HFM

artykulylista3

 

Focal Kanta No. 2

060 065 HIFI 04 2018 001
Kto nie marzył o Grande Utopiach, niech pierwszy rzuci kamieniem. Szczytowe osiągnięcie Focala od lat stanowi synonim ekstremalnego hi-endu, z którym obcują tylko wybrańcy losu. Jednak kosmiczne technologie z czasem tanieją, a producent z Saint-Etienne chce z nimi dotrzeć także do tych klientów, których niekoniecznie stać na willę w Monako i własną przystań jachtową.

Choć bohaterki naszego testu zaprojektowano od podstaw, Focal przyznaje, że wiele rozwiązań zaczerpnięto z topowej serii. W takim transferze technologii nie ma zresztą nic dziwnego – czy ktoś dziś jeszcze pamięta, że układ ABS był w latach 80. XX wieku zarezerwowany dla aut luksusowych? W branży hi-fi nie zaszliśmy wprawdzie tak daleko jak w motoryzacyjnej, ale postęp dokonuje się stale i Kanty są tego przykładem. Płacąc jedną dwudziestą sumy, jaką trzeba by wyłożyć na Grande Utopie, możemy mieć we własnym pokoju odsłuchowym ich przyrodnie siostry – zgrabne i bogato wyposażone.





Również i tu zaaplikowano jedno z największych osiągnięć powojennej Francji – wysokotonowy głośnik berylowy w formie odwróconej kopułki. Czy Piąta Republika może być także dumna z ich brzmienia? Zanim odpowiemy na to pytanie, przyjrzyjmy się Kantom z zewnątrz i od wewnątrz.

 

060 065 HIFI 04 2018 002

 Gwóźdź programu, czyli odwrócona
kopułka z berylu. Jeden z najlepszych
głośników wysokotonowych na Ziemi.

 

 


Budowa
Skoro od berylu zaczęliśmy, w Kantach No. 2 zastosowano najnowsze wcielenie berylowego głośnika wysokotonowego, opracowane z myślą o tym modelu. Według pomiarów, tweeter IAL3 charakteryzuje się mniejszymi zniekształceniami niż jego odpowiednik aplikowany w Elektrach. Z myślą o obniżeniu częstotliwości rezonansowej poprawiono w nim absorpcję energii wytwarzanej przez tylną część membrany. Uzyskano to, między innymi, wykładając komorę wysokotonowca dwoma rodzajami pianki o różnej gęstości, które mają tłumić energię akustyczną i zapobiegać powstawaniu pasożytniczych rezonansów.
Sam beryl – ultralekki i sztywny – byłby w zasadzie idealnym materiałem na membranę, gdyby nie trudności związane z jego obróbką, koszty oraz…  toksyczność. Kontakt z pyłem tego pierwiastka może wywołać tzw. beryliozę, objawiającą się uszkodzeniem układu oddechowego, płuc, a także obrażeniami skóry. Focal poważnie podszedł do sprawy i do wyposażenia kolumn dodał zestaw ratunkowy, złożony z rękawiczek i specjalnej naklejki. W przypadku przebicia berylowej kopułki należy – po uprzednim założeniu rękawiczek – zakleić ją tak, żeby z komory nie wydostawał się pył i dopiero w takim stanie odesłać do serwisu. Wprawdzie trudno sobie wyobrazić, żeby komuś udało się uszkodzić kopułkę chronioną masywną metalową siatką, ale… sześciolatek z ADHD i cyrklem w dłoni nie takie rzeczy potrafi.

060 065 HIFI 04 2018 002

 Głośniki niskotonowe
mają tylko 16,5 cm,
ale bas generują przepastny.

 

 


Pozostałe przetworniki – dwa basowce i średniotonowy – są nie tylko bezpieczniejsze, ale i nieporównanie bardziej tradycyjne. Wykonano je bowiem z włókna lnianego. Po ten materiał sięgało już wielu producentów, w tym przypadku mamy jednak do czynienia z typową dla Focala kanapką – wypełnienie z lnu wciśnięto między dwie warstwy włókna szklanego. To ostatnie nadaje membranie sztywność, za to sam len, dzięki nierównomiernie i gęsto ułożonym włóknom, efektywnie tłumi niepożądane rezonanse. Nie jestem materiałoznawcą ani akustykiem, jednak na podstawie tego, co wielokrotnie słyszałem, mogę stwierdzić, że obok celulozy i propylenu nic nie brzmi tak naturalnie jak właśnie włókno lniane. Dobrze więc, że są firmy, które nie boją się sięgać po sprawdzone i tradycyjne rozwiązania.

060 065 HIFI 04 2018 002

 Łagodnie wyprofilowany
wylot bas-refleksu.

 

 


Kiedy patrzymy z zewnątrz, membrany zdublowanej sekcji niskotonowej i przetwornika średniotonowego różnią się minimalnie. W basowcach zastosowano wklęsłe nakładki przeciwpyłowe, a w średniotonowcu – nieruchomy korektor fazy. W tym drugim wykorzystano gumowe zawieszenie z rozwiązaniem TMD (Tuned Mass Damper). Polega ono na takim rozmieszczeniu zgrubień, które poprawi mechaniczną stabilność resoru, dzięki czemu zaczyna on pracować w fazie z całą membraną, niczym idealny tłok. Przy okazji zmniejsza się jego rezonans i obniża poziom zniekształceń.
Zarówno przetworniki nisko-, jak i średniotonowe wyposażono w układ magnetyczny NIC. Wokół nabiegunnika umieszcza się pierścień Faradaya, który skupia pole w szczelinie cewki, dzięki czemu pozostaje ono stabilne, niezależnie od jej aktualnej pozycji. Wpływa to na poprawę dynamiki, przesuwa w górę granicę kompresji, a także obniża poziom zniekształceń.

060 065 HIFI 04 2018 002

 Tandem marzeń.

 

 


Przednia ścianka obudowy (wklęsła, jak to u Focala) jest monolitem wykonanym z polimeru o wysokiej gęstości. Mimo niewielkiej grubości, zachowuje sztywność i jest niemal obojętna akustycznie. Pozostała część obudowy to gięta sklejka, zwieńczona u góry taflą szkła. Całość prezentuje się spójnie i elegancko, a przy odpowiednim doborze kolorystyki możemy być pewni, że Kanty No. 2 zrobią wrażenie już samym wyglądem.
A propos kolorystyki. Choć wariantów wykończenia frontu i obudowy jest sporo, Francuzi tym razem postawili na klienta ekstrawaganckiego. Jest oczywiście „do wzięcia” nieśmiertelna czerń i modna obecnie biel, jednak kanarkowa żółć i majtkowy błękit potrafią zaintrygować. Szare maskownice zasłaniają same przetworniki, a nie cały front. Wyglądają cokolwiek nieszczególnie, więc najlepiej wrzucić je od razu z powrotem do pudła i zapomnieć o ich istnieniu.

060 065 HIFI 04 2018 002

Lniana plecionka wygląda
estetycznie i ekologicznie. A jak gra!

 

 


Nigdzie nie znalazłem informacji o możliwości zamawiania kolorów spoza katalogu i jeśli takiej opcji rzeczywiście nie ma, to szkoda. Barwienie polimeru i sklejki na dowolny kolor nie jest nadzwyczajnym wyzwaniem, a klient miałby poczucie, że jego zestaw „custom design” jest wyjątkowy i skrojony tylko dla niego. Ale wpływ na taką decyzję miały zapewne dodatkowe koszty, co również należy zrozumieć.
Kolumnom braku urody zarzucić niepodobna. Wspomniana wklęsłość przedniej ścianki ożywia formę nudnego zazwyczaj prostopadłościanu, a odlewane z metali lekkich czarne nóżki na regulowanych kolcach sprawiają wrażenie, że całość lewituje nad podłogą.

060 065 HIFI 04 2018 002

W lakierze fortepianowym
można się przejrzeć. Dostępna też okleina w kolorze orzecha.

 

 


Kanty No. 2 to duże i ciężkie kolumny, jednak optycznie wydają się lekkie i zgrabne. Pod tym względem biją na głowę nie tylko Sopry, ale i Utopie. Piękna obłych kształtów nie zaburzają nawet porty bas-refleksów, które, dość nietypowo, wyprowadzono zarówno z przodu, jak i z tyłu.
I ostatni, acz warty odnotowania szczegół – firmowe terminale. Już dawno nie miałem do czynienia z czymś tak praktycznym, a jednocześnie ładnym i pasującym do całości. Zrezygnowano z umieszczenia ich w zagłębieniu, co jest przykrym nawykiem wielu wytwórców kolumn. Trzpienie rozstawiono szeroko, dzięki czemu nie ma problemu z zastosowaniem nawet najgrubszych przewodów. Wpiąć możemy każdy typ końcówek, jak i gołe kable, a całość dokręcamy „motylkami”, podobnymi do tych, które stosuje Mark Levinson.
Zarówno uroda, jak i funkcjonalność Kant No. 2 robią duże wrażenie. Jakby powiedzieli w Saint-Etienne: „C’est chic et pratique”.

060 065 HIFI 04 2018 002

Z maskownicami i bez.

 

 


Konfiguracja
Focale uznaje się zwykle za łatwe obciążenie, ale w tym przypadku zachowajmy czujność. Wprawdzie deklarowana efektywność wynosi aż 91 dB, jednak minimum impedancji to zaledwie trzy omy. To już spory wysiłek dla wzmacniacza, który ma sterować trójdrożnymi, czterogłośnikowymi kolumnami. Producent zaleca urządzenia o mocy 40-300 W – celujmy raczej w tę wyższą wartość.
W czasie testu Kanty No. 2 na przemian napędzał Gryphon Callisto 2200 i Audionet Watt, podłączone przewodami Nordost Red Dawn. Sygnał płynął z zestawu Primare CD 32 (transport) i Hegel HD 25 (przetwornik c/a).

060 065 HIFI 04 2018 002

 Kapitalne wykończenie
i dbałość o detal. Górną ściankę pokrywa szklana tafla.

 

 


Wrażenia odsłuchowe
Zacznę od wyznania: nie byłem dotąd wielbicielem Focala. Chyląc czoło przed dokonaniami firmy i technologicznym know-how, nie mogłem się przekonać do koncepcji dźwięku dokładnego jak skalpel i dynamicznego, acz – moim zdaniem – lekko odhumanizowanego. Tymczasem Kanty podążają w zupełnie inną stronę i – przy zachowaniu niewątpliwych zalet, kojarzonych z kolumnami francuskiej firmy – proponują spojrzenie na muzykę z zupełnie nowej perspektywy.
Przede wszystkim, urzekają plastycznością brzmienia. Dźwięk w całym paśmie jest soczysty i gładki, choć z niezbędną dawką szczegółów, jakich wymagamy od głośników na tym poziomie cenowym. Owa gładkość nie wynika z ocieplenia, a raczej z delikatnego wygładzenia kantów (nomen omen). Całość brzmi po prostu przyjaźnie i bez zbytecznej natarczywości, spotykanej w kolumnach, które starają się pokazać wszystko i za wszelką cenę.

060 065 HIFI 04 2018 002

 Przy wkręcaniu nóżek i regulacji
kolców trzeba się nieco
napocić, ale efekt jest tego wart.
Będzie estetycznie i stabilnie.

 

 


Słuchając starych nagrań jazzowych, odnosiłem przemożne wrażenie, że muzyka płynie z gramofonu. Nie drażniły wysokie tony (zmora wydawnictw archiwalnych na nośnikach cyfrowych), za to przepięknie wymodelowana przestrzeń sprawiała, że nawet utwory w mono potrafiły zabrzmieć żywo i wciągająco. Słychać, a właściwie czuć było atmosferę dawnych nagrań. Okazało się, że aby delektować się starociami, wcale nie potrzebujemy słabowitej lampy podpiętej do leciwych monitorów.
Kiedy już zaczynałem się na dobre nurzać w owej dźwiękowej miękkości, to kolejna płyta („Country for Old Man” Johna Scofielda) sprawiła, że kolumny błyskawicznie zmieniły charakter. Pojawiły się ostre gitary i przeszywające powietrze talerze. Do tego mocno zaakcentowany bas i nadal plastyczny, lecz tym razem podany ze wszystkimi szczegółami wokal.

060 065 HIFI 04 2018 002

 Wygodna regulacja.
Narzędzia niepotrzebne.

 

 


I tu dochodzimy do drugiej, wybitnej cechy Kant No. 2 – kolumny, nie tracąc nic ze swego charakteru, potrafią bezbłędnie podążać tropem konkretnej muzyki, która niejako modeluje ich brzmienie. Delikatne jazzowe ballady będą czarować ciepłem kobiecych wokali lub saksofonu tenorowego. Ale jeśli trzeba będzie przyłożyć w ostrym rocku lub zaakcentować któryś z podzakresów, ponieważ realizator tak sobie wymyślił, to Kanty bez wahania to uczynią.
Dźwięk Focali jest duży i swobodny, ale nigdy sztucznie napompowany. Po przejściu z dwudrożnych Dynaudio Contour 1.8 MkII brzmienie natychmiast zrobiło się większe, dosadniejsze i bardziej przepastne. Gabarytami zbliżyło się mniej więcej do tego, co możemy usłyszeć w czasie koncertów na żywo. Odniosłem wrażenie, że Kanty No. 2 mogą wypełnić dźwiękiem znacznie większą kubaturę, niż wskazywałyby na to ich rozmiary.
Z drugiej strony, ustawienie ich w 25 metrach też nie będzie wielkim faux pas, choć musimy się liczyć z tym, że chwilę powalczymy z basem. Podwójny bas-refleks robi swoje i nawet w moich 35 metrach niskich tonów było niekiedy za dużo i dominowały nad resztą. Po zatkaniu tylnego wylotu problem przeszedł jednak jak ręką odjął, a brzmienie się wyrównało. W takim układzie niskie tony okazały się całkiem żwawe i sprężyste, choć pod tym względem Kanty nie są raczej demonami prędkości. Bas ma przekonującą barwę i odpowiednią masę, ale wydaje się, że lniane membrany ustępują innym materiałom w aspekcie szybkości narastania i wygaszania impulsów. Pamiętajmy jednak, że wiele można osiągnąć odpowiednią amplifikacją. Wydajna tranzystorowa końcówka mocy lub monobloki z pewnością zdyscyplinują dół bardziej niż integra.

060 065 HIFI 04 2018 002

 Drugi bas-refleks z tyłu.

 

 


Mimo powyższych uwag bas Kant może się podobać ze względu na swoje nasycenie, koloryt i bardzo przekonujące gabaryty. W końcu głośniki basowe mają tylko 16,5 cm średnicy, a odnosi się wrażenie, że słuchamy naprawdę potężnych zestawów.
No dobrze – bas basem, ale przecież wiadomo, że Focal berylem stoi. Jednak góra pasma jest inna, niż można by oczekiwać. Jeżeli ktoś spodziewa się fajerwerków, oślepiających iskier i ultradźwięków, to czeka go zawód. Wysokie tony zostały podporządkowane ogólnej koncepcji, w której brzmienie głośnika ma podążać za muzyką. Tam, gdzie uwaga ma być skupiona na średnicy, wysokie tony będą jedynie niezbędnym dopełnieniem i nigdy nie wyjdą przed szereg. Ale wystarczy, że do odtwarzacza powędrują na przykład barokowe koncerty instrumentalne na skrzypce, oboje i trąbki, żeby góra zaczęła się skrzyć, jak najprawdziwszy klejnot. Jest przejrzysta, precyzyjna i mieni się wszystkimi odcieniami, choć nadal nie stara się zdominować prezentacji. Ani instrumenty dęte, ani skrzypce nie zabrzmią na Focalach ciepło i miodopłynnie, a jednak nigdy nie przekroczą granicy dyskomfortu. Gwarantuję, że w przypadku dobrze zrealizowanych nagrań, w których góra skali odgrywa istotną rolę, jedyną konkurencję dla berylowych kopułek mogą stanowić głośniki tubowe. Ale gdzie szukać tub z taką średnicą?

060 065 HIFI 04 2018 002

Focal Kanta No. 2

 

 


W przypadku Kant głosy ludzkie brzmią – nie bójmy się nadużyć tego określenia – w pełni analogowo. Ciepło, przestrzennie, a jednocześnie selektywnie i realistycznie. Owszem, można narzekać na ich pewne oddalenie, ale wynika ono jedynie z koncepcji budowania przestrzeni. Ta jest niejako „zawinięta” do tyłu, co sprawia, że muzyki słuchamy z lekkiego dystansu, zwracając przy tym baczną uwagę na jej atmosferę.
Rzadko się zdarza, żeby zachwycił mnie fortepian z płyty, bo to instrument wyjątkowo niewdzięczny w dźwiękowej obróbce i nie wiadomo, czy trudniej go poprawnie nagrać czy przekonująco odtworzyć. Kanta No. 2 zdała ten egzamin na szóstkę. Steinway w nokturnach Fielda został minimalnie przyciemniony, ale nie miało to najmniejszego wpływu na czytelność szczegółów. Ujęła mnie jednak nie tyle analityczność nagrania, co jego niespotykana intymność i podkreślona przez francuskie kolumny emocjonalność przekazu. Chyba każdy będzie miał wrażenie, że pianista gra tu i teraz, tylko dla niego i tylko tego dnia. Świetnie było słychać (i czuć całym ciałem) wielkie pudło rezonansowe – zwłaszcza w niskich oktawach, na podstawie których doskonale można było sobie wyobrazić faktyczne rozmiary instrumentu. No i znów te wysokie tony – tym razem perliste, miodopłynne (a jednak!) i krystalicznie dźwięczne. Kameleon? Nie, po prostu Kanta.

060 065 HIFI 04 2018 002

Gniazda tylko pojedyncze,
za to bardzo funkcjonalne.

 

 


Konkluzja
Naturalność, muzykalność i urzekająca atmosfera, która pozwala zatopić się w muzyce. W tym przypadku pytania o wyniki pomiarów, pasmo przenoszenia czy zakres dynamiki byłyby po prostu niegodne gentlemana.

 

 

2018 05 30 13 51 14 060 065 HIFI 04 2018.pdf Adobe Reader

 

 

Bartosz Luboń
Źródło: HFM 04/2018


Pobierz ten artykuł jako PDF