HFM

artykulylista3

 

Sonus Faber Electa Amator III

064 071 Hifi 11 2019 012
Wiadomo, że nawet najgenialniejszemu artyście nie wystarczy natchniona wizja – musi jeszcze dokonać mozolnego aktu tworzenia. W branży hi-fi również trudno połączyć rzemiosło ze sztuką, ale Sonus Faberowi udało się to bez wątpienia.
 
Sonus Faber z zaangażowaniem podkreśla swoją tradycję. Wiele aktualnych modeli zostało zainspirowanych produktami starszymi; wiele stanowi ich bezpośrednią kontynuację. Ostatnio firma zdecydowała się nawet wskrzesić konstrukcje, zdawałoby się, wycofane z oferty nieodwołanie. Specjalnie dla nich wyodrębniła nową serię Heritage Collection. Jak dotąd, w jej skład wchodzą dwie legendy sprzed lat: Electa Amator III i Minima Amator II.




Electa Amator to dla wielu model kultowy. Jego historia jest długa, ale też prosta. Pierwsze wcielenie ujrzało światło dzienne w roku 1987; drugie – w 1997. I wreszcie – 21 lat później – mamy Elektę Amator III. Produkcja nie była ciągła – „dwójka” zniknęła z katalogu na początku XXI wieku i do niedawna wydawało się, że na zawsze pozostanie już tylko rarytasem na rynku urządzeń z drugiej ręki. Jej reaktywacja w 2018 roku wzbudziła wiele emocji. Nie ukrywam, że sam zapragnąłem ją przetestować od chwili, gdy tylko o niej usłyszałem.
Nie będziemy zbyt głęboko wchodzić w porównania techniczne trzech wersji Elekty; każda z nich jest bohaterem innej epoki. Warto może jedynie przypomnieć główne cechy. „Jedynka” była wentylowanym z tyłu modelem prostopadłościennym. „Dwójka” miała zamkniętą obudowę o przekroju bocznym w kształcie nierównoramiennego trapezu i bierną membranę z tyłu. „Trójka” nawiązuje konstrukcją do „jedynki”.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Mosiężna przekładka między
drewnem i marmurem.

 

Budowa
Wzornictwo monitora włoskiej wytwórni to czysty artyzm. Tym razem połączono tradycję z domieszką oryginalności. Klepki drewna orzechowego i skórzane obicie MDF-u na froncie i z tyłu nikogo nie zdziwią. Natomiast kamienna podstawa – jak najbardziej może. Wykorzystano tu 3-cm płytę polerowanego marmuru Carrara. Nazwa pochodzi od toskańskiego miasta, w pobliżu którego znajdują się złoża tego minerału, a występująca tam odmiana jest bardzo ceniona w świecie sztuki. Z takiego właśnie kamienia Michał Anioł wyrzeźbił znajdującą się obecnie w watykańskiej bazylice słynną scenę opłakiwania (Pieta).
Wracając na ziemię – pomiędzy dolnymi krawędziami bocznych ścianek i marmurowym podestem umieszczono mosiężne listwy. Według zapewnień producenta, pełnią one nie tylko funkcję estetyczną, ale także akustyczną. Jako że chyba nikt poza Sonus Faberem takiej kombinacji nie sprawdzał, pozostaje uwierzyć na słowo.
Dopełnieniem skrzynek są sprzedawane w komplecie stendy. Ich noga została wykonana z aluminium, podstawa – z marmuru Carrara, a dopełniającym łącznikiem jest warstwa mosiądzu.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Wysokość kolców można
regulować.

 

Przetwornik nisko-średniotonowy o oznaczeniu MW18XTR-04 to – według zapewnień producenta – zupełnie nowa konstrukcja. Oparto ją jednak na wooferach montowanych w Aidzie, Lilium i Il Cremonese. W praktyce oznacza to, że przeniesiono z nich celulozową membranę, zawieszenie oraz kosz. Cała reszta została zaprojektowana od nowa. Korektor fazy zastąpiono nakładką przeciwpyłową. Zastosowano dłuższą cewkę i przygotowano nowy układ magnetyczny. Głośnik ma średnicę 18 cm; nie należy się sugerować podawaną w niektórych materiałach informacyjnych wartością 6,5 cala.
Montowany w Elektach tweeter to, znany już z wielu innych aktualnych modeli Sonusa (w tym wszystkich droższych), topowy przetwornik produkcji własnej o oznaczeniu H28 XTR-04. Opisywałem go wcześniej w recenzji monitorów Guarneri, ale o głównych cechach warto wspomnieć raz jeszcze. Po pierwsze, zastosowano technikę DAD – Damped Apex Dome. Chodzi o to, że „wierzchołka” jedwabnej kopułki dotyka od góry metalowa tulejka w kształcie grotu strzały, utrzymywana na trójnogim zawieszeniu. Taka mechaniczna blokada zapobiega wzbudzaniu się membrany w miejscu najbardziej oddalonym od zawieszenia – a więc najtrudniejszym do kontroli. Im większa membrana, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia zakłóceń. Wprawdzie producent mówi, że średnica wynosi 28 mm, ale nie zapominajmy, że mamy do czynienia z głośnikiem hybrydowym – sferyczno-pierścieniowym. Gdy mu się przyjrzymy dokładniej, to zobaczymy wokół kopułki dodatkowy jedwabny pierścień. Wizualnie przypomina on zawieszenie, lecz w rzeczywistości jest akustycznie czynną częścią membrany. Owe 28 mm to średnica samej tylko kopułki; cała powierzchnia drgająca jest o kilka milimetrów większa. Dlatego właśnie tłumienie wierzchołka w tym modelu jest zasadne. Tweeter został ponadto zamknięty we własnej drewnianej komorze. Do napędu wykorzystano magnes neodymowy.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Monitory do podstawek
dokręcamy śrubami.

 

Co bardziej dociekliwi dostrzegą być może, że metalowy grot jest utrzymywany na trzech pałąkach, a nie – jak w innych kolumnach wykorzystujących ten sam tweeter – na dwóch. To celowy zabieg – trójnóg nawiązuje właśnie do tradycji Elekty. Zarówno jej pierwsza, jak i druga wersja miały analogiczną konstrukcję nad kopułką. Wtedy był to tylko element ochronny, teraz – także tłumiący.
Kołnierze głośników, wraz ze śrubami, są zakryte przyklejonymi do skóry aluminiowymi nakładkami. Demontaż we własnym zakresie nie wchodzi zatem w rachubę. Do środka nie da się zajrzeć, ale skądinąd wiadomo, że zwrotnicę przytwierdzono nietypowo – do ścianki bocznej. Według informacji producenta, wykorzystano w niej cewki Jentzena oraz polipropylenowe kondensatory Clarity Cap ESA. Układ powstał w oparciu o dość tajemniczą technikę Paracross Topology, która ma zapobiegać zbieraniu zakłóceń radiowych. Electa Amator III jest konstrukcją dwudrożną. Podział pasma następuje przy 2,5 kHz.
Z tyłu, przez duży otwór bas-refleksu można dostrzec drewnianą obudowę przetwornika wysokotonowego. Zdublowane zaciski umożliwiają zastosowanie okablowania typu bi-wring lub podłączenie w bi-ampingu.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Pierścieniowy tweeter
z mechanicznym tłumikiem.

 

Konfiguracja
Ponad dwa lata temu recenzowałem monitory Guarneri Homage Tradition („HFiM” 4/2017), praktycznie w tej samej konfiguracji, czyli niezmiennym od lat systemie redakcyjnym. Dla przypomnienia: elektronikę tworzą lampowy przedwzmacniacz BAT VK3iX SE, tranzystorowa kocówka mocy Conrad-Johnson MF2250 oraz odtwarzacz CD Naim 5X z zewnętrznym zasilaczem Flatcap 2X. Wspominam Guarneri, bo oba modele warto ze sobą zestawić. Tym bardziej, że tamten odsłuch wciąż dobrze pamiętam. Podobnie zresztą jak wszystkie inne kontakty z zestawami Sonus Fabera. Czy tego chcę, czy nie, wrażliwość na brzmienie głośników włoskiej wytwórni mam chyba zakodowaną genetycznie.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Sonus faber…

 

Wrażenia odsłuchowe
Choć w teorii opisy wrażeń odsłuchowych powinny być obiektywne, to w praktyce stają się na wskroś subiektywne. Autor testu może unikać pierwszej osoby liczby pojedynczej, a nawet deklarować niezależność oceny od własnego gustu, ale to i tak kwestia umowna. Zresztą, nie łudźmy się – gdyby audiofile kierowali się chłodnym obiektywizmem, to w prasie branżowej nie byłoby opisów wrażeń odsłuchowych, tylko analizy pomiarów w laboratorium. A chyba każdy, kto kiedyś szukał dla siebie wzmacniacza, kolumn czy jakiegokolwiek innego sprzętu, wie, że nie o to chodzi. Esencją naszego hobby jest uczucie gorączkowego pożądania, pojawiające się, kiedy w końcu trafimy na „właściwe” brzmienie. Poniższy opis będzie więc subiektywny i nie zamierzam tego ukrywać. Tym bardziej, że sam producent otwarcie deklaruje bynajmniej nie obiektywną filozofię brzmienia.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Woofer zaprojektowany
specjalnie do tego modelu.

 

Zawsze mi się wydawało, że im wyższa półka, tym większy nacisk konstruktor kładzie na realizację takiej czy innej wizji neutralności. Z niemałym zdziwieniem przeczytałem więc kilka znalezionych w sieci wywiadów z Paulo Tezzonem – szefem działów badawczego i technicznego SF. Mówił, że przy projektowaniu Elekty Amator III kluczem było nie tylko nawiązanie do tradycji, ale wręcz pewnego rodzaju powrót do przeszłości. Brzmienie w swoim założeniu miało odtwarzać klimat lat 80. XX wieku, co oznacza położenie mniejszego nacisku na precyzję i neutralność, a większego na romantyzm i ocieplenie. Tezzon dodał nawet, że selekcja kondensatorów została przeprowadzona pod kątem zaokrąglenia konturów dźwięku.
Takie słowa mogą podpadać pod hi-endową herezję, ale nie w przypadku Sonus Fabera. Odsłuch, owszem, potwierdził deklarowane podejście, ale na pewno nie w zakresie, jaki przychodzi do głowy, gdy się czyta podobne słowa. Dobarwienie się pojawiło – ale bardziej jako dyskretna przyprawa niż główny składnik. Tym była bowiem muzyka.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Podstawki są relatywnie
wysokie – 72 cm.

 

Od początku odsłuchu, niemal od pierwszych taktów, dało się wyczuć, że brzmienie ma jakąś tajemniczą siłę przyciągania. Było to jednak coś innego niż zwykła mikstura akcentów podkreślających muzykalność. Sonusy grają muzykalnie, ale muzykalnie po swojemu. Ich oryginalności nie tworzy jakiś wyszukany zbiór audiofilskich parametrów. Mamy tu raczej do czynienia z czymś w rodzaju dodanej emocji, która nie pozwala się zamknąć w zwykłym opisie. Na pewno jest w niej dużo optymizmu i pozytywnego nastawienia. Jakby coś w rodzaju niewinnej ufności, że słuchacza zachwyci to, co właśnie słyszy. Sonusy zawierają z odbiorcą niepisany pakt o wspólnej estetycznej radości. Nie chciałbym tutaj wyjść na oszołoma, ale naprawdę w trakcie całego odsłuchu towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że w tych kolumnach jest coś autentycznie ludzkiego. Jakby wzbogacały ducha muzyki o jakieś osobiste przesłanie, którego nie trzeba akceptować, tylko przyjąć do wiadomości – bo odrzucić się nie da. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to abstrakcyjnie, ale owa abstrakcja to prosta konsekwencja priorytetowego traktowania muzykalności. Mógłbym, co prawda, w skrócie napisać, że brzmienie jest wilgotne i plastyczne – i byłoby to prawdą, ale jednak niepełną. Bo muzykalność w wykonaniu Elekty Amator III to coś absolutnie niepowtarzalnego.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Trzecia wersja Electy Amator,
z roku 2018. W maskownicy i bez.

 

Włoskie monitory dysponują bardzo solidnym basem. W wielu pomieszczeniach średniej wielkości może się on okazać zupełnie wystarczający. Deklarowane 40 Hz pozwala oddać odpowiednią masę praktycznie we wszystkich nagraniach akustycznych. Głęboki bas elektroniczny może w niektórych przypadkach być wyzwaniem zbyt trudnym, ale to zweryfikowałoby tylko porównanie z odpowiedniej klasy podłogówkami. U mnie dolny zakres bez problemu oddawał majestat potężnych tąpnięć. Sprawna kontrola nie dopuszczała do rozmiękczenia, a podstawa harmoniczna została czytelnie rozdzielona na wiele wyraźnych podzakresów. Dzięki temu niskie tony z łatwością unikały pułapki jednostajnego mruczenia. Bardzo płynne zestrojenie ze średnicą dopełniało obraz całości. Można chyba zaryzykować twierdzenie, że bas Electy Amator III jest większy niż w znacznie droższym modelu Guarneri. Istotna różnica w wielkości wooferów (18 vs. 15 cm) na pewno tłumaczy to zjawisko. Elekty są nieco bardziej przyciemnione i dociążone.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Electa Amator III na firmowych podstawkach.

 

Średnica to żywioł, którego przybliżony sens opisałem na wstępie, a głębszego chyba nigdy nie ogarnę. Włosi przedstawili wszystkie znane barwy, ale w takiej kompozycji, która zapiera dech w piersiach. Nie wiem, jakie słowa oddadzą istotę stworzonej przez Elekty muzykalności. Zróżnicowanie, harmonia, delikatność, wilgotność… To wszystko można zsumować, ale w brzmieniu nadal jest coś jeszcze. Każdy dźwięk ma swoją barwę, ciężar, moc i czystość. Razem tworzą skończone dzieło sztuki, natchnione niczym rzeźby Michała Anioła.
W tym miejscu najwyższa pora powrócić do pytania o sens deklarowania przez producenta dźwięku nie neutralnego, lecz w określony sposób podkolorowanego. Wydaje mi się, że konstruktorzy w takich firmach jak Sonus Faber nie posługują się paradygmatem nieistniejącej przecież referencyjnej neutralności. Im zależy na pokazaniu esencji muzyki, a nie na dowiedzeniu twierdzenia, że brak neutralności równa się zafałszowaniu. Z kręgu skojarzeń renesansowych nieuchronnie na myśl przychodzi dystych z grobowca Rafaela Santiego w rzymskim Panteonie. Głosi on, w mojej swobodnej parafrazie, że natura bała się z artystą konkurować, gdy ten żył, ale gdy umarł, bała się, że sama umrze. W czasie odsłuchu Sonusów można naprawdę odnieść wrażenie, że dziełem sztuki są nie tylko sama kompozycja, nie tylko piękne kolumny, ale także sposób kreowania brzmienia.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Wylot tunelu bas-refleksu,
podwójne gniazda i skórzane obicie.

 

Góra pasma jest pełna szczegółów i pozbawiona ostrości. Można w niej odnaleźć śladowe osłodzenie, ale na pewno nie ono ją dominuje. Do kluczowych cech zaliczyłbym raczej klarowność i kulturę. Dzięki takim między innymi elementom brzmienie Elekty Amator III jest łatwe w odbiorze i bardzo przyjemne.
Jeżeli chodzi o scenę, to właściwie mógłbym przekleić słowo w słowo cały akapit z recenzji Guarneri. Aby się jednak nie powtarzać, streszczę go w telegraficznym skrócie: bajeczna szerokość, wieloplanowa głębokość, precyzja lokalizacji i namacalność dźwięków dają w sumie dużą masę brzmienia, ale dzięki napowietrzeniu – w ogóle nie przytłaczającą. Pierwszy plan wysuwa się przed linię bazy – ale z rozsądnym umiarem. Co istotne, imponująca stereofonia nie jest ekspansywna – wpasowano ją w brzmienie tak, aby sprawiała wrażenie naturalnej, a nie niezwykłej. Dzięki temu nie odciąga uwagi od magii średnicy.
Na koniec dynamika – wyśrubowana w skali mikro i fizjologiczna w makro. Łączy stanowczość i subtelność. To jakby złoty środek pomiędzy stopą, która sprężynuje, a taką, która uderza; niczym specjalnie przygotowana receptura, ułatwiająca wchłanianie muzyki.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Spód monitora i dolna płyta podstawy wykonane z marmuru Carrara.

 

Właśnie: wchłanianie. Dopiero kiedy napisałem to słowo, zdałem sobie sprawę, jak bardzo pasuje do Sonusów. Tak jakby konstruktor znał tajemny składnik, nadający muzyce aurę czegoś specjalnego. Pozwolę tu sobie jeszcze raz powrócić do deklaracji producenta, tym razem tej, która mówi o powrocie do lat 80. XX wieku. Niestety, nie czuję się na siłach mówić o brzmieniu ówczesnych Sonusów. Treść mojego audiofilskiego życia wypełniały wtedy amplituner Amator Stereo 3, magnetofon szpulowy ZK-147 oraz kolumny – tzw. „ośmioomowe dwudziestki”, zakupione w ursynowskim Megasamie. Ale na pewno mogę mówić o brzmieniowych emocjach tamtych lat, w których ożywianiu Sonusy prezentują nieskończone mistrzostwo. Gdy z głośników popłynęły dźwięki „Radio Gaga” albo „Mama”, poczułem wręcz zapach tamtego brzmienia z celowo podkręconymi na maksa wysokimi tonami – tak dalekiego od neutralności, a równocześnie jakże intensywnego. Przy Elekcie Amator III można zapomnieć o wszystkim, także o tym, który teraz mamy rok.

 

064 071 Hifi 11 2019 001 Charakterystyczne „rozepchnięcie” bocznych ścianek to znak
rozpoznawczy wszystkich generacji Elekty Amator.

 

Konkluzja
Kto nigdy nie zetknął się bliżej z kolumnami Sonus Fabera, zapewne uzna powyższą recenzję za egzaltowaną. Kto się zetknął, ten doskonale wie, że moja subiektywna opinia nie ma znaczenia. Bo Sonus Faber należy do firm, które pochwał nie potrzebują. Połączenie pięknego wzornictwa i kunsztownego brzmienia monitorów doskonale się sprawdza od ponad 30 lat. I nic nie wskazuje, aby cokolwiek miało się tu zmienić.

 


2019 11 28 14 49 03 064 071 Hifi 11 2019.pdf Adobe Reader

Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 11/2019