HFM

artykulylista3

 

Elac FS 127

23-39 03 2010 ElacFS127 01Niewiele dużych firm pozostawiło produkcję w swoich macierzystych krajach. Tym bardziej należy docenić napis „Made in Germany” na eleganckich skrzynkach z Kilonii.

Od roku 1981 Elac koncentruje się na kolumnach. Jest także jedną z niewielu wytwórni, które same produkują przetworniki. Nie wszyscy wiedzą, że wymaga to poważnego zaplecza technicznego, a co za tym idzie – inwestycji.

Opracowanie głośnika i wdrożenie go do produkcji to koszt „pięciocyfrowy”. Dlatego większość audiofilskich manufaktur korzysta z gotowych podzespołów. Elac miał wystarczająco dużo czasu i sukcesów, aby stworzyć własną estetykę, opartą w dużej mierze naautorskich, często innowacyjnych rozwiązaniach. Spośród nich najbardziej utkwił mi w pamięci głośnik 4Pi, zwany potocznie „grzybkiem”. Kolejne udane rozwiązanie to JET (wstęga, podobnie jak 4Pi). Elac od dawna stosuje także kanapkowe membrany nisko-średniotonowe z błyszczącą warstwą metaliczną na wierzchu. W jego fabryce powstają również jedne z najpiękniejszych obudów. To, że kolumny nie należą do tanich, staje się zrozumiałe, gdy przyjrzymy im się z bliska. Jeżeli pozostała gdzieś jeszcze przysłowiowa niemiecka solidność, to na pewno można ją znaleźć u Elaca.

Budowa
FS 127 to średniej wielkości zestawy podłogowe. Dostępne są cztery warianty kolorystyczne: tytan, wiśnia, czarny i srebrny (ten ostatni na wykończeniu), ale przednia ścianka jest zawsze pokrywana lakierem fortepianowym. Warto obejrzeć ją z bliska, pod światło, aby docenić jakość wykonania. Nie powstydziłby się jej nawet Steinway.
Obudowy sklejono z 2,5-cm płyt MDF. Są na tyle solidne, że nie wymagają wewnętrznych wzmocnień. Mimo to je zastosowano. Dbałość o szczegóły widać też tam, gdzie wzrok nie sięga. Wewnętrzne okablowanie zrealizowano grubymi przewodami z jedną żyłą miedzianą, drugą – srebrzoną. W zwrotnicy także użyto wysokiej jakości komponentów, jak choćby cewki powietrzne nawinięte drutem OFC. Gniazda to wygodne złocone zaciski, oblane przezroczystym plastikiem.

23-39 03 2010 ElacFS127 04

Dwuipółdrożny układ bazuje na trzech głośnikach, ustawionych symetrycznie. Niewielkie nisko-średniotonowce mają kanapkowe, jednolicie wklęsłe membrany, odlewane metalowe kosze i potężne magnesy, ukryte w ekranujących puszkach. Metalowa kopułka także jest ekranowana. Zwrotnica dzieli pasmo przy 2,5 kHz, a dolny głośnik wspomaga reprodukcję basu poniżej 500 Hz. Pierwszy tunel bas-refleksu wyprowadzono do tyłu. Drugi dmucha w podłogę, a raczej w polakierowaną na błysk podstawę, nad którą unoszą skrzynię cztery masywne nóżki. Kolumny powinniśmy uzbroić w kolce, dołączane w komplecie.
Elaki są kompatybilne, ale bardziej lubią mocne, tranzystorowe wzmacniacze, niż na przykład Triangle i skrzynki ze stajni Harmana.

23-39 03 2010 ElacFS127 02     23-39 03 2010 ElacFS127 05     23-39 03 2010 ElacFS127 03

Wrażenia odsłuchowe
W dynamicznej rozrywce Elaki grają efektownie. Podobnie jak JBL-e zdradzają skłonność do zdecydowanego akcentowania góry, ale za to potrafią to zrekompensować mięsistym basem. Wiele osób uważa, że metalowe membrany mają raczej tendencję do utwardzania dołu, ale tutaj dzieje się inaczej. Kolumny z Kilonii zawsze miały w tym względzie własny charakter – sprężysty i pulsujący dół. W wydaniu najdroższych modeli jest to wręcz znak firmowy i cecha, w której można się zakochać. Pierwszym Elakiem z prawdziwego zdarzenia, jaki słyszałem, był uzbrojony w grzybek 214 4Pi. Do dzisiaj wspominam to wrażenie, które spowodowało, że zainteresowanie sprzętem hi-fi przekształciło się niemal w obsesję. Oczywiście, opisywane skrzynki to w katalogu niemieckiej firmy „entry level”, ale już tutaj mamy namiastkę tego, co jest dostępne znacznie wyżej.
W mniejszych składach słychać także firmową górę. Czyli – przejrzystą, dźwięczną i bardzo czystą. Nie jest to wstęga JET, ale już czuć, że alikwoty wypełniają studio, w którym dokonano nagrania. Głosy brzmią ciepło i miękko. Uwagę przyciągają szarpnięcia strun gitar, podkreślane przez metalowe kopułki. Saksofony i trąbki wychodzą przed linię głośników. FS 127 ma tendencję do przybliżania nam zdarzeń. Rysuje scenę, która może nie powala głębią, ale za to panuje na niej porządek. W składach symfonicznych Elaki zachowują przejrzystość i czytelność. Pomaga temu jasna i dźwięczna góra, która nie pozostawia pola do krytyki. Słychać każde uderzenie pałeczki w talerz, a w triach jazzowych najważniejszy jest ład i klarowność.
Dopiero w muzyce z dużą zawartością elektroniki wysokie tony zaczynają niepokojąco cykać. Stopa jest wydobyta z tła. Słychać ją tutaj nawet lepiej niż w JBL-ach, ale często się zdarza, że pewne częstotliwości w konkretnych konfiguracjach pojawiają się niemal znikąd. W tym wypadku wspomniana atrakcja tylko dodała nagraniu tempa i życia.

Reklama

Konkluzja
Eleganckie, starannie wykonane kolumny z charakterem. Jeżeli jesteście przeciwnikami tzw. „niemieckiego brzmienia”, warto posłuchać Elaca. Ja zawsze ceniłem tę firmę. Ale zaraz, zaraz... Przecież Audio Physic to też germański wynalazek!

23-39 03 2010 ElacFS127 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 03/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF