HFM

artykulylista3

 

Audeze LCD-2 Classic

040 045 Hifi 11 2018 001
Audeze kojarzy się jednoznacznie ze słuchawkami planarnymi. Zaprezentowane przed blisko dekadą debiutanckie LCD-1 wywołały sensację w audiofilskim świecie, a wprowadzone po nich LCD-2 oraz LCD-3 ugruntowały pozycję amerykańskiej firmy w tym segmencie rynku.

Obecnie w katalogu Audeze znajdziemy kilkanaście modeli planarnych otwartych i zamkniętych, nausznych i dousznych (!), a całą tę menażerię uzupełniają dwa wzmacniacze słuchawkowe.
Wspólnymi elementami wszystkich urządzeń Audeze są miejsce produkcji – Kalifornia – oraz ceny – raczej wysokie. Więcej o wytwórni oraz słuchawkach planarnych można poczytać w recenzji LCD-3 („HFiM” 11/2017), więc nie będę po próżnicy strzępił klawiatury.


Praprzodek bohatera dzisiejszego testu pojawił się w 2010 roku. Przez następne lata projektanci Audeze poddawali go licznym, acz delikatnym modyfikacjom; eksperymentowali z materiałami wykończeniowymi oraz przetwornikami, co znajdowało później odzwierciedlenie w brzmieniu i cenie produktów. Summa summarum, najnowsze LCD-2 tylko częściowo przypominają pierwowzór sprzed lat. Postanowiono więc powrócić do korzeni i przypomnieć audiofilom klasyczną wersję „Dwójek” – lżejszą, tańszą, ale utrzymaną w duchu oryginału.
Co ciekawe, do tematu optymalizacji kosztów Audeze podeszło cokolwiek osobliwie i w dużym stopniu przerzuciło je na klientów.

040 045 Hifi 11 2018 002System mocowania identyczny jak w droższych Audeze.


Pewien mój znajomy kupował ostatnio nowy samochód z przeznaczeniem do jazdy po mieście i po trudniejszym terenie. Nie on jeden zresztą, ale jako że należy do osób skromnych, o niewygórowanych wymaganiach, chciał jedynie, żeby nowe auto miało mocny silnik benzynowy, dzielone tylne oparcia oraz ograniczoną do minimum ilość elektronicznych gadżetów. Myślicie: nic prostszego? Owszem, wybrany model w podstawowej konfiguracji dysponował porządną jednostką napędową, jednak dzielone oparcia dostępne były wyłącznie w dodatkowym pakiecie premium. Z kamerami parkowania, wielgaśnym monitorem multimedialnym, chromowanymi ozdóbkami i innymi zbędnymi duperelami. Za to uszczęśliwianie na siłę należało, rzecz jasna, dopłacić kilka tysięcy – niewspółmiernie dużo do kosztu samych dzielonych siedzeń. Dobrze, ale jak to się ma do słuchawek?

040 045 Hifi 11 2018 002Stalowe sprężyny dociskają muszle do głowy.

 


Zdarza się, że producenci również wyposażają je w lawinę zbędnych dodatków, przydatnych może jednemu procentowi użytkowników. Bo jak często latacie samolotami i korzystacie w trakcie rejsu z dwubolcowych przejściówek? Ilu nabywców przechowuje nauszniki w śliczniutkich fabrycznych pudłach z lakierowanego kartonu? Ilu wreszcie zabiera w podróż wypasione pokrowce szyte ręcznie przez dziewice przy blasku księżyca? A przecież wszystkie elementy dodatkowego wyposażenia kosztują.
Na przeciwległym biegunie plasuje się nowojorska manufaktura Grado, która pakuje swoje słuchawki w jednorazowe pudełka po pizzy. Klient płaci tylko za to, co jest mu niezbędne, a o dodatkowe akcesoria musi się postarać sam. Identyczne podejście przyjęło Audeze w przypadku LCD-2 Classic, co pozwoliło zredukować cenę detaliczną o dobrych kilkadziesiąt procent w porównaniu ze standardowymi „Dwójkami”.

040 045 Hifi 11 2018 002Membranę i magnes chroni płytka dyfuzyjna.

 


Opakowanie
Dostarczone do redakcji słuchawki przyjechały w okazałym kartonowym pudle wyłożonym gąbką, urodą przypominającym raczej opakowanie zastępcze. Po spełnieniu swojej roli prawdopodobnie wyląduje w piwnicy, bo do codziennego przechowywania jest po prostu za wielkie. Jedyne elementy świadczące o high-endowej proweniencji LCD-2C to elegancki kartonik wielkości karty kredytowej, będący certyfikatem autentyczności, oraz pendrive z instrukcją obsługi. Plastikowy kufer podróżny, dodawany do droższych modeli, jest dostępny za dopłatą 125 dolarów.

040 045 Hifi 11 2018 002Obudowy przetworników ze wzmacnianego poliamidu.

 


Budowa
W czasie projektowania słuchawek skupiono się na rzeczach najważniejszych, istotnie wpływających na brzmienie, a zbytkowne materiały wykończeniowe, podkreślające luksusowy charakter produktu, zastąpiono tańszymi. Nie znaczy to, bynajmniej, że są pośledniej jakości.
I tak, zamiast wyszukanego egzotycznego drewna, wykorzystywanego do produkcji muszli, obudowy przetworników wykonano z twardych odlewów z tworzywa o nazwie crystal-infused nylon. Prawdopodobnie chodzi po prostu o poliamid, w tym przypadku nylon, ze wzmacniającą domieszką włókien szklanych. Charakteryzuje się on wysoką wytrzymałością mechaniczną oraz odpornością na działanie czynników chemicznych i wysokich temperatur.

040 045 Hifi 11 2018 002Gniazda skierowane lekko do przodu.

 


Warstwę naturalnej skóry na pałąku zastąpiono zdecydowanie tańszym sztucznym odpowiednikiem. Jeśli ktoś chce poczuć powiew luksusu, to za jedyne 200 USD może zaordynować pałąk z włókien węglowych.
Podobną sztuczną skórą, jednak o wiele przyjemniejszą w dotyku, obszyto poduszki z miękkiej pianki termokształtnej. Zgodnie z firmowym zwyczajem, zostały one wyprofilowane tak, aby muszle były skierowane od przodu w stronę słuchacza. Celem zabiegu było wykreowanie sceny zbliżonej do tej, jaką otrzymujemy, słuchając przez kolumny. System mocowania oraz regulacji muszli z zapadkowymi mechanizmami ukrytymi w plastikowych kostkach jest identyczny jak w droższych modelach.

040 045 Hifi 11 2018 002Symetryczne gniazda zatrzaskowe zapobiegają
przypadkowemu wypadnięciu wtyczek.

 


W dolnych częściach obudów zamontowano wysokiej jakości zatrzaskowe gniazda Switchcraft TA4FX, zapobiegające wypadaniu wtyków. Dołączany w standardzie pleciony przewód sygnałowy ma tylko 190 cm, co umożliwia bezstresowy odsłuch jedynie za pośrednictwem wzmacniacza stojącego w zasięgu ręki. Kabel zakończono wtykiem typu duży jack (6,35 mm), więc komputery i smartfony odpadają w przedbiegach. Identycznej długości przewód symetryczny, z XLR-em na końcu, kosztuje w przyfabrycznym sklepie 149 dolarów. Osoby używające wzmacniaczy słuchawkowych z wyjściem mały jack (3,5 mm) będą musiały dołożyć 20 dolarów na firmową przejściówkę. Plus koszty przesyłki.

040 045 Hifi 11 2018 002Standardowe wyposażenie – przewód z wtykiem 6,3 mm. Wersja XLR dostępna za dopłatą.

 


Wszystko to oznacza, że w wersji „full wypas”, z kompletem akcesoriów i karbonowym pałąkiem, LCD-2 Classic musiałyby być droższe o jakieś 1900 zł. Czy dzięki temu brzmiałyby lepiej?
Zastosowane w LCD-2 Classic przetworniki mają średnicę 10,6 cm. Dzięki technologii planarnej ich grubość ograniczono do kilku milimetrów. Konwencjonalna konstrukcja z przetwornikami dynamicznymi tej wielkości przypominałaby raczej przytroczone do głowy doniczki. Projektant nawiązał do oryginalnych LCD-2 i do napędu wykorzystał neodymowe magnesy N50, takie same jak w pierwowzorze. O powrocie do źródeł świadczy również brak elementów akustycznych zwanych fazorami, działających na zasadzie falowodów. Te Audeze wprowadziło już po 2010 roku.
Można w tym miejscu zadać pytanie, czy wszystkie te oszczędności mają sens. Moim zdaniem – jak najbardziej. Za 60 % ceny LCD-2 dostajemy to samo firmowe brzmienie, tyle że taniej. Tak przynajmniej twierdzi producent i najwyższa pora, by się o tym przekonać.

040 045 Hifi 11 2018 002Kanały oznaczono kolorami.

 


Wrażenia odsłuchowe
Choć LCD-2C są duże i ciężkie, to pod względem komfortu noszenia plasują się na poziomie typowym dla Audeze, czyli są zaskakująco wygodne. Włożenie ich na głowę przypomina zapadnięcie się w wygodnym fotelu, z którego nie chce się ruszać przez długie kwadranse. Ze względu na otwartą konstrukcję, LCD-2C nie nadają się do słuchania w towarzystwie, jednak długie zimowe wieczory, gdy reszta rodziny uda się w objęcia Morfeusza, potrafią umilić jak mało które. Ujmują muzykalnością, bez względu na repertuar. Chce się ich słuchać i słuchać.
Osoby, które nigdy się nie zetknęły z przetwornikami planarnymi, a orientują się co nieco w tej technologii, mogą podświadomie oczekiwać ponadprzeciętnej szybkości i detaliczności, zwykle kojarzonych z konstrukcjami elektrostatycznymi. Wszak w obu przypadkach mamy do czynienia z drgającymi płatami folii. I jeśli chodzi o droższe modele Audeze, w zasadzie owe oczekiwania znajdują potwierdzenie w brzmieniu. Jednak LCD-2C prezentują nieco odmienny charakter.

040 045 Hifi 11 2018 002W takim pudle słuchawki
na pewno będą bezpieczne.

 


Słuchawki pozbawione są efektu „wow” i w pierwszych chwilach ich brzmienie może wydawać się po prostu zwyczajne, bez jakiejś niezwykłości. Są bardzo spójne, a podzakresy idealnie do siebie przylegają; żaden nie usiłuje wybić się ponad pozostałe. Jednak już po kilku minutach zaczynamy dostrzegać coraz więcej niuansów i odkrywać kolejne warstwy muzyki.
Podejrzewam, że na osobach, które nie miały wcześniej kontaktu z Audeze, największe wrażenie może zrobić przestrzeń. Przeogromna, przesycona powietrzem i mnóstwem odgłosów towarzyszących graniu na żywo. Separację instrumentów można zaliczyć do wzorcowych i choć perspektywa śledzenia gry każdego z instrumentów na tle reszty zespołu przedstawia się kusząco, to znacznie lepszym pomysłem będzie ogarnięcie słuchem całości i delektowanie się wielobarwnym spektaklem muzycznym. Skierowanie przetworników do tyłu lekko wysunęło scenę przed słuchacza, ale do wrażeń z kolumn jeszcze daleko. Najważniejsze, że dźwięki wyszły z głowy i swobodnie lewitowały w przestrzeni. To na zwykłych nagraniach, bo już płyty binauralne pod tym względem to totalny kosmos.

040 045 Hifi 11 2018 002Audeze LCD-2C to konstrukcja otwarta.

 


Duży udział w kreowaniu tej niezwykłej przestrzeni miały przejrzystość i sposób prezentacji wysokich tonów. Choć słuchawki stroniły od ostentacji, słychać w nich było mnóstwo szczegółów: szmery, szelesty, trącanie strun czy nabieranie powietrza przez wokalistę. Wbrew pozorom, detaliczność nie służyła jedynie do analizy fragmentów, lecz – na ile to było możliwe – stwarzała iluzję grania na żywo.

040 045 Hifi 11 2018 002Grube poduchy zapraszają
do długich odsłuchów.

 


Przeciwległy skraj pasma, głównie ze względu na wielkość membran, pozostanie niespełnionym marzeniem użytkowników większości standardowych konstrukcji dynamicznych. Planarne membrany mają powierzchnię drgającą 80 cm², czyli taką, jak głośniki średniotonowe w kolumnach. Wyciągnięcie niskiego basu z takich słuchawek to niby żadne mecyje, ale dobrze by było, gdyby zechciał zachować szybkość tudzież kontrolę. Konstruktorom LCD-2 Classic ta sztuka się udała. Określeniem najlepiej pasującym do niskich tonów w muzyce organowej był „królewski majestat”, zaś w nagraniach jazzowych i rockowych bas budował fundament stabilny niczym skała Gibraltaru, jednak bez próby wpływania na średnicę.

040 045 Hifi 11 2018 002Sztuczna skóra na pałąku nie wpływa na brzmienie,
ale na cenę – jak najbardziej.

 


Wszystkie te elementy składają się na znakomite i wyważone brzmienie, ale tym, co ostatecznie świadczy o klasie nowych „Dwójek”, jest sposób, w jaki budują napięcie. Nawet słuchając dobrze znanych nagrań, nie mogłem się doczekać następnego dźwięku, a wszystkim płytom, wykorzystanym w teście, towarzyszyły autentyczne emocje przekazywane słuchaczowi. Bez najmniejszego zgrzytu Mozart mieszał się z Milesem Davisem, a wczesna Diana Krall z późnym Gilmourem. W ciągu kilku tygodni testowania słuchawek żadna, podkreślam: żadna płyta nie wywołała uczucia irytacji czy dyskomfortu. Starsze nagrania rockowe o kiepskiej jakości technicznej (ale o wysokich walorach artystycznych) nie raniły uszu, lecz przywoływały wspomnienia i dawne emocje. Czy słuchawki Audeze można potraktować jako wehikuł czasu przenoszący słuchacza w lata młodości? Może nie do końca, ale przez kilka chwil poczułem się tak, jakbym znowu mógł wbiegać na czwarte piętro bez zadyszki.

040 045 Hifi 11 2018 002Certyfikat autentyczności
potwierdza także sprawdzenie
i wstępne wygrzanie słuchawek
w fabryce.

 


Konkluzja
Audeze LCD-2 Classic to jedne z tych nielicznych słuchawek, które w swojej cenie zasługują na miano wybitnych. Gdyby nie high-endowa klasyfikacja, to pod względem relacji jakości brzmienia do ceny byłaby szóstka z wykrzyknikiem.

 

 

 

2018 11 22 17 26 38 040 045 Hifi 11 2018.pdf Adobe Reader

 

Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 11/2018


Pobierz ten artykuł jako PDF