HFM

artykulylista3

 

Audio-Technica ATH-ADX5000

2228012019 001

Audio-Technica jest znana głównie z wysokiej jakości wkładek gramofonowych. W japońskiej wytwórni znajdziemy jednak również bardzo modne obecnie słuchawki, choć były tam na długo przed powstaniem przenośnych urządzeń grających.

Początki Audio-Techniki sięgają 1962 roku, kiedy to inżynier elektronik, pan Hideo Matsushita, założył w Tokio małą manufakturę, zajmującą się produkcją wkładek gramofonowych. I to od razu stereofonicznych, co w tamtych czasach świadczyło o technicznym zaawansowaniu. Pierwsze modele były dostarczane japońskim producentom gramofonów. Ich jakość okazała się na tyle dobra, że po produkty pana Matsushity ustawiła się kolejka chętnych.
Zatrudnienie dodatkowych pracowników tylko częściowo pomogło zaspokoić popyt, więc już rok później firma przeniosła się do większej siedziby (która po kolejnych dwóch latach także okazała się za ciasna) i znacząco zwiększyła produkcję.




Wkrótce do wkładek dołączyły ramiona, a także kompletne gramofony oraz profesjonalne mikrofony i magnetofony. W 1969 roku firma rozpoczęła eksport na najważniejsze światowe rynki, w tym do Stanów Zjednoczonych. Trzy lata później otwarto tam pierwszą zagraniczną filię.
W 1974 roku nowy rozdział w działalności firmy otworzyły stereofoniczne słuchawki AT-700. Później dołączyły do nich profesjonalne modele studyjne, estradowe, didżejskie itd.…
Obecnie w katalogu Audio-Techniki znajdziemy ponad sto (!) konstrukcji dousznych, nausznych, stacjonarnych i przenośnych, amatorskich i profesjonalnych, we wszystkich rozmiarach, wzorach i kolorach. A nie zapominajmy o kilkunastu gramofonach, kilkudziesięciu wkładkach, wymiennych igłach oraz niezliczonych akcesoriach.
Testowane słuchawki ATH-ADX5000 zajmują drugą pozycję od góry w cenniku japońskiego potentata, tuż pod luksusowymi zamkniętymi ATH-L5000. Z uwagi na fakt, że tych ostatnich ma powstać pięćset par, można przyjąć, że ADX5000 są najdroższymi seryjnie produkowanymi słuchawkami Audio-Techniki. Choć przy pierwszym kontakcie budzą mieszane uczucia.

2228012019 002Wnętrze walizki wyłożono gąbką
i królewskim atłasem.

 

Budowa
Zacznijmy od opakowania. Słuchawki są dostarczane w bardzo dużym pudle, rozmiarami bardziej pasującym do głośnika na podstawkę. Wewnątrz znajdziemy jeszcze kilka warstw tektury, a w samym środku tej matrioszki spoczywa spora walizka ze sztucznej skóry. To właśnie w niej kryją się słuchawki.
Po uchyleniu wieka ujrzałem obiekt testów spoczywający na atłasowym posłaniu. Iście królewska oprawa, bez dwóch zdań. Jednak gdy wziąłem go do ręki, czar prysł.
ATH-ADX5000 są zaskakująco lekkie. Bez kabla ważą ledwie 270 gramów, co stawia je w jednym szeregu z modelami przenośnymi. Po drugie, przyzwyczajony do prestiżowych modeli innych producentów, spodziewałem się obfitości skór, drewna, nierdzewnej stali i innych znamion luksusu, a tu mamy coś, co w dotyku przypomina plastik, wykończony błyszczącymi metalowymi wstawkami. Gdybym oceniał wartość wyłącznie na podstawie pierwszego kontaktu, to od ceny ATH-ADX5000 musiałbym odjąć jedno zero. Dopiero analiza konstrukcji rozwiewa wątpliwości.

2228012019 002W kufer po słuchawkach od biedy
można się spakować na krótki wyjazd.

 

Na początek wyjaśnijmy kwestię niskiej masy. Obudowy przetworników wykonano z bardzo sztywnego i lekkiego polimeru PPS (polisulfid fenylenu), wzmacnianego włóknem szklanym. Otaczające je pierścienie zrobiono z lakierowanego proszkowo magnezu, z tego samego metalu są także elementy łączące nauszniki z pałąkiem. Obszerne poduszki z pianki termokształtnej, otaczające uszy oraz pałąk, wykończono alcantarą. Wszystkie te materiały zdecydowanie wpływają na obniżenie masy w porównaniu do wspomnianych stali, drewna i skóry. Trzy grosze dodaje, a właściwie odejmuje, sama konstrukcja przetwornika.
Sercem ATH-ADX5000 jest zintegrowany głośniczek dynamiczny o średnicy 58 mm. Słowo „zintegrowany” oznacza konstrukcję składającą się z membrany, cewki i magnesu, połączonych w spójną całość. Dzięki temu można było ograniczyć wibracje oraz zredukować masę poprzez wyeliminowanie śrub mocujących. Kolejna korzyść, wynikająca z zastosowania zintegrowanych przetworników, to zmniejszenie grubości słuchawek. Pomimo ponadprzeciętnej średnicy powierzchni drgającej, rozmiary muszli są zbliżone do konstrukcji planarnych.

2228012019 002Sprężystą część pałąka
obszyto alcantarą.

 

Nic nie wiadomo na temat składu membran, natomiast Audio-Technica podkreśla, że od strony ucha zostały pokryte cienką warstwą wolframu. Dzięki temu zabiegowi wzrosła sztywność układu. Magnes wykonano z permenduru, czyli stopu żelaza z kobaltem, z niewielką domieszką wanadu, tantalu i niobu. Z uwagi na wysoką cenę kobaltu, magnesy z permenduru są droższe od popularnych neodymów, jednak ich bardzo wysoka wydajność pozwala zredukować ich rozmiary, a co za tym idzie – wagę.
W swoich topowych otwartych słuchawkach Japończycy zastosowali kolejny patent o nazwie Core Mount. Chodzi o specjalny sposób montażu przetwornika względem obudowy oraz uszczelnienie połączenia. Zapobiega to niekontrolowanym zmianom ciśnienia powietrza, które mogłyby negatywnie wpłynąć na jakość dźwięku.

2228012019 002Obudowy muszli oraz elementy
mocujące wykonano z magnezu.

 

Od strony ucha przetwornik osłonięto ażurową płytką dyfuzyjną. Od zewnątrz zastosowano metalową siatkę przypominającą plaster miodu, dodatkowo usztywniającą obudowę. Na ozdobnych kapselkach z tyłu magnesów naniesiono laserowo indywidualny numer fabryczny oraz dumny napis świadczący o tym, że ATH-ADX5000 wyprodukowano w Japonii. Każda para jest składana w tokijskim zakładzie firmy. Zanim go opuści, przechodzi rygorystyczne testy oraz wstępne wygrzewanie.
W dolnych częściach muszli zamontowano miniaturowe koaksjalne złącza A2CD, umożliwiające zastosowanie kabli zbalansowanych. W takowe jednak, trzeba się zaopatrzyć dodatkowo. W pokaźnej walizce znalazłem tylko jeden trzymetrowy przewód z miedzi OFC 6N w nylonowym oplocie, zakończony wtyczką 6,35 mm. Zbalansowany, z 4-pinowym wtykiem XLR Neutrika, jest dostępny w przyfabrycznym sklepie za 349 dolarów.

2228012019 002Przetwornik można oglądać
przez otwory w stalowej siateczce.

 

Walory użytkowe
Przede wszystkim, z uwagi na nikłą masę, słuchawek niemal się nie czuje. Obszerne muszle wygodnie się układają wokół uszu, a dzięki szerokiemu zakresowi regulacji pałąka ATH-ADX5000 będą pasowały praktycznie na każdą głowę. Nacisk muszli dobrano idealnie. Gdyby nie stacjonarny charakter słuchawek, można by w nich skakać, biegać, uprawiać aerobik i łyżwiarstwo figurowe bez ryzyka zsunięcia.
Pomimo wysokiej impedancji, na poziomie 420 omów, japońskie słuchawki nie są przesadnie trudne do wysterowania. Już choćby ze względu na pełnowymiarową wtyczkę unikałbym smartfonów, ale niezły wzmacniacz słuchawkowy ze średniego pułapu cenowego pociągnie je bez problemu. Oczywiście, im mocniejszy, tym lepiej.
Na koniec tej części zostawiłem dość istotną cechę użytkową. Otóż z uwagi na fakt, że ATH-ADX5000 są konstrukcją otwartą, w najmniejszym stopniu nie izolują od otoczenia. Mało tego, mając je na głowie, odnosiłem wrażenie jakby dodatkowo wzmacniały odgłosy dochodzące z głębi mieszkania. Także pozostali członkowie rodziny żywo uczestniczyli w moich odsłuchach. Oznacza to, że konieczne będzie albo odłożenie tej czynności do późnej nocy, albo przeniesienie się do zamkniętego pokoju.

2228012019 002Obudowa przetwornika z lekkiego polimeru PPS (polisulfid fenylenu), wzmacnianego włóknem szklanym.

 

Wrażenia odsłuchowe
Topowe otwarte słuchawki Audio-Techniki kosztują 11 tysięcy złotych. Mając do dyspozycji zbliżoną kwotę, można przebierać we flagowych modelach najbardziej renomowanych producentów na świecie, a w wielu przypadkach dostać nawet resztę. Jeśli więc dysponowałbym wolnymi 11000 zł z przeznaczeniem na słuchawki, to chyba musiałbym paść z wrażenia, żeby zostawić je u Japończyków.
No i prawie padłem.
Zwyczajowo zaczynając testy od klasyki, od razu natknąłem się na pierwszą, dominującą cechę ATH-ADX5000. Była to nieprawdopodobna wręcz czystość brzmienia. Prawdziwy kryształ, coś niespotykanego nawet wśród droższych konstrukcji planarnych i elektrostatycznych. Rozświetlone transjentami soprany mieniły się niczym najczystszy brylant. Skrzypce Cecilii Bernardini przywoływały obrazy wartkich górskich strumieni z wodą skrzącą się w promieniach słońca. Można się było rozmarzyć i zapomnieć o Bożym świecie. W moim przypadku oznaczało to odłożenie na bok notatnika i słuchanie muzyki dla niczym niezmąconej przyjemności.
Drugą cechą, która natychmiast zwracała uwagę, była niesamowita szybkość japońskich nauszników. Sprawiały wrażenie, jakby ich membrany nic nie ważyły. Jakby słuchawki stały nad każdym muzykiem, czytały w jego myślach i przekazywały je dokładnie w momencie wydobywania dźwięku z instrumentu. Bez jakiegokolwiek zawahania czy opóźnienia. Dodajmy do tego mistrzowską mikrodynamikę, a otrzymamy górę pasma, która dla większości słuchawek pozostaje poza sferą marzeń.

2228012019 002Regulacja pałąka
jest bardzo szeroka
i nie wyobrażam sobie głowy,
na którą japońskie słuchawki
byłyby za ciasne.

 

Kiedy już pozachwycałem się wysokimi tonami, przyszła pora na nagrania organowe. Duże, 58-mm membrany rodzą spore oczekiwania w kwestii niskich tonów, a testowane niedawno Audeze, wyraźnie tańsze od ATH-ADX5000, ustawiły poprzeczkę wyjątkowo wysoko. Głęboki, sięgający niemalże progu słyszalności bas ukazał pełnię majestatu największych piszczałek. Nawet przy wysokich poziomach głośności nie natknąłem się na ślady dudnienia czy podkolorowania wyższych częstotliwości. Dynamika w skali makro zrywa perukę i gdyby nie obawa o uszkodzenie uszu, z ciekawości podjechałbym potencjometrem wzmacniacza jeszcze trochę w górę skali. W dodatku każdy dźwięk słychać było do ostatniego wybrzmienia, jak na wysokiej klasy sprzęcie studyjnym, a przedwczesny zjazd heblami przez realizatorów nagrań był prawdziwą skazą na wiekopomnych interpretacjach wielkich dzieł mistrzów baroku.
Japońskie słuchawki pozostają przy tym bezwzględne dla słabszych realizacji. Kiedy, kierując się tylko upodobaniami muzycznymi, sięgnąłem po albumy gorzej nagrane, ale odznaczające się wysokimi walorami artystycznymi, ich brzmieniowe niedociągnięcia stanęły w świetle jupiterów. Dlatego już na tym etapie dokonałem wstępnej selekcji płyt, dzieląc je na sprawdzone pewniaki i takie, które mogły nie przetrwać próby. Te ostatnie wróciły na półkę, natomiast stricte audiofilskie realizacje, choć mniej liczne, rozciągnęły formalny test na długie godziny.
W świetle powyższych atrakcji można by oczekiwać charakterystyki brzmieniowej zbliżonej do litery V, ale nic z tego. Przechodząc do nagrań jazzowych i bluesowych, przekonałem się o tym aż nadto.

2228012019 002Ażurowa płytka dyfuzyjna
kształtem przypomina membranę.

 

Czysta, wzorcowo neutralna średnica była wolna od jakichkolwiek naleciałości. W nagraniach amerykańskiego kwintetu The Persuasions mogłem się delektować różnicami barwy oraz niuansami artykulacji każdego z wokalistów. Jeśli dodać do tego precyzyjną lokalizację głosów, dochodzących niekiedy z różnej odległości i wysokości, to nieprzygotowanego słuchacza, oceniającego wartość słuchawek wyłącznie na podstawie wyglądu, czeka nie lada zaskoczenie. Aż jestem ciekaw, co zaprezentowałyby w tej dziedzinie ATH-ADX5000 połączone przewodem zbalansowanym.
Cassandra Wilson zabrzmiała czyściusieńko i kameralnie. Do minimum zredukowała dystans między sobą a słuchaczem. W bardziej rozbudowanych aranżacjach większość wydarzeń lokowała się wyraźnie za nią, podkreślając wrażenie obecności amerykańskiej wokalistki. No właśnie, nagrania Mrs. Wilson to świetna okazja do poruszenia kwestii budowy sceny.
Choć japońskie nauszniki nie mają specjalnie ukształtowanych poduszek, jak Audeze, przesuniętych do przodu i skierowanych w stronę słuchacza przetworników, jak np. Ultrasone, ani innych fikuśnych patentów, mających na celu stworzenie efektu słuchania muzyki przez kolumny, scena miała oddech oraz zróżnicowanie planów w poziomie i pionie. Nierzadko instrumenty, zwłaszcza perkusyjne, odzywały się wyraźnie nad resztą ansamblu, a jeśli dodać do tego oderwanie dźwięków od głowy i wysunięcie ich daleko poza muszle, można już zacząć przebąkiwać o ideale. Prawdziwym popisem możliwości japońskich słuchawek pod względem budowy sceny były nagrania binauralne. Przy okazji na jaw wyszła kolejna ciekawostka: choć większości z nich trudno było cokolwiek zarzucić w aspekcie lokalizacji instrumentów, to pod względem dynamiki oraz przejrzystości niektóre wydawały się otoczone muślinowym welonem. Nie dotyczyło to płyt Alexis Cole, wydanych przez Chesky Records. Te dosłownie rozwaliły system!

2228012019 002Fabryczny przewód
z miniaturowymi końcówkami A2CD.

 

Nagrania zostały rejestrowane „na setkę” w brooklyńskim kościele Hirsch Center. W centralnym miejscu sceny stanął fantom Lars z wetkniętymi w uszy mikrofonami, zbierającymi dźwięki z pomieszczenia, a kilkuosobowy zespół zajął miejsce półkoliście przed nim. Na zdjęciach dołączonych do wydawnictw można poznać dokładne rozstawienie muzyków, ja jednak „zobaczyłem” je i bez nich. Dzięki nadzwyczajnej przejrzystości, dźwiękom wydobywanym przez artystów towarzyszyły delikatne odgłosy odbite od ścian. Prawdziwy spektakl, bez dwóch zdań.
Przerzucając kolejne płyty z muzyką jazzową, akustycznym bluesem i audiofilskimi samplerami, odkrywałem coraz więcej zalet ADX5000. Z każdym krążkiem ich niebotyczna z początku cena zyskiwała na atrakcyjności.

2228012019 013Ciężki metalowy wtyk podkreśla
solidność wykonania.

 


Ostatnim testem były nagrania rockowe, choć sięgnąłem po nie z lekkim nastawieniem masochistycznym. Skoro nawet wczesne płyty Diany Krall odpadły w przedbiegach, to czy wyzwaniu sprostają długowłose szarpidruty? I choć po obfitej koafiurze Davida Gilmoura nie pozostał nawet ślad, to jego występ w Pompejach zasługiwał na najwyższe noty. Dzięki japońskim słuchawkom poczułem prawdziwą przestrzeń i atmosferę koncertu na żywo, a nie studyjnej rejestracji z dogranymi oklaskami.

2228012019 002Obszerne poduszki obszyte
alcantarą swobodnie otaczają
małżowiny.

 

By na koniec zburzyć ten idylliczny nastrój, z perwersyjnym uśmieszkiem sięgnąłem po „Mutter” Rammsteinu. Zamiast kubła zimnej wody dostałem jednak kawał wzorcowego łojenia. Swobodny i otwarty do tej pory bas nagle zgęstniał i stwardniał. Po japońskich słuchawkach nie spodziewałem się miłych zaokrągleń dołu pasma, mięcha ani puszystości i zgodnie z oczekiwaniami dostałem szybkość, moc i punktualność. W ten klimat doskonale się wpisywał ponury wokal Tilla Lindemanna. Jeszcze przed włożeniem płyty do odtwarzacza obawiałem się przesterowania wysokich tonów, ale niepotrzebnie. Jeśli więc high-endowe japońskie słuchawki, odtwarzając ciężkie riffy, nie wywołały bólu głowy, to reklamacje po nieudanych prezentacjach z udziałem muzyki niemieckich metalowców proszę kierować do producentów sprzętu grającego.

2228012019 002ATH-ADX5000 gotowe do pracy.

 

Konkluzja
Japońskie słuchawki kosztują niemało, ale mają jeszcze większy potencjał. Już w fabrycznej konfiguracji potrafią przewartościować dotychczasowe doświadczenia. W połączeniu z mocnym wzmacniaczem lampowym i zbalansowanym customowym kablem… aż się boję pomyśleć. Tak czy inaczej, dla wielu użytkowników ATH-ADX5000 mogą się stać ukoronowaniem poszukiwań słuchawek idealnych. I wcale mnie to nie zdziwi.

 

2019 01 23 15 03 33 022 028 Hifi 01 2019.pdf Adobe Reader

 

 

Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 01/2019


Pobierz ten artykuł jako PDF