20.08.2012
min czytania
Udostępnij
Panasonic dostarczył do recenzji odtwarzacz wielkości niewielkiego laptopa. Na szczęście mimo skromnych gabarytów DMP-BDT310 to sprzęt o dużych możliwościach.Panasonic DMP-BDT310 to prawdopodobnie jeden z najmniejszych odtwarzaczy Blu-ray na rynku.
Gdyby nie rozmiary napędu, byłby też pewnie płaski jak listewka. W dodatku ma zabawny system wysuwania szuflady, dwa gniazda HDMI i obsługuje technologię Blu-ray 3D.
Obudowę o wysokości 3,5 cm wykonano z cienkiej tłoczonej blachy. Górna ścianka została pokryta tajemniczym błyszczącym tworzywem, którego struktura przypomina włókno węglowe. Przód urządzenia, oprócz szufladki i wyświetlacza, wyposażono w najważniejsze przyciski, gniazdo USB i slot kart SD. Wszytko ukryto pod maskującym panelem. Przyciski „standby” i „open/close” wkomponowano w górną krawędź. Na górnej ściance umieszczono dodatkowy czujnik, który otwiera szufladę, gdy zbliżymy do niego rękę. Bajerek to efektowny, ale gdy odtwarzacz umieścimy np. w szafce pod telewizorem – zupełnie nieprzydatny. Panasonic powraca do niechlubnej tradycji nieinstalowania koaksjalnego wyjścia cyfrowego. Już przed laty odtwarzacze DVD tej firmy, mimo rewelacyjnej jakości wizji, dostawały w testach punkty karne za brak cyfrowego złącza koncentrycznego. Mimo to Panasonic, z uporem godnym lepszej sprawy, lansował Toslink. Tak, niestety, jest i teraz. Koncentryka zabrakło, więc jeśli chcemy podłączyć DMP-BDT310 do amplitunera bez gniazd HDMI, musimy się zaopatrzyć w kabelek światłowodowy. Nie ma też, coraz rzadziej stosowanych, wyjść komponent wideo. W zamian za to otrzymaliśmy dwa wyjścia HDMI, za co Panasonicowi należy się nagroda specjalna i owacje na stojąco. W dodatku możemy je skonfigurować tak, że na głównym ustawimy sygnał wizyjny, a drugim, oznaczonym HDMI SUB, prześlemy tylko dźwięk. Dzięki temu nie jesteśmy skazani na ewentualne straty sygnału wizyjnego przy przechodzeniu całego połączenia A/V przez amplituner. Można też podłączyć dwa wyświetlacze jednocześnie, np. telewizor i projektor. Na tylnej ściance, oprócz wymienionych, zainstalowano jeszcze wyjście stereo, kompozyt oraz dodatkowe USB i gniazdo LAN. Panasonic ma także wbudowany moduł Wi-Fi. Pliki muzyczne i wideo można odtwarzać zarówno z płyt, jak i z pamięci przenośnych USB. Z kart flash z kolei można bezpośrednio wyświetlać zdjęcia w formacie JPG lub odtwarzać filmy z kamer, zapisane w formatach MPGE2 lub AVCHD. Komunikacja z siecią, oprócz dostępu do zasobów domowych komputerów, umożliwia korzystanie z usługi internetowej BD-live. Ciekawostką jest możliwość wpięcia internetowej kamery do tylnego gniazda USB. Odtwarzacz rzacz Panasonica jest kompatybilny z komunikatorem Skype, co pozwala prowadzić sieciowe wideorozmowy z wykorzystaniem telewizora lub projektora. DMP-BDT310 obsługuje Blu-ray 3D. Oczywiście filmów w tym formacie jeszcze w zasadzie na rynku nie ma, a producenci sprzętu AV nie mogą się zdecydować, czy postawić na rozwiązania aktywne czy pasywne. Na razie lepiej odwiedzać Imaxa, niż inwestować w telewizory 3D i niewygodne okulary. Ważne jednak, że DMP-BDT310 jest przyszłościowy i zapewnia użytkownikowi spokój w przypadku zakupu wyświetlacza 3D. Wnętrze wypełnia zasilacz impulsowy, płytka z elektroniką i napęd. DMP-BDT310 szybko wczytuje błękitne płyty. Cały proces trwa najwyższej kilkanaście sekund. W najnowszych Blu-rayach Panasonic zrezygnował z nieco urzędowego w wyglądzie menu użytkownika na rzecz ładnych ikonek i przejrzystej nawigacji. Niestety, zmian nie doczekał się pilot. Wciąż jest to przykład logicznego myślenia specjalistów od ergonomii przy zaniedbaniu estetyki.
Panasonic ma bez wątpienia receptę na swój firmowy charakter wizji. Barwy DMP-BDT310 były niemal kremowe i gęste, jak dobra farba lateksowa. Zwłaszcza czerwienie miały typowy dla wizyjnych urządzeń Panasonica lekko przesycony, kardynalsko-purpurowy charakter. Gdyby komuś takie podkolorowania przeszkadzały, może po prostu obniżyć nieco poziom saturacji w odbiorniku. Trzeba jednak powiedzieć, że wygląda to efektownie i sprawia, że filmy i koncerty po prostu dobrze się ogląda. Kontrast i poziom czerni przy odtwarzaniu BD to bardzo wysoki poziom. Górnolotnie można by stwierdzić: „godny odtwarzaczy XXI wieku”. Wprawdzie nie było aż tak czarno i przejrzyście jak w przypadku LG, ale Panasonic nadrabiał lepszą płynnością wizji i wyjątkowo analogową miękkością. W przypadku odtwarzania materiału o niższej rozdzielczości (DVD, MKV, DivX) DMP-BDT310 również wypadł znakomicie. Obraz był starannie przeskalowany i niemal zupełnie wolny od szumów.
W specyfikacji znalazłem wzmiankę, jakoby DMP-BDT310 został wyposażony w „symulację wzmacniacza lampowego”. To z jednej strony przykład marketingowego prania mózgu, z drugiej zaś nawiązanie do obecnie panującej mody na wszystko, co lampowe, analogowe i generalnie „vintage”. Niestety, w czasie odsłuchu za żadne skarby nie byłem w stanie doszukać się oznak „lampowego brzmienia”. Panasonic grał jak większość tanich odtwarzaczy multimedialnych. Płasko i dosyć monotonnie. Wprawdzie nie zauważyłem zapiaszczenia ani wyostrzeń, ale dynamika została mocno ograniczona. Jako napęd w systemie kina domowego Panasonic sprawował się znacznie lepiej, nie dodając w zasadzie nic od siebie. Dźwięk wielokanałowy był czysty i dynamiczny. Wydawało się nawet, że efekty przestrzenne wypadły nieco lepiej niż u konkurenta. Przestrzeń surround była uporządkowana i realistyczna. Być może to zasługa rozdzielenia wizji i fonii w transmisji HDMI.
Panasonic znów skonstruował dobry odtwarzacz BD. Jedyny minus to brak koaksjalnego wyjścia cyfrowego i złącz komponent. Poza tym same pozytywy. Pozycja obowiązkowa dla nabywców telewizorów tej firmy. Z wyświetlaczami innych producentów też się na pewno nie pogryzie.
Robert Pliszka
Hi-Fi i Muzyka 05/2011
Przeczytaj także