HFM

artykulylista3

 

Polk Audio Legend L200

032 035 Hifi 10 2020 001
Polk Audio należy do największych i najpopularniejszych producentów kolumn w USA. I choć działa od blisko pół wieku, dopiero teraz mamy możliwość bliższego poznania tej firmy.






Korzenie Polk Audio sięgają 1971 roku, kiedy to dwóch absolwentów wydziału fizyki Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa – Matthew Polk i George Klopfer – stanęło przed wyborem dalszej drogi życiowej. Łączyła ich nie tylko przyjaźń i wykształcenie, ale też gorąca miłość do muzyki rockowej.
Trzeba trafu, że w tym samym czasie ich znajomi organizowali w rodzinnym Baltimore koncert muzyki bluegrassowej, wymagający stosownego nagłośnienia. W odpowiedzi na rozsyłane wici nasi bohaterowie tanim kosztem zbudowali „system estradowy”, oparty na używanych lampowych monoblokach Marantza i McIntosha. Głośniki zaprojektował Matthew Polk, a realizacją zajął się George Klopfer.
Po zakończeniu imprezy okazało się, że organizatorzy wyszli mocno pod kreską i nie są w stanie zapłacić za korzystanie ze sprzętu. Ale nie ma tego złego… Choć nasi bohaterowie miny mieli nietęgie, to ich konstrukcja zwróciła uwagę kilku obserwatorów z branży. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wkrótce Polk i Klopfer otrzymali propozycje nagłośnienia kolejnych, bardziej prestiżowych imprez, a ich kolega, Sandy Gross, zajął się marketingiem. Anonimowy do tej pory system, opatrzony logiem wymyślonym przez Klopfera, zrobił wkrótce furorę na całym Wschodnim Wybrzeżu, a Matthew z George’em zostali zasypani propozycjami zbudowania podobnych sprzętów.
Systemy profesjonalne nie były jednak tym, co trzej przyjaciele zamierzali robić w przyszłości. Ich prawdziwą pasją była przecież muzyka rockowa, a tej w domowym zaciszu trudno się słucha na estradowych głośnikach. W tamtych czasach w Stanach działało wiele firm produkujących kolumny, lecz większość z nich proponowała potężne skrzynie o dźwięku tyleż efektownym, co dalekim od naturalności. Na rynku były też obecne audiofilskie zestawy, importowane z Europy, lecz, niestety, często kapitulowały w starciu z potężnymi amerykańskimi piecami. No i ich cena pozostawała poza zasięgiem większości młodych ludzi.

032 035 Hifi 10 2020 002

Zwrotnica z dobrych
podzespołów.



Matthew, George i Sandy postanowili wypełnić tę lukę. Ich celem była produkcja niedrogich kolumienek, wzorowanych na europejskich, jednak mogących dotrzymać kroku mocnym wzmacniaczom.
I tak w 1972 roku w Baltimore narodziło się Polk Audio. Na siedzibę wybrano stary, podniszczony wiktoriański dom, który pełnił funkcję biura, działu badawczo-rozwojowego, zakładu montażowego oraz mieszkania dla całej trzyosobowej załogi.
Przygotowanie pierwszego komercyjnego głośnika o symbolu Monitor 7 zajęło aż dwa lata, jednak oferował on zaskakująco dobre brzmienie za niewielkie pieniądze. Wkrótce dołączyły do niego kolejne, a Matthew, George i Sandy mogli wreszcie poszukać osobnych mieszkań.
Przez następne dekady Polk Audio wyrosło na poważnego gracza w branży hi-fi. W tym czasie zarejestrowało kilkadziesiąt patentów, będących dziś wizytówką firmy. W 2015 roku siedzibę przeniesiono do San Diego w Kalifornii, a w aktualnym katalogu, obok klasycznych kolumn stereo, znajdziemy systemy wielokanałowe, instalacje car audio oraz słuchawki i głośniki bezprzewodowe.
Trzon oferty Polk Audio tworzy kilkadziesiąt zestawów wolnostojących i podstawkowych, a na samym szczycie stoi seria Legend. W jej skład wchodzą dwa monitory, głośnik centralny, dwie kolumny podłogowe oraz moduły efektowe Atmos.

032 035 Hifi 10 2020 002

Wewnętrzne okablowanie
w gąbkowych otulinach.



Budowa
Według zapewnień producenta, seria Legend jest najbardziej zaawansowaną technicznie w całej historii Polk Audio. I faktycznie, testowane monitory L200 już z daleka zdradzają swój niepospolity rodowód.
Okazałe skrzynie wykonano z 25-mm MDF-u, oklejono naturalnym orzechowym fornirem i wykończono satynowym lakierem. Chroniony maskownicami front pozostał czarny, a dla miłośników gotyckiego rocka dostępna jest wersja w całości pomalowana na ciemnoszaro/czarno. Wewnątrz zamontowano wzmocnienia usztywniające konstrukcję, choć i bez nich obudowy wydają się odporne na działanie sił zewnętrznych.
Do wytłumienia użyto grubych płatów wełny, a przewody połączeniowe poprowadzono w gąbkowych otulinach.
Legend L200 to dwudrożny układ dwugłośnikowy. Rozbudowana, 17-elementowa zwrotnica dzieli pasmo przy 2600 Hz.
Górę przetwarza 25-mm tweeter pierścieniowy o firmowej nazwie Pinnacle. Wyposażono go w charakterystyczny stożkowy radiator, którego zadanie polega na lepszym rozpraszaniu wysokich częstotliwości i w konsekwencji – poszerzeniu obszaru optymalnego odsłuchu. Wytłumiona komora tylna pochłania energię wytwarzaną przez tylną stronę membrany i niweluje niepożądane rezonanse.

032 035 Hifi 10 2020 002

Dziwne „coś” z tyłu to firmowy
patent o nazwie PowerPort.



Jeszcze ciekawiej prezentuje się 16,5-cm nisko-średniotonowiec o nazwie Turbine. Zawdzięcza ją membranie ze spiralnie ułożonymi wypustkami, opracowanej specjalnie dla serii Legend. Jej skład jest pilnie strzeżoną tajemnicą, a wiadomo o niej tyle, że ma budowę kanapkową z rdzeniem ze sztywnej i lekkiej pianki.
Na tylnej ściance natkniemy się na patent Mr. Polka o nazwie PowerPort. Główną ideą było w tym przypadku lepsze rozpraszanie powietrza wypychanego z otworu bas-refleksu. Pierwsze kolumny z tym dyfuzorem pojawiły się już w latach 80. XX wieku w topowych seriach Polk Audio. Z czasem PowerPorty zaczęto montować niemal we wszystkich zestawach. Przez następne dekady systematycznie je ulepszano, a obecna wersja jest rezultatem tych doświadczeń. Producent zapewnia, że dzięki ich zastosowaniu, kolumny można stawiać blisko tylnej ściany, a niektóre modele podstawkowe nawet na niej wieszać, nie tracąc kontroli basu. W specjalnie zaadaptowanych pomieszczeniach odsłuchowych nie będzie to może miało znaczenia, ale większość z nas słucha muzyki w normalnych pokojach dziennych, gdzie każdorazowy wyjazd z kolumnami na środek podłogi budzi sprzeciw domowników, więc to przydatne rozwiązanie.
Pod PowerPortem znalazły się znakomite podwójne terminale, przyjmujące każdy rodzaj końcówek. Dzięki specjalnym nakrętkom dociskającym zworki można stosować widełki bez konieczności ich rozpinania.

032 035 Hifi 10 2020 002

Magnetyczne mocowanie
maskownic nie szpeci frontu.



Wrażenia odsłuchowe
Do testu L200 podszedłem z dużym zaciekawieniem. Bo choć firma Polk Audio istnieje od niemal pół wieku, to do tej pory stykałem się z nią jedynie na wystawach.
Pierwsze dźwięki Haendlowskiego „Mesjasza” ukazały zaskakującą kulturę amerykańskich monitorów. Miękkie, plastyczne brzmienie z wyraźnie zaznaczonym dołem przywoływało skojarzenia z lampą i analogiem (chodzi jednak nie tyle o ocieplenie, co o ten trudno definiowalny urok dawnych urządzeń, nieskażonych cyfrowym nalotem). I mimo że sporo się działo także na skrajach pasma, to uwagę i tak przykuwała średnica. Czysta, zmysłowa, aż kipiąca emocjami. Turbinowy mid-woofer odwalał tu kawał dobrej roboty.
Efektownie wypadła także budowa sceny. Panorama stereofoniczna półkoliście rozchodziła się na boki, wykraczając poza fizyczne ustawienie głośników. Nawet w kameralnych składach miała spore rozmiary, a w utworach koncertowych zasługiwała wręcz na miano spektakularnej.
W miarę słuchania w mojej głowie pojawiła się myśl, że zaszufladkowanie amerykańskich monitorów na podstawie pierwszych wrażeń może się okazać błędem. Owszem, starsze nagrania klasyki i jazzu oddawały ducha czasów, w których powstały. Brzmiały pięknie, stylowo, z szacunkiem dla wybitnych twórców. Słuchając kilkudziesięcioletnich nagrań Milesa Davisa czy Dave’a Brubecka, miałem świadomość kilku dekad, jakie upłynęły od ich rejestracji. Kiedy jednak w odtwarzaczu lądowały współcześnie zrealizowane płyty, L200 zmieniały oblicze. Stawały się nagle szybkie i przejrzyste. Obnażały przy tym techniczne  niedostatki nagrań, więc tylko od słuchacza będzie zależało, czy zaakceptuje je ze względu na artystyczną wartość dzieł.

032 035 Hifi 10 2020 002

Wyprofilowany PowerPort
rozprasza fale opuszczające
tunel bas-refleksu.



Amerykańskie kolumny kojarzą się zazwyczaj z wykopem i zwalistym basem, zdolnym wypchnąć okna razem z ościeżnicami. Co do ich energii, nie miałem zastrzeżeń, natomiast bas – zamiast w ilość – poszedł w jakość. W nagraniach muzyki filmowej był głęboki i mięsisty. Kontrolne włączenie kilku fragmentów filmów akcji potwierdziło poprzednie wrażenia i jeśli ktoś się zastanawia, dlaczego w linii Legend zabrakło subowoofera, to właśnie znalazł odpowiedź.
Natomiast w elektrycznym jazzie, reprezentowanym przez Marcusa Millera, niskie tony odznaczały się kontrolą, zróżnicowaniem barw oraz głębokością adekwatną do rozmiarów obudów.
A czy PowerPorty działają? Używane przeze mnie na co dzień głośniki stoją dobre pół metra od tylnej ściany. W tym samym miejscu wylądowały z początku Polki L200, jednak w miarę rozwoju wypadków dosuwałem je coraz bliżej, starając się zaobserwować zmiany w brzmieniu. Zatrzymałem się 10 cm od ściany i nawet w tej pozycji nie zauważyłem dudnienia ani niepokojącego podbicia przełomu średnicy i basu. Wychodzi więc na to, że niecodzienne rozpraszacze ze swojego zadania wywiązują się bez zastrzeżeń.
Po zakończeniu jazdy obowiązkowej sięgnąłem po rockowe płyty koncertowe, które zazwyczaj nie łapią się do formalnego testu. A to są słabiej nagrane, a to repertuar mało audiofilski, a to czasu już na nie brakuje… Rozsiadłem się wygodnie i, odłożywszy notatnik, dałem się porwać muzyce.
I właśnie w takich nagraniach Polki L200 pokazały się z najlepszej strony. Szeroka scena sięgała daleko za boczne ścianki obudów. Na płytach rejestrowanych na stadionach separacja muzyków pozostawiała nieco do życzenia, za to energia i atmosfera występu na żywo z nawiązką rekompensowały ewentualne niedostatki. Słychać było, że za serią Legend stoją prawdziwi miłośnicy muzyki, zwłaszcza rockowej, a nie wyznawcy tabelek i wykresów.

032 035 Hifi 10 2020 002

Wysokiej jakości gniazda
umożliwiają podłączenie
dowolnie grubych przewodów.



Konkluzja
Choć kilka lat temu Matthew Polk udał się na zasłużoną emeryturę, to duch pionierskich lat firmy pozostaje w niej żywy. W końcu legenda Polk Audio narodziła się na scenie, wśród muzyków, a nie w materiałach przygotowanych przez dział marketingu.


 

 

2020 10 24 17 20 36 032 035 Hifi 10 2020.pdf Adobe Reader

 

Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 10/2020