HFM

artykulylista3

 

Vincent PHO-701

038 043 Hifi 7 8 2019 007
PHO-701 to następca modelu PHO-700 – najlepiej sprzedającego się lampowego phono stage’a firmy Vincent. Z wyeksponowaną lampą, oddzielnym zasilaczem liniowym, obsługą wkładek MM i MC oraz wyjściem USB wygląda zacnie i pozwala się wbudować zarówno w tradycyjne, jak i komputerowe systemy grające.




Budowa
Obudowy przedwzmacniacza i zasilacza wykonano z aluminium. Zunifikowano wymiary i wzornictwo. Fronty to 5-mm aluminium, szczotkowane i anodowane na czarno. Dostępna jest także wersja z frontem w jasnym kolorze naturalnym. Pozostałe części obudowy to stalowe profile, polakierowane na czarno. W spodzie i pokrywie wykonano otwory wentylacyjne. Nieco podwyższone nóżki z twardej gumy ułatwiają chłodzenie wnętrza.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Przedwzmacniacz – tylna ścianka.

Zasilacz
Zasilacz zawiera układ wielosekcyjny, oddzielny dla toru sygnałowego, lampy oraz obwodów pomocniczych – oświetlenia i załączania urządzenia. Transformator to klasyczne E-I z logo Vincenta. Napięcie anodowe filtruje Nichicon 220 µF oraz powielacz pojemności z tranzystorem MOSFET IRF830. W zasilaniu toru sygnałowego zastosowano dwa kondensatory Panasonic 2200 µF, a ostateczna filtracja i stabilizacja jest wykonywana już w przedwzmacniaczu. Wszystkie napięcia zasilające wyprowadza wielopinowe złącze D-Sub. Chroniony plastikową klapką przełącznik 115 V/230 V pozwala korzystać z sieci energetycznej w różnych standardach. Na tylnej ściance znalazły się także: gniazdo IEC z bezpiecznikiem, ale bez filtra zakłóceń EMI oraz włącznik główny. Pracę zasilacza sygnalizuje niebieska dioda, widoczna w centrum przedniej ścianki.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Zasilacz – tylna ścianka.

Przedwzmacniacz
Prawie całą powierzchnię frontu przedwzmacniacza zajmuje okrągłe okienko, eksponujące lampę elektronową.
Wnętrze obudowy wykorzystano w pełni. Na głównej płytce znalazły się stabilizatory napięcia LM317 i LM337, które uzupełniają układy zasilania. Wejście sygnałowe jest pojedyncze i wyposażone w praktyczny zacisk uziemienia. Umożliwia on podłączenie widełek, bananów, a także przewodu bez izolacji.
Regulację rezystancji i pojemności wejściowej zrealizowano na sześciu mikroprzełącznikach, oddzielnych dla każdego kanału. Pierwszy i drugi służą do ustawienia pojemności wejściowej dla wkładek MM. Wyłączone, dają wartość 15 pF. Załączane, kolejno: 115 pF i 235 pF, a oba razem – 350 pF.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Płytka z wyjściem cyfrowym
oraz regulacją podświetlenia lampy.

Pozostałe cztery regulują impedancję wejściową dla wkładek typu MC. Podstawowe wartości to: 130, 405, 600 i 783 omów. Załączenie kilku jednocześnie daje wartości pośrednie, np. włączone przełączniki 3+4+5+6 dają 99 Ω. Najwyższa wartość impedancji dla wzmocnienia MC wynosi 1000 Ω i odpowiada wszystkim przełącznikom ustawionym w pozycji OFF. Regulacja wzmocnienia jest dwustopniowa. Dla MM i MC wynosi, odpowiednio, 40 dB i 60 dB, a odbywa się przy pomocy przełącznika typu isostat.
Na wejściu zastosowano wzmacniacze operacyjne Burr Brown OPA37GP, po jednym na kanał. Za aktywną korekcję RIAA odpowiadają Burr Browny OPA134PA, także po jednym na kanał. W buforze wyjściowym wykorzystano podwójną triodę 12AU7 produkcji chińskiej. Od reszty elektroniki oddziela ją wygięty metalowy ekran, który pełni także rolę lustrzanego tła dla lampy. Zastosowanie zamiennika wyższej jakości bez wątpienia przełoży się na lepsze brzmienie.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Piętrowa zabudowa tylnej części.

Pomiędzy lampą a wyjściami znajdują się jeszcze bipolarne kondensatory sprzęgające, zbocznikowane kondensatorami polipropylenowymi Wima MKP oraz przekaźnik opóźniający pojawienie się sygnału na wyjściach, na czas potrzebny do ustabilizowania parametrów pracy lampy. Wyjście to para zacisków RCA, lutowanych bezpośrednio do płytki.
To jednak nie koniec możliwości PHO-701. Stąd sygnał wyjściowy jest pobierany jeszcze do przetwornika a/c, umieszczonego na oddzielnej ekranowej płytce w górnej części obudowy. Za konwersję odpowiada Cirrus Logic CS5340. Sygnał przetworzony na cyfrowy trafia do interfejsu wyjściowego USB z układem scalonym Bravo SA9123L i standardowym gniazdem USB typu B.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Za wejściami.

Obok wyjścia cyfrowego, na oddzielnym druku, ulokowano układ regulacji podświetlenia okienka z lampą. Jasność podświetlenia można ustawić w trzech krokach. Można je także wyłączyć, a wtedy w okienku bardzo dyskretnie żarzy się jedynie mała trioda.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Vincent PHO-701

Konfiguracja systemu
Vincent PHO-701 pracował z gramofonami Garrard 401 (ramiona SME 312 z wkładką Audio-Technica AT33PTG/2 oraz Ortofon AS-212 z wkładką AT-440MLa) i Kuzma Stabi R (ramię Kuzma 4Point z wkładką Etsuro Urushi Cobalt Blue), przedwzmacniaczem McIntosh C52, monofonicznymi wzmacniaczami mocy McIntosh MC301 oraz kolumnami ATC SCM-50PSL.
Podłączenie przedwzmacniacza nie powinno sprawić istotnego problemu. Vincent okazał się podatny na zakłócenia. Dość długo szukałem więc dla niego odpowiedniego miejsca, osłoniętego od wiatru słonecznego oraz cyfrowego. Wysokie wzmocnienie na wejściu MC może sprzyjać zbieraniu zakłóceń z sieci i urządzeń cyfrowych. Efekt zauważalny w moim, nie występował w innych systemach.
Grający przedwzmacniacz nie nagrzewa się istotnie i wystarczy mu niewielka przestrzeń nad obudową. Witrynka z podświetloną lampą wygląda nastrojowo. Podobała mi się naturalnie rozżarzona lub tylko minimalnie doświetlona ciepłymi pomarańczowymi diodami.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Komponenty można ustawić
piętrowo.

Wrażenia odsłuchowe
PHO-701 nie został stworzony jako brzmieniowy wzorzec neutralności. Przyglądając się przez lata urządzeniom Vincenta, a także słuchając oferty lampowej, sprzedawanej pod marką T.A.C., mogłem poznać ich męski charakter. Pokrewieństwa brzmieniowe wskazują, że to przemyślana i konsekwentnie realizowana koncepcja. Wierny jej pozostaje także testowany przedwzmacniacz korekcyjny. Bardzo uogólniając, można powiedzieć, że delikatnie pogrubia i dociąża brzmienie. Zaokrągla krawędzie. Podkreśla dynamikę w skali makro. Ale to krzywdzący stereotyp, gdyż sprawa okazuje się bardziej skomplikowana.
Przyjemne zaokrąglenie i wypełnienie konturów soczystością dało spektakularny efekt na LP z muzyką Jonny Greenwooda do filmu „You Were Never Really Here” (Lakeshore Records). Wspaniały, rozciągnięty i masywny elektroniczny bas, o potencjale prawdziwie tektonicznym, grasował jak zły. W części utworów pojawiają się partie smyczków, dalekie od klasyczno- filharmonicznego kanonu. Instrumenty są traktowane bardzo dynamicznie, chwilami psychodelicznie. W niektórych częściach, uderzane odwrotną stroną smyczka (col legno), brzmią jak perkusyjne, wprowadzając w trans, np. w „The Hunt”. Narastająca dynamika wywołuje niepokój, tylko pozornie rozładowywany w cichszych fragmentach. W utworze „Nausea”, czyli nudności, nie ma ani powyższych, ani nudy. Jest za to syntezatorowa i perkusyjna młocka, na której falują zniekształcone elektroniczne linie melodyczne, by po chwili wyciszenia rozklekotać się jak serce w napadzie migotania przedsionków. Muzyka szarpie emocjami i nie każdy z domowników ją wytrzyma. Ale to doskonały przykład, że soundtrack niekoniecznie musi być składanką hitów, oskarową fanfaronadą lub zlewającymi się plamami ambientowych dźwięków. Słuchało się tego znakomicie.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Przedwzmacniacz – wnętrze.

Zrobiłem kolejne podejście do LP „The Best Of The Waterboys ’81 – ’90” (Ensign Records). Muzyka to gęsta i intensywna, a do tego nagrana, powiedzmy, dość przenikliwie. Vincent mierzy się z tym materiałem bardzo udanie. Dodaje organicznej tkanki, mięsistości, która wypełnia chropowatości i zapadliny szkieletu. Saksofon nie rani uszu i w końcu słychać gitarę basową. Wokalista nie rozpacza, schowany za ścianą dźwięków, tylko pięknie śpiewa, wsparty jej masywem. PHO-701 zaprasza do słuchania takich płyt od początku do końca, a do tego nie zabija piękna muzyki. Troszkę makijażu tu i tam, i miłość podtrzymana.
Piszę to może nieco ironicznie, ale nie w stosunku do Vincenta. Mam zwyczaj raczyć takimi płytami większość testowanych gramofonów oraz przedwzmacniaczy korekcyjnych, żeby ocenić ich przygotowanie do zadań niewdzięcznych. Jedne z nich wgryzają się w płyty tak mocno, że wyciskają najdrobniejsze zdarzenia. Uważam, że jest granica tej metody, za którą świat rzeczywiście staje się piękniejszy poprzez pokazaną prawdę. Potrafią to wybitne urządzenia, z rozdzielczości których wyłania się chmura atomów i tworzy muzykę tak realistyczną, że nie można się oderwać od słuchania. Jak wyczynowy samochód ze sportowymi pasami bezpieczeństwa i systemem HANS pozwala przejechać każdy zakręt. Jest też grupa urządzeń „prawie doskonałych” i ta jest dla mnie najtrudniejsza. Bo nie stawiając kropki nad „i”, jakby nie kończąc zdania, pozostawia niedomówienia i niepotrzebny suspens. Albo – wracając do motoryzacyjnej terminologii – proponuje zwykłe pasy bezwładnościowe do wyczynowej jazdy.
Są też, na szczęście, urządzenia, które na tor wyścigowy nie wpuszczają cywilów, tylko ułatwiają i uprzyjemniają obcowanie z przygodą, czy to sportową, czy muzyczną. Do nich właśnie należy PHO-701. Został przeznaczony do delektowania się komfortem.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Lampa 12AU7 osłonięta ekranem. Widoczne LED-y doświetlają
tak powstałą witrynkę.

Chociaż nie tylko, bo w końcu wróciła gęsia skórka przy „Fisherman’s Blues”: „With light in my head; With you in my arms; Woohoo”. Za tym tęskniłem!
Także muzykalność Vincenta pokazała swoje piękne oblicze w trakcie odsłuchu „The Koeln Concert” Keitha Jarretta (ECM). Trzeba powiedzieć, że misją PHO-701 nie jest dzielenie włosa na czworo i analizowanie refleksów dźwięku na lakierze fortepianu. Przedwzmacniacz bardziej się skupia na muzyce; na uchwyceniu melodii, pomysłu na improwizację. Jeśli nawet umknie mu część detali, to zachowa zdrowe podejście do odtwarzania pianistyki oraz szeroko pojętego jazzu. Fortepian jest masywny, bo przecież w rzeczywistości ma duże rozmiary; barwny, bo przecież brzmi barwnie, dźwięczny, bo przecież jest dźwięczny. Może się jedynie okazać, że na żywo akord będzie lepiej rozłożony mikrodynamicznie niż w czasie słuchania w domu. No cóż, taki to już audiofilski los.

038 043 Hifi 7 8 2019 002O lepszy zamiennik nie będzie trudno.

Stereofonia należy bez wątpienia do atutów Vincenta. Nawet słabsze realizacje są rozciągnięte w wymiarach sceny. Z przestrzeni pomiędzy źródłami pozornymi nie wieje jednak chłodem ani pustką. Po prostu, robi się więcej wszystkiego. Także porządku w brzmieniu.
Ale PHO-701 nie może być, jak większość phono w tym zakresie cenowym, wzorcem neutralności. W ramach eksplorowania bardziej nostalgicznej części płytoteki, wytargałem z jej czeluści i wymyłem (dziękuję ci, nieoceniona VPI HW-17) LP „Tasmania” zespołu Mech (Polton). Winyl przetrwał dekady w nienaruszonym stanie. Rockowy materiał z progresywnym akcentem może nie jest ponadczasowy, jednak brzmi bardzo dobrze. Spodziewałem się szarości z otchłani 1983 roku, a tymczasem Vincent pokazał album z przyzwoitej realizacyjnie strony. Bardzo mi się podobały wyważone proporcje sekcji rytmicznej, z której przedwzmacniacz potrafił wydobyć i masę, i kontrolę. W utworze „Popłoch” bas i perkusja są mocne i zdecydowane. Mają fakturę, rzeźbią mocną i stabilną podstawę, bez rozmycia, zdudnienia ani dźwiękowego popłochu. Mięsiste gitary i czytelny wokal wsparte takim fundamentem zabrzmiały czysto i strawnie. Świadoma tolerancja to dobra cecha i dzięki niej PHO-701 nie zdziesiątkuje Wam odziedziczonej po przodku płytoteki. Posiadanie i słuchanie takich albumów nie okaże się tematem wstydliwym i można bez kompleksów ugościć nawet Ryśka.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Wyeksponowana lampa 12AU7.

Tym bardziej, że z klasyką Vincent też radzi sobie niezgorzej. Powiem więcej – wypada w niej zaskakująco dobrze. Brzmienie zachowuje firmowy charakter, ale jest to przyjemna, przyjazna maniera, w której delikatna muzyka akustyczna zyskuje większą łagodność i nasycenie. Mozart okazuje się kompozytorem nieco dojrzalszym i statecznym, jakby skrywając przed surowym osądem swój, czasem nieokrzesany, entuzjazm. Melodyjne i radosne „Divertimento D-dur” w wykonaniu Polskiej Filharmonii Kameralnej (Tacet) pokazało się z mniej oczywistej, jakby intymniejszej strony. Nie wiąże się to z przyciemnieniem barw i instrumenty brzmią wiarygodnie, a nawet przyciągająco. Ich charakter okazuje się relaksujący i kojący. Gdy tak sobie myślę nad sztuczkami mającymi zachęcić audiofilów do wchodzenia w świat muzyki klasycznej, to wygląda na to, że Vincentowi udało się zaaplikować jedną z nich do tego przedwzmacniacza.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Komponenty można ustawić
piętrowo.

Jednak kiedy trzeba, orkiestra potrafi przypomnieć o swojej potędze i uderzyć tak, że gotowa zdmuchnąć świeczkę postawioną przed kolumną. Jak nie z mocy bębna wielkiego Minneapolis Symphony Orchestra, to podmuchem zarejestrowanej w „Uwerturze 1812” Czajkowskiego armaty prochowej (Mercury). Trzeba przyznać, że w takim repertuarze PHO-701 jest w swoim żywiole. A żywiołowość Vincenta to nie tylko odwaga w graniu głośno, poszukiwanie radosnej strony muzyki, ale także szczera zachęta do zaangażowania się w przyjemność jej słuchania.

038 043 Hifi 7 8 2019 002Zasilacz – wnętrze.


Konkluzja
W tej cenie konkurencja jest już liczna. Tyle że rzadko zaoferuje taką solidność projektu, wykonania, uniwersalność konfiguracji oraz brzmienia. Zdecydowanie zachęcam do posłuchania Vincenta PHO-701. Bez pitu-pitu. To rzetelne męskie granie z winylu.

038 043 Hifi 7 8 2019 002

Porządek i czysty montaż.

 2019 07 18 14 24 42 038 043 Hifi 7 8 2019.pdf Adobe Reader

Paweł Gołębiewski
Źródło: HFM 07-08/2019


Pobierz ten artykuł jako PDF