HFM

artykulylista3

 

Rockport Technologies Atria II

062 069 Hifi 4 5 2020 0013
Kolumny Rockporta to wcielenie doskonałości – oto streszczenie elaboratów z katalogu, więc pewnie nie ma się czym podniecać. Ale czy na pewno? Krążą plotki, że tym razem coś jednak jest na rzeczy.

Nagrody za „najlepszy dźwięk” na kolejnych wystawach to dla firm z ekstraklasy chleb powszedni. Zawsze ktoś coś gdzieś musi dostać. Podobnie zachwyty klientów, którzy – skoro już się na coś zdecydowali – to przecież musiało im się podobać. No chyba że kupowali pod wpływem… na przykład sprzedawcy.


Jeżeli chodzi o ceny, to Rockport pozycjonuje się bez wahania ani litości. Opisywane Atrie II są najtańszym modelem w ofercie. Ale firm o podobnym progu wejścia jest niemało. Inna sprawa, że trudno znaleźć kogoś, kto usłyszałby Rockporty i jednoznacznie je skrytykował.
Podobnie jest na spotkaniach importerów, właścicieli firm, ogólnie mówiąc – po godzinach. Kiedy bohaterem rozmów staje się założyciel firmy Andy Payor, szybko się okazuje, że konkurencja darzy go zaskakującym szacunkiem. Z Rockporta się po prostu nie żartuje. Kiedy pada nazwa marki, twarze poważnieją, głowy potakują, a komentarze ograniczają się do „no tak”. Jak sięgam pamięcią, z takim podejściem spotkałem się jedynie w stosunku do dwóch firm: Rockporta właśnie i Soulution.
Andy Payor ma jeszcze jedną cechę: nie pasjonują go pieniądze, co potwierdzają wszyscy, którzy znają go osobiście. Działa trochę na przekór biznesowym receptom, bo nie interesuje go zwiększanie produkcji. Wystarczy mu to, co ma. Nie szuka tańszych rozwiązań, choćby były „równie dobre”. Dba o załogę i jakość produktów.

062 069 Hifi 4 5 2020 0001

Atrie II z maskownicami…
 
 


Katalog otwiera swoiste wyznanie. Założyciel Rockporta opowiada o swoim powołaniu, niczym kardynałowie w „Młodym papieżu” – kiedy to było i jak. Owszem, pojawiają się stwierdzenia o rodzicach, którzy zaszczepili w nim miłość do muzyki. Przełom nastąpił jednak, gdy miał 11 lat i posłuchał gramofonu Garrarda. „W momencie, kiedy igła dotknęła rowka płyty, uległem oczarowaniu”.
Rockport rozpoczął działalność jako Payor Acoustics w 1984 roku. Pierwszy produkt pod aktualną nazwą zaprezentował w roku 1991. Był nim genialny gramofon Sirius Phonograph, który błyskawicznie przyniósł firmie międzynarodową sławę i uznanie najbardziej wymagających fanów analogu. Za nim poszły kolejne modele, w tym urządzenia zapisujące dźwięk na płytach dla Sony/CBS.
Równolegle powstawały zestawy głośnikowe. Pierwszym był The Procyon, pokazany w roku 1993. Obecnie firma koncentruje się wyłącznie na nich.

062 069 Hifi 4 5 2020 0001

...i bez
 
 


Katalog tworzą raptem cztery podłogówki w zróżnicowanych cenach (dla zobrazowania sytuacji podaję też masę jednej kolumny i ilość przetworników): Atria II – 119900 zł, 68 kg, trzy; Avior II – 173900 zł, 99,8 kg, cztery; Cygnus – 288900 zł, 130 kg, cztery oraz Lyra – 799900 zł, 254 kg, pięć.
Wąska oferta trafnie ilustruje filozofię właściciela. Wyprodukowanie każdego modelu wiąże się z podobnymi wyzwaniami, a jakość wykonania i komponentów ma pozostać tak samo wysoka. Jest nie do pomyślenia, że nabywca topowego modelu dostaje jakieś rozwiązanie techniczne, którego w podstawowym zabrakło tylko dlatego, że „miało być taniej”. Różnice w cenach wynikają po prostu z ilości użytych materiałów (ponoć kompozyt jest drogi jak diabli), przetworników oraz trudności przy obróbce i montażu, powodowanych przez rosnącą masę i gabaryty obudów. Zastosowanie jest to samo: odtwarzanie muzyki w stereo. O wyborze modelu powinna decydować przede wszystkim wielkość pomieszczenia odsłuchowego nabywcy.
W materiałach prasowych producent ujmuje to tak: „Istnieje duży stopień podobieństwa konstrukcyjnego i produkcyjnego pomiędzy różnymi modelami kolumn Rockport Technologies. Firma zawarła wszystkie swoje rozwiązania w każdym z oferowanych modeli. Różnią się one między sobą głównie zakresem odtwarzania niskich tonów oraz maksymalnym ciśnieniem akustycznym. Wszystkie kolumny mają wyraźne firmowe cechy, ale zostały przeznaczone do pomieszczeń różniących się pod względem wielkości i wymagań w zakresie referencyjnego natężenia dźwięku”.

062 069 Hifi 4 5 2020 0003

Berylowa kopułka Scan-Speaka.
 
 


Decydując się na różne modele do tego samego pomieszczenia, wiemy dokładnie, za co dopłacimy. Założenia potwierdzają tabele danych technicznych, ponieważ podstawowe parametry pozostają zbliżone. Nieznacznie wzrasta skuteczność; z każdym modelem w górę dostajemy też przeważnie dodatkowe 3 Hz zasięgu basu. Dla klienta to idealna sytuacja. W moim przypadku w rachubę wchodzą tylko Atrie II. Wydatek na większe Aviory byłby pozbawiony sensu. Co za komfort, prawda?
Wszystkie kolumny powstają w zakładzie w miasteczku Rockport, na wybrzeżu stanu Maine. Odbywają się tu nie tylko ręczny montaż, skrupulatna kontrola jakości i pakowanie, ale projektowanie z użyciem oprogramowania 2D/3D CAD, badania nad właściwościami nowych materiałów i odsłuchy. Warto wspomnieć, że firma dysponuje jednym z najbardziej dopieszczonych akustycznie pomieszczeń na świecie. Prace wykonują wykwalifikowani specjaliści, zaś niezbędne podzespoły i elementy pochodzą od sprawdzonych lokalnych dostawców.
Ważnym aspektem jest też psychologia pracy. Zwiększenie produkcji nie wchodzi w rachubę, ponieważ firma nie chce działać pod presją, wynikającą z konieczności realizacji rosnących zamówień i dotrzymywania wyśrubowanych terminów. Wiadomo, jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy, a w Rockporcie nie ma miejsca na błąd czy omsknięcie ręki. Każda para powinna być wykonana tak, jakby pracownicy robili ją dla siebie i miały to być ostatnie głośniki w ich życiu. Zmęczenie i stres na pewno nie sprzyjają takiemu podejściu.

062 069 Hifi 4 5 2020 0004

Średniotonowiec Rockporta.
 
 


Z materiałów informacyjnych bije spokój: „Jesteśmy zadowoleni z tego produktu” i swoisty dystans: „Tego rodzaju podejście do projektowania ukazuje wszystkie błędy kiepskiej jakości nagrań” (dyskusyjne marketingowo, bo przecież nie powinno się sugerować klientowi, że coś może pójść nie tak). Najbardziej podoba mi się jednak unikanie form w rodzaju „staramy się”, „dążymy do doskonałości”. Zamiast tego czytamy: „Podbarwienia wywołane rezonansami i gromadzeniem się energii zostały w konstrukcjach Rockport Technologies wyeliminowane”. Czyli temat zamknięty. Słodkie.

062 069 Hifi 4 5 2020 0005

Średniotonowiec Rockporta.
 
 


Budowa
Najwięcej środków, pracy i czasu pochłaniają obudowy. Wymagają zaawansowanych maszyn i wyjątkowej precyzji. Nie są składane z elementów – ścianek czy płyt. To jedna bryła, z jednego kawałka, choć podzielonego na warstwy, co dodatkowo utrudnia zadanie. Ich wykonanie z drewna byłoby niemożliwe. Z metalu też, bo odlew musiałby być spawany.
Proces produkcji odbywa się z użyciem modelowania w 3D i pięcioosiowych obrabiarek CNC. Kompozytowy sandwich składa się z dwóch warstw zewnętrznych, wykonanych z odpornej na rozciąganie żywicy, wzmacnianej włóknem szklanym oraz „nadzienia” z żywic epoksydowych, spajających i usztywniających całość. Taka konstrukcja pod względem tłumienia przewyższa ponoć dowolny jednolity kompozyt, a także metal, kamień i inne znane materiały. Skrzynie Rockportów są naprawdę ciężkie, bo kompozyt cechuje bardzo wysoka gęstość. O rezonansach nie ma mowy również dzięki grubości ścianek. Przednia ma 10 cm, boczne zaś – zróżnicowaną w zależności od miejsca, co również jest wynikiem obliczeń i prób przeprowadzanych na prototypach. Generalnie nie przekracza ona 6,5 cm. Tak bezwładne i niepodatne na rezonanse obudowy stwarzają przetwornikom idealne warunki pracy.

062 069 Hifi 4 5 2020 0006

Gniazda i kanał bas-refleksu.
 
 


Kiedy zobaczyłem Atrie II po raz pierwszy, stwierdziłem: „szkoda, że czarne” (bazowa wersja jest pokryta lakierem fortepianowym), bo najchętniej zobaczyłbym słoje drewna. W tym przypadku to niewykonalne. Raz, że kształt jest zbyt skomplikowany do okleinowania. Dwa, że zewnętrzna warstwa drewna, choćby nie wiadomo jak cienka, mogłaby zaburzyć właściwości kompozytowej kanapki. Dostępne są za to inne kolory z palety „custom”, bazujące na lakierach używanych w wyjątkowych modelach aut, jak BMW Mineral Grey i Platinum Bronze Metallic, Ferrari Rosa Corsa Red, Mercedes Designo Graphite Grey, Porsche Topaz Bronze czy Audi Daytona Grey. Można też zamówić dowolny inny kolor.
Wykończenie obudów jest pracochłonne. Na gotowe modele-szkielety nakłada się wiele warstw poliestru. Każda jest piaskowana i wypełniana żywicą epoksydową. Kiedy wszystkie są gotowe, na wierzch trafia podkład uretanowy, a następnie cztery szlifowane powłoki bezbarwnego lakieru. Dopiero na to idzie kolor, nakładany i polerowany ręcznie w 10 warstwach. Nawet zblazowany architekt wnętrz przyzna, że efekt jest „całkiem niezły”.
Atrie II są zdumiewająco lekkie optycznie, jakby chciały zaprzeczyć realiom. Najcięższa jest podstawa, przypominająca lotniskowiec albo nagrobek Alberta Speera. Waży tyle co wiadro wody. Ale to chyba dobrze, bo stabilizuje całość. Ciekawsze są kolce, które należy wkręcić w nagwintowane otwory od spodu. Niby prosta historia, ale nie u Rockporta. Przez 30 lat firma projektowała gramofony i takie dodatki przerobiła tam i z powrotem. Do Atrii II dołączane są w standardzie wielkie, błyszczące srebrem stożki, wykonane z aluminium 6061-T6, wytoczonego z użyciem sterowanych numerycznie obrabiarek. Niezwykłe, bo stop zawiera nie tylko domieszki manganu i krzemu, ale także miedzi, cynku, tytanu i sporo innych pozycji z tablicy Mendelejewa. Cały ten kram po wytoczeniu podlega ręcznej obróbce: szlifowaniu, głaskaniu wewnętrzną stroną dłoni i anodowaniu, a potem czyszczeniu ściereczką z mikrofibry do błysku i sucha. Czy to pomaga? Na pewno nie szkodzi i nie wymaga dopłaty.

062 069 Hifi 4 5 2020 0007

Gniazda i kanał bas-refleksu.
 
 


Od 2011 roku Rockport projektuje własne, unikalne przetworniki średniotonowe. Celem konstruktora było osiągnięcie jak najniższych zniekształceń (-60 dB dla drugiej i trzeciej harmonicznej) oraz pasma przenoszenia obejmującego sześć oktaw. Pod tym kątem zaprojektowano aluminiowy kosz, przewymiarowane zawieszenie dolne, niskostratny resor górny i wentylowaną cewkę, nawijaną na tytanowym karkasie. Przetwornik się udał, więc wkrótce według podobnej receptury przygotowano woofer. Oba głośniki wyposażono w wydajne układy magnetyczne i miedziane pierścienie symetryzujące. Najważniejszą ich częścią są warstwowe membrany. W najnowszej generacji wykorzystano włókno węglowe, impregnowane utwardzającą mieszanką żywic epoksydowych. Włókna są ułożone płasko, bez nieregularności, co skutkuje wysoką wytrzymałością na rozciąganie (Rockport utrzymuje, że najwyższą wśród wszystkich dostępnych głośników) i gramaturą 68 g/m2 (blisko rekordu świata). Powłoki są łączone z rohacellowym rdzeniem (twarda pianka o znikomej gęstości), pod wysokim ciśnieniem i w temperaturze 135 stopni Celsjusza. „Pokratkowana” prezencja membran wynika z faktu, że widać ułożenie włókien. Przetwornik średniotonowy ma 15 cm, a niskotonowy – 23 cm. W 25-mm berylową kopułkę wysokotonową Amerykanie zaopatrują się u Scan-Speaka.

062 069 Hifi 4 5 2020 0008

Jeszcze u producenta.
 
 


Zwrotnice montuje się metodą punkt-punkt z elementów dobieranych z tolerancją 1 %. Są to kondensatory foliowe, rezystory Caddock oraz firmowe cewki. Efektu nie da się sfotografować, bo po montażu i pomiarach każda zwrotnica jest zalewana epoksydowym lepiszczem. Tłumi ono wibracje i izoluje od warunków zewnętrznych – powietrza, ładunków elektrostatycznych, a także minimalizuje efekt mikrofonowania i tłumi wibracje.
Kolumny wyposażono w pojedyncze terminale, zamontowane nisko nad podłogą. Niewiele wyżej dmucha otwór bas-refleksu.
Atrie II są duże, ciężkie i ogólnie – słoniowe. Ale tak nie wyglądają, ponieważ udanie maskują swój monumentalizm. Z przodu pozostają wąskie, a filigranowa „deska głośnikowa” wizualnie odchudza projekt. Odchylają się do tyłu, jak napisy na „Gwiezdnych wojnach” i tam się ukrywa ich masa. Są głębokie – ledwo się zmieściły na redakcyjnych granitowych płytach, a lądowało na nich sporo wynalazków. W 22 m2 okazały się znośne dla oka. Nie przytłoczyły ani nie zagraciły przestrzeni po zamianie z Tempo VI.

062 069 Hifi 4 5 2020 0009

Przetwornik wysokotonowy
z bliska.
 
 


Konfiguracja systemu
Rockporty Atria II pracowały głównie z McIntoshem MA9000, choć próbowałem do nich podłączyć różne wzmacniacze z niższej i wyższej półki cenowej. Pod względem „elektrycznym” nie są to kolumny jakoś szczególnie trudne do wysterowania; wystarczy im nawet 50 watów z porządnego tranzystora. Inna rzecz, że ich potencjał sięga elektroniki z najwyższych rejonów. Czego byście nie podłączyli, nie będzie „za dużo”, bo Rockporty niemal w żadnym aspekcie nie mają ograniczeń. Jako źródło lepiej się sprawdził C.E.C. CD 5; Gamut okazał się odrobinę za ostry. Właśnie w tej kwestii radzę uważać, bo z rozjaśnioną elektroniką balans tonalny przesunie się w górę. Nie przez charakter kolumn, ale ze względu na ich zdolności – w pewnych kwestiach ponadprzeciętne. Nie chodzi nawet o to, że dźwięk nabierze zabarwienia, tylko o aspekt psychologiczny. Po prostu, do takiej ilości szczegółów możecie nie być przyzwyczajeni.

062 069 Hifi 4 5 2020 0011

Przetwornik niskotonowy to też dzieło Rockporta.
 
 


Wrażenia odsłuchowe
Parafrazując słowa z katalogu, Rockport poradził sobie z ograniczeniami dynamicznymi. Jeżeli dobierzemy model odpowiedni do wielkości pomieszczenia, kolumny będą w stanie zaprezentować pełną skalę kontrastów i osiągnąć naturalny lub zamierzony przez realizatora poziom ciśnienia akustycznego. Nie ma zagrożenia uszkodzenia przetworników. Są do tego zadania przeznaczone i sygnał elektryczny płynący ze wzmacniacza zostanie przetworzony na falę dźwiękową bez strat po drodze.
Mówiąc bardziej po ludzku: dynamika jest wystarczająca. Nie odczytujcie tego jednak jako słynnej deklaracji mocy silników starych rolls-royce’ów, bo wiadomo, że zawsze można lepiej. Z Rockportami jest inaczej, bo może i można, ale nie trzeba. Zresztą, nie wyobrażam sobie, po co.
Określenie „wystarczająca” należy traktować dosłownie. W odsłuchu mamy do czynienia z wulkanem energii. Muzykę odczuwamy ciałem. Jej rytm, puls i emocje zawarte w kontrastach. Pomyśleliście teraz pewnie o efektownych solach bębna wielkiego w symfonice, ulubionych tąpnięciach czy półminutowych fragmentach płyt, włączanych tylko po to, żeby sprawdzić, jak mocno walnie po szybach i czy obrazek ze ściany spadnie na podłogę. Atria II w tej kwestii nie zawiedzie i zrobi „co trzeba” z zimnym spokojem zawodowca, ale nie tutaj babcia konfitury schowała. Po kilku minutach słuchania dojdziecie do wniosku, że wszystko brzmi „jakoś inaczej”. Odniosę to do… wiatrówek pneumatycznych.

062 069 Hifi 4 5 2020 0012

Partia gotowych kolumn
– klienci już czekają.
 
 


Dozwolony poziom energii śrutu w Polsce wynosi maks. 17 dżuli. Zależy on, mocno upraszczając, od ciśnienia w zaworze strzałowym. Powyżej 17 dżuli zaczyna się FAC, czyli broń pneumatyczna. Najbardziej wydajne karabiny o dużym kalibrze są w stanie powalić bizona. Energia i prędkość wylotowa są takie same, a mogą być większe niż w broni palnej. W przypadku małych kalibrów – nawet za duże, ponieważ śrut może się poruszać z prędkościami, przy których tor lotu będzie trudny do przewidzenia.
Atrie II są „bronią dynamiczną”. Ciśnienie w zaworach mają takie, że najdrobniejszy impuls odbieramy jak dmuchnięcie z FAC-a. Eksplozję, której siła zależy tylko od tego, jak została zarejestrowana przez mikrofony. Trzeba się przyzwyczaić, bo na początku głośne słuchanie może oszukać mózg, który podświadomie odbierze to jako zagrożenie i poczujemy specyficzny niepokój. No to ściszamy i… dzieją się prawdziwe cuda.

062 069 Hifi 4 5 2020 0001

Rockport Atria II
 
 


Gałka przesuwa się systematycznie w lewo, a my nadal odczuwamy energię. Nie tylko w uderzeniach stopy czy audiofilskich atrakcjach pokroju płyt Stockfischa. Ukryta jest w szarpnięciach strun gitary, dmuchnięciach w stroik klarnetu, inicjacji ruchu smyczka. Tam wszędzie czają się preteksty do kopnięcia membrany. Oczywiście, w niskich częstotliwościach odczuwamy je mocniej, ale warstwa energetyczna nagrań nie kończy się na basie, jak by to sobie wyobrażały osoby, mające do czynienia wyłączne z budżetowym sprzętem.
Przez dynamikę Rockport wykreował inaczej postrzeganą przejrzystość i szczegółowość. Wszystko słychać wyraźnie. Ściszamy więc dalej i kiedy już dochodzimy niemalże do szmeru, nie przestajemy rejestrować impulsów, a dźwięk pozostaje klarowny. Nie są potrzebne żadne loudnessy. Rockporty są w stanie zmienić nasze przyzwyczajenia. Jeżeli lubimy słuchać bardzo głośno, może się okazać, że polubimy ciszej. Bo niby po co się katować, jeżeli przy niższych poziomach dostaniemy to samo?
Czy jest to rockowe granie? Można powiedzieć, że nawet pełną gębą, ale takie określenie byłoby dla Atrii II krzywdzące. Energetyczność brzmienia jest pochodną szybkości. Membrany faktycznie muszą być lżejsze od piórka, bo poruszają się w mgnieniu oka. Atak jest natychmiastowy, ale wygaszenie dźwięku równie skuteczne. Jak ucięte skalpelem. Przekłada się to na czystość i słynne „czarne tło”. Wszystko się dzieje w otoczeniu ciszy. Nawet pogłos jest z niej precyzyjnie „wykrojony”.

062 069 Hifi 4 5 2020 0014

Stopki z aluminium.
 
 


Przejrzystość na tym poziomie również wymaga przyzwyczajenia, bo z początku dźwięk można odebrać jako natarczywy. Jest w nim po prostu więcej szczegółów, niż zwykle słyszymy i ucho dostaje do przerobienia więcej bodźców. Zanim więc sięgniecie po rozbudowane składy, posłuchajcie skromniejszych, bardziej kameralnych. Tam dostrzeżecie krystaliczną czystość i sposób budowania akustyki pomieszczenia. Bez rozdmuchiwania sceny, przesuwania ścian, za to z żelazną konsekwencją i porządkiem. Każdy instrument jest trybikiem w mechanizmie, który pracuje bez zgrzytów, jak dobrze nasmarowane łożysko.

062 069 Hifi 4 5 2020 0015

Stopki z aluminium.
 


O barwie trudno powiedzieć, czy zauważymy jakiś jej charakter, cechy szczególne. Niestety, sprawdza się spostrzeżenie z katalogu, dotyczące kiepskiej jakości nagrań. Od razu przygotujcie się na to, że jedna trzecia płytoteki będzie się nadawać na śmietnik. Usłyszycie jazgot i metaliczne ostrości, boleśnie kłujące w uszy. Kolejna jedna trzecia jest, powiedzmy, do przyjęcia. Chociaż i tutaj daleko do przyjemności ze słuchania. Zaczynamy szukać nieprawidłowości i przekłamań, a Atrie II, niestety, ułatwiają to, jak tylko się da. W końcu pozostaje nam już tylko jedna trzecia zbiorów, do której zechcemy wracać. Tu zrozumiem, jeżeli ktoś powie, że Rockoprty są dla niego „za dobre”.
Kolejne „niestety” polega na tym, że im lepszą elektronikę dobierzemy, tym dotkliwiej nas to zaboli. Przypominać to będzie czyszczenie szkła lupy po to, żeby zobaczyć więcej brudu. Jest na to skuteczny, ale kosztowny sposób: dwa wzmacniacze. Jeden neutralny, drugi upiększający rzeczywistość (np. jakaś lampa ze wszystkimi jej przyległościami). I będzie raz tak, raz siak. Czyli raz prawdziwie, raz cudnie i miodnie. Można też od razu założyć sobie „miodny” cel i świadomie ukształtować brzmienie pod upodobania i warunki „płytowe”. Wymaga to jednak ogromnej dojrzałości i dystansu. Jesteście na to gotowi?

062 069 Hifi 4 5 2020 0016

Nóżki wkręcane w podstawę.
 
 


Jeżeli nie, będziecie cierpieć, ale też przeżywać uniesienia. Jak w życiu. Może więc skieruję Waszą uwagę na te drugie. Sporo przeczytaliście o dynamice, więc podświadomie zechcecie sięgnąć po ciężką artylerię. Proponuję odwrotnie: wsłuchać się w pianissima w symfonice, subtelną kameralistykę wokalną i te nagrania, gdzie delikatność, zwiewność i eteryczność grają pierwsze skrzypce. Paradoksalnie tam właśnie uderzy Was skoncentrowane piękno, a subtelność jeszcze podkreśli ładunek emocjonalny. Ukryty nie tylko w brawie, ale właśnie w skali kontrastów. Poznacie ten wymiar muzyki, w którym sprzęt jest jedynie pośrednikiem. Niezbędnym i niesłychanie ważnym, ale nadal zaledwie środkiem do celu. Może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że z tą intencją Andy Payor zaprojektował wszystkie swoje kolumny. Do Rockportów się dorasta, dojrzewa, dlatego firmie nie zależy na szybkim zdobywaniu nowych klientów. Są to kolumny prawdziwie bezkompromisowe, ponieważ kompromis nie musi polegać tylko na cięciu kosztów. W segmencie ekstremalnie luksusowym może przybrać postać rezygnacji z pięknych i wzniosłych celów. Prawie każdy producent będzie gorliwie zapewniać, że do nich właśnie dąży, ale ostatecznie wybierze kompromis własnych założeń z gustami „przeciętnego odbiorcy”. A trudno się przyznać do przeciętności, prawda?
Doskonałym przykładem braku kompromisów w Atrii II jest bas. Nie wyczuwam w nim ani ograniczeń, ani nie pragnę, by schodził głębiej. W odpowiednich momentach potrafi zawstydzić niejeden 12-calowy subwoofer. A już w kwestii szybkości chyba trudno znaleźć coś równie spektakularnego, nawet poszukując wśród konstrukcji zamkniętych. Sęk w tym, że większość audiofilów lubi bas spowolniony, rozciągnięty w wybrzmieniach i, przede wszystkim, powiększony. Trzy czwarte konkurentów w cenie Atrii II taki właśnie zaproponuje, ona zaś pokaże kontrabas jak kontrabas, a z bębna wielkiego nie zrobi zbożowego silosu. Chcecie fali, poruszającej powietrzem? Posłuchajcie najlepszych nagrań organów albo muzyki klubowej, w której bas ma zapędzić ludzi na parkiet. Jeżeli nagranie jest właśnie tak „zrobione” (czyli dopalone w postprodukcji), dostaniecie to, na co czekacie.

062 069 Hifi 4 5 2020 0017

Atrie II odchylają się do tyłu.
 
 


We wzorcowych realizacjach Atria II brzmi perfekcyjnie. Powiedzieć, że czujemy się jak na koncercie, to mało. Bo na koncercie nie zawsze usiądziemy w dobrym miejscu; nie wszystko będziemy słyszeć. Wbrew pozorom, muzyka na żywo to loteria. Mikrofony za to stoją tam, gdzie trzeba. Ich lokalizacja, ilość i rodzaj dają realizatorowi wybór drogi. Albo przekaże rzeczywistość w warunkach idealnych, albo wykreuje własną wizję. Dźwiękowiec może bowiem postrzegać siebie jako dokumentalistę; może też dodać do nagrania własny pierwiastek, czasem sam w sobie będący składnikiem dzieła sztuki. Znamy przecież takie przypadki – chociażby słynną „Ciemną stronę Księżyca” Pink Floydów czy albumy Rogera Watersa. Wielu legendarnych muzyków rockowych traktowało mikrofon i stół mikserski jak instrument równie ważny co Hammond czy gitara. W muzyce klasycznej też widać milion ujęć fortepianu, głosu ludzkiego i orkiestry. Jeżeli panuje nad nimi fachowiec, a jeszcze lepiej – artysta, to efekt…
Właśnie, najpierw trzeba go usłyszeć. Prawdziwe dzieło nie potrzebuje wiedzy, by je analizować. Odbiorca nie musi nazywać tego, co słyszy. Druga strona lustra, czyli słuchanie z włączonym aparatem analizy, daje jednak inne, równie ekscytujące doznania. Atria II obie te drogi oświetla. Pozwala się cieszyć każdym krokiem. A już na pewno niczego nie utrudnia.
Rockport nie płynie z prądem. Nie dostosowuje się do mód ani aktualnie panujących trendów. Teraz rozumiem, dlaczego konkurencja go nie krytykuje.

062 069 Hifi 4 5 2020 0018

Skrzynie to kompozytowy monolit.
 
 


Konkluzja
Kiedy będę uczestniczyć w ploteczkach za kulisami, na hasło „Rockport”, pokiwam głową, zrobię poważną minę i dodam swoje „no tak”. Będzie znaczyło tyle co „szacunek”. Wystarczy.

 

2020 05 24 19 15 24 062 069 Hifi 4 5 2020.pdf Adobe Reader


Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 04-05/2020