HFM

artykulylista3

 

Mark&Daniel Maximus Mini

45-60 11 2009 MarkDanielMaximusMini 01Mini to mniejsza wersja Maximusów Sapphire firmy Mark&Daniel. Mimo skromniejszych gabarytów jest do nich bardzo podobna.

Katalog M&D wydaje się nieco chaotyczny. Nie do końca wiadomo, jak wygląda hierarchia modeli, ale ogólny przekaz uchwycić łatwo. Dominują konstrukcje podstawkowe w kamiennych obudowach.

Jest też kilka podłogówek, głośnik centralny i nietypowe subwoofery w formie wysokich stendów, na których można postawić monitory. Ale to wszystko małe piwo. Klikając na każdy produkt po kolei natknąłem się na prezent dla klientów – marmurowe pudełko na chusteczki higieniczne. Tego jeszcze nie było. Płyta, breloczek, walizka – różne gadżety widziałem, ale kamienne pudełko na chusteczki? Chyba na wypadek gdyby świeżo upieczony właściciel zaczął łkać ze szczęścia.

Budowa
Porównanie Maximusów Mini do pudełek po butach to gruba przesada. Do jednego zmieściłaby się para kolumienek. Są miniaturowe, ale za sprawą obudowy z konglomeratu marmurowego ważą tyle, co niektóre skrzynki wolnostojące.
Jest wiele teorii strojenia obudów. Alan Shaw z Harbetha stosuje cienkie ścianki, które stroi tak, że grają razem z głośnikami. Większość producen
tów uważa jednak, że obudowa powinna być akustycznie martwa, co znaczy odporna na rezonanse. Aby to osiągnąć, stosują grube płyty MDF-u, czasami z dodatkowymi kratownicami i komorami, do których można wsypać piasek lub śrut celem dociążenia kolumny. Ale kamienne klocki są jeszcze lepsze.
Drugą zaletą tego materiału jest odporność na uszkodzenia mechaniczne. Okleinę łatwo zarysować albo uszkodzić. W tym przypadku o podobnych zmartwieniach można zapomnieć. Oprócz niezniszczalnych obudów pomyślano o sprytnych maskownicach w formie metalowych siateczek, mocowanych na magnesy. Do dolnej ścianki przyklejono cztery gumowe nóżki.
Siateczka chroni tylko woofer, którego membrana ma 8 cm średnicy i może pracować z dużym wychyleniem.
Bardzo nisko – bo już przy 1400 Hz – wchodzi do akcji drugi głośnik. Jest to wstęgowy przetwornik typu AMT (Air Motion Transformer) – wynalazek doktora Oscara Heila, opracowany w latach 70. Dźwięki emituje lekka wstęga, która jest na przemian rozciągana i ściskana. Swoim głośnikom M&D nadaje nazwę Dreams i stosuje kilka rodzajów. W opisywanych monitorach jest to tweeter DM-2, o wiele mniejszy niż DM-4 z modelu Sapphire.
Wnętrze kamiennych klocków obficie wytłumiono wełną mineralną. Woofer jest masywny, a jego magnes zamknięto w długiej puszce ekranującej. Z tyłu znajduje się wąski, gładko wy-profilowany wylot bas-refleksu i gniazda w plastikowym profilu. Umieszczono je tak blisko siebie, że między nimi ledwie się mieści wtyk bananowy. Jeżeli macie kable zakończone dużymi widełkami, możliwe, że mogą się ze sobą zetknąć, a to oznacza nieszczęście.

45-60 11 2009 MarkDanielMaximusMini 02     45-60 11 2009 MarkDanielMaximusMini 03     45-60 11 2009 MarkDanielMaximusMini 04

Brzmienie
Mając w pamięci odsłuch większych Maximusów, spodziewałem się brzmienia potężnego, z niemal subwooferowym basem i świetną górą. Rzeczywiście, Maximusy Mini (jednak dziwna ta nazwa) zagrały dźwiękiem większym, niż sugerują ich gabaryty. Ale nie było to trzęsienie ziemi, jakiego doświadczyłem z Sapphire’ami. Rozmiary brzmienia, mimo że duże, nie wywołały już niedowierzania. Owszem, grało mocno, ale w porównaniu z większymi monitorami, Mini są mniej widowiskowe i dojrzalsze.
Nie stwierdzam także problemu ze średnicą, która w Sapphire’ach wyłania się ostrożnie, żeby nie zostać przygnieciona wielkim basiszczem ani przyćmiona blaskiem wysokich tonów. Tutaj płynnie wkomponowuje się w całość, dzięki czemu brzmienie jest bardziej naturalne.
Ale czy to średnica nabrała odwagi w porównaniu z Sapphire’ami, czy może skraje pasma są mniej efektowne? Stawiałbym raczej na to drugie. Brakuje szczególnie powietrza i otwartości w zakresie wysokich tonów. Odnosimy wrażenie, że ze wstęgi dałoby się wyciągnąć więcej.
Kolejna kwestia to dynamika. Maximusy zagrają z wykopem, ale tylko gdy zapewnimy im mocny wzmacniacz. To jedne z najtrudniejszych do wysterowania zestawów, jakie sprawdziłem w swoim systemie. Z podłogowymi Audio Physicami Spark zazwyczaj ustawiam głośność na godzinę 10-12, z rzadka dochodząc do 14. Efektywność Mini wynosi 82,5 dB, co powoduje, że dopiero powyżej godziny 12 na potencjometrze 120-watowego Electrocompanieta coś się zaczyna dziać. Bez 100 W na kanał nawet bym do M&D nie podchodził.
Przestrzeń – duża, może nie najostrzejsza, ale budowana z rozmachem. Nie jest to jeszcze poziom koncertowej trójwymiarowości, jak w Sapphire’ach, ale z wygenerowaniem odpowiedniej sceny Mini radzą sobie dobrze. Oczywiście, nie wypada narzekać na kolumny tylko dlatego, że nie są tak dobre jak droższa wersja, ale sam z pewnością dopłaciłbym do Sapphire’ów. W Mini wszystko jest bardziej kulturalne i ułożone, ale nie tego oczekiwałem. Kultury można szukać w konstrukcjach Dynaudio, Chario lub Harbetha. Tutaj chcemy, żeby wgniatało w fotel. A Maximus Mini to tylko przedsmak wrażeń, jakie oferują droższe M&D.

Reklama

Konkluzja
Porsche Cayman jest dla tych, których nie stać na 911. Mogą wymyślać różne wymówki, ale i tak wiadomo, że decydujący głos należał do węża w kieszeni. W przypadku kolumn M&D także nie należy oszczędzać. Jeśli jesteście żądni wrażeń, wybierzcie Maximusy Sapphire.

45-60 11 2009 MarkDanielMaximusMini T

Autor: Tomasz Karasiński
Źródło: HFiM 11/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF