HFM

artykulylista3

 

Adam Audio 7

43-55 12 2009 AdamAudio7 01Wśród opisywanych monitorów A7 to produkt wyjątkowy pod każdym względem. Po pierwsze, jest to konstrukcja aktywna. Po drugie, pochodzi z profesjonalnego katalogu.

Zestawienie wydaje się ryzykowne, ale z drugie strony – kolumny te służą w studiach do odsłuchu nagranego materiału, gdzie brzmienie analizuje się niekiedy bardziej drobiazgowo, niż robią to w domach audiofile. Od dawna uważam, że powinno się szukać punktów wspólnych pomiędzy oboma światami, bo przecież powinny żyć ze sobą w jak najściślejszej symbiozie.


Zacznijmy od różnic. Wygląd jest w studiu nieistotny, więc trudno oczekiwać eleganckich wykończeń. Skrzynie pokryto matowym czarnym winylem. Nie przewidziano maskownic. Za to na froncie mamy wyłącznik sieciowy (kolumny podłącza się do gniazdka) i potencjometrgłośności. Dzięki temu Adamy można wpiąć bezpośrednio do odtwarzacza CD, zarówno kablem RCA, jak i XLR. Regulacja wzmocnienia będzie wówczas kłopotliwa (osobno dla każdego kanału), ale zaopatrując się w źródło o regulowanym napięciu możemy korzystać z pilota. Wtedy obsługa systemu nie będzie się różnić od standardowej.
Adamy można także wykorzystać w systemie komputerowym, chociaż trudno sobie wyobrazić, aby ktoś w tym celu wydał 3750 zł. W tradycyjnym stereo warto wziąć pod uwagę, że nie potrzebujemy wzmacniacza. Zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na lepszy CD albo na sporą kolekcję srebrnych krążków. Oczywiście, wzmacniacze w podobnej cenie będą bardziej wyrafinowane od zamontowanych wewnątrz skrzynek, ale z drugiej strony – możemy liczyć na precyzyjne dopasowanie parametrów. Każdy głośnik jest zasilany osobno, z końcówki o mocy 50 W.
A7 to konstrukcja dwudrożna. Niskie i średnie tony przetwarza membrana z plecionki z włókna węglowego, utwardzona polimerem. Głośnik ma potężny magnes, ekranowany puszką. Napęd musi być porządny, bo ważnym parametrem jest tutaj możliwość wytwarzania wysokich ciśnień akustycznych, do 115 dB.
Wysokie tony odtwarza wstęga ART, spokrewniona konstrukcyjnie z JET-em Elaca. Bas-refleks dmucha do przodu. To nie przypadek, bo w monitorach studyjnych istotna jest łatwość ustawienia – muszą się wpasować w każdy kąt, a na stole z ekranem komputera i mnóstwem innych zabawek nie ma zbyt wiele miejsca. Dlatego Adamy możecie postawić nawet na półce. Z jednym zastrzeżeniem: ich charakterystyka jest mocno kierunkowa. Warto o tym pamiętać, wyznaczając miejsce odsłuchu i kąt dogięcia.
Za to możemy ich używać nawet w pomieszczeniach rzędu 10 m2, do tego mocno zagraconych i nieustawnych. Dodatkową atrakcją będzie wtedy możliwość dostrojenia dźwięku do akustyki za pomocą trzech pokręteł umieszczonych z tyłu. Pozwolą one zapanować nad najczęściej spotykanymi rezonansami i charakterem wysokich tonów, zależnym od stopnia wytłumienia pokoju.

43-55 12 2009 AdamAudio7 02     43-55 12 2009 AdamAudio7 03     43-55 12 2009 AdamAudio7 05

Wrażenia odsłuchowe
Pierwsza oczywista kwestia to prezentacja przestrzeni. Dźwięk jest podany do przodu; wyraźnie wysunięty przed linię głośników. Przypomina to nawet wrażenia właściwe słuchawkom – siedzimy w centrum zdarzeń, muzyka nas otacza i mamy wrażenie przybliżenia oraz powiększenia źródeł. Obraz jest efektowny i zdecydowanie odróżnia Adamy od reszty stawki. Przedstawienie dalszych planów okazuje się szczątkowe. Dlatego osoby poszukujące holograficznych przestrzeni powiedzą, że dźwięk A7 jest płaski i skoncentrowany na ograniczonym obszarze. Należy jednak pamiętać, że są to monitory studyjne i taka jest właśnie ich natura.
Kolejny aspekt to dynamika. Bardzo sugestywna, jak przystało na głośnik aktywny. Jeżeli macie warunki lokalowe, które nie pozwalają Wam wstawić podłogówek, a lubicie dać czadu, to trafiliście pod dobry adres. Co ciekawe, przy poziomach głośności na granicy bólu dźwięk pozostaje czysty i niezniekształcony. Proporcje się nie zaburzają. 115 dB jest faktem.
Jeżeli chodzi o subtelne kontrasty, to na pewno znajdziecie bardziej wyrafinowane konstrukcje, choć nie tak wydajne. Dobre wrażenie robi także bas. Bardziej mocą niż głębią, bo poniżej pewnego pułapu po prostu się kończy i nie stara się tego nadrabiać ekspozycjami. Jest szybki, kontrolowany i trochę twardy. Idealny dla miłośników precyzji i ostrych konturów.
W bardziej akustyczno-leniwym odsłuchu wokali czy muzyki kameralnej dostrzegamy wyraźnie zarysowany charakter A7. Grają przejrzyście, klarownie i energicznie. Podkreślają wysokie tony. Zdecydowanie i bez owijania w bawełnę, co jednak nie powinno przeszkadzać, bo ich barwa nie daje powodów do narzekań. Wstęga wnosi swobodę i czytelność, którą trudno znaleźć w kopułkach ze średniej półki. Miłośnicy góry powinni być z tych zestawów zadowoleni. Będą mieli zarówno jakość, jak i ilość w dawce zdecydowanie przekraczającej średnią krajową. W zasadzie mogłaby mi ta szczodrość przeszkadzać, ale po pierwsze: można obrócić gałeczkę z tyłu o dwie kreski i mamy to, do czego się przyzwyczailiśmy. Po drugie: lubię wszystko słyszeć, a tutaj uwadze nie umknie najmniejszy szelest w tle.
Muzykalność? Raczej zastąpiłbym ją określeniem „rzetelność”. Na pewno nie są to zestawy, które upiększają nagrania i roztaczają przed nami iluzję lepszego świata. Ich dźwięk jest obiektywny, suchy i precyzyjny, nawet kosztem warstwy emocjonalnej. Dla osób przyzwyczajonych do słodkiej lampowej średnicy podejście do muzyki na zimno może być szokiem. W dodatku, jeżeli realizacja jest marna, Adamy zabrzmią fatalnie. Jakość pracy dźwiękowców rozróżniają bez pudła. W końcu do tego służą!

Reklama

Konkluzja
Czasem warto poznać coś nowego. Czasem poznanie może prowadzić do przewrócenia systemu wartości. Ale to już zależy od indywidualnych oczekiwań. Posłuchajcie koniecznie.

43-55 12 2009 AdamAudio7 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 12/2009

Pobierz ten artykuł jako PDF