HFM

artykulylista3

 

Dynaudio Heritage Special

048 055 Hifi 06 2021 011Duńczycy uwielbiają rocznice i jubileusze, a bawić się potrafią  niczym gorącokrwiści południowcy. Także w Skanderborgu, gdzie mieści się siedziba Dynaudio, hucznie obchodzi się każde firmowe urodziny. Świętuje się jednak po stachanowsku – pracą nad nowym modelem okolicznościowym.

Porównanie do słynnego przodownika pracy wcale nie jest przesadzone, ponieważ liczba modeli Dynaudio z dopiskiem „Special”, jakie zbudowano od początku lat 80. XX wieku do dziś, zamyka się w okolicach… dziesięciu. To zjawisko niespotykane u innych producentów, u których proporcja jest raczej odwrotna, a ewentualna konstrukcja okolicznościowa ukazuje się najwyżej raz na dekadę.




Urodziny
Dynaudio lubi jednak przypominać o swojej spuściźnie, a przy okazji kolejnych rocznic tworzy dzieła wyjątkowe i zapadające w pamięć. A wszystko dzieje się niejako przy okazji pracy nad standardowymi liniami produktowymi, których też jest przecież niemało. Co więcej, w przypadku duńskich „special editions” mówimy o zestawach szczególnych nie tylko z nazwy. Poza kilkoma wyjątkami, takimi jak Contour SE czy Audience SE, to nie tyle ulepszone wersje katalogowych modeli, co nowe konstrukcje, wyposażone w znakomite podzespoły i bazujące na najbardziej zaawansowanych firmowych technologiach.
Wszystko zaczęło się w połowie lat 80. XX wieku, kiedy to światło dzienne ujrzały pierwsze „specjalne” Dynaudio – dwudrożne monitory, nazwane skromnie Special One. Chyba zbyt skromnie, ponieważ ich ekskluzywny wygląd robi wrażenie nawet dziś, a egzemplarze w dobrym stanie utrzymują relatywnie wysokie ceny.
W roku 1989 wprowadzono do sprzedaży podstawkowy zestaw Crafft, który miał stanowić pomost pomiędzy konstrukcjami przeznaczonymi do użytku domowego a tymi dla studiów nagraniowych – podwójny bas-refleks z przodu, detaliczny dźwięk, brak maskownicy. Po drodze pojawiły się jeszcze mniej znane Microny – twardy dowód na to, że nawet z malutkiej skrzynki można wycisnąć wielki dźwięk. Jednak prawdziwa gwiazda miała rozbłysnąć dopiero z okazji ćwierćwiecza działalności wytwórni. W roku 2002 odbyła się premiera Dynaudio Special 25, które przez wielu są do dziś uznawane za najlepiej brzmiące i najurodziwsze monitory, jakie kiedykolwiek powstały w Skanderborgu. Słuchałem ich wielokrotnie, w przeróżnych konfiguracjach i mogę potwierdzić, że nie ma w tym cienia przesady.
Trzydziestolecie Dynaudio uczczono na bogato – wielkimi, trójdrożnymi Sapphire, które jednak przemknęły przez rynek jak meteor i były produkowane dosyć krótko. Dekadę później znów powstały supermonitory, czyli Special Forty. Wydawać by się mogło, że Duńczycy odczekają chociaż pięć lat, nim pojawi się kolejna speckonstrukcja, tymczasem… niecierpliwi decydenci w Dynaudio postąpili niczym bohaterowie „Misia” i postanowili hucznie obchodzić 43. „okrągłą” rocznicę powstania firmy. Tym razem nie chodziło jednak o zaciągnięcie warty młodzieżowej przy nowo zakupionych parówkach, lecz o zbudowanie luksusowych monitorów w ograniczonej liczbie, które zawierałyby cechy wszystkich wymienionych wyżej modeli historycznych. Heritage Special mają uosabiać firmowe dziedzictwo, a jednocześnie wybiegać dźwiękiem w przyszłość.

 

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Mistrzowska stolarka i ukłon
w stronę kanciastych modeli z lat 90
  

 


Budowa
Jest niemal regułą, że gdy na rynku pojawiają się wysmakowane monitory, to oprócz głosów zachwytu odzywa się także chór malkontentów. Padają wtedy te same dwa pytania: „Dlaczego to aż tyle kosztuje?” oraz „Co można upchnąć w tak małej skrzynce, że to aż tyle kosztuje”? Jako że Dynaudio należy do producentów, którzy chętnie dzielą się szczegółami technicznymi swoich konstrukcji i nie zacierają pracowicie oznaczeń na podzespołach, odpowiedź okazuje się wyjątkowo prosta. Zacznijmy przewrotnie od środka, bo dopiero tam widać, co da się upchnąć w niewielkiej konstrukcji dwudrożnej.
Pomimo relatywnie niewielkiej obudowy, przetwornikom zapewniono komfortowe warunki pracy, umieszczając każdy w osobnej komorze. Wszystkie ścianki wzmocniono wewnętrznym ożebrowaniem, które ma zapewniać sztywność oraz zapobiegać rezonowaniu skrzynki. Wnętrze obficie wyłożono dwoma rodzajami materiału tłumiącego o różnej gęstości. Ścianki oraz przegrodę wyklejono gęstą i grubą masą bitumiczną, którą, według deklaracji producenta, wyprodukowano w Szwecji (doceńmy historyczną wagę tej informacji, ponieważ przeciętny Duńczyk prędzej odejmie sobie piwo od ust, niż przyzna, że coś, co jest dobre i działa, pochodzi ze Szwecji). Z kolei w komorze głośnika nisko-średniotonowego, tuż za koszem, luźno ułożono sztuczną wełnę. Spoczywa ona na płacie (szwedzkiej!) masy bitumicznej, pod którym ukryto słusznych rozmiarów płytkę ze zwrotnicą. Znalazło się tu aż dwanaście elementów, a to naprawdę sporo, jak na konstrukcję dwudrożną. Zwrotnica składa się z rozbudowanych filtrów pierwszego rzędu z układami korekcji impedancji oraz wyrównania fazy dla każdego przetwornika. Przypomnijmy, że Dynaudio przez dekady konsekwentnie stosowało obwody 1. rzędu. Cechują się one łagodnym nachyleniem zbocza (6 dB na oktawę) i bez wątpienia najpełniej realizują audiofilski ideał krótkiej ścieżki i jak najmniejszej ingerencji w sygnał – niewielkie przesunięcia fazowe przekładają się na lepsze wrażenia przestrzenne. Sprawiają jednak wiele kłopotów w przypadku konstrukcji wielodrożnych. Wprawdzie w najnowszych Confidence duńscy inżynierowie odeszli od wieloletniej tradycji, jednak w przypadku Heritage Special wszystko zostało po staremu.
Większość komponentów zwrotnicy dostarczył niemiecki Mundorf (między innymi kondensatory Evo Oil), natomiast przewody łączące płytkę z głośnikami to holenderskie Van den Hule CS12 o przekroju 3,3 mm. Warto wspomnieć, że są to bodajże jedyne elementy produkowane poza Danią.

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Wylot bas-refleksu niczym
dysza odrzutowca. Monitory warto
odsunąć od ściany.
  

 


Przetworniki
Duńskie są oczywiście wysmakowane przetworniki, czyli bijące serce Heritage’ów. Wysokie tony przetwarza najnowszy 28-mm Esotar 3 – ten sam, który znajdziemy w topowej serii Confidence, natomiast średnicę i dół pasma obsługuje zmodyfikowany 18-cm stożek 18W75XL Heritage Special z membraną z MSP, czyli polimeru z dodatkiem krzemianu magnezu. To naprawdę nie byle jaki driver, bo stosowano go w nieprodukowanym już Evidence Platinum, a więc modelu z najwyższej półki. Tym razem otrzymał jednak ulepszoną cewkę (uzwojenie aluminiowe na karkasie z włókna szklanego), inny układ magnetyczny (konstrukcja hybrydowa z magnesami neodymowymi i ferrytowymi) oraz zmodyfikowane nomeksowe zawieszenie, znane już z nowych serii Confidence oraz Contour. W porównaniu z innymi popularnymi „osiemnastkami”, które pojawiają się choćby w tej ostatniej, przetwornik Heritage Special ma nieco węższy kołnierz, dzięki czemu średnicę samej membrany można było zwiększyć o centymetr.

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Esotar 3 – wygląd skromny,
możliwości nieograniczone.
  

 


Nawiązania
Przejdźmy teraz do tego, co widać okiem nieuzbrojonym, bez konieczności rozkręcania cennej konstrukcji. Na stronie internetowej Dynaudio twórcy zachęcają do zabawy w odgadywanie, które elementy Heritage’ów nawiązują do modeli z przeszłości i których konkretnie. Jestem przekonany, że wiernym fanom Dynaudio nie sprawi to najmniejszego problemu. Szeroki kołnierz tweetera w systemie 3x3 (trzy mocowania po trzy śruby) to oczywiście Crafft; wielki wylot bas-refleksu, w który można włożyć zaciśniętą pięść, to Special 25, podobnie jak przykręcana metalowa osłona tylnej ścianki. Charakterystyczne boniowanie frontu to hołd złożony wszystkim konstrukcjom Dynaudio z lat 90., terminale… no nie, akurat tutaj wkroczyła nowoczesność. We wszystkich produkowanych obecnie Dynaudio dawne błyszczące „wubety” zastąpiono zaciskami typu NextGen 710 Cu Mc, które może nie wyglądają jak biżuteria, są za to zdecydowanie bardziej poręczne i praktyczne niż poprzedni typ zacisków.

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Tony średnie
i niskie powierzono
przetwornikowi z najwyżej półki.
Dawniej montowano go w Evidence
Platinum. Teraz powraca
w odświeżonej wersji.
  

 


Stolarka
Stolarka Dynaudio zawsze stała na najwyższym poziomie, ale tym razem Duńczycy przeszli samych siebie. Oczywiście nietrudno zgadnąć dlaczego – Heritage Special to edycja limitowana, która ukaże się w liczbie 2500 par. Dla tak dużego wytwórcy to relatywnie krótka seria, dzięki czemu każdą sztukę można dopieścić ręcznie i poświęcić jej więcej czasu niż modelom standardowym.
I faktycznie – według opisu Dynaudio, produkcja skrzynek odbywa się w sposób niemal rzemieślniczy, w dodatku za każdy etap wytwarzania odpowiada tylko jedna osoba. Choć wersję wykończenia otrzymujemy tylko jedną, to nader elegancką, w naturalnej okleinie z amerykańskiego orzecha, której każdy fragment jest dopasowywany do sąsiedniego tak, aby zachować ciągłość słojów. Skrzynkę sklejono z 19-mm płyt MDF, które po wyschnięciu przechodzą trzy etapy polerowania i lakierowania. Producent skwapliwie podaje, że ostatnie dwie czynności wykonuje pani o intrygującym imieniu Malene.
Na szczęście, nikomu nie strzeliło do głowy, żeby zeszpecić efekt jej pracy paskudnymi otworami na maskownice – te są mocowane za pomocą dyskretnie ukrytych magnesów. Mimo wszystko nie polecam ich zakładania. Po pierwsze, gruba ramka na pewno nie pozostaje bez wpływu na charakterystyki kierunkowe dźwięku; po drugie – monitory wyglądają tak pięknie, że grzechem byłoby je zasłaniać czarną tkaniną.

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Żadnych oszczędności.
  

 


Konfiguracja
„Prądu, prądu dajcie!” – zakrzykną duńskie monitory, zanim jeszcze wypakujemy je z kartonów. Pod względem parametrów elektrycznych wszystko zostało po staremu. Mikra skuteczność (85 dB) w połączeniu z czteroomową impedancją (minimum dla niskich częstotliwości wypadnie jeszcze niżej) każą się zaopatrzyć w naprawdę wydajne zasilanie. Moim zdaniem, stuwatowy wzmacniacz wysokiej klasy to minimum, a kogo stać na odrobinę szaleństwa, niech spróbuje zestawu dzielonego – nawet monobloków, jakkolwiek niektórym wyda się to przesadą. Zaręczam jednak, że dla tych zestawów nie ma zbyt dobrej elektroniki, a im będzie ona lepsza, tym większe wrażenie zrobią na nas ich możliwości. Choć mój Gryphon Callisto 2200 radził sobie dzielnie, żałowałem, że nie miałem do dyspozycji „wieży” Accuphase’a, która sterowała w czasie testu potężnymi Confidence 60 („HFiM” 12/2020).
Druga sprawa to ustawienie. Każde zestawy Dynaudio są pod tym względem dość wyrozumiałe, choć warto wygospodarować im sporo miejsca dookoła, żeby się cieszyć niezakłóconymi wrażeniami przestrzennymi. Nie zaniedbujmy także podstawek, ponieważ zbyt lekkie, zbyt ażurowe lub po prostu byle jakie popsują dźwięk w równie dużym stopniu, co kiepska elektronika. Najbardziej logicznym posunięciem będzie sięgnięcie po standy firmowe – eleganckie, ciężkie i z możliwością zasypania dodatkowym balastem. Takie właśnie otrzymałem na czas testu, a stanęły na specjalnie przygotowanym przez dystrybutora drewniano-kamiennym cokole. Słowem: full wypas.
Źródłem sygnału były odtwarzacz Primare CD 32 lub komputer odtwarzający pliki bezstratne, podłączone do przetwornika c/a Hegel HD 30. Wzmacniacz z monitorami połączyły Nordosty Frey 2, a Heritage stanęły w pomieszczeniu o powierzchni 38 m², czyli co najmniej o jedną trzecią za dużym jak na minimonitory. Mimo to…

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Esotar 3 – wygląd skromny,
możliwości nieograniczone.
  

 


Wrażenia odsłuchowe
Zestawy głośnikowe z najwyższej półki dzielą się z grubsza na dwa typy: takie, które początkowo nie przykuwają uwagi żadną wabiącą cechą, a ich zalety docenia się dopiero po pewnym czasie; oraz takie, które od pierwszych dźwięków rzucają słuchaczem o podłogę i nie ma cienia wątpliwości, że obcujemy z produktem wielkiej klasy. Heritage Special mocno rzucą niejednym z nas, zwłaszcza gdy na rozgrzewkę sięgniemy po muzykę „z prądem”; najlepiej taką, w której istotną rolę odgrywa sekcja rytmiczna. Z początku miałem obawy, czy niewielkie monitory w ogóle będą w stanie wypełnić dźwiękiem spory salon, w którym na co dzień grają średniej wielkości kolumny wolnostojące, a przy okazji niektórych testów zdarzają się nawet spore konstrukcje wielodrożne. Kiedy jednak popłynęły pierwsze frazy albumu „Tracker” Marka Knopflera, moje obawy zamieniły się w zdumienie. Jakim cudem te filigranowe skrzyneczki są zdolne wytworzyć taką ścianę dźwięku?!

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Rozbudowana zwrotnica z komponentów
najwyższej klasy. Tu się kończy minimalizm.
  

 


Poczułem się trochę jak dziecko w wesołym miasteczku, które zostaje nagle otoczone takim multum atrakcji, że nie wie, w którym kierunku patrzeć i czego najpierw spróbować. Brzmienie duńskich monitorów zachwycało zarówno skalą, jak i potężnym dołem, który sprawiał, że przy wysokim poziomie głośności dźwięki gitary basowej i charakterystyczny baryton Marka Knopflera wprawiały w drżenie niektóre domowe sprzęty. Olbrzymie wrażenie robiła efektownie rozciągnięta, pełna powietrza scena, na której każdy instrument miał precyzyjnie przydzielone miejsce oraz własną przestrzeń akustyczną. Nic nie zostału tu ani trochę ściśnięte, skompresowane ani ucięte – muzyczne zdarzenia zostały zaprezentowane w skali jeden do jednego. Zupełnie jakby twórcy Heritage Special próbowali obejść prawa fizyki i pokazać, że niewielka objętość skrzynki i skromna „osiemnastka” to żadna przeszkoda dla pełnokrwistego brzmienia, które w ślepym teście zapewne większość z nas skojarzyłaby z kolumnami podłogowymi.

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Heritage w formie puzzli.

 


Wielokrotnie miałem do czynienia ze starszymi monitorami Dynaudio i pamiętam, że zarówno niewielkie Audience, jak i Contoury grały sporym dźwiękiem; Heritage poszły jednak w tym aspekcie znacznie dalej. Brzmienie jest nie tylko niewspółmiernie duże w relacji do objętości skrzynek, ale też zdyscyplinowane i o bardzo szerokim ambitusie. Miłośnicy zestawów ze Skanderborga wiedzą, że te dwie ostatnie cechy raczej nigdy się nie kojarzyły ze szkołą Dynaudio. W starszych konstrukcjach, zwłaszcza monitorach, zwracał uwagę świetnie dopracowany zakres nisko-średniotonowy, ale już niekoniecznie skraje pasma, które raczej dopełniały całość niż stanowiły odrębne byty. Nawet w przypadku wyjątkowo udanych Special 25 słychać ten charakterystyczny, złagodzony atak najniższych częstotliwości, przez co bas wybrzmiewa miękko i przyjemnie dla ucha, ale trudno go nazwać demonem prędkości czy mistrzem punktualności. Tym razem dzieje się inaczej, o czym się przekonałem, sięgając po jeden z moich ulubionych albumów Pat Metheny Group – „We Live Here”.
To dość nietypowa jak na tę formację płyta. Chociaż duch jazzu pozostaje w niej mocno obecny, to mało tu lirycznych, melodyjnych utworów, znanych z wcześniejszych dokonań PMG. Przeważa ofensywne, funkowe i mocno zrytmizowane brzmienie. Ponieważ nakładają się na nie gęste faktury, grane przez grupy instrumentów akustycznych i elektronicznych, materiał stanowi spore wyzwanie dla sprzętu, tak pod względem czytelności, jak i dyscypliny rytmicznej. Heritage Special odtworzyły tę muzykę z tak niesamowitym wigorem, że planowane sprawdzenie jednego utworu w celach wyłącznie testowych zamieniło się w odsłuch całego albumu. Ponadprzeciętna dynamika i sprężystość basu szły w parze z zamaszyście wyrysowaną sceną, na której bez problemu zmieściłby się dwa razy większy skład. Dźwięk pozostawał zdyscyplinowany, ale jednocześnie swobodny i napowietrzony, dzięki czemu wiernie przekazywał charakterystyczną aurę pogłosową – zawsze obecną w nagraniach Pat Metheny Group i stanowiącą ich integralny składnik.

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Heritage w formie puzzli.

 


Mnóstwo dzieje się tu na samej górze, co rzetelnie i bez przejaskrawienia przekazują najnowsze Esotary. O zasadniczej przemianie, jaka zaszła w górze pasma, pisaliśmy już przy okazji testów Confidence – słodka jedwabistość i lekkie niedopowiedzenie dawnych Esoteków ustąpiły na rzecz detalu i konkretu. Wysokie tony są teraz podane znacznie śmielej, wyraźniej i mogą się pochwalić ponadprzeciętną rozdzielczością – taką, jakiej oczekujemy od high-endowych kopułek. A jednak – przyparty do muru – nie będę ukrywał, że jeśli chodzi o soprany, wolałem dawniejszą estetykę. Może nie miała tyle powietrza i nie przekazywała takich miriad szczegółów, ale niosła więcej treści; była bardziej nasycona, organiczna i… ludzka. Zaznaczam jednak, że moje preferencje dotyczą głównie ukochanej przeze mnie muzyki barokowej, w której kluczowym sprawdzianem dla przetworników wysokotonowych jest specyficzne brzmienie XVIII-wiecznych instrumentów smyczkowych. Dawne Esoteki, ze względu na swój charakterystyczny „słodki” nalot, nadawały się do tego repertuaru idealnie. Nie mogły się natomiast pochwalić aż taką uniwersalnością, jak najnowsze wcielenie Esotarów, które stanowią uosobienie neutralności i rzetelności. „Bez własnych preferencji” – chciałby się powiedzieć.

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Heritage Special
są budowane w większości ręcznie
przez grono specjalistów
  

 


Skoro już przy baroku jesteśmy – jak wypada na Heritage’ach szeroko pojęta muzyka klasyczna? No właśnie, znów chciałbym użyć przysłówka „rzetelnie”, który chyba najlepiej oddaje to, co słyszymy. Muzyka jest odtwarzana poprawnie, równo i neutralnie. Wszystkie elementy brzmienia – od barwy, poprzez przestrzeń, aż po dynamikę – zostają oddane uczciwie i bez niedomówień. Brakuje może jeszcze tej odrobiny magii i czegoś wyjątkowego, co sprawia, że czasem aż trudno się oderwać od słuchania. Tym razem, po włączeniu koncertów skrzypcowych Vivaldiego czy oratoriów Haendla stwierdzałem po prostu, że jest bardzo dobrze i nie ma się do czego przyczepić. Kryje się w tym pewien paradoks, ponieważ to właśnie muzyka klasyczna oraz brzmienia akustyczne stanowiły do tej pory wizytówkę Dynaudio i obszar, na którym firma ze Skanderborga czuła się najpewniej. Heritage Special stawiają wszystko na głowie.
W czasie testu przed odtwarzaczem piętrzyły się głównie płyty Tori Amos, The Cream, Johna Mayalla czy Led Zeppelin, tymczasem barok wyjątkowo poszedł w odstawkę. Czy to oznacza, że Heritage nadają się głównie do tzw. mocnych brzmień? Niekoniecznie. Z dawnych Dynaudio pozostało bowiem to, co najważniejsze, czyli fenomenalna plastyczność i nasycenie zakresu nisko-średniotonowego, które przekładają się na wybitną muzykalność. Zachwycająco wypadł dzięki temu jazz i to w każdej odsłonie, stylu i składzie. Gra kontrabasu, saksofonu tenorowego czy wokalistyka żeńsko-męska odznaczały się wybitnie soczystym i melodyjnym brzmieniem, które tym razem zostało jeszcze uzupełnione o ponadprzeciętną przestrzeń. Do tego stopnia, że w czasie odsłuchu nagrań archiwalnych trzeba było naprawdę dobrej chwili, by sobie uzmysłowić, że mamy do czynienia z nagraniem monofonicznym – dowód na to, że dzięki wybitnym głośnikom nawet z niedoskonałych technicznie nagrań wyciśniemy maksimum treści. A czy nie o to właśnie chodzi w audiofilskim hobby?

048 055 Hifi 06 2021 001

 

Z maskownicami cały czar pryska.
Poza tym ich grube ramki
prawie na pewno zaburzają
charakterystyki kierunkowe.
Niech leżą w pudle.
  

 


Konkluzja
A jednak Dynaudio potrafi zaskoczyć. Nigdy bym nie przypuszczał, że z klimatów akustyczno-onirycznych gładko przejdziemy w dziedzinę mocnego uderzenia i że to właśnie ono będzie głównym – choć z pewnością nie jedynym – atutem kolejnych wybitnych monitorów ze Skanderborga.

 

2021 06 27 17 37 28 048 055 Hifi 06 2021.pdf Adobe Reader

 

Bartosz Luboń
Źródło: HFM 06/2021