HFM

artykulylista3

 

Accustic Arts Tube DAC II Mk 3

062 067 Hifi 12 2017 001
Przetworniki wyszły z ukrycia. Przestały się wstydliwie chować w zgrzebnych obudowach, upchniętych w ciemnym kącie i awansowały do grona pełnoprawnych komponentów systemu. Coraz częściej też odgrywają w nim główną rolę.

Cicha rewolucja, która dokonała się w ostatnich latach, znajduje odbicie w ofercie wielu firm. Któregoś dnia przestają one proponować odtwarzacze CD i wprowadzają nowe modele DAC-ów. Tłumaczą to na ogół trudnościami z podażą części mechanicznych i malejącym zainteresowaniem odbiorców. Niemiecki Accustic Arts nie posunął się aż tak daleko, choć patrząc na serię Reference, trudno nie zauważyć estetycznego zabiegu, który sprytnie zrównał w prawach odtwarzacze zintegrowane, transporty i przetworniki. Wszystkie one wyglądają niemal identycznie.



Cyfrowa rewolucja w wydaniu Accustic Arts nie jest radykalna również z innego powodu. Otóż w bezdusznych zero-jedynkowych trzewiach DAC-a pracują dwie lampy elektronowe. „Lampy są żywe, tranzystory martwe” –mawia mój znajomy realizator dźwięku. Wygląda na to, że niemieccy inżynierowie postanowili stworzyć Frankensteina.

062 067 Hifi 12 2017 002Serce systemu.
Producent nieznany.

 

 

 

Budowa
Dwie chromowane gałki, symetrycznie rozmieszczone na przedniej ściance – czy może być coś bardziej klasycznego? Tube DAC-a II Mk 3 można z łatwością pomylić z przedwzmacniaczem lub nawet z integrą, zwłaszcza że wygląd wszystkich urządzeń Accustic Arts jest bardzo zbliżony. Jednak niemiecka manufaktura potrafi ożywić nawet taką klasykę gatunku, jak zwykły prostopadłościan z dwoma pokrętłami. Z konkurencją wygrywa jakością wykonania i użytych materiałów. Wystarczy rzucić okiem na obudowę Tube DAC-a II, by się przekonać, że aluminium nie żałowano. Materiał niby lżejszy od stali, ale grube ścianki plus dwa toroidy w środku sprawiają, że DAC zaczyna ważyć tyle, co średniej mocy wzmacniacz.
O jakości montażu elementów, chromowanych śrubach i laserowo wyciętym logo lampy nie będę się rozpisywał. Wszystko jest spasowane co do mikrometra. Po prostu „Hand made in Germany”, jak głosi dumny napis na tylnej ściance i płycie głównej.
Na froncie, oprócz wspomnianych pokręteł wyboru źródła i regulacji głośności, znalazły się trzy diody i dwa małe przyciski. Lewym załączamy i wyłączamy lampy (jest to odpowiednik funkcji stand-by). Prawym aktywujemy upsampler, służący do obróbki sygnałów cyfrowych.
Tu mała dygresja: testowany przetwornik jest tak naprawdę trzecim wcieleniem urządzenia produkowanego od roku 2007. Choć firma nabrała wody w usta, jeżeli chodzi o zakres poczynionych zmian, to jedno wiadomo na pewno – wersja Mk 3 może obsługiwać zarówno sygnał zakodowany w systemie DSD, jak i PCM do częstotliwości próbkowania 192 kHz i rozdzielczości 24 bitów.

062 067 Hifi 12 2017 002Zasilanie.

 

 

 

Pomiędzy przyciskami widać trzy kolorowe diody, które zapewne ubarwią życie niejednemu nabywcy – zwłaszcza czerwona, podpisana alarmowym hasłem „error”. Jestem przekonany, że większość użytkowników nie zajrzy do instrukcji obsługi i będzie święcie przekonana, że z urządzeniem jest coś nie tak. Tymczasem „error” informuje o kilku stanach przetwornika, z których jednak żaden nie jest błędem. Będzie się jarzyć w czasie nagrzewania się lamp, w przypadku braku sygnału na wejściu, a także gdy uruchomimy filtr 24/192, a do DAC-a powędruje sygnał o niższej rozdzielczości. Lampy nagrzewają się wolno; około półtorej minuty. Tak leniwy układ opóźnionego startu, który załącza napięcie anodowe dopiero po dobrym nagrzaniu katody, jest swoistą gwarancją, że triody będą służyć bardzo długo.
Na tylnej ściance jest wszystko, czego użytkownik może oczekiwać od przetwornika z tej półki cenowej. Wyjścia analogowe to zarówno RCA, jak i XLR. Przełącznik zmienia tryb ich pracy – ze stałego na zmienny, gdybyśmy chcieli podłączyć bezpośrednio końcówkę mocy i regulować głośność w DAC-u. Wyjścia cyfrowe to: symetryczne AES/EBU, Toslink i koaksjalne. Wejścia wyglądają podobnie, z tą różnicą, że zdublowano koaksjalne oraz dodano USB 2.0, przyjmujące sygnał do 192 kHz. Oprócz tego jest jeszcze włącznik zasilania i dwa bezpieczniki.

062 067 Hifi 12 2017 002Ręczna robota, niemiecki porządek
i zasilanie jak we wzmacniaczu.

 

 

 

Oczywiście to, co najciekawsze, kryje się w środku. Podobnie jak w poprzednich wcieleniach Tube DAC-a II, tak i tutaj zastosowano dwa oddzielne trafa toroidalne, tyle że mocniejsze (odpowiednio 150 i 70 VA). Większy toroid  zasila układy cyfrowe i analogowe; mniejszy – stopień lampowy. Sercem układu są dwie podwójne triody o wysokim wzmocnieniu – 12AX7 w wersji militarnej – które, jak deklaruje producent, podlegają aż czterostopniowej selekcji i parowaniu. Prawdopodobnie, tak jak w wersji Mk2, sygnał trafia najpierw do 32-bitowego mikroprocesora, gdzie poddawany jest nadpróbkowaniu i taktowany precyzyjnym zegarem kwarcowym, a następnie do kości c/a Burr Browna. „Prawdopodobnie”, ponieważ wystarczy rzut oka do wnętrza, by się zorientować, że topologia najnowszego Tube DAC-a jest jednak inna niż u poprzednika, a zmiany nie mają charakteru kosmetycznego.
Dwie rzeczy się jednak nie zmieniły i nadal imponują. Pierwsza to rozbudowane zasilanie, zarówno sekcji analogowej, jak i cyfrowej. Oprócz wspomnianych toroidów widać las kondensatorów, które mogłyby stanowić rezerwę prądową niejednego wzmacniacza. Druga to jakość połączeń. Gniazda wyjść i wejść zostały połączone z płytą bezpośrednio, przez wlutowanie krótkich styków. Są pozłacane i wykonane z taką precyzją, że aż szkoda, że pozostają ukryte dla oczu. Byłoby co podziwiać.

062 067 Hifi 12 2017 002Wzmacniacz? Przetwornik?
Przedwzmacniacz?
Z daleka nie zgadniemy.

 

 

 

Konfiguracja
Jako że na co dzień używam przetwornika Hegel HD 25, DAC-a Accustic Arts powitałem z entuzjazmem. Jak by nie patrzeć, niemiecki przetwornik jest trzykrotnie droższy i o wiele bardziej urodziwy. Hegel wygląda przy nim jak wyjątkowo ubogi krewny.
W roli transportu wystąpił odtwarzacz Primare CD 32, a wzmacniaczem był Gryphon Callisto 2200. Sygnał z tego ostatniego płynął okablowaniem Nordost Red Dawn do kolumn Dynaudio Contour 1.8.

062 067 Hifi 12 2017 002Nie zniechęcajmy się „errorem”.
Ktoś lubi dramatyzować.

 

 

 

Wrażenia odsłuchowe
Trudno w pełni docenić niemiecki DAC przy pobieżnym przesłuchaniu. Jeśli rzucimy na niego uchem jedynie w przelocie, niczym nas nie zaskoczy ani nie ujmie żadną szczególną cechą. Najnowsze wcielenie Tube DAC-a II warto smakować powoli i bez zbytniego pośpiechu.
Prędzej czy później na pewno zwrócimy uwagę na niezwykłą kulturę, jaką niemieckie urządzenie wprowadza do każdego repertuaru. Nie oznacza to bynajmniej kompresji dynamiki. Słuchając symfonii Mozarta w referencyjnym nagraniu Linna, stwierdziłem, że pod tym względem jest co najmniej dobrze, choć dynamika zdecydowanie nie jest cechą pierwszoplanową. Tym, co z pewnością urzeknie niejednego odbiorcę, jest pieczołowitość czy wręcz pokora w ukazywaniu muzyki. Trudno wyodrębnić jakąś sygnaturę brzmieniową, ponieważ cechy sprzętu ustępują miejsca cechom nagrania.

062 067 Hifi 12 2017 002Montaż i wygląd styków
to po prostu inżynierska poezja.

 

A zatem, przetwornik całkowicie przezroczysty i naturalny? Też nie do końca. Choć obecnością lamp w torze nie należy się zbytnio sugerować, nie da się ukryć, że brzmienie zostało delikatnie złagodzone. Określiłbym to jako „lekkie zaokrąglenie konturów”, które sprawia, że ani na górze, ani w średnicy nic nas nieprzyjemnie nie zakłuje. Muzyka będzie płynąć wartko, swobodnie i bezpiecznie.

062 067 Hifi 12 2017 002Piętrowa architektura.

 

Godna odnotowania jest równowaga tonalna. Wszystkie zakresy pasma pozostają wobec siebie w doskonale dobranych proporcjach i są tak samo dopieszczone. To rzadko spotykana cecha, a chyba nie trzeba mówić, jak istotna w przypadku odbioru wymagających gatunków muzycznych.
Mój entuzjazm delikatnie przygasł w czasie słuchania sonat fortepianowych Beethovena. Instrument był wprawdzie podany rzetelnie, w lekkim oddaleniu i z odpowiednim pogłosem, jednak trochę zabrakło magii i/lub atmosfery. Do dziś z łezką w oku wspominam urządzenia, które dosłownie „materializowały” koncertowego steinwaya w moim pokoju.

062 067 Hifi 12 2017 002Selektor wejść – klasyczna gałka.

 

 

 

Tym, co sprawia, że instrument potrafi zabrzmieć jak na żywo, są nie tylko dźwięki, ale również to, co się kryje między nimi. Te pozamuzyczne doznania Accustic Arts dozuje dość oszczędnie, choć formalnie do niczego nie można zgłosić zastrzeżeń.
Ciekawie wypadło porównanie z Heglem HD 25, które przeprowadziłem, posiłkując się głównie wielką symfoniką i muzyką fortepianową. Accustic Arts okazał się bardziej przejrzysty, rzetelny i poukładany. Hegel – choć nie potrafił tak pieczołowicie pokazać detalu i przy większych składach chodził nieco na skróty – czarował aksamitnym, pełnym intymnego klimatu brzmieniem. A zatem zupełne przeciwieństwo tego, czego stereotypowo oczekiwalibyśmy od zestawienia lampy z tranzystorem. Po raz kolejny się okazało, że tzw. lampowość to cecha bardzo umowna.

062 067 Hifi 12 2017 002Solidne nóżki na antywibracyjnej
podkładce. Rasowy audiofil
i tak wymieni na kolce.

 

 

 

Ponieważ nie tak dawno, na warszawskim festiwalu „Chopin i jego Europa”, zabrzmiały monumentalne „Nieszpory” Monteverdiego, spróbowałem na potrzeby testu odtworzyć festiwalową atmosferę. Do szuflady odtwarzacza powędrowała płyta z dziełem, które jest wielkim wyzwaniem tak dla wykonawców, jak i dla sprzętu hi-fi. Mamy tu wszystkie możliwe techniki koncertujące, okazałe psalmy, wirtuozowsko traktowane głosy i instrumenty w różnych zestawieniach, brawurowe toccaty… Jednym słowem, prawdziwy, pełen kontrastów barokowy tour de force.

062 067 Hifi 12 2017 002Aluminiowy pilot – pierwsza klasa.
Szkoda tylko, że regulacja głośności
odbywa się skokowo.

 

 

 

Jak poradził sobie z tym wyzwaniem Accustic Arts? Co najmniej poprawnie. Imponował nie tylko obszerną, ale też poukładaną przestrzenią, w której każdy solista zajmował precyzyjnie przypisane mu miejsce. Wyczuwało się oddech i swobodę. Dźwięki były kreślone zamaszyście, a wrażenie potęgowała naprawdę duża głębia. Po raz kolejny okazało się, że w porównaniu z moim przetwornikiem Tube DAC II Mk 3 prezentuje muzykę bardziej metodycznie, a jednocześnie w sposób niewymuszony. Pochyla się nad detalami; doświetla je. Wydobywa dźwięki z tła, choć przez cały czas są one wplecione w obraz całości. Górę bierze tutaj cecha nieodmiennie związana z urządzeniami z najwyższej półki. Potrafią one ukazać muzykę w sposób spójny i syntetyczny, a jednocześnie zaprezentować bogactwo detalu nieosiągalne dla tańszych urządzeń. Niemiecki DAC jest spokojny, mniej nerwowy, za to pokazuje wszystko głębiej, dalej i treściwiej.

062 067 Hifi 12 2017 002Accustic Arts Tube DAC II
w wersji trzeciej.

 

 

 

Jeśli czegokolwiek mi zabrakło w trakcie długich chwil spędzonych z „Vespro…”, to bardziej aksamitnych i naturalnych głosów. Niemiecki przetwornik podawał je niesłychanie rzetelnie, ale nie przekraczał jeszcze tej umownej granicy, za którą znajduje się prawdziwa magia, pozwalająca zapomnieć o sprzęcie i pokoju odsłuchowym.
Po radykalnej zmianie repertuaru i stylu, kiedy do odtwarzacza powędrował album Pata Metheny „Speak of Now”, moje wrażenia pozostały dokładnie takie same, jak przy Monteverdim. Brzmienie Pat Metheny Group było wzorowo spójne, o szerokim oddechu i umiejętnym ukazaniu szczegółów w przestrzeni. Może jedynie tym razem wyraźniejsze stało się lekkie złagodzenie fazy ataku, zwłaszcza w przypadku sekcji rytmicznej. Linia basu została delikatnie przydymiona i zmiękczona, a dźwięki instrumentów perkusyjnych były nieco bardziej kulturalne, niż je zapamiętałem.

062 067 Hifi 12 2017 002Jest wszystko, czego można
oczekiwać od przetwornika wysokiej
klasy. USB przyjmuje dane 24/192.

 

 

 

Tube DAC II Mk 3 nie wykaże się szaleństwem, nieokrzesaniem ani agresją. Trochę szkoda, bo takie cechy przydałyby się w muzyce z prądem, gdzie prym wiodą przesterowane gitary i energiczna sekcja rytmiczna. Kapitalny album Gary’ego Moore’a „Blues for Greeny” zabrzmiał bardzo ładnie, ale… No właśnie, ładnie. Dla bluesmana to jak policzek. Przyjmijmy więc, że Tube DAC II Mk 3 przekazuje muzykę w sposób kulturalny i cywilizowany. O to się chyba nikt nie obrazi?

062 067 Hifi 12 2017 014Sygnał na wyjściu może mieć
poziom stały albo regulowany.

 

 

 

Konkluzja
Nie słuchajmy tego urządzenia w sklepie, u kolegi przy piwie ani przelotem na wystawie. Niemiecki przetwornik zasługuje na lepsze traktowanie. To sprzęt dla dojrzałych melomanów. Dla audiofilów, którzy przeszli już fascynację brzmieniem spektakularnym i teraz oczekują czegoś więcej. Niewykluczone, że Tube DAC II Mk 3 spełni ich oczekiwania.

 

 

Accustic Arts o

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bartosz Luboń
Źródło: HFM 12/2017

Pobierz ten artykuł jako PDF