HFM

artykulylista3

 

Cambridge Audio - Aero 2

1947042016 039
Pamiętacie Państwo Cambridge Audio A500/D500? Duet wzmacniacza i odtwarzacza CD zrobił w Polsce furorę. Sprzedało się kilka tysięcy kompletów, głównie z kolumnami Avance Omega. Firma produkowała wtedy wyłącznie elektronikę.

Katalog obejmował zaledwie kilka urządzeń, a CA stanowiło modelowy przykład małej, wyspecjalizowanej wytwórni – „prawdziwej brytyjskiej legendy”.

 


 


Dziś trudno w to uwierzyć, a Cambridge Audio wyrosło na potentata. Na szczęście jednak osoby odpowiedzialne za tworzenie oferty nie zapomniały, skąd im nogi wyrosły, więc urządzenia nadal oferują coś, co lubią klienci: korzystną relację jakości do ceny.
Stereo to większa część katalogu; jest też trochę kina domowego i sporo zabawek w rodzaju głośników bezprzewodowych i telewizyjnych (soundbarów). Jakiś czas temu doszlusowały do tego kolumny. W tej kategorii znajdziemy dwie serie: SX i Aero, pomyślane tak, aby można było wybrać optymalne rozwiązanie do każdego pokoju, ale też stworzyć system AV z głośnikiem centralnym i subwooferem.
I tak w linii Aero mamy: opisywane Aero 2, czyli spore monitory, podłogowe „szóstki”, efektowe 3, głośnik centralny 5 i subwoofer 9. Podstawowe modele, czyli 2 i 6 występują też w linii Aeromax, ale to te same konstrukcje, tyle że w błyszczącym wykończeniu czarnym albo białym i sporo wyższej cenie. Dla przykładu, bohater tego testu kosztuje 1690 zł, jego elegancki kuzyn – 2790 zł.

1947042016 001Tylko trzy elementy.



Budowa
Jak się zapewne spodziewacie po tym wstępie, próżno tu szukać pięknych fornirów i zwalającej z nóg stolarki. To oczywiste oszczędności, ale kiedy przyjrzymy się bliżej, stwierdzimy, że nie jest źle.
Po pierwsze, rozmiary: Aero 2 są największe w tym teście; dysponują też  pokaźnym głośnikiem basowym. Po drugie, estetyka nie wskazuje, że mamy do czynienia z tanim, masowym produktem. Te zwykle straszą plastikiem, Aero 2 natomiast całkiem udanie naśladują drewno. Widać, że skrzynki wykończono winylową folią, ale jest ona dobrej jakości. Do wyboru przewidziano dwa wykończenia: widoczne na zdjęciach oraz czarny mat.
Obudowy wykonano z płyt MDF. Nie mają wzmocnień wewnątrz, a za wytłumienie służą grube płaty filcu, ulokowane przy ściankach. Głośniki przykręcono od przodu, ale wszystkie łebki śrub przykrywa gumowata, matowa osłona. W jej centrum znajduje się 16,5-cm przetwornik nisko-średniotonowy z papierową membraną i płaską nakładką przeciwpyłową. Kosz wytłoczono z blachy, a magnes jest standardowej wielkości.
Górę pasma przetwarza rzadko spotykany głośnik wysokotonowy. Ma płaską, papierową membranę o średnicy 46 mm. Seria Aero przyciąga wzrok właśnie płaskimi tweeterami i przypuszczam, że zastosowanie takiej, a nie innej nakładki przeciwpyłowej w nisko-średniotonowcu było podyktowane głównie walorami wizualnymi. To sprytna strategia, bo każdy klient, który szuka oryginalności, natychmiast zauważy, że kolumny wglądają „jakoś inaczej”.

1947042016 001Dwie papierowe
membrany.


Płaska membrana ma też inne zalety: porusza się jak tłok, ma mniejszą kierunkowość, a – ze względu na rozmiar – cewka wytrzymuje wyższą moc. Tweeter w Aero pracuje w szerokim zakresie częstotliwości – pasmo dzielone jest nisko, co jest korzystne dla sporego głośnika basowego, który nie najlepiej się sprawdza w zakresie wyższej średnicy. Magnes jest duży, a głośnik zamknięto w osobnej, plastikowej komorze akustycznej. Tunel bas-refleksu dmucha do przodu. Ma sporą średnicę i wyłożono go gumowatą okładziną. W komplecie dostajemy zatyczki z gąbki. Jeżeli uznamy, że basu jest za dużo, możemy z nich skorzystać. To przydatny gadżet, zwłaszcza w małych pokojach. A w nich ustawienie bywa krytyczne. Aero 2 są jednak mało wrażliwe na odległość od ścian i mogą spokojnie stanąć na regale. Z drugiej strony, nieźle sobie radzą w sporych pomieszczeniach, nawet ponad 20 m². Czyli, są uniwersalne i wyrozumiałe dla użytkownika, któremu brak doświadczenia.
Wysoka kompatybilność dotyczy także doboru elektroniki. Skuteczność 90 dB i impedancja 8 omów to wymarzone parametry nawet dla słabych tranzystorów. Najtańsze integry Cambridge Audio z serii Topaz do wydajnych nie należą, a wiele osób zapewne zechce z nimi zestawić Aero 2.
Zwrotnica to połączenie dwóch filtrów: pierwszego i drugiego rzędu. Składa się z zaledwie trzech elementów: dużej cewki rdzeniowej i dwóch kondensatorów polipropylenowych.
Maskownice trzymają się na magnesach. Użytkownik ma do dyspozycji jedną parę gniazd. Może nie powalających jakością i wygodą, ale za to zalanych plastikiem, który chroni przed przypadkowym zwarciem końcówek przewodów.

Wrażenia odsłuchowe
Bezpośrednie porównanie SX 60 i Aero 2 pokazuje, jak różnie mogą grać głośniki tej samej firmy w zbliżonych cenach.
Wysokich tonów jest tu bardzo dużo i osoby lubiące taką prezentację powinny koniecznie zwrócić na Aero uwagę. Zwłaszcza że wysokie tony płynnie przechodzą w wysoką średnicę. Większa powierzchnia membrany pozwala przekazać w tym zakresie dużo energii. W efekcie otrzymujemy brzmienie wyjątkowe, choć trzeba się do niego przyzwyczaić.
Szczególnego znaczenia nabierają sybilanty, szarpnięcia strun i atrakcje bluesa i country, wspomniane w opisie SX 60. To kolejny krok w stronę czytelności i bogactwa barw. Muzyka brzmi ciepło i aksamitnie, co słychać najlepiej w kameralistyce wokalnej. Słowa są jeszcze czytelniejsze, mimo pewnej okrągłości. Sama średnica też jest cieplejsza, masywniejsza, a przejście w bas odbywa się niemal niezauważalnie.

1947042016 001Śrubki ukryte
pod gumowym kołnierzem.



Ten, mimo większego głośnika, jest lżejszy. Nie starano się rekompensować objętości obudowy monitora ekspozycją tego zakresu. Za to czuć lepsze tempo i szybszy atak, dodatkowo nasycony energią. Tu już można mówić o pulsowaniu rytmu i sprężystości. Lepsze jest też wyrównanie rejestrów. W ogóle, SX 60 to przede wszystkim głośniki rockowe, zaś Aero 2 łaskawiej obchodzą się z akustycznym materiałem. Fortepian jest bardziej nasycony, mięsisty i otoczony powietrzem, chociaż akurat w dziedzinie przestrzenności nie następuje specjalna poprawa. Wprawdzie monitory nie koncentrują się na pierwszym planie, ale nadal przydałoby się im trochę więcej głębi. Ich dźwięk jest jednak bardziej dopracowany, kulturalny i naturalny, ale czy lepszy?
Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo o ile Cat Stevens, Take 6 czy Sting zabrzmią ciekawiej, to w cięższym materiale SX-y pochwalą się większym potencjałem. Aero 2 nie przepadają za mocnym rockiem i skomplikowanymi aranżacjami, zwłaszcza tam, gdzie kluczowy staje się przełom basu i średnicy. Ten zakres jest tu lekko cofnięty. W Massive Attack czy Dream Theater brakuje masywności brzmienia, charakterystycznej dla tych zespołów. W skomplikowanych fakturach monitory się gubią i tracą czytelność, co z kolei SX-om się nie zdarza. Tamte zachowywały stoicki spokój i nawet gdy na scenie panował ścisk, nie maskowały szczegółów. Aero 2, kiedy natłok informacji zaczyna je przerastać, uciekają w matowość. Koncentracja na wysokiej średnicy wtedy nie pomaga, bo talerze zaczynają się wysuwać na pierwszy plan.
Jeżeli chodzi o bas, to zdecydowanie lepiej prezentuje się ten wysoki. Jest szybki i energiczny. Chciałoby się za to nieco więcej podparcia w najniższych rejestrach. Co dziwne, w muzyce fortepianowej Aero 2 schodzą niżej niż mniejsze SX-y.
I masz babo placek. Co o tym sądzić?

1947042016 001Bez wodotrysków.



Konkluzja
To nie magia ani kwestia doboru systemu. Po prostu, niektóre urządzenia są strojone do określonych zadań. Aero lubią nieduże, akustyczne składy, ale też pop i rock, oby w dość prostych aranżach. Wtedy pokazują bogactwo wysokiej średnicy, nasyconą ciepłą barwę i odrobinę dojrzałości, spotykanej w konstrukcjach z wyższej półki. Kiedy jednak przyjdzie im pompować zbyt wiele decybeli, zaczynają tracić to, co w nich najlepsze. Myślę, że warto spróbować zestawić je z lampą. Wrażenia mogą być intrygujące.

 

 

CambridgeAudio Aero2 o




Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 04/2016

Pobierz ten artykuł jako PDF