dCS Rossini

27.09.2016

min czytania

Udostępnij

Nazwa dCS kojarzy się jednoznacznie z high-endowymi źródłami dźwięku. Jednak założona w 1987 roku brytyjska firma projektuje i wytwarza także urządzenia cyfrowe dla branży militarnej oraz do komunikacji satelitarnej i profesjonalnego audio. My skupimy się na audiofilskim okruszku jej działalności – Rossinim, czyli najnowszym sieciowym odtwarzaczu CD z opcją upsamplingu.

Budowa

dCS Rossini jest technicznie piękny. To potężny odtwarzacz, o chłodnej z pozoru aparycji, zaprojektowany z finezją i nienagannie wykonany. Aluminiowe płyty są idealnie obrobione i spasowane. Górny brzeg przedniej ścianki fantazyjnie sfrezowano i ozdobiono sześcioma przetłoczeniami, które rozchodzą się promieniście. W centralnej części frontu znajduje się szuflada transportu Stream Unlimited JPL-2800 z aluminiową tacką, którą dodatkowo usztywniono elementami prowadnicy.
Za podstawowe funkcje napędu i odtwarzacza odpowiada siedem niewielkich przycisków. Obok nich znalazło się pokrętło regulacji głośności, obsługujące także balans kanałów. Zakres wskazań wielofunkcyjnego wyświetlacza będzie się zmieniał w zależności od wybranego źródła czy rozwiniętego menu.
W przypadku płyt CD jego górna część pokazuje działanie napędu, numer ścieżki oraz czas utworu. W części dolnej pojawia się informacja o wybranym filtrze i trybie synchronizacji zegara oraz poziomie głośności. W przypadku odtwarzania plików wyświetlają się dodatkowe dane, dotyczące wykonawcy, tytułu płyty i utworu oraz rozdzielczości.
Wykorzystanie wejść cyfrowych jest sygnalizowane odpowiednim opisem, wraz z podaniem formatu i rozdzielczości odtwarzanego pliku.
Powierzchnia tylnej ścianki została zagospodarowana w całości. Poziom sygnału na wyjściach analogowych XLR i RCA jest regulowany. Wyjścia działają niezależnie, więc gdyby ktoś chciał na przykład nagłośnić drugie pomieszczenie, to może do nich równocześnie podłączyć dwa wzmacniacze mocy.

7277062016 001Tacka napędu.

Wejścia cyfrowe obejmują: dwa AES/EBU, RCA, BNC, Toslink, USB typu A i USB typu B. Dwa gniazda RJ45 obsługują połączenie z siecią komputerową. Komplet uzupełniają trzy złącza RCA dla zewnętrznego zegara: dwa z nich to wejścia, trzecie udostępnia sygnał do synchronizacji.
Gniazdo zasilania zintegrowano z włącznikiem i bezpiecznikiem. Zmieszczono jeszcze port szeregowy RS232, służący do czynności serwisowych albo, po odpowiedniej konfiguracji, do podłączenia zegara Rossini Clock. Obudowa jest dostępna w wersji srebrnej albo czarnej. Zawsze wspiera się na solidnych antywibracyjnych nóżkach.
Wnętrze Rossiniego przedstawia się równie doskonale jak fenotyp zewnętrzny. O jego topologii trudno rozstrzygnąć. Nie jest tajemnicą, że za konwersję cyfrowo-analogową odpowiada kolejna generacja firmowego Ring DAC-a, który współpracuje z upsamplerem DXD, szeregiem filtrów cyfrowych, delikatnie modyfikujących brzmienie, oraz układami cyfrowej obróbki sygnału (DSP). Nie pominięto rozwiązań redukujących wibracje, ekranujących przed interferencjami oraz działaniem zewnętrznych pól magnetycznych. W zasilaniu zastosowano dwa transformatory w celu odizolowania sekcji cyfrowej, analogowej i zegara.
dCS Rossini jest dostarczany w grubym czarnym pokrowcu, z kompletem akcesoriów, zawierających kabel zasilający, USB i LAN (standardowe) oraz opcjonalny pilot zdalnego sterowania. Całość rozmieszczono w piankowych formach, porządkujących wnętrze dużego kartonu.

7277062016 001Piękne frezowania.

Funkcje

dCS Rossini jest rozbudowanym wielofunkcyjnym źródłem plików cyfrowych. Można go rozpatrywać jako odtwarzacz CD, odtwarzacz strumieniowy, DAC przyjmujący sygnał z innych źródeł cyfrowych oraz przedwzmacniacz. Napęd czyta tylko format CD zgodny ze standardem Red Book. Nie ma możliwości odczytu SACD (poza warstwą CD z krążków hybrydowych) ani nagranych na płytach CD-R/CD-RW plików (np. wav, flac). W tym celu należy skorzystać z wejść cyfrowych, których dCS ma do wyboru, do koloru. Do strumieniowania plików z urządzeń UPnP przez interfejs LAN (złącze RJ45) niezbędna będzie aplikacja dCS Rossini App, dostępna jedynie dla systemu iOS. Jest bezpłatna i kompatybilna z iPhonami 5, 6 i 6 Plus oraz iPadami Air, Air 2, mini i mini 2. Do współpracy z nią polecane jest odpowiednie oprogramowanie NAS, np. Twonky, Asset, MinimServer. Dzięki takiemu zestawieniu bez problemu można przeglądać zasoby zgromadzone na dysku sieciowym (NAS). Jako że nie posiadłem kompatybilnego urządzenia Apple’a, użyłem opcji renderowania plików przy pomocy programu JRiver Media Center 21. Odpowiednia konfiguracja programu umożliwi przesyłanie DSD.

7277062016 001Obsługa podstawowych funkcji bez pilota.

Wyświetlacz Rossiniego informuje o formacie oraz rozdzielczości strumieniowanych/renderowanych plików. Interfejs sieciowy pracuje w trybie asynchronicznym i obsługuje formaty PCM do 24/384 oraz DSD/64 i DSD 128. Możliwe jest bezpośrednie granie z komputera przez pracujące w trybie asynchronicznym interfejsy USB. Wejście USB 2, ze złączem typu A, służy do podłączania dysków Flash Drive z plikami w formatach jak wyżej. Wejście USB 1 (złącze typu B, ze sterownikiem USB Class 2 dla Windowsa) obsługuje formaty PCM do 24/384 oraz DSD64 i DSD128 w formacie DoP. Wejścia cyfrowe AES/EBU zdublowano. Każde z osobna przyjmie sygnał PCM do 24/192 oraz DSD64 w formacie DoP. Ich połączenie Dual AES zwiększy rozdzielczość do 24/384 oraz DSD128 (DoP). Taką możliwość dają transporty dCS-a.
Wejścia SPDiF zrealizowano w formie RCA, BNC (każde PCM do 24/192 i DSD64 DoP) oraz Toslink (PCM do 24/96). dCS Rossini jest więc gotowy prawie na wszystko, co jest cyfrowym stereo. Jest też gotowy na rozbudowanie o zewnętrzny zegar Rossini Master Clock oraz o napęd CD/SACD Vivaldi. Powstaje wtedy imponujące uniwersalne combo.

Obsługa Rossiniego bez pilota jest znacznie utrudniona i niekompletna. Pełny dostęp do opcji urządzenia daje tylko firmowa aplikacja. Podstawowe funkcje napędu, wyboru wejść oraz menu obsługuje kilka przycisków na przedniej ściance odtwarzacza. Wejścia nie wykorzystywane (bez dostępnego sygnału) nie będą widoczne w menu. Odczyt zawartości dysku podłączonego do wejścia USB 2 (Flash Drive, pendrive) następuje po przytrzymaniu guzika „Menu” przez dwie sekundy.
Korzystanie z wejść cyfrowych odłącza mechanikę napędu CD. Bez zmiany wejścia na „CD” nie będzie więc możliwe wyjęcie pozostawionej w nim płyty. Przyciski są malutkie. Zastosowanie aplikacji lub przynajmniej firmowego pilota pozwoli uniknąć pozostawiania śladów na idealnie obrobionym aluminiowym froncie.
dCS Rossini obsługuje także wybrane serwisy streamingowe (Tidal, Spotify, Deezer).

7277062016 001Komplet wejść i wyjść.

Konfiguracja systemu

Odtwarzacz zaprezentuje pełnię swoich możliwości po podłączeniu do domowej sieci komputerowej. Korzystałem z przewodowego połączenia LAN. Magazyn plików znajdował się na dyskach NAS Synology DS214. Pliki przesyłał strumieniowo odtwarzacz Yamaha CD-N500, pracujący także jako napęd, połączony cyfrowym przewodem koaksjalnym (Vovox) z odpowiednim wejściem w przetworniku dCS-a. Kolejnym piętrem integrującym sygnał z dostępnych źródeł był przedwzmacniacz McIntosh C48.
Kolumny ATC SCM-35 były zasilane tranzystorowymi monoblokami McIntosh MC301, na zmianę z lampową końcówką mocy McIntosh MC2102. W części testu Rossini był podłączony bezpośrednio do wzmacniaczy mocy, co pozwoliło ocenić jego możliwości jako preampu.
Okablowanie systemu stanowiły głównie przewody Fadela z serii Coherence One (łączówki RCA, głośnikowe i zasilające), Aeroflex (XLR) i Stream (głośnikowe). Elektronika, umieszczona na stolikach SoundArt SSP i STO, grała w profesjonalnie zaadaptowanej części pomieszczenia o powierzchni około 36 m².

7277062016 001Tylna ścianka.

Wrażenia odsłuchowe

To będzie opowieść o muzyce. A właściwie o jej słuchaniu w warunkach domowych. Nagrania po to przecież są; w tym celu zostały przygotowane. Już sam fakt ich istnienia oraz dostępność wystarcza ogromnej większości melomanów. Może nie ma co się zastanawiać: po prostu wkładamy do sprawnego odtwarzacza płytę CD, kładziemy LP na talerzu gramofonu albo odtwarzamy plik w komputerze i oddajemy się przyjemności słuchania… Problem w tym, że dla części słuchaczy, a także prawdopodobnie większości czytających ten tekst, nie jest to takie proste. Przeciwnie – jest to o wiele bardziej skomplikowane przeżycie, które – nieumiejętnie zaaplikowane – spowoduje raczej dyskomfort lub w skrajnych przypadkach – ból. Jako że identyfikuję się z takim podejściem do słuchania muzyki w domu, to w dalszych rozważaniach użyję pierwszej osoby liczby mnogiej.

Niedoskonałość sprzętu, którym dysponujemy, a także niedoskonałości realizacji nagrań oddzielają nas od żywej muzyki. Po kilku fantastycznych koncertach wysłuchanych na żywo, zobaczonych na własne oczy i ocenionych własnymi emocjami, przeżytymi w natężeniu rzadko spotykanym w innych sytuacjach, trudno się zachwycać znanym widokiem domowego systemu, a nawet jego szczerze lubianym i przez lata dopieszczanym dźwiękiem.
Poznałem jednak kilka urządzeń, które pozwalają zapomnieć o tej niedogodności, a skupić się na muzyce. Właśnie dołączam kolejne do czołówki tego zestawienia. Sposób, w jaki gra dCS Rossini, przywrócił mi wiarę w sens hi-endu.
Nigdy nie byłem fanem przenoszenia rocka do sal filharmonicznych i odbierałem to jako próbę aspirowania sztuki popularnej do salonów oraz ryzykowne wyzwania rzucane gruntownie wykształconym muzykom przez gwiazdy kreowane modami i trendami. Pewnie słuchanie takiej muzyki na żywo miało jakiś sens, przynajmniej edukacyjny, i pozwalało, nierzadko po raz pierwszy, przekroczyć próg klasycznej sali koncertowej. Jednak wydawnictwa upamiętniające podobne przedsięwzięcia zapewne nie są zbyt często odtwarzane. Wygórowana samoocena, a może po prostu wymogi kontraktów powodowały, że świetne zespoły rockowe wpadały w pułapkę własnych ambicji. Projekty takie zwykle obnażały niedoskonałości brzmienia, a przesterowania elektrycznych gitar i dźwięki syntezatorów wypadały sztucznie i brudno w zderzeniu z naturalną dynamiką orkiestry smyczkowej, muzykalnością wiolonczel czy akustyką kontrabasów. Odkręcenie wzmacniaczy na full nie było tu żadnym remedium. Moją bardzo subiektywną opinię o prawdziwych umiejętnościach samych muzyków przemilczę.

7277062016 001Wersja czarna.

Dlatego bez przekonania włożyłem do odtwarzacza „S&M” Metalliki. Po kilku minutach wiedziałem, że po raz pierwszy przesłucham ją od deski do deski. W końcu zrozumiałem, po co metalowcy nagrali koncert z Orkiestrą Symfoniczną San Francisco. Zajęło mi to dużo czasu, coś około 15 lat, i dopiero Rossini pokazał, że umiejętne zaaranżowanie takiej muzyki i nieprzerysowane jej zagranie rzeczywiście tworzy pewną jakość. Przyznaję, że mogłem się mylić. I teraz powinienem zrobić do takich inicjatyw kolejne podejście.

dCS Rossini to drugie po Soulution 560 źródło cyfrowe, które pozwoliło midocenić oczekiwany, a – niestety – nie zawsze realnie odczuwany potencjał drzemiący w plikach wysokiej rozdzielczości. Ich biblioteka systematycznie się rozrasta, a łatwość dostępu zachęca do codziennego korzystania. O używanym w teście formacie decydował jedynie apetyt na taki czy inny repertuar. Odtwarzacz dCS-a powoduje, że rodzaj medium ma mniejsze znaczenie dla jakości brzmienia. Może to upsampling, który podciąga parametry dźwięku, a może doskonały stopień wyjściowy? Szczerze mówiąc, nawet się nad tym nie zastanawiałem, gdyż wciągała mnie jakość muzyki. I to nawet pomimo faktu, że nadal preferuję fizyczną obecność płyty CD od abstrakcji folderu na dysku.
Odtwarzacz nadaje każdemu z obsługiwanych formatów maksymalnie wyśrubowany poziom. Nie mogę analizować barwy dźwięku, bo w tej dziedzinie Rossini jest idealnie neutralny i nie wpływa na brzmienie systemu. Kształtować je będą wzmacniacze i kolumny. Jeśli jesteście zadowoleni ze swoich, to dCS tego nie zepsuje. Za to wgryzie się w szczegóły, wydobędzie z nagrań takie detale, że zmiażdży postulat zmurszenia formatu CD. Może do pewnych rzeczy podchodzę zbyt nostalgicznie, ale – z drugiej strony – jestem otwarty na wartościowe nowości. Nadal wolę jednak osobiste prowadzenie mojej nastoletniej Alfy Romeo GTV od komputerowej symulacji jazdy Ferrari F12 Berlinetta. Prawda, namacalność, faktura, dynamika – te pozostaną realnie niezastąpionymi. Takie skojarzenia wywołuje także Rossini pokazując, ile naturalności i prawdziwości można wycisnąć z wielokrotnie już przesłuchanych płyt CD. Ich zawartość odżywa dzięki dopieszczeniu poszczególnych aspektów brzmienia, z których na wyróżnienie zasługuje na pewno mikrodynamika. Ta powoduje, że dźwięk rozkwita i otacza słuchacza wachlarzem naturalnych wybrzmień. Każde trącenie struny, pociągnięcie smyczka, rozwibrowanie ustnika czy rozedrganie bębna są dokładnie odwzorowane, a do tego są odbierane jako oczywiste i spodziewane. W ten sposób dCS dodaje słuchanej w domu muzyce naturalności i pełni. Swoboda dynamiczna obejmuje także jej skoki oraz budowanie rozległej sceny stereo. Dzięki dCS-owi słucha się ich w sposób bliski analogowemu.

7277062016 001Wnętrze dCS-a Rossini.

Próbom pominięcia przedwzmacniacza C48 nie poświęciłem wiele uwagi. Dopasowanie Rossiniego do moich wzmacniaczy mocy nie okazało się szczególnie udane i wolałem dźwięk wzbogacony dynamicznie o przedwzmacniacz McIntosha. Nie odczułem także zdecydowanego wpływu na brzmienie oferowanych przez dCS-a filtrów cyfrowych, chociaż dźwięk nieco się zmieniał przy ich przełączaniu.
Na koniec mała, ale bardzo osobista reminiscencja. Niedawno odbyłem podróż do Pragi. Jednym z jej głównych punktów był koncert w Rudolfinum. Anne Sophie Mutter grała „Koncert skrzypcowy” Dvoraka, a w drugiej części wybrzmiała VII symfonia Beethovena. I było to przeżycie niezapomniane, jedno z najmocniejszych doświadczeń muzycznych, jakich doznałem. W jego czasie odniosłem wrażenie przetestowania sprawności wszystkich posiadanych synaps, które gwałtownym iskrzeniem poinformowały mnie o swoim istnieniu. Każdy dźwięk wpływał na stan mojego umysłu i postrzeganie muzyki. Po tym wydarzeniu mój świat się zmienił, a ja osiągnąłem kolejny poziom muzycznego wtajemniczenia.
Koncert pozostał wspomnieniem, jednak kształtującym moją świadomość. Oddając Rossiniego, miałem podobne odczucia: że coś minęło, ale spotkanie z tym fantastycznym odtwarzaczem pozostawiło trwały ślad w mojej audiofilskiej tożsamości.

7277062016 001dCS Rossini.

Konkluzja

dCS Rossini to współczesne źródło cyfrowe wolne od wad i kompromisów. Zmienia sposób odczuwania muzyki odtwarzanej w domu. To dotyk technologicznego geniuszu.

dcs rossini o

Paweł Gołębiewski

Hi-Fi i Muzyka 06/2016

Przeczytaj także

Sennheiser Accentum True Wireless

02.11.2024

Testy

Słuchawki

Sennheiser Accentum True Wireless

30.09.2024

Testy

Kolumny

EgglestonWorks Emma EVOlution

27.09.2024

Testy

Odtwarzacze CD

Ayre Acoustics CX-8

24.09.2024

Testy

Wzmacniacze

Audio Note Cobra

21.09.2024

Testy

Gramofony

Unitra GSH-801 Edmund / Unitra GSH-630 Fryderyk

18.09.2024

Testy

Kolumny

Bowers & Wilkins 705 S3

15.09.2024

Testy

Przetworniki C/A

Vincent DAC-700

12.09.2024

Testy

Gramofony

JBL TT350 Classic

WordPress Ads