HFM

artykulylista3

 

Bowers & Wilkins CM 7

15-33 04 2010 BWCM7 01Czasem odnoszę wrażenie, że ludzie kupują głośniki B&W tak, jak iPhone’a. Bo są modne. Ale nic się nie dzieje bez powodu.

 

Co przeszkadza Francuzom przejąć ten kawałek tortu na rynku? Ile brytyjskich firm ma podobną historię (a nawet ciekawszą)? Odpowiedzi udzielicie sobie sami, ale od razu powiem, że tak pięknych wykończeń nie znajdziecie ze świecą. Aż się prosi, żeby pokazać je w katalogach eleganckich wnętrz, razem ze sprzętem Miele i meblami prosto z Włoch. Luksus w czystej postaci.

 

Budowa
Obudowy to zwyczajny prostopadłościan. Bez nieregularnych kształtów, walczących z falami stającymi w środku. Wykończenie to pięknie położony fornir; nie widać żadnych spojeń. Ostre kanty może nie są nowoczesne, ale Bowers stawia na klasykę. Można urządzić konkurs piękności i nawet Monitor Audio go chyba nie wygra. Stolarka jest wzorcowa i nie znajdziemy tu niedoróbek. Pod względem technologii B&W też nie pozostaje w tyle.
Średniotonowiec, po staremu, ma kewlarową membranę (proszę najuprzejmiej firmę DuPont o zaprzestanie ataków w postaci oficjalnych pism z kancelarii prawnej z żądaniem pisowni „kevlar”, litery „r” w kółeczku i idących za tym sprostowań na łamach. W języku polskim „kewlar” stał się słowem powszechnego użytku, czego firmie DuPont gratuluję jako niepodważalnego sukcesu) i brak resora, czyli FST. Taka konstrukcja uniemożliwia pracę z dużą amplitudą, ale też w przypadku średnicy pasma nie jest potrzebna. Przetwornik nie przenosi niskich tonów, za to plecionka rozprasza fale stojące. Brak gumowego zawieszenia zapewnia ponoć lepszą dynamikę.
Głośnik basowy, zmierzony bez resora, ma identyczną średnicę jak średniotonowy. Jest niezbędny, ponieważ odtwarzanie niższych częstotliwości wymusza większe wychylenia. Celulozowa membrana jest więc zawieszona na gumie.

15-33 04 2010 BWCM7 04

Kopułka to aluminiowy wycinek sfery o przekroju 25 mm. Ma neodymowy magnes i stożkowy tunel, wygaszający wibracje. Elegancko wyglądają aluminiowe obręcze. Nie wiem, czy wpływają na brzmienie, ale na efekt wizualny – na pewno. Szkoda, że wzorem Monitor Audio nie udało się schować śrub. Tutaj wyglądają trochę „industrialnie”.
Bas-refleks dmucha do tyłu i ma perforacje, które wytłumiają legendarny już szum powietrza, którego i tak chyba nikt nie słyszał. Gniazda są porządne – podwójne i złocone. Kolumny nie mają podstawek. W nagwintowane tuleje można wkręcić albo miękkie gumowe nóżki, albo ostre kolce. Ja wolę szybki bas, więc nie przestraszę się kaleczenia podłogi. Tym bardziej, że podkładki można kupić praktycznie wszędzie.

15-33 04 2010 BWCM7 02     15-33 04 2010 BWCM7 03     15-33 04 2010 BWCM7 05

 

Wrażenia odsłuchowe
Głośnik średniotonowy CM 7 ma spore rozmiary i jest jednym z najważniejszych osiągnięć brytyjskiej firmy. Zrozumiałe więc, że centrum pasma zwraca na siebie uwagę. Głosy ludzkie są powiększone i wychodzą na pierwszy plan. Nawet w dynamicznym rocku wokal staje się najważniejszą częścią spektaklu. Dzięki temu na B&W chyba najłatwiej śledzić tekst piosenek, nie mówiąc o libretcie w muzyce operowej.
Wysokie tony są dozowane oszczędnie. Nie jest to wycofanie ani stłumienie; bardziej wyraz dbałości o to, by ostre cykanie nie przeszkadzało w słuchaniu. Nawet w dynamicznym popie góra nie popada w przesadę i trzeba się natrudzić, aby znaleźć płytę, która będzie w stanie zachwiać tym spokojem. Podobny charakter zwykle wiąże się z ociepleniem i przyciemnieniem barwy, tymczasem dla CM 7 najważniejsza wydaje się precyzja i przejrzystość. Dźwięk staje się przez to czysty, chłodniejszy niż u konkurencji i momentami przypomina studyjne monitory. Wybrzmienia nie ciągną się zbyt długo. Przeważnie takie obserwacje dotyczą basu, ale tym razem warto zwrócić uwagę na kontrolę wysokich tonów. Instrumenty perkusyjne brzmią zwykle z „ogonkiem”. Po uderzeniu pałeczki w talerz lub werbel mamy do czynienia z czymś w rodzaju echa, natomiast w B&W dźwięk wygasa natychmiast. Do takiej prezentacji trzeba się przyzwyczaić, ale łatwiej się analizuje strukturę nagrań i partie poszczególnych instrumentów.
W muzyce symfonicznej odczujemy lekkie przyciemnienie, zwłaszcza jeśli się skupimy na instrumentach dętych, zarówno blaszanych, jak i drewnianych. Na szczęście nie odbija się to na przejrzystości. Zaakcentowanie średnicy i kontrola wybrzmień sprawiają, że nawet w tutti możemy analizować budowę akordów i nie obawiać się, że jakaś grupa instrumentalna będzie maskować inną. Porównując to do większości konkurentów, można odnieść wrażenie pewnej suchości, tym bardziej, że przestrzeń nie poraża rozmiarami. W tym aspekcie także postawiono na dokładność i porządek. Po raz kolejny brytyjskie podłogówki zachowują się podobnie do studyjnych monitorów. Jeżeli lubicie taką estetykę, trudno będzie znaleźć wśród „amatorskich” kolumn godną konkurencję.
Bas jest znacznie bardziej przystosowany do oczekiwań większości audiofilów. W niskim zakresie czuć jego potencjał, połączony ze sprężystością i miłym pulsowaniem. W tej części zresztą najłatwiej doszukać się dynamiki i energetycznych impulsów, bo w wyższym słychać podbarwienie i ekspozycję, mającą dodać muzyce kalorii.

Reklama

 

Konkluzja
CM 7 stawiają na precyzję i czystość. Czasem sprawiają wrażenie komputera, dozującego każdy sygnał osobno i dokładnie w takim czasie, jak zapisano na płycie. Za to można na nich analizować nagrania i doszukiwać się drobnych szczegółów.

15-33 04 2010 BWCM7 T

 

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 04/2010

 

Pobierz ten artykuł jako PDF