16.04.2016
min czytania
Udostępnij
Założyciel i CEO firmy – Peter Ledermann – jest inżynierem. Doświadczenie zdobywał m.in. w działach naukowych koncernu IBM. Poza produkcją urządzeń własnego pomysłu, Soundsmith zajmuje się także serwisem sprzętu high-endowych marek z Ameryki i Europy.
Wkładki i przedwzmacniacze gramofonowe Soundsmitha są od niedawna dostępne w Polsce. Jako pierwszą do recenzji wytypowaliśmy Zephyr MIMC. Rozszerzenie MIMC oznacza niskonapięciową konstrukcję typu MI, współpracującą z przedwzmacniaczami MC.
Wyceniony na 7850 zł przetwornik zajmuje jedną ze środkowych pozycji w ofercie. Jest przy tym najniższym modelem, który działa ze stopniem korekcyjnym MC. Ceny najtańszych wkładek Soundsmitha rozpoczynają się od 2240 zł, a najdroższa przekracza pułap 35000 zł. Recenzowany dziś Zephyr MIMC kosztuje 7850 zł, a nazwą nawiązuje do Zephyra mk II oraz do… imienia psa, którego fotograficzny portret można było znaleźć na starej stronie internetowej firmy.
Zadaniem wkładki gramofonowej jest wytworzenie sygnału elektrycznego na podstawie drgań wywoływanych śledzeniem modulacji rowka płyty. Wykorzystuje się przy tym zjawisko generowania impulsów elektrycznych wskutek zmian zachodzących w polu magnetycznym układu magnes/cewka. Rowek śledzi igła, na końcu której zamocowany jest element drgający – magnes (moving magnet, MM) lub cewka (moving coil, MC). Drugi element, odpowiednio cewka lub magnes, jest elementem nieruchomym. Wkładki typu moving iron (MI, istnieje też polskie określenie: wkładka z ruchomą kotwicą, ale używa się go sporadycznie) są modyfikacją przetworników MM. W celu zmniejszenia masy układu drgającego magnes zostaje zastąpiony lżejszym elementem żelaznym, cewka pozostaje nieruchoma, a powiększony nieruchomy magnes obejmuje swym polem całość układu. Zwykle wkładki MI generują wysokie napięcie wyjściowe i do ich aplikacji wystarczają stopnie gramofonowe typu MM.
Obudowie wkładki Zephyr MIMC nadano dość nietypowy, ale charakterystyczny dla produktów Soundsmitha kształt. Korpus skrywający układ generatora ma kolor granatowy z białym nakrapianiem oraz złoty element zdobniczy z naniesionym logotypem. Wystającą z przodu igłę chronią czarne elementy z tworzywa. Diamentowe ostrze o szlifie Nude Contact Line osadzono na wsporniku z boru. Wkładka charakteryzuje się niskim napięciem wyjściowym 0,4 mV przy wysokiej zalecanej impedancji obciążenia, wynoszącej ponad 470 Ω. Szerokiemu nominalnemu pasmu przenoszenia 15-45000 Hz towarzyszy dobre zrównoważenie kanałów (w trybie stereo: <1,0 dB).
Wkładka waży nieco ponad 10 g. Partnerami dla Zephyra MIMC będą więc ramiona o średniej masie efektywnej oraz stopnie korekcyjne MC, wyposażone w regulację impedancji wejściowej.
Przed wysłaniem w wymagający i zdradliwy audiofilski świat każda z wkładek Soundsmith jest dokładnie testowana i mierzona. Warto się wczytać w załączone parametry, gdyż obejmują m.in. określoną dla danego egzemplarza zalecaną siłę nacisku (VTF). Dla testowanego modelu zawiera się ona w granicach 1,6-2,0 grama, z możliwością jej delikatnego zmniejszenia po 30-100 godzinach grania. Ile wynosi „slightly”, precyzyjniej nie określono. Ja pozostałem przy bezpiecznym 1,8 g przez cały czas odsłuchów. Zwróciłem też uwagę na niezgodność parametrów pasma przenoszenia podanych w ulotce oraz na stronie internetowej firmy. Te ostatnie uznałem za dokładniejsze i umieściłem w tabelce.
Borowy wspornik jest bardzo cienki, a ostrze igły ledwie widoczne nieuzbrojonym okiem. Wyposażenie obudowy w dodatkowe kły, chroniące wysuniętą do przodu delikatną igłę, uważam za przebłysk konstruktorskiego geniuszu, który dodatkowo pomaga w precyzyjnym ustawieniu geometrii wkładki. Poza standardowym szablonem SME wykorzystałem w tym celu wielofunkcyjny Schön-Schablone Typ 2. Dokładne ustawienie geometrii ma kolosalne znaczenie dla osiąganych przez Zephyr MIMC efektów brzmieniowych. Podobnie intensywne wrażenie odniosłem po kilkukrotnym ustawianiu innego niskonapięciowego przetwornika MI – Grado The Statement One. Ten ostatni ma eliptyczny szlif igły, więc zastanawiam się, czy ta wspólna cecha wynika ze specyfiki MI, czy z wymaganego wysokiego wzmocnienia sygnału.
Przetwornik Soundsmitha wyposażono w zaciskaną sprężynką osłonkę igły. Wymaga sporej precyzji w trakcie zakładania, ale pewnie trzyma się obudowy i w czasie montażu nie trzeba używać nadmiernej siły, grożącej przesunięciem wkładki w główce ramienia.
Wkładka została zamontowana na ramieniu SME 312 w gramofonie Garrard 401. Zephyr MIMC wymaga ponadstandardowych warunków pracy. Jako przetwornik niskonapięciowy, będzie współpracować z przedwzmacniaczami MC. Jednak jako że mamy do czynienia z techniką moving iron, powinien pracować z obciążeniem minimum 470 omów.
W rolę głównego stopnia korekcyjnego wcielił się Amplifikator Pre-Gramofonowy z zasilaniem akumulatorowym. Po próbach z różnymi ustawieniami wybór padł na wzmocnienie 62 dB i wysoką impedancję 1,8 kΩ. Rolę przedwzmacniacza liniowego oraz alternatywnego stopnia korekcyjnego pełnił McIntosh C-48. W tym przypadku w odsłuchach najlepiej wypadła najwyższa możliwa wartość impedancji, czyli 1 kΩ. Wybór niższej powodował przygasanie dynamiki i stłumienie wysokich tonów.
Pozostałe elementy systemu stanowiły wzmacniacz mocy McIntosh MC-2101 oraz kolumny ATC SCM-35, połączone przewodami Fadel Coherence One (sygnałowe, głośnikowe oraz zasilające wraz z listwą Hotline). Urządzenia, ustawione na stolikach StandArt STO i SSP, grały w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 36 m².
Zephyr MIMC trafił do testu prosto z magazynu importera i wymagał wygrzania. Ale już pierwsze godziny słuchania przywołały oczywiste skojarzenia z wkładką Van den Hul Crimson SE („HFiM 4/2015”). Uznałem ją za wzorzec brzmienia i przedmiot pożądania. Soundsmith jest blisko o połowę tańszy; wykorzystuje inną zasadę budowy oraz inny szlif igły. Tym bardziej dziwi bliskie pokrewieństwo brzmienia obu wkładek.
Podobieństwa dotyczą przede wszystkim dynamiki. Z tej makro pochodzi pełna swoboda kreowania tempa, rytmu i natężenia dźwięku, a z mikro – przejrzystość i zróżnicowanie. Jesteśmy po męskiej stronie mocy. Już od pierwszych taktów wiadomo, że będzie szczerze. Żadnych niedomówień, zawoalowań i zapachowych świeczuszek. Muzyka wprost wyskakuje z płyty. Metodycznie i punktualnie. Co więcej, granie Zephyra pozostaje wspaniale czytelne w detalach. Wrażenie podkreśla minimalne utwardzenie brzmienia. Zephyr MIMC posługuje się tu prostym, ale w żadnym razie prostackim językiem. Szczerze o muzyce, szczerze o jakości nagrania, a sięgając po nomenklaturę piłkarską, to jak precyzyjne podanie do pozostałych elementów systemu.
W kontekście stopni korekcyjnych wykorzystanych w teście warto wspomnieć, że bardziej akustyczny Amplifikator harmonijnie dopełnił odważny charakter Soundsmitha. Pokazał, że kryją się w nim nie tylko energia i testosteron, ale także aromat. Przedwzmacniacz phono McIntosha zagrał może bardziej bezpośrednio, jednak odrobinę mniej wyrafinowanie. Odniosłem wrażenie zbyt dużej zawartości żelaza w żelazie, choć należy to zdecydowanie odróżnić od grania metalicznie. Używając mocniejszego stwierdzenia: było za twardo. Z Pre-Gramofonowym nie miało już znaczenia, czy na talerzu kręciła się płyta ze współczesnymi nagraniami audiofilskimi, kunsztem Milesa Davisa, eteryką ECM-u, popową elektroniką, kameralistyką czy symfoniką. Zephyr w ogóle nie kaprysi w tym względzie i w odtwarzanie każdego materiału wkłada serce.
Ze względu na wspomniane delikatne utwardzenie, szczególnie dobrze zaprezentuje się w materiale wymagającym rzetelności i dokładności. Czyli? Według indywidulnych upodobań, ale mnie najbardziej spodobało się wnikanie w zawiłości i gęste aranżacje, szczególnie klasyki. Orkiestra miała naturalną i akustyczną moc, a faktura pozostawała namacalna, rzeczywista i wiarygodna. Miłośnicy lżejszego, a zwłaszcza klubowego grania jazzowego też będą zaskoczeni, ile życia można wydobyć z nagrań live. Wokół muzyków toczy się konsumencka rzeczywistość, stuka szkło i słychać niefrasobliwe śmiechy. Dopełniają one obraz muzyki i jeszcze lepiej podkreślają ulotność zarejestrowanych zdarzeń. Ta oczywistość każdego dźwięku i przypisanie mu miejsca w muzyce powodują, że dynamika przekłada się na muzykalność. Rozumianą nie jako upiększenie, a jedynie jako naturalność, znaną mi z lat słuchania muzyki na koncertach. Im bliżej niej, tym większa przyjemność z odbioru w domu. Dlatego Zephyr MIMC dołącza do grona moich faworytów.
Na powyższy efekt bez wątpienia składają się zrównoważenie i przejrzystość zakresów, bez faworyzowania ich skrajów ani spektakularnego podkreślania środka. Do tego dobra kontrola basu i dynamiki oraz wyrafinowanie tonalne i czystość wysokich tonów. O jakości wkładki świadczy także zrównoważenie kanałów oraz wynikające z niego świetna scena i stereofonia.
Czego chcieć więcej?
Soundsmith Zephyr MIMC to przykład brzmieniowego wyrafinowania niskonapięciowych wkładek typu MI. Dzięki precyzji, dynamice i czystości osiągnięto wspaniałą muzykalność i naturalność dźwięku. Dlatego od dzisiaj stałem się orędownikiem ruchomego żelaznego serca. A dystrybutora proszę o więcej okazji do recenzowania takich rarytasów!
Hi-Fi i Muzyka 11/2015
Przeczytaj także