11.09.2012
min czytania
Udostępnij
Podobnie jak pozostałe Boxy, dwójkę zamknięto w niewielkim aluminiowym profilu, polakierowanym proszkowo na czarno. Front obudowy, w formie dokręcanej płytki czołowej w kolorze aluminium lub czarnym, zdobią jedynie logo Pro-Jecta, nazwa modelu i dwie główki wkrętów. Na tylnej ściance umieszczono wejścia z zaciskiem uziemienia, wyjścia RCA, przełącznik trybów MM/MC oraz gniazdo niewielkiego zasilacza wtyczkowego (16 V, 200 mA). Ich rozmieszczenie jest funkcjonalne i nie powinno sprawić kłopotu przy podłączaniu typowych przewodów sygnałowych.
Nie przewidziano diody sygnalizującej pracę. Po podłączeniu do sieci przedwzmacniacz stale pozostaje pod napięciem. Gumowe nóżki skutecznie zapobiegają przesuwaniu lekkiego Phono Boxa po podłożu. Jak za tę cenę jakości wykonania można tylko pogratulować. W instrukcji nie znalazłem informacji o układzie elektronicznym. Zrezygnowałem z własnych oględzin, dając każdemu z urządzeń równe szanse wykazania się w teście odsłuchowym.
Zadowolenie z aparycji Phono Boxa II znikło już przy pierwszym odsłuchu. W zestawieniu z przetwornikiem MC dźwięk okazał się mało efektowny. Góra pasma zaprezentowała znośną lekkość i namiastkę dźwięczności. Niestety, istniała w oderwaniu od pozostałych częstotliwości. Brzmienie talerzy było przez to słyszalne raczej jako monotonne cykanie niż zróżnicowane dźwięki. Zabrakło też masywności, a to za sprawą nieśmiałej średnicy i skromnego basu. Zakres niskotonowy został pozbawiony najniższych składowych, a uderzeń stopy perkusji mogłem się tylko domyślać. Brak było odczucia ciemnego tła, cierpiała także prezentacja głębi. Zdarzenia rozgrywały się na niewielkiej przestrzeni pomiędzy kolumnami. W momentach kulminacji Metallica jakby wpadała do studni. Gitarom brakowało pazura, a dynamika, cóż, można powiedzieć: słaniała się na nogach. W trio jazzowym kontrabas odważniej zaznaczał swoją obecność, głównie za sprawą donośnego odgłosu pudła. Jego rezonans wzbudzały zapewnie struny, jednak ich udział był słyszalny jedynie śladowo. Nieco lepiej wypadła klasyka. W koncercie skrzypcowym dominował instrument solowy. Niestety, towarzysząca mu orkiestra symfoniczna tworzyła rozmazane i mało czytelne tło. Najwięcej dobrego można powiedzieć o brzmieniu fortepianu, którego prezentacja najmniej odbiegała od prawdy. Dźwięczny i melodyjny, raczej zwiewny niż potężny, jednak za mało namacalny. Zmiana źródła na przetwornik MM nie ukazała ukrytych zalet Phono Boxa II. Główne cechy brzmienia pozostały bez zmian – ograniczone pasmo i dynamika, słaba rozdzielczość.
Prosta forma i uproszczone brzmienie. Kusi jedynie cena.
Paweł Gołębiewski
Hi-Fi i Muzyka 7-8/2010
Przeczytaj także