HFM

artykulylista3

 

Zorloo Ztella MQA

010 011 Hifi 06 2021 001
Czy zetknęliście się wcześniej z firmą Zorloo? Ja też nie, jednak po teście Ztelli uważam, że spotkaliśmy się zdecydowanie za późno.

Zorloo powstało w 2014 roku w Hongkongu, z inicjatywy dwóch pasjonatów dobrego dźwięku: J.W. Cha i Andy’ego Ho. W momencie założenia firmy obaj legitymowali się łącznie 50-letnim doświadczeniem w branży elektroniki użytkowej, choć nie wiadomo, w jakich proporcjach. Trzeci udziałowiec, Andrew Lim, zajął się marketingiem.




Założyciele Zorloo wypatrzyli dla siebie słabo zagospodarowaną niszę z dobrymi perspektywami na przyszłość. Są nią miniaturowe przetworniki c/a. Jako pierwsi na świecie opracowali i wyprodukowali dokanałowe słuchawki, które miały wbudowany DAC.
Katalog Zorloo nie jest przesadnie rozbudowany. Znajdziemy w nim dwa modele słuchawek i trzy zewnętrzne konwertery c/a, z czego dwa w formie kostek. Trzeci, a zarazem najnowszy, został zintegrowany z przewodem sygnałowym.
Ztella to DAC z wyjściem słuchawkowym, przeznaczony do współpracy ze smartfonami. W tym miejscu rodzi się pytanie: po co komu Zorloo, skoro wypasione telefony są wyposażone w 3,5-mm dziurkę. Czyżby?
Po pierwsze, Apple już w iPhonie 7 (2016) zrezygnowało z wyjścia analogowego. Niedawno w jego ślady poszli inni producenci, (np. Samsung w modelu S20). Po drugie, nawet jeśli w telefonie zostawiono gniazdo minijack, to jakość sygnału, który je opuszcza, jest w najlepszym razie akceptowalna. Producenci telefonów licytują się na parametry aparatów fotograficznych i mnożą rdzenie procesorów, jednak temat dźwięku pozostawiają w strefie wygodnego niedomówienia. O ile cyfrowa transmisja Bluetooth musi spełniać jakieś standardy, to w przypadku DAC-ów i stopni wyjściowych panuje kompletne bezhołowie. Nie licząc kilku kosztownych smartfonów „muzycznych”, współczesne maszyny oferują dźwięk analogowy na poziomie taniej empetrójki. Najwyraźniej producenci wychodzą z założenia, że wszystkim użytkownikom firmowych pchełek słoń na ucho nadepnął, a ci, którzy się pokuszą o podłączenie nieco ambitniejszych słuchawek, dojdą do wniosku, że „ten typ tak ma”. Ano właśnie nie ma, co pokaże dzisiejszy test.

010 011 Hifi 06 2021 002

 

Zorloo Ztella w całym
swym 11-cm
dostojeństwie.
  
 

 

 

Budowa
Najnowszy DAC Zorloo występuje w dwóch wariantach: standardowym oraz z dekoderem MQA. Do testów trafił ten drugi, przy czym warto zauważyć, że kodowane w MQA pliki Tidal Master są w pełnej specyfikacji odtwarzane tylko z aplikacji desktopowej.
Najważniejsza część urządzenia została zamknięta w niespełna 2-cm przedniej części, wyposażonej we wtyczkę USB-C. W miniaturowej obudowie z aluminium zamontowano flagowy przenośny DAC ESS Sabre (9281CPro dla wersji MQA albo 9270C dla standardowej), zdolny do konwersji formatu PCM do 32 bitów/384 kHz i DSD 5,6 MHz. O aktualnym trybie pracy informuje kolor wbudowanej diody. DAC został zintegrowany ze wzmacniaczem słuchawkowym, który automatycznie rozpoznaje impedancję słuchawek i dopasowuje do niej moc wyjściową (1 V do 150 omów i 2 V powyżej).
Obudowa przechodzi w 6-cm kabelek w nylonowym oplocie, zakończony porządnym gniazdem na wtyk minijack, również obudowanym aluminium. Ztella współpracuje z mikrofonami i pilotami nanizanymi na przewody słuchawkowe.
Ztella bez dołączonych przejściówek ma niewiele ponad 11 cm długości i waży raptem 5 gramów. Kabelek łączący przetwornik z wyjściem, choć gruby i porządny, jest na tyle elastyczny, że zegnie się w kieszeni bez ryzyka złamania.
Zorloo współpracuje z Androidem, iOS i Windowsem. Osoby używające urządzeń Apple’a mogą skorzystać z dołączonej przejściówki USB-C/Lightning, a do podłączenia Ztelli do stacjonarnych komputerów i laptopów przyda się dostarczona w wyposażeniu wtyczka USB-C/A. Z Windowsem 10 Ztella dogaduje się automatycznie, a sterowniki dla starszych systemów można ściągnąć ze strony producenta.

010 011 Hifi 06 2021 002

 

Elastyczny przewód nie złamie się
nawet w ciasnej kieszeni.
  
 

 

 

Wrażenia odsłuchowe
Chcąc sprawdzić możliwości Ztelli, naszykowałem kilka słuchawek w cenach 300-3000 zł i o zróżnicowanej impedancji: 16-300 omów. Następnie porównywałem brzmienie tych samych fragmentów muzyki z dziurki w smartfonie Samsung Galaxy A40 i z DAC-a.
Choć użyty telefon oferuje rozbudowane funkcje dźwiękowe, z regulacją balansu na wyjściu słuchawkowym włącznie, to w porównaniu ze Ztellą poległ niemal w każdym aspekcie brzmienia. Największe różnice dotyczyły natężenia sygnału. Kiedy słuchałem bezpośrednio ze smartfonu, ustawiałem głośność w górnym położeniu i raczej nie uskarżałem się na nadmiar decybeli. Po przesiadce na Ztellę ten sam poziom uzyskiwałem już przy 60-80 procentach jej możliwości.
I w sumie z najtańszymi słuchawkami różnice sprowadzały się do głośności. Były one po prostu zbyt mało przejrzyste, żeby ukazać inne zalety DAC-a Zorloo. Istotnie więcej można usłyszeć dopiero z nauszników za około 1000 zł – to wskazówka, kiedy zakup Ztelli staje się najbardziej sensowny. W takiej konfiguracji agresywne i lekko przebasowione brzmienie telefonu uspokaja się i nabiera ogłady. Zamiast podbitych skrajów pasma pojawia się wyrównany dźwięk, wolny od dudnienia na przełomie średnicy i basu. Brzmienie zyskuje na detaliczności, dźwięczności i rozświetleniu, a największy postęp dokonuje się w budowie sceny. Umiarkowanie szeroka, zupełnie przeciętna bezpośrednio z telefonu, ze Ztellą rozrasta się na boki i wzwyż.

010 011 Hifi 06 2021 002

 

DAC Zorloo powstał z myślą
o współpracy ze smartfonami,
ale podniesie też jakość
muzyki z komputera.
  
 

 

 

Plany stają się wyraźniejsze, a instrumenty dokładniej umiejscowione „bliżej” i „dalej” od uszu, a nie tylko z prawej i lewej strony głowy.
Uspokojenie brzmienia przez Zorloo skłania, by sięgnąć po bardziej zadziorną muzykę, ale nie tylko. Dzięki wyraźnej poprawie detaliczności można bowiem skierować uszy również w stronę akustycznego jazzu, a nawet muzyki poważnej, choć pewnie rzadko kto słucha tej ostatniej w komunikacji miejskiej. W takich okolicznościach naturalnym wyborem zdaje się np. dynamiczny rock i w tej muzyce Ztella sprawdza się najlepiej.
Kiedy już przeszedłem całą procedurę testową, wybrałem słuchawki, które najlepiej się dogadywały z przetwornikiem. Najbardziej spodobało mi się zestawienie z Grado GW100, ale to kwestia indywidualnych upodobań. Przez kilka następnych dni słuchałem muzyki z telefonu wyłącznie za pośrednictwem hongkońskiego DAC-a. A później, kiedy już się przyzwyczaiłem i uznałem brzmienie za coś oczywistego, znienacka przełączyłem się na dziurkę w telefonie. Zabolało. Oj, jak bardzo…


Konkluzja
Dobrze, że DAC Zorloo pojawił się na rynku. Szkoda, że dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale. Osoby, które traktują smartfony jako pełnoprawne źródło muzyki, a nie chcą wydawać fortuny, powinny go wpisać na sam szczyt listy zakupów.

2021 06 27 12 39 08 010 011 Hifi 06 2021.pdf Adobe Reader

 

Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 06/2021