HFM

artykulylista3

 

Audiovector R 3 Arreté

050 057 Hifi 03 2020 0019
Konstruując kolejne modele Audiovectora, Ole Klifoth stosuje od lat te same trzy zasady: słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać. To prosta droga do doskonałości.
Prosta, ale wymagająca miłości do muzyki i przekonania, że można pokonać dotychczasowe bariery techniczne dzięki nowatorskim pomysłom. Jeżeli zmiana projektu nie powoduje wyraźnej poprawy określonego aspektu brzmienia, Ole z niej rezygnuje, choćby z jakiegoś powodu była atrakcyjna technicznie czy wizualnie. Dzięki takiemu podejściu każda nowa konstrukcja powinna grać lepiej od poprzedniej.

Duża konkurencja na duńskim rynku hi-fi sprawia, że powstaje tam wiele ciekawych rozwiązań technicznych, a wzornictwo stoi zazwyczaj na najwyższym poziomie. Duńczycy szczycą się tym, że ponad sto lat temu ich rodak Peter L. Jensen opracował – stosowaną do dziś – zasadę pracy głośnika dynamicznego. Badania prowadził w USA razem z Edwinem Pridhamem, konstruując i patentując w 1915 roku membranę z ruchomą cewką.
Takie firmy jak Dynaudio, Dali czy Scan-Speak są dzisiaj dumą przemysłu elektronicznego Danii. Do czołówki należy też Audiovector, założony w Kopenhadze przez inżyniera Ole Klifotha jako F3/LYD, a od 1979 roku działający pod obecną nazwą.
Dziś firmą zarządza Mads Klifoth, syn Olego. Pozostaje wierny ręcznej produkcji w Danii, z powodzeniem utrzymując rodzinny charakter przedsiębiorstwa. Wraz z ojcem testują nowe projekty w swoich domach i dopiero po wspólnej akceptacji wypuszczają gotowe kolumny na rynek.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Wysokotonowy
R AMT Arreté
osadzony
w soczewce
akustycznej
z grubej blachy.

W 2015 roku wyprodukowali sto par specjalnego modelu Audiovector SR 3 Avantgarde Arreté Jubilee. Na szczęście firma zrezygnowała już z wieloczłonowych nazw. W książce „Danish Loudspeakers 100 Years 1915-2015” Audiovector ze swoją 40-letnią historią zajął poczesne miejsce dzięki efektownym high-endowym projektom i oryginalnych rozwiązaniom.
Natchnieniem Ole Klifotha zawsze była muzyka wykonywana na żywo, której słuchał w sali koncertowej Tivoli i w klubie jazzowym Montmartre, gdzie regularnie występowali Stan Getz, Dexter Gordon i inne amerykańskie sławy. Na koncertach rockowych, m.in. festiwalu w Roskilde, starał się stać blisko konsolety realizatora dźwięku, żeby uchwycić istotę brzmienia kreowanego pod gołym niebem.
Pierwsza konstrukcja Olego – Trapez – zebrała dobre recenzje. Miała niski stopień kompresji i płaską charakterystykę przetwarzania. Wielu nabywców tamtych kolumn używa ich do dziś. Na stronie Audiovectora znajdziemy wyliczenie, że użytkownik Trapezów poniósł dzienny koszt słuchania w wysokości 15 eurocentów (1,15 duńskich koron).

050 057 Hifi 03 2020 0001

Rezystor
poskramiający
R AMT Arreté.

Z tego pierwszego modelu wywodzi się SR 6 Avantgarde Arreté, który pozostał ze starszej oferty. Jak tłumaczy Ole, ma to samo DNA, tego samego konstruktora i tego samego designera – Larsa Mathiesena, tylko materiały są coraz lepsze, a projekty powstają dzięki komputerowym obliczeniom i coraz dokładniejszym pomiarom.
Podobno 85 procent sprzedanych głośników jest nadal użytkowanych przez pierwszych nabywców, którzy pytają, jak długo będzie można ich słuchać. Audiovector odpowiada: „Jeszcze nie wiemy”. To także zasługa polityki upgrade’u, czyli możliwości odesłania posiadanych zestawów do fabryki w celu zamontowania najnowszych rozwiązań. To duża oszczędność dla melomana, a przy okazji – ochrona środowiska.
Seria R zajmuje w katalogu duńskiej wytwórni drugą pozycję od dołu. Składa się z podłogówki R 3, monitora R 1, głośnika centralnego R C i subwoofera R Sub. Wszystkie poza subwooferem występują w trzech odmianach – testowanej dziś Arreté, niższej Avantgarde i podstawowej Signature.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Komplet
przetworników.

Budowa
Do wyboru są cztery wersje kolorystyczne: biała satyna, orzech włoski, afrykański palisander i czarny dąb. R 3 Arreté przyjechały do testów w okleinie orzechowej w matowym wykończeniu. Przyznam, że w cenie 43000 zł spodziewałem się połysku, ale za lakier fortepianowy trzeba dopłacić 2200 zł. I z pewnością na taką dopłatę bym się zdecydował, bo nie dość, że kolumny są niepozorne, to mają skromną (choć elegancką) aparycję. Fakt, że nie błyszczą może być jednak dla niektórych zaletą.
Bliższy kontakt przy wypakowywaniu i ustawianiu przekonał mnie, że to taka sama wysoka jakość wykonania, jak w testowanych przeze mnie ponad dwa lata temu Audiovectorach SR 3 Avantgarde. Tamte jednak miały lakier fortepianowy, co dodawało im szyku.
Na pierwszy rzut oka R3 Arreté mają klasyczny kształt i – przy 103 cm wysokości – kompaktowe rozmiary. Powierzchnię frontu podzielono na dolną – pokrytą okleiną, i górną – z grubego płata aluminium, napylonego wysokiej jakości lakierem metalizowanym, zapewne wielowarstwowo. Panel z przetwornikami można zakryć czarną maskownicą mocowaną na magnesiki. Dopasowana jest tak, że srebrzyste krawędzie panelu wystają poza grille, dając ciekawy kontrast. Na szczycie obudowy widać jeszcze płytkę z logiem firmy.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Przetwornik AMT.

W części aluminiowej zamocowano parę 16,5-cm przetworników nisko-średniotonowych, które od frontu wyglądają tak samo, ale różnią się układem magnetycznym – w tym położonym wyżej jest on podwójny. Takie zróżnicowanie mogłoby sugerować konstrukcję dwuipółdrożną; materiały firmowe podają dwie częstotliwości podziału zwrotnicy: 320 i 2,9 kHz.
Membrany nisko-średniotonowe mają budowę kanapkową – są wykonane z plecionki aramidowej (robi się z niej kamizelki kuloodporne), zatopionej w sztucznej żywicy o wysokiej gładkości. W centrum znajduje się korektor fazy w kształcie pocisku. Zawieszenie wykonuje się z gumy o dużej wytrzymałości i podatności na odkształcenia. Ramiona odlewanych koszy umożliwiają swobodny przepływ powietrza.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Aż żal
zasłonić
taki piękny
zestaw.

Wysokimi tonami zajmuje się AMT (Air Motion Transformer). Przetworniki tego typu cieszą się opinią szybkich i dokładnych. Zadaniem konstruktora jest okiełznać te cechy i dopasować je do relatywnie leniwej, jeśli porównać do AMT, reszty głośników. AMT  w serii R wyposażono w zintegrowany filtr S-Stop, a testowany model otrzymał najlepszą jego wersję – R AMT Arreté. Przetwornik osadzono w soczewce akustycznej, poprawiającej rozpraszanie fal dźwiękowych o wysokiej częstotliwości.
Obudowy w przekroju poziomym mają kształt lutni, wykorzystywany przez wielu cenionych producentów. Zakrzywiona powierzchnia boczna zwęża się w tylnej części, gdzie okleina przechodzi w srebrzysty, zaokrąglony panel z tworzywa. W jego górnej części umieszczono dwa otwory bas-refleksu, zasłonięte od środka metalową siatką, pewnie po to, żeby dziecko nie wrzucało tam klocków Lego.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Zwrotnica czwartej generacji DFF (Dynamic Feed Forward).

W dolnej części zamocowano płaski panel z węglowego kompozytu, z podwójnymi terminalami oraz zaciskiem systemu Freedom Grounding, czyli uziemienia koszy głośników. Przewód do podłączenia Freedom Grounding należy włączyć do gniazda zasilania; oczywiście połączone jest tylko uziemienie. Kabel nie znajduje się na wyposażeniu i trzeba go dokupić za około 3000 zł. Czy warto? Jestem przekonany, że tak. Od razu zauważyłem lepiej zdefiniowaną, pogłębioną przestrzeń, lepsze nasycenie alikwotami oraz zdecydowanie więcej szczegółów. To naprawdę działa!
Pozłacane zaciski mają oryginalną konstrukcję, ułatwiającą dokręcenie gołych przewodów lub widełek. Przyjmą także wtyki bananowe.
R 3 Arreté jest wentylowana także w dolnej części, a otwór bas-refleksu znajduje się na spodzie kolumny. Zmyślna konstrukcja wyprowadza powietrze do tyłu przez cokół w kształcie wysokiego obcasa. Otwór zasłonięto siatką z oczkami w kształcie plastra miodu. To najbardziej efektowny element. Naprawdę robi wrażenie! Według producenta taka geometria zapobiega powstawaniu fal stojących w obudowach.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Widoczne włókna aramidowej
plecionki zatopione w połyskującej
żywicy syntetycznej.

W cokole zamocowano stalową sprężynę, w którą wkręca się kolce. Jej zadaniem jest wytracenie drgań obudowy, żeby nie przenosiły się na podłogę. To ciekawe podejście do działania kolców jako skutecznego izolatora.
Zwrotnicę, określaną mianem filtrów czwartej generacji DFF, zamocowano tuż za zaciskami, pod panelem z aramidowego kompozytu. Znajdziemy w niej cewki powietrzne i rdzeniowe oraz dobrej jakości kondensatory i oporniki, ale bynajmniej nie są to high-endowe komponenty. Uwagę zwraca rząd miniaturowych rezystorów – zamiast jednego o większej wartości. Zwrotnicę poddaje się obróbce kriogenicznej w temperaturze -238º C (NCS Freeze Technology). Połączenia wewnętrzne wykonano z wymrażanej miedzi 7N.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Podwójny magnes głośnika
średniotonowego.

Ustawienie
Kolumny stanęły w prostokątnym pokoju o powierzchni 28 m², w odległości 1,2 m od ściany tylnej i 30 cm od półek z płytami po bokach. Odległość od słuchacza wynosiła 3,5 m. Jestem pewien, że Audiovectory wypełniłyby znacznie większe pomieszczenie, choć zagrałyby dobrze także w nieco mniejszym.
Konfiguracja
Audiovectorów R 3 Arreté słuchałem z systemem Marantz SA-10/PM-10. Wykorzystałem łączówki Acrolink A2080, Audioquest AudioTruth Diamond (XLR) oraz Monster Sigma Retro Gold, Straight Wire Serenade II i Kharma Grand Reference (RCA). Natomiast przewody głośnikowe stanowiły Monster Sigma Retro Gold lub Oehlbach XXL Series Four Coaxial. W roli kabli zasilających wystąpiły Oehlbach XXL Series 25 Powercord. Do odtwarzania plików hi-res z laptopa MacBook Pro posłużył program JRiver Media Center 24. Komputer z przetwornikiem w Marantzu SA-10 łączył Chord USB Silver Plus.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Mocne wsporniki kosza.

Wrażenia odsłuchowe
Gdyby pisać recenzję R 3 Arreté w czasie rzeczywistym, to po zdziwieniu, wywołanym zestawieniem gabarytów kolumn z ich ceną, przyszłoby kolejne – tym razem brzmieniem. Duńskie kolumny są dwa razy droższe niż podpowiada ich wielkość, ale też grają tak, że mogłyby być jeszcze droższe. Może nie dwa razy, ale mogłyby.
Nowoczesne rozwiązania pozwalają nawet niedużym zestawom operować obszernym dźwiękiem. R 3 Arreté nie maskują niedoskonałości, choć pozwalają z nimi żyć. Natomiast kunszt realizatora potrafią wynieść na należny mu piedestał.
Czy to jazz, czy klasyka, nagrania popularne czy audiofilskie, Audiovectory prezentują brzmienie wyrafinowane i bogate w detale. Równowaga tonalna nie budzi zastrzeżeń, a bas ma dużo energii. Trudno się zresztą temu dziwić, mając w pamięci koncertowe doświadczenia konstruktora. Barwa średnicy jest zróżnicowana i ujmuje wokalami, a jeszcze bardziej finezją brzmienia trąbek i saksofonów. Te instrumenty należą do moich ulubionych i po prostu uwielbiam, kiedy ich brzmienie łechce moje uszy.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Zwrotnica jest poddawana obróbce kriogenicznej.

Bogactwo alikwotów w dźwięku skrzypiec i instrumentów strunowych sprawia, że przekaz jest żywy, naturalny i zbliżony do występu na żywo. Obszerną przestrzeń wypełniają dokładnie zdefiniowane źródła dźwięku.
Pomimo wysokiego poziomu szczegółowości, przekładającej się w niektórych nagraniach na lawinę detali, R 3 Arreté mają dar sklejania dźwięków w spójny obraz. Jeżeli słuchacz zechce się skupić na brzmieniu jednego instrumentu, będzie on widoczny jak na dłoni i czytelny jak pod szkłem powiększającym. Ale nie będzie też problemu z przestawieniem się na odbiór całości. Duńczycy muszą mieć wyrafinowany gust i zdolność uchwycenia istoty muzyki. A że kolumny nie imponują rozmiarami, to akurat dla wielu nabywców zaleta. Mniej kilogramów, więcej mocnych wrażeń.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Otwór bas-refleksu w podstawie.

Nie dowierzając, że małe zestawy potrafią zagrać dużym basem, sięgnąłem po nagranie Briana Bromberga. Jego album „Wood II” otwiera „Caravan” Ellingtona i Tizola, z mocnymi szarpnięciami najgrubszych strun i siłą rażenia, wciskającą słuchacza w fotel. Ekscytacja rośnie, kiedy Vinnie Colaiuta przyprawia brzmienie odgłosami perkusji, a fortepian Randy’ego Waldmana harmonizuje wrażenia celnymi akordami. Żebyśmy nie mieli wątpliwości, że to album kontrabasisty, Bromberg co chwila atakuje solówkami. Nawet najniższe składowe nie tracą energii, co świetnie słychać w temacie „Blue Bossa”. Lider pozwala w nim wybrzmieć najgrubszym strunom. Stuka też w pudło rezonansowe, a echo niesie się daleko. W efekcie zadrżała ceramika raku na mojej komodzie, a serce struchlało, czy aby nie spadnie.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Funkcjonalny panel z gniazdami.

Zupełnie inny styl gry na kontrabasie prezentuje Anders Jormin z tria Bobo Stensona na płycie „War Orphans”. Słychać też inny sposób nagrywania przez ECM. Mocno dociskane struny i bardziej konturowe brzmienie może się wydawać osuszone i ascetyczne w porównaniu z Brombergiem. Ale taki rodzaj grania Audiovectory też lubią, co znaczy, że wyeksponowały jego charakterystyczne cechy. Fortepian Bobo Stensona miał realistyczne rozmiary, natomiast akordy cechował zdecydowany atak, określony w czasie ze szwajcarską precyzją pomiaru czasu na torze bobslejowym. Czynele perkusji Jona Christensena imponowały soczystością, a przy odrobinie uwagi można się było domyślić, w którą część talerza uderza perkusista. Tak dokładne są przetworniki AMT w Audiovectorach.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Plinta ze stalowymi listwami
sprężynującymi.

By przetestować je jeszcze wnikliwiej, skorzystałem z niezawodnego źródła precyzji, jakim jest nagarnie DSD kwartetu Manfredo Festa z płyty „Just Jobim” (DMP, 1998). Perkusjonalia Cyro Baptisty wyczyniają tu dźwiękowe cuda, o ile możemy ich posłuchać w systemie nie ograniczającym rozdzielczości. W utworze „Double Rainbow” drobne perkusyjne dźwięki ruszyły na mnie niczym alpejska lawina. Arsenał dzwoneczków, trójkątów, puszek z ziarnami, blach i patyków R 3 Arreté rozmieściły w przestrzeni z dokładnością do kilku centymetrów. Nawet fortepian lidera, choć naturalistycznie obecny, został zepchnięty na drugi plan.
W „s’Wonderful” kolumny wysunęły do przodu ciepłą i delikatną chrypkę Diany Krall. Precyzja nie sprzyja wokalistkom nie śpiewającym czysto, ale w tym przypadku średnie tony zostały tak zespolone z resztą pasma, żeby dać spójny przekaz. Mocny bas tylko wzmacnia dolną średnicę, dając głosom oparcie w przestrzeni. Zysk z głośnika AMT jest w nagraniach Diany taki, że wyraźnie słychać, co się dzieje w tle. Można więc odkryć efekt pracy instrumentalistów. Zapisany na płycie, a jakże, ale umykający zestawom, które precyzji na takim jak Audiovectory poziomie nie zapewniają.

050 057 Hifi 03 2020 0001

R 3 Arreté na wysokich
obcasach.

Instrumentalna Sinfonia, wstęp do kantaty „Wir Muessen Durch Viel Trubsal” J.S. Bacha BWV 146, nagranej przez Bach Collegium Japan pod kierunkiem Masaakiego Suzuki w kaplicy uniwersytetu w Kobe, roztoczyła szeroką i głęboką przestrzeń z organami umieszczonymi wysoko i smyczkami przecinającymi powietrze niczym katana samuraja. Słodycz głosów żeńskich kontrastowała z pomrukami męskich basów. Arię zachwycająco wyśpiewał Robin Blaze, a recytatyw niebiańsko zabrzmiał w wykonaniu Rachel Nicholls. Audiovectory przetwarzają wokale z dużą dozą naturalizmu.
Do nagrania Reference Recordings „Exotic Dances from the Opera” dodały natomiast dramatyzmu. Minnesota Orchestra pod kierunkiem Eijiego Oue potrafi podnieść poziom adrenaliny w wyselekcjonowanych fragmentach dzieł Czajkowskiego, Mussorgskiego i Rymskiego-Korsakowa, ale żeby do stopnia objawiającego się mimowolną zadyszką recenzenta? Dzwoneczki odzywały się tu ze zdwojoną dźwięcznością i z poczwórną energią. Partie solowe instrumentów dętych były osadzone na środku sceny, a harfa i instrumenty perkusyjne odsunięte w głąb.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Ażurowa plinta odprowadza
ciśnienie do tyłu kolumny.

Nie odmówiłem też sobie przyjemności przeniesienia się w czasie i przestrzeni do Bray Film Studios. Właśnie tam, w styczniu 1992 roku, MTV zarejestrowała „Unplugged” Erica Claptona – najlepiej sprzedającą się płytę koncertową w historii. Wokal bluesmana w żadnym studiu nie został nagrany tak dokładnie jak tu, nawet wiele lat później. Dawno nie słuchałem tej płyty i byłem zaskoczony łatwością, z jaką kolumny odtworzyły tamten spektakl tuż przede mną, niemal na wyciągnięcie ręki.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Otwory bas-refleksu
w górnej części kolumny.

Wisienką na torcie były głosy z lat 50. XX wieku. Album „Diamond Voices of the Fifties” (STS Records) przywołał atmosferę klubów i sal koncertowych sprzed wielu lat. Doris Day oczarowała mnie balladą „Penny From Heaven”, śpiewając głosem delikatnym jak płatek róży. Towarzysząca jej orkiestra subtelnie okrasiła nagranie stłumionymi trąbkami i matowym brzmieniem saksofonów. W standardzie „Empty Glass” Peggy Lee rozrzewniłem się, zasłuchany w jej sugestywną narrację, a dzwoneczki, lekkie szarpnięcia strun gitary i sekcje instrumentów dętych uczyniły z tego nagrania najlepsze, co można usłyszeć w dziedzinie wokalistyki.

050 057 Hifi 03 2020 0001

Terminale osadzone na płytce
z plecionki aramidowej o takim
samym splocie, jak w membranach.

Konkluzja
Audiovector R 3 Arreté to jedne z najlepszych kolumn, jakich słuchałem. Uwzględniając nawet te dwa czy nawet trzy razy droższe. Wymagają elementów zestawu podobnej lub wyższej klasy, a wtedy będziemy się do nich spieszyć po pracy, a w weekendy nie wychodzić z domu. Uzależniają.

 

050 057 Hifi 03 2020 0018

Kolumna z maskownicą i bez
– trudno wybrać ładniejszą.

 

 

 

 

2020 03 25 13 41 38 050 057 Hifi 03 2020.pdf Adobe Reader


Janusz Michalski
Źródło: HFM 03/2020