HFM

artykulylista3

 

JBL HDI-3600

044 049 Hifi 10 2020 001
W numerze „HFiM” 4-5/2020 opisywaliśmy monitory HDI-1600. Zagrały jak duże podłogówki: koncertowo i z rockową dynamiką, w którą trudno uwierzyć, patrząc na niewielkie obudowy. HDI-3600 to trzy razy większe skrzynie i aż trzy przetworniki basowe. W tym przypadku oczekiwania przeradzają się w obawy. Co potrafi taki smok? Strach się bać!






Serię HDI umieszczono w katalogu JBL Synthesis. Tam amerykański potentat grupuje high-endowe i profesjonalne zestawy głośnikowe oraz elektronikę.


Budowa
Mimo potężnych gabarytów HDI-3600 wyglądają elegancko i zaskakująco lekko. Dzieje się tak za sprawą zaokrąglenia krawędzi i wygięciu boków. Producent oferuje trzy wersje wykończenia: fornir orzechowy, dębowy (szary) oraz lakier fortepianowy. Zwykle gustuję w naturalnym drewnie, ale tym razem bardziej spodobał mi się lakier. Czarne, połyskujące powierzchnie pięknie się zgrywają z przetwornikami, zwłaszcza wysokotonowym. Takie wykończenie wymaga dbałości. Kolumny należy wycierać miękką ściereczką, bo inaczej się porysują.
Obudowy wspierają się na wąskich cokołach. Można je posadowić na gumowych nóżkach albo wkręcić kolce. Polecam to drugie rozwiązanie, choć w takim przypadku warto się zaopatrzyć w granitowe płyty albo przynajmniej metalowe podkładki.
HDI-3600 to układ 2,5-drożny, wyposażony w cztery głośniki. Taka bateria wygląda poważnie i szkoda ją zakrywać maskownicami, trzymanymi przez magnesy.

044 049 Hifi 10 2020 002

Zwrotnica w dwóch częściach.


Bas i średnicę odtwarzają trzy 16,5-cm stożki, identyczne jak w HDI-1600. Mają inną końcówkę symbolu (12 zamiast 4), ale z bliska nie widać różnic. Aluminiowe membrany z nakładką przeciwpyłową zawieszono na miękkich resorach z gumy, umożliwiających pracę ze sporym wychyleniem. Kosze są odlewane. Napęd zapewniają duże magnesy. Dwa dolne głośniki przetwarzają pasmo od 38-900 Hz, natomiast trzeci pokrywa 38-2000 Hz.
Kompresyjny przetwornik wysokotonowy to duma JBL-a. Symbol 2410H-2 zastąpiono ostatnio bardziej wpadającą w ucho nazwą Teonex, ale to ta sama jednostka. Na marginesie warto dodać, że podobny los spotkał przetworniki nisko-średniotonowe, które ochrzczono dumnym mianem Advanced Aluminium Matrix. Brzmi to znacznie lepiej niż JW165AL-12, prawda?

044 049 Hifi 10 2020 002

Stopki albo kolce.


Tweeter startuje od 2 kHz, natomiast kończy przy 30 kHz (ze spadkiem 6 dB), czyli, jak na tubę, zaskakująco wysoko. Polimerowa pierścieniowa membrana ma średnicę 25 mm i geometrię w kształcie litery „V”. Z zewnątrz widać jej niewielki fragment. Umieszczono ją w centrum potężnej trąby, czyli falowodu HDI (High Definition Imaging), zaprojektowanego w ośrodku inżynierii akustycznej w Northridge. Oprócz typowych zalet tuby, jak wysoka skuteczność i zdolność wytwarzania dużych ciśnień akustycznych, priorytetem było osiągnięcie wyrównanej charakterystyki pasma zarówno na osi, jak i poza nią. Dla użytkownika może to być cenna informacja, bo nie będzie przywiązany do ściśle określonego miejsca odsłuchu.
Zwrotnicę zrealizowano na dwóch płytkach drukowanych.

044 049 Hifi 10 2020 002

Stopki albo kolce.


Dwa tunele bas-refleksu dmuchają do tyłu. Umieszczono je tuż nad plastikowym profilem z podwójnymi zaciskami – złoconymi i połączonymi zworkami. Przyjmują widełki, banany i gołe przewody.


Konfiguracja systemu
W czasie testu JBL-e HDI-3600 pracowały w systemie złożonym z odtwarzacza C.E.C. CD 5 i wzmacniacza zintegrowanego McIntosh MA9000. Okablowanie pochodziło z oferty Hijiri (HCS, HCI, Million), a prąd czyścił Power Tower Ansae, wraz z sieciówkami tej samej firmy. Szkoda, że ostatnio o niej nie słychać, bo to świetne produkty.
Ważniejsza dla czytelników będzie informacja o wymaganiach wobec elektroniki, czyli co najlepiej do kolumn podłączyć. Skoro tuba, to wypadałoby lampę albo tranzystor o podobnym charakterze. Na pewno nie polecam rozjaśnionych i chłodnych. HDI-3600 dobrze zrobi odrobina ciepła, zwłaszcza w zakresie wysokich tonów. Nie oznacza to, że mamy do czynienia z suchą górą, której przyda się korekcja barwy, natomiast jej zróżnicowanie na pewno pomoże. Co do wydajności wzmacniacza: skuteczność kolumn na poziomie 90 dB zapewnia poprawną pracę z mocami rzędu 50 W. Tymczasem JBL najwyraźniej niechętnie widzi HDI w takim towarzystwie, bo dolną granicę określa na… 200 W. I tego bym się trzymał, jeżeli chcecie wydobyć z kolumn ich największe atrakcje.

044 049 Hifi 10 2020 002

Gniazda.


HDI-1600 vs HDI-3600
Pamiętając odsłuch HDI-1600, obawiałem się basu. Rozbuchania i ogromu, które wszystko przytłoczą, a barwę instrumentów zmienią w tubalną, huczącą masę. Tymczasem JBL podszedł do większego modelu z godnym uznania wyczuciem. Czujemy się niemal tak, jakby grał monitor, tyle że dyskretnie dopełniony subwooferem. W dodatku dostrojonym przez fachowca, który dostał jasne polecenie, że ma być do muzyki. Jakiej? „Ano klasycznej, tylko wie pan, czasem lubię posłuchać czegoś mocniejszego i chciałbym, żeby się bas odezwał”. I wyobraźcie sobie, że się udało. To mnie utwierdza w przekonaniu, że seria HDI udała się JBL-owi najbardziej od dobrych kilkunastu. Wpisuje się też w obserwowaną obecnie wśród wytwórców zestawów głośnikowych tendencję, która powinna wszystkich cieszyć: jest czysto i wyraźnie, bez kombinacji w paśmie.
Jeżeli dysponujecie pomieszczeniem do około 25 m², kupcie monitor HDI-1600, bo mimo wszystko wydaje się bardziej wyrównany. Gra z większą kulturą i oddechem. Jeżeli interesuje Was lepsza przestrzeń i detal, nie zastanawiajcie się. Różnica jest wprawdzie niewielka, ale odczuwalna. HDI-1600 dają o włosek większą swobodę i otwarcie. Jeżeli do nagłośnienia będzie ponad 30 m² i ponad wspomniane cechy stawiacie dynamikę i bas, wtedy większy wydatek na HDI-3600 będzie sensowny. Tylko wtedy.
Ot i cała porada dla wahających się pomiędzy HDI-1600 a HDI-3600. Zapraszam do przeczytania testu małych HDI w numerze 4-5/2020.

044 049 Hifi 10 2020 002

Zwrotnica w dwóch częściach.


Wrażenia odsłuchowe
Brzmienie HDI-3600 jest masywne, jędrne i wybitnie koncertowe. Wyprowadzone do słuchacza, choć bez ekspozycji pierwszego planu. A może nawet odwrotnie, bo to słuchacz zostaje wciągnięty na scenę, w samo serce akcji.
Sytuacja przypomina studyjne monitory bliskiego pola, dla których priorytetem jest przekazanie detali wprost do ucha. I tak jest faktycznie, chociaż nie doczuwamy ograniczenia przestrzeni. Ta jest dość obszerna i otacza nas trochę na podobieństwo słuchawek. Na pewno jednak nie czujemy się przytłoczeni. Instrumenty, głosy i wszystkie źródła zostają powiększone. W połączeniu z energią każdego dźwięku z osobna tworzy to prezentację efektowną, pulsującą rytmem i życiem.

044 049 Hifi 10 2020 002

Tył w wykończeniu orzechowym.


JBL-e HDI-3600 nie przykrawają skali dynamiki do rozmiarów pokoju odsłuchowego. Konstruktorowi najwyraźniej zależało na osiągnięciu efektu tak koncertowego i rockowego, jak to tylko możliwe. Dlatego większość nagrań zostanie w pewnym sensie przekształcona na tę modłę i wyposażona w swoiste turbodoładowanie. Słychać to zwłaszcza na albumach z lat 60. i 70. XX wieku, które dostają koński zastrzyk adrenaliny. Można więc powiedzieć, że jest to dźwięk w pewnym sensie „zrobiony”. Na pewno, ale to w ogóle nie przeszkadza. Zachowano bowiem równowagę tonalną i uniknięto ekspozycji podzakresów. Instrumenty akustyczne brzmią prawidłowo, podobnie jak głosy ludzkie. Mimo to odczuwamy, że dźwięk jest duży.

044 049 Hifi 10 2020 002

A to szary dąb.


Co do basu, to chyba nikogo nie dziwi, że miał stanowić jedną z głównych atrakcji HDI-3600. Możliwości kolumn są w tym względzie faktycznie imponujące, choć nie jesteśmy bombardowani dołem bez przerwy. Owszem, JBL-e lubią go pokazać, ale z rozsądkiem. Eksponują ciśnienie i masę, bo kontrola jest trochę poluzowana. Chyba chodziło o osiągnięcie miękkiego i jednocześnie sprężystego ataku, z lekko rozciągniętym wybrzmieniem. Taki dźwięk odbieramy jako miły dla ucha. Co istotne, równoważy on i dopełnia na przeciwnym skraju pasma szybkość i lekką twardość tuby.
Wyżej barwa także jest kształtowana konsekwentnie. Średnica jest gęsta i masywna. Podkreśla rozmiary dźwięku i dodaje odrobinę ciepła. Brzmienie pozostaje jednak zawsze czytelne, czasem wręcz do przesady. I taka jest też tuba wysokotonowa.

044 049 Hifi 10 2020 002

Advanced Aluminium Matrix, czyli JW165AL-12.


Dla miłośników JBL-a to główna atrakcja, bo daje dźwięk, który zdążyli pokochać. W linii HDI nie ustępuje najdroższym szafom amerykańskiej firmy ani profesjonalnym monitorom ze strony JBL Synthesis. Nie powiem, że podoba mi się bardziej, bo słuchałem ich zbyt dawno temu, by ryzykować takie porównanie. Coś mi jednak podpowiada, że jest to jakość nie gorsza, a przynajmniej równie przekonująca w odbiorze. Może też „podszykowana” pod kątem gustu słuchaczy? Tak czy siak, efekt jest znakomity. Znajdziemy tu oczywiste atrybuty tuby, takie jak szybkość oraz zdolność generowania wysokich ciśnień. Doskonale pasują do koncertowego charakteru kolumn. Malują obraz dobrze nagłośnionego spektaklu, który nikogo nie pozostawia obojętnym.
Energia i ciśnienie są spektakularne. Świetnie pasują choćby do nagrań Marcusa Millera i ciężkiego gitarowego rocka. Głośnik oferuje ponadto wysoką rozdzielczość i szczegółowość. Nie ma śladu syczenia czy nosowości, typowych dla tanich konstrukcji, jest za to pewne uśrednienie barw, ale to znajdziemy nawet w konstrukcjach Avantgarde Acoustics. Jeżeli ktoś oczekuje ich jak najszerszej palety, to powinien raczej poszukać czegoś w rodzaju AMT.

044 049 Hifi 10 2020 002

Advanced Aluminium Matrix, czyli JW165AL-12.


Konkluzja
JBL-e HDI-3600 łączą efektowność i kulturę. Oprócz imponujących pokładów energii, dynamiki i emocji znajdziecie w nich muzykalność i wyrafinowanie. Nie tak zaskakujące, jak w HDI-1600, za to z pakietem dodatkowych decybeli i herców w basie. Kolumny zasługują na miano koncertowych, jak chyba żadne inne w swojej cenie.
 

044 049 Hifi 10 2020 002

Widok zapowiada
mocne wrażenia.



Poza osią i na osi
dźwięk tak samo się roznosi
Jesteśmy przyzwyczajeni, że najlepiej słychać w „sweet spocie”, czyli jednym miejscu optymalnego odsłuchu. Czasem jest ono wyznaczone tak precyzyjnie, że osoba siedząca tuż obok odczuwa wyraźne pogorszenie, zwłaszcza w zakresie wysokich tonów. Wiele konstrukcji wymaga przez to długich eksperymentów przy ustawieniu. Dopiero kiedy znajdziemy właściwe, dźwięk się otwiera i wypełnia alikwotami.
Posiadacze JBL-i z serii HDI nie napotkają tego problemu. Firma długo pracowała nad osiągnięciem wyrównanej charakterystyki poza osią i efekty okazują się imponujące.
Nawet siadając w różnych miejscach dwumetrowej kanapy, nie zauważa się nie tylko różnic w barwie, ale także w uporządkowaniu sceny, a to już wyższa szkoła jazdy. Możemy stanąć całkiem z boku i góra pozostanie taka sama. Co więcej, sytuacja niewiele się zmieni, kiedy znajdziemy się za kolumnami. Nawet w drugim pokoju (oczywiście za otwartymi drzwiami) brzmienie instrumentów niewiele traci na naturalności.
Nie jest to zaleta, która przesądza o klasie kolumn, za to cecha poszerzająca krąg zastosowań. Na przykład idealnie się sprawdzi na towarzyskich spotkaniach, na których wszyscy będą dobrze słyszeć i chwalić gust gospodarza.



 

 

2020 10 24 18 52 28 044 049 Hifi 10 2020.pdf Adobe Reader

 

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 10/2020