HFM

artykulylista3

 

Chario Constellation Delphinus

38-39 12 2013 01Większe z recenzowanych dziś Chario prezentują się jak na dzieła włoskich mistrzów stolarki przystało. Seria Constellation realizuje wszystkie cechy rasowej „włoszczyzny”.


Porównanie z Sonus Faberem nasuwa się samo, bo to identyczna stylistyka. Gdyby nie znaczek z przodu, można by nie odróżnić stojących obok siebie monitorów.

Budowa
Skrzynki sklejono z na tyle grubych płyt HDF (materiał gęstszy od MDF-u), że ich masa zaskakuje. Choć Delfiny nie należą do najmniejszych, pod względem gabarytów są skromniejsze od Syntarów, za to ważą więcej. To właśnie zasługa HDF-u, który jest cięższy i przy okazji odporniejszy na drgania.
Z tego materiału zrobiono ścianki, które następnie pokryto lakierem na bazie kompozytu mineralnego. W dotyku przypomina on gumę i jest ponoć bardzo odporny na uszkodzenia. Boki to deseczki z litego drewna z charakterystycznymi nacięciami. Nie są to ozdoby, ale efekt klejenia pięciu listew z każdej strony. Taka struktura jest sztywna i mocniejsza niż jednolita decha. Wykończenie to piękny mat, o ile wybierzemy wiśnię lub orzech. Można kolumny oszpecić, zamawiając wersję szarą albo czarną. Matową – bez dopłaty. Za dodatkowe 1000 zł otrzymamy obciachowy czarny lub biały błysk, idealny do łazienki albo biura firmy pogrzebowej.

38-39 12 2013 02Powlekany papier i największa kopułka wysokotonowa na świecie



Piękne (o ile naturalne) skrzynki opierają się, jak w Syntarach, na nóżkach, bo bas-refleks dmucha do dołu. Konstrukcja jest dwudrożna. Dół i średnicę obsługuje powlekana papierowa membrana o średnicy 17 cm. Resor jest miękki i okazały – umożliwia pracę z dużym wychyleniem.
Kopułka to duma Chario. Ponoć największa ze wszystkich na rynku (nie licząc średniotonowych ATC).

 


Constellation wszędzie powinny zagrać dobrze. Podobno też ze wszystkim, bo ich parametry są przyjazne wzmacniaczom. Co innego barwa – sprzedawcy polecają głównie przejrzyste i wydajne tranzystory. Pojedyncze gniazda umieszczono… kto to wymyślił? Tak wysoka lokalizacja powoduje, że kable widać zza kolumn, a i stabilności na stendzie to nie poprawia. A propos tego ostatniego: Chario proponuje własne, bardzo porządne i dopasowane wzorniczo podstawki w cenie 1290 zł za parę. Świetny pomysł.


Wrażenia odsłuchowe

Cenię firmy, które mają własny pomysł na brzmienie i konsekwentnie go realizują. Sama estetyka może mi się podobać albo nie, ale kiedy widzę powtarzalność i przyrost jakości wraz z ceną, wiem, że konstruktorzy bazują na rzetelnej wiedzy, a nie sztukach walki Wschodu (konkretnie judo: raz się udo, a raz nie udo).
Syntar do końca do mnie nie przemówił, bo zbytnio uspokajał niektóre gatunki muzyki i niespecjalnie się wysilał z przekazaniem szczegółów. Z nim granie było przyjemne, ale nie wciągające. Uważam, że kupowanie go nie ma sensu bo… jest Delphinus, a to inna liga, choć pieniądze te same.

38-39 12 2013 03I po co tak wysoko?

 

Danie firmowe, czyli lekkie ocieplenie średnicy – jest. Potężny bas – jest. Kultura i wypoczynek – są. Ale w kwestii innych zalet następuje poprawa, której nie waham się nazwać przełomową.
Delphinus gra z rozmachem kolumny podłogowej. Nie wiem, czy ma więcej basu, ale jest on głębszy, lepiej kontrolowany i bardziej konturowy niż w Syntarze. To jest bas z innej bajki; jak mercedes przy skodzie.


Jeszcze większy postęp słychać w przejrzystości. Tamte głośniki chowały niuanse za firanką; te pokazują je z radością. Chwalą się nimi, zachowując aksamitność góry i wysokiej średnicy. W muzyce symfonicznej monitory oddychają sceną wypełnioną pogłosem. To, co Syntary wyciskały z siebie przy siódmych potach, Constellation serwują jak przystawkę do dobrego obiadu. Przejrzystość jest kryształowa, a dynamika jak z trzy razy większej obudowy. Bas potężny i głęboki. Barwa – naturalna, z minimalnym ociepleniem, żeby wyeksponować akustyczne brzmienia i przypodobać się osobom lubiącym lampę. Wszystko jednak – z umiarem i wyczuciem, tak, żeby nikt skrzypcom i gitarom niczego nie zarzucił.


A góra? Ten ogromniasty tweeter jest świetny. Przekazuje imponującą paletę barw. Perkusjonalia, talerze, trójkąt, szarpnięcia strun gitary – każde ma inny kolor.
W ciężkiej muzyce mamy cień uspokojenia, podobny jak w Syntarze, ale tam wiązało się to z zamazaniem faktury, tu zaś jest elementem firmowego brzmienia. Taka estetyka może nie zadowolić poszukiwaczy koncertowej chropowatości, ale Delfiny nadrabiają to ścianą dźwięku.

 

Konkluzja
Kolumny najbardziej podobały mi się w symfonice, rockowych balladach, akustycznym jazzie i kameralistyce wokalnej. Czyli generalnie tam, gdzie dominowały instrumenty akustyczne. Elektronika im jednak nie przeszkadza, zwłaszcza jeżeli ma to być bas z klawisza albo brzmienia poszerzające przestrzeń. Constellation Delphinus grają z kulturą i dojrzałością, a rozmachu pozazdrości im niejedna podłogówka. Duża klasa.


38-39 12 2013 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF