Bowers & Wilkins 705 S3
- Kategoria: Kolumny
Najnowsza odsłona serii 700 firmy Bowers & Wilkins należy do najciekawszych ofert w całym segmencie zestawów głośnikowych. Zaawansowana technika idzie w parze z dopracowanym dźwiękiem. Ponadto nie sposób odmówić jej urody.
Opisaliśmy już wszystkie modele podłogowe: 702 S3, 703 S3 i 704 S3, odpowiednio, w „HFiM” 9/2023, 11/2023 i 12/2022. Teraz pora na coś mniejszego.
705 S3 to najdroższy z trzech monitorów w serii 700 S3. Wprawdzie Polacy kochają podłogówki, ale w przypadku Bowersa nie pomijałbym tej opcji – firma realizuje bowiem w praktyce hasło reklamowe „studio w domu”. Do takich wniosków doszliśmy w recenzji podstawkowego modelu z najwyższej serii 805 D4 („HFiM” 3/2022), a linie 800 i 700 są do siebie bardziej podobne, niż to sugeruje różnica w cenie.
Budowa
705 S3 są prześliczne – można na nie patrzeć godzinami. Wzrok przyciągają zarówno proporcje obudowy, materiały, jak i staranne wykonanie. Od razu widać, że to luksusowy produkt, dopieszczony w każdym szczególe. W odniesieniu do prezencji cena nie wydaje się wygórowana. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że w porównaniu z propozycjami konkurencji wygląda atrakcyjnie. Jest jednak haczyk: nie uwzględniono w niej podstawek, za których parę trzeba dopłacić około 3000 zł. Wprawdzie monitory mogą też stanąć na półce, ale wystarczy na nie spojrzeć, żeby ten pomysł z miejsca odrzucić.
Szeroka płyta dolna okazuje się bardziej stabilna niż w przypadku większości stendów innych producentów. Do wyboru przewidziano dwie opcje nóżek – delikatne dla parkietów gumowe albo kolce. Z podstawy wyrasta metalowy słupek, w którym pozostawiono tunel do przeprowadzenia przewodów: wychodzą pod spodem, a u góry chowają się tuż pod platformą. Samo przeprowadzenie kabli nie należy do wygodnych, a ich końcówki nie mogą być grube. Warto to uwzględnić, bo szkoda szpecić tak elegancką formę zwisającym smętnie ogonem.
Flow Port, piękne, choć śliskie gniazda i tunel na przewody w stendzie.
Paleta wykończeń obejmuje czarny i biały lakier na wysoki połysk oraz fornir mokka, który najbardziej trafia w mój gust.
Jak zwykle w wysokich modelach Bowersa, obudowa to popis stolarni. Mimo że relatywnie niewielka, zastosowano wewnętrzne wzmocnienia. Front został zaokrąglony, a szeroki tunel bas-refleksu skierowano do tyłu. Zakończono go wylotem Flow Port, którego powierzchnia przypomina piłeczkę golfową. To jedno z rozwiązań, które wypróbowano najpierw w najwyższej linii, aby stopniowo mogły migrować do coraz niższych. Ta polityka w przypadku Bowersa sprawdza się od dekad.
Zwrotnicę zmontowano z komponentów wysokiej jakości, zamawianych m.in. u Mundorfa. Dwudrożny układ powstał w oparciu o dwa przetworniki. Wysokotonowy to 25-mm kopułka Carbon Dome, taka sama we wszystkich „siedemsetkach”: ma aluminiową membranę z napyloną warstwą węgla, wentylowaną cewkę i mocny magnes. Przetwornik opracowano specjalnie dla serii 700, choć oczywiście czerpie garściami z doświadczeń zdobytych w trakcie prac nad tweeterami do „osiemsetek”. Ważniejsza pozostaje jednak jego implementacja – Tweeter-on-Top oznacza, że kopułkę umieszczono w osobnej obudowie, montowanej na wierzchu głównej skrzynki za pośrednictwem elastycznej substancji wytłumiającej drgania. Głośnik i jego obudowa są nieruchome. Nie próbujcie nic przesuwać ani ustawiać, bo uszkodzicie.
Zwężającą się do tyłu obudowę kopułki wytoczono z jednolitego bloczka aluminium. Kształt łzy sprzyja stopniowemu wytłumianiu energii emitowanej przez tylną stronę membrany. Bowers wpadł na ten pomysł w połowie lat 80. XX wieku, a wcielił w życie w 1998 roku. Wcześniej tweeter również oddzielano, tyle że umieszczano go w małej skrzyneczce. Obecna forma jest możliwa do zrealizowania dzięki nowoczesnym obrabiarkom. Jako że projekt systematycznie doskonalono, można być pewnym, że dzisiejszy Tweeter-on-Top jest jeszcze lepszy niż we flagowcach z dawnych lat.
Łezka może albo błyszczeć surowym metalem albo zostać poddana anodowaniu na czarno. Wykończenie powierzchni mikrorowkami wygląda po prostu obłędnie. Sama kopułka ma szerokie zawieszenie i jest chroniona metalową siatką osadzoną w połyskującym pierścieniu.
Reklama
Za bas i tony średnie odpowiada 16,5-cm stożek z charakterystyczną membraną Continuum. Wykonano ją z plecionki kompozytowej, w centrum umieszczono czarną nakładkę przeciwpyłową, a zawieszono na resorze umożliwiającym pracę odpowiednim wychyleniem. Przetwornik nie przylega do ścianki frontowej, ale jest montowany za pośrednictwem aluminiowego walca, toczonego z jednego kawałka metalu i wykończonego polerowanym frezem. Sam walec również nie styka się bezpośrednio z obudową, ale jest mocowany z wykorzystaniem substancji i klejów tłumiących drgania. Głośnik został więc starannie odizolowany od wibracji, co zapewnia mu pracę w komfortowych warunkach.
Z tyłu znalazły się dwa komplety solidnych terminali, dzięki którym monitory można podłączyć w bi-wiringu i bi-ampingu. To dobre zaciski, ale jako że do czegoś trzeba się przyczepić, dodam: są okrągłe i gładkie, przez co ślizgają się w palcach.
Niemal każde zastosowane w 705 S3 rozwiązanie techniczne przy okazji współtworzy efekt wizualny. Wnosi drobny industrialny akcent. Razem jest ich sporo, ale udało się uniknąć wrażenia natłoku – składają się na zwartą, dyskretną formę. Firma konsekwentnie pracuje nad wzornictwem bardziej rozpoznawalnym niż logo. Jak pokazują przykłady Accuphase’a i McIntosha, daje to lepsze efekty, niż podążanie za ulotnymi modami. Tak to przynajmniej wygląda teraz, ale kto wie, co w przyszłości przyjdzie do głowy inżynierom- wizjonerom.
Konfiguracja systemu
705 S3 grały w systemie składającym się z odtwarzacza C.E.C. CD5 i wzmacniacza McIntosh MA12000. Okablowanie Hijiri – HCI/HCS/Nagomi – pochodziło z Japonii, a filtr zasilania Ansae Power Tower z Polski. Elektronika stała na meblu Base Audio 6, a firmowe podstawki Bowersa – na dodatkowych kamiennych płytach. Jeżeli użyjecie gumek zamiast kolców, nie będą potrzebne.
Tweeter-on-Top.
Wrażenia odsłuchowe
Wyjaśnienie tytułu zamierzałem zostawić na koniec, ale nie ma co owijać w bawełnę. 3 P to: precyzja, przejrzystość, przestrzeń.
Co do pierwszej, to nie wiem, czy znajdą się inne monitory bądź podłogówki w tej cenie, które równie dokładnie i rzetelnie przekazywałyby informacje. 705 S3 prześwietlają fakturę niczym rentgen. Czy nadają się do studia? Ujmijmy to inaczej: byłoby dobrze, gdyby dźwiękowcy je zauważyli, bo często pracują na mniej precyzyjnych, a niekoniecznie tańszych odsłuchach. Powinni jedynie wziąć pod uwagę, że monitory przekazują mocno podkreśloną górę; poza tym mają same zalety. Jeżeli ktoś postanowił kupić Geneleki lub Adamy, to radzę zaniechać tego planu, bo małe B&W po prostu okażą się lepsze.
Reklama
Szczegóły prezentują łopatologiczne i bezpretensjonalne. Czujemy się jak w dobrych słuchawkach, a jedyna różnica polega na tym, że dźwięk dociera z przodu. W prostym rocku separacja ścieżek wprost uderza. Gitary, wokal, bębny, talerze, saksofon i co tam jeszcze sobie zażyczycie – wszystkie grają osobno. Docierają do nas szczegóły artykulacji: szarpnięcia strun, sybilanty, szuranie szczoteczką po miedzianych blachach. Tak realistyczne, że nie pozostawiają w prezentacji jakiekolwiek niedopowiedzeń. Rzucają także światło na starsze realizacje, ponieważ eksponują górę pasma. Jeżeli nie lubicie jasnego grania, to albo 705 S3 po dłuższym słuchaniu was zmęczą, albo dobierzecie do nich coś muzykalnego i aksamitnego w paśmie wysokich tonów; na przykład lampę, z którą Bowersy powinny się dogadać bez problemu. W większości przypadków będą się jednak podobały, bo Tweeter-on-Top naprawdę robi robotę. Klarowność i kontury dźwięku są tak ostre i czyste, że o lepsze będzie trudno. Sygnały pojawiają się selektywnie i na czarnym tle. A im bardziej skomplikowany materiał, tym to zjawisko wyrazistsze. W gęstych aranżacjach Prince’a i Dream Theater 705 S3 zachowują się już zupełnie jak odsłuchy studyjne, chociaż w sumie gdybyśmy wzięli pod uwagę wielu producentów monitorów do studia, to obawiam się, że ich konstrukcje zaprezentują w takim repertuarze magmę.
Nowoczesna rzeźba?
Góra wpływa na czytelność odbioru, ponieważ instrumenty, nawet takie jak kontrabas, gitara basowa czy fagot, generują alikwoty, których pasmo kończy się bardzo wysoko. To właśnie one odpowiadają za otwarcie barw czy impulsy towarzyszące atakowi dźwięku, a Bowers umiejętnie je wszystkie akcentuje. Dzięki temu można zapomnieć o zamulonych, matowych zbitkach.
Neutralna, obiektywna średnica okazuje się także kryształowo czysta. W okraszonym elektroniką popie odbierzemy ją nawet jako lekko schłodzoną, ale w muzyce akustycznej i klasyce podejdziemy jeszcze o krok bliżej do rzeczywistości i prawdy. Tam również dobra rozdzielczość się przydaje, bo wiele instrumentów grających w tym samym czasie nierzadko wymusza uproszczenia. Brytyjski monitor do nich nie dopuszcza, tylko klaruje, dzięki czemu przejrzystość, czyli drugie „P”, jawi się jako wyjątkowo dobitna i konkretna. Można by się nawet zacząć zastanawiać, czy nie zasługuje, by ją postawić przed precyzją, ale jako że te aspekty się łączą i nawzajem z siebie wynikają, to nie ma potrzeby brnąć w dywagacje. Zamiast tego lepiej się zająć przestrzenią. Głośniki budują sugestywną głębię i świetnie operują pogłosem, ale nadrzędną rolę zyskuje lokalizacja, czyli rozstawienie muzyków i ich narzędzi na scenie – również tak konkretne, że aż dobitne.
Reklama
Rozdzielczość nie omija basu. Czy to gitara, kontrabas, czy elektronika – nic się nie zlewa, a dźwięki pozostają konturowe. Powiedziałbym, że to po prostu naturalne granie, do którego trudno coś dodać, ponieważ monitory nie mają ludzkiej wyobraźni i nie dopiszą pięciolinii do partytury. Ale w kategoriach audiofilskich to bas twardy, punktowy, trzymany żelazną ręką. Nie ma mowy o przeciąganiu wybrzmień, ale też nie są one sztucznie cięte. Oznacza to, że jeżeli za dźwiękiem ma się pojawić ogonek, to będzie dokładnie taki, jak w nagraniu. Jeżeli chodzi o wolumen dołu, nie jest na pewno podkreślony, raczej proporcjonalny.
Jeszcze jeden przymiotnik pasuje do opisu dźwięku 705 S3: szybki. Szybki jak diabli.
705 S3 na firmowej podstawce
Konkluzja
Czy monitory Bowersa będą się komuś podobać, czy nie – to kwestia indywidualna. Jeden lubi słyszeć wszystko, drugi woli ciepło i łagodność. Ten drugi może sobie 705 S3 darować, natomiast pierwszy będzie zachwycony. Obiektywnie to głośnik jeszcze lepszy niż pomyślicie, kończąc lekturę tej recenzji. Ja zaś sądzę, że gdyby projektanci B&W przed 20 laty mogli usłyszeć obecne „siedemsetki” i „osiemsetki”, zwłaszcza monitory, to nie uwierzyliby, że uda im się coś takiego.
Reklama
Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 06/2024