regulacji głośności. Na samym dole znajduje się gniazdo zasilania USB-C oraz sygnałowe (tylko w HD 450BT). W przedniej części słuchawek, z dala od pozostałych, zamontowano włącznik zasilania, w droższym modelu aktywujący także układ ANC.
Ergonomię rozciągniętego panelu sterującego można uznać za wzorcową. Poza tym Sennheiser przygotował aplikację Smart Control, służącą do bieżącej obsługi. W przypadku testowanych słuchawek jej funkcjonalność sprowadzała się do kontroli poziomu naładowania akumulatorów i ewentualnego gmerania w korektorze dźwięku. Gdybym miał z tych modeli korzystać na co dzień, skłaniałbym się w stronę innej aplikacji Sennheisera – CapTune. Co prawda, poziomu naładowania baterii się na niej nie sprawdzi, ale jej funkcjonalność znacząco podnosi wbudowany odtwarzacz plików oraz wtyczka Tidala. Jest też rozbudowany korektor dźwięku, ale to mniej istotne.
Dołączony do HD 450BT przewód od strony słuchawek zakończono wtykiem 2,5 mm, ze specjalną blokadą zapobiegającą niekontrolowanemu wypięciu. Po stronie źródła dynda standardowy mały jack 3,5 mm. Droższy model wyposażono też w futerał do transportu.

026 029 Hifi 6 2020 001

Najnowsze słuchawki Sennheisera
są spore, ale do przesady
jeszcze daleko.
 


Wrażenia odsłuchowe
Choć oba modele wyceniono wyjątkowo atrakcyjnie, to największą niespodziankę sprawiło mi ich brzmienie. Otóż HD 350BT i HD 450BT grają… identycznie.
Tak, to nie pomyłka. Tańszy i droższy model, bez włączonego ANC, są praktycznie nie do odróżnienia. Aktywacja systemu redukcji hałasów w HD 450BT przekłada się na nieznaczne rozjaśnienie dźwięku, zauważalne dopiero w trakcie słuchania w cichym pomieszczeniu, bez dodatkowych bodźców zakłócających odbiór. Dlatego też decydując się na jeden z nich, należy brać pod uwagę przede wszystkim warunki, w jakich będziemy go użytkować.
Najnowsze bezprzewodowe Sennheisery tuż po wyjęciu z pudełka zagrały zaskakująco ciemno. Środek ciężkości został wyraźnie przesunięty w dół, kosztem średnicy i wysokich tonów. Tym ostatnim brakowało detaliczności, znanej z innych modeli niemieckiego giganta. Nie myśląc wiele, HD 450BT podpiąłem do odtwarzacza plików, HD 350BT połączyłem bezprzewodowo z zapasowym smartfonem i, zapewniając wszystkim urządzeniom stały dopływ energii, na tydzień zapomniałem o ich istnieniu. Po siedmiu dniach niezobowiązującego brzdąkania były to już zupełnie inne „Zenki”.

026 029 Hifi 6 2020 001

Biel z beżem to wyjątkowo
udane połączenie.
 


Brzmienie odzyskało prawidłowe proporcje, choć niskie tony wciąż korzystały z uprzywilejowania. Akurat tę cechę złożyłem na karb mobilności słuchawek, które w warunkach terenowych muszą rywalizować z basowymi odgłosami silników samochodowych. W domu natomiast, z dala od zgiełku, lekko podkreślony przełom dołu i średnicy dodawał nagraniom wigoru, zwłaszcza że nawet przy głośniejszym słuchaniu bas nie wymykał się spod kontroli. Z kolei w czasie codziennej jazdy do pracy bardzo dobra rytmiczność niskich tonów wspomagała działanie wypitej wcześniej kawy.
Wysokie tony zyskały znaną z innych słuchawek Sennheisera szczegółowość. Dęciaki aż się skrzyły złotem, a perkusjonaliom nie brakowało niuansów.
Choć oba modele zaliczają się do konstrukcji zamkniętych, to zaprezentowały całkiem interesującą panoramę stereofoniczną. W przeciętnie zrealizowanych nagraniach scena skupiała się w obszarze między uszami i pod tym względem niczym nie zaskakiwała. Wystarczyło jednak, bym wybrał nagrania Osibisy, Cassandry Wilson, Andreasa Vollenweidera czy duetu Rodrigo y Gabriela, a dźwięki zaczynały wyskakiwać poza muszle. Scena wychodziła poza głowę, nierzadko unosząc się nad uszy. W jazzowych big bandach dochodziła do tego rewelacyjna rytmiczność, zdolna porwać do tańca nawet przedsiębiorcę pogrzebowego. Pod tym względem Sennheiser odwalił kawał dobrej roboty, bez dwóch zdań.
Reasumując: HD 350BT i HD 450BT to bardzo dobre i bardzo dobrze wycenione słuchawki. Jeśli nie musicie codziennie przemieszczać się komunikacją miejską lub rozklekotanym podmiejskim busem, spokojnie możecie poprzestać na tańszym modelu. Dla osób narażonych na hałasy otoczenia naturalnym wyborem będą HD 450BT. Tak czy siak, będzie to dobra decyzja.

026 029 Hifi 6 2020 001

HD 450BT od tańszego modelu
różnią się „metalowymi” wstawkami
na pałąkach.
 


Konkluzja
Mając do dyspozycji kilkaset złotych, można przebierać w niedrogich OEM-owych nausznikach, noszących logo któregoś z dalekowschodnich gigantów elektroniki albo producenta butów, który właśnie odkrył swoje nowe powołanie. Alternatywą są słuchawki, za którymi stoi 75-letnie doświadczenie producenta. Decyzja może być tylko jedna.

 

 

2020 06 22 18 33 50 026 029 Hifi 6 2020.pdf Adobe Reader


Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 06/2020