HFM

artykulylista3

 

Grado Aeon 3

058 061 Hifi 10 2021 006
W Grado Labs budują wkładki gramofonowe od 1953 roku – siedemdziesiątka zbliża się wielkimi krokami. Firmę założył nieżyjący już Joseph Grado. Dzieło stryja kontynuuje John Grado, a trzecie pokolenie reprezentuje jego syn Jonathan. Doświadczenie imponujące i zarazem przywracające wiarę w pasję i oddanie sprawie hi-fi.



Mimo że w Świętego Mikołaja już nie wierzę, podejrzewam, że pieniądze nie stoją w Grado na pierwszym miejscu. Zresztą, zobaczcie filmy z siedziby firmy, umieszczone na stronie internetowej, i oceńcie sami. Mimo że obecnie szczególnie prężnie rozwija się segment słuchawek (recenzje wielu modeli znajdziecie na naszych łamach), to jednak wkładki stanowią zaczyn firmy. W katalogu Grado pojawiły się obecnie nowe serie, co wynika zapewne z wprowadzenia kolejnej generacji, z rozszerzeniem „3”. Aktualna pozostaje podstawowa Prestige, z nowymi modelami Black 3/Green 3, Red 3/Blue 3 oraz Gold 3/Silver 3. Warto też wspomnieć o Specialty, skupiającej konstrukcje monofoniczne MC+ i ME+, model do płyt 78 RPM oraz… do skreczu – DJ100 i DJ200. Wymienione konstrukcje są pochodnymi serii Prestige.
Wkładki z rozszerzeniem „2” zniknęły z oficjalnego katalogu, ale można je jeszcze gdzieniegdzie znaleźć w dobrych, wyprzedażowych cenach. Druga generacja modeli Platinum 2/Sonata 2 oraz Reference 2/Master 2 nadal widnieje w zestawieniu na stronie producenta jako linia Reference. Poprawione wersje tych konstrukcji, już z trójką, przydzielono jednak do nowej serii Timbre. Debiutuje w niej także nowy, piąty przetwornik Opus 3. Seria Lineage – z modelami Aeon 3 i Epoch 3 – to sam szczyt katalogu.

 

058 061 Hifi 10 2021 002

 

Piny opisane literami.
 
 
 
 
 

  
 


Budowa
W przypadku bohatera dzisiejszego testu – Aeona 3 – trzeba podkreślić, że po raz pierwszy w swej historii Grado połączyło materiały takie, jak diament (grot igły), szafir (wspornik), złoto (materiał cewki) oraz drewno palisandrowe (obudowa). Wykonane z najwyższą precyzją elementy magnetyczne generatora do Nowego Jorku docierają ze Szwajcarii. Cztery cewki nawija się drucikiem z 24-karatowego złota, które nie ulega utlenianiu i zachowuje optymalne parametry przewodnictwa.
Jedną z cech wyróżniających serię Lineage i model Aeon 3 jest najmniejsza efektywna masa ruchoma. Układ generatora został wykonany w opatentowanej technice Flux-Bridger, z czterema miniaturowymi szczelinami magnetycznymi, pomiędzy którymi porusza się element drgający. Dobre wyważenie generatora minimalizuje zniekształcenia. Możliwe staje się także zastosowanie mniejszej liczby zwojów cewek, a niższa indukcyjność elektryczna czyni wkładkę mniej wrażliwą na pojemność użytego przewodu sygnałowego. Wszystko to przekłada się na wyrównanie całego odtwarzanego pasma, najwyższej klasy rozdzielczość i przejrzystość brzmienia.
Obudowy w seriach Reference, Timbre i Lineage wytwarza się z drewna. Wyglądają dzięki temu organicznie, niemal rustykalnie. Drobne nierówności, wynikające z obecności słojów sprawiają, że egzemplarze nawet jednego modelu minimalnie się między sobą różnią. Na czole każda wkładka ma wyfrezowane logo firmy, bez oznaczenia modelu. Odróżnienie ich tylko po wyglądzie jest chyba niemożliwe.
W przypadku Aeona 3 korpus zrobiono z palisandru (cocobolo). To twarde i odporne na warunki zewnętrzne drewno wykorzystuje się także w budowie instrumentów muzycznych – na przykład płytek w ksylofonie i marimbie czy podstrunnic w gitarze, mandolinie i skrzypcach. Tu stanowi ochronę generatora oraz niebagatelny element zdobniczy. Igłę chroni masywna drewniana nakładka, której metalowe bolce wciska się w otworki w spodzie obudowy. Wymaga to odrobiny wprawy i sporo cierpliwości. Całość, wraz z zestawem śrubek montażowych, dociera do nabywcy w zgrabnej drewnianej szkatułce. Jej wnętrze wyścieła gąbka pokryta zielonym welurem. Dopasowane wycięcie pewnie trzyma przetwornik w czasie transportu.
Grado Aeon 3 waży 11 g. Przetwarza bardzo szerokie pasmo: 5 Hz – 70 kHz. Generuje nominalne napięcie wyjściowe 1 mV i zachowuje bardzo dobrą, 35-dB separację kanałów. Wymaga obciążenia powyżej 10 kΩ; w praktyce będzie to najczęściej 47 kΩ. Zawieszenie igły ma wysoką podatność, a zalecana siła nacisku zawiera się w przedziale 1,6-1,9 g.
Wkładki Grado składa się ręcznie w zakładzie firmy na Brooklynie, a w końcowej fazie produkcji każdy egzemplarz z serii Lineage jest montowany osobiście przez Johna Grado.

 

058 061 Hifi 10 2021 002

 

A to ci osłonka,
prawda?

 
 
 
 
 

  
 


Konfiguracja systemu
Aeon 3 został umieszczony na ramieniu SME-312 w gramofonie Brinkmann Taurus. Otwory montażowe w drewnianej obudowie zostały nagwintowane, więc wystarczą do tego śrubki bez nakrętek. Bardzo usprawnia to instalację. Poza stopniem korekcyjnym Pre-Amplifikator Gramofonowy z zasilaniem akumulatorowym wykorzystałem lampowe phono stage’e Cary Audio VT-500 oraz Thöress Phono-Entzerrer.
Źródła analogowe zostały podłączone do przedwzmacniacza McIntosh C53, a monobloki McIntosh MC301 zasilały kolumny ATC SCM-50PSL. Przewody XLR, RCA, głośnikowe oraz sieciówki wraz z listwą Hotline pochodziły z serii Fadel Coherence One. Przewody phono to Van den Hul D-502 Hybrid oraz Zavfino Majestic MkII.
System, ustawiony na stolikach StandArt STO i SSP, grał w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 24 m².

 

058 061 Hifi 10 2021 002

 

A to ci osłonka,
prawda?

 
 
 
 
 

  
 


Ustawienia
Grado Aeon 3 dysponuje niskim napięciem wyjściowym. W związku z tym na wejściu MM gra relatywnie cicho i wymaga odważniejszego odkręcenia wzmacniacza. Owszem, wspomoże to ogólne wrażenia dynamiczne, jednak w takim przypadku mniej słuchamy źródła, a więcej wzmacniacza. Zdarza się także lekkie rozmycie drobniejszych sygnałów. Alternatywą może być skorzystanie z wejścia MC stopnia korekcyjnego o regulowanej impedancji wejściowej 10 kΩ lub więcej. Nie dysponuję takimi opcjami, ale próbowałem z wartością 3 kΩ i w części odsłuchów zdecydowałem się na taką konfigurację.
Do porównań służyły albumy „Bach. Partita No. 2” w wykonaniu Daniela Pioro oraz „Sampling_Baroque/Handel” zespołu Musica_Sequenza.

 

058 061 Hifi 10 2021 002

 

Grado Aeon 3
 
 
 
 
 

  
 


Porównania
Grado kojarzyłem do tej pory z brzmieniem pełnym, może nawet nieco dociążonym, a przy tym barwnym, nasyconym i wyróżniająco akustycznym. Za to cenię posiadane w kolekcji wysokonapięciowe wkładki MI (moving iron), czyli Grado Opus 3 oraz Grado Sonata 2. Charakter ich brzmienia idzie zdecydowanie bardziej w kierunku MC (moving coil) niż MM (moving magnet), z której to koncepcji konstrukcyjnej czerpią z kolei zdecydowanie więcej. Ale dźwiękowo wchodzą w świat MC, szczegółowy i jednocześnie płynny. Podobnie jak w przypadku palisandrowego Aeona 3, ich generatory również zamknięto w drewnianych korpusach, odpowiednio: z klonu i z eukaliptusa. Podejrzewam jednak, że nie tylko to różni je wyraźnie między sobą i przyczynia się do gradacji jakości brzmienia. Niebagatelne znaczenie ma zapewne właśnie napięcie wyjściowe. Odzwierciedla to także cennik. W przypadku przesiadki z bardzo stylowego i oryginalnego, a przy tym brzmieniowo uniwersalnego „all roundera”, jakim jest kosztujący 1350 zł Opus 3, na model Sonata 2, mnożnik wynosi nieco ponad dwa. Wejście z poziomu 2850 zł na poziom recenzowanego Aeona 3 (27700 zł) to już niebagatelne dziesięć razy, a więc o rząd wielkości więcej. Muzyki dziesięciokrotnie nie przybywa, jednak przyrost jakości okazuje się ewidentny. Grado idzie tu w kierunku najlepszych, w mojej ocenie, wkładek MC, a więc o niskiej impedancji wewnętrznej. Czyli?

 

058 061 Hifi 10 2021 001

 

Stylowa szkatułka i jej cenna zawartość

 
 
 

  
 


Wrażenia odsłuchowe
Czyli Aeon 3 brzmi żywo, klarownie i czytelnie. Odpowiada za to przede wszystkim najwyższej klasy mikrodynamika. Dźwięki atakują szybko, energicznie i zdecydowanie. Podobne cechy miały niskonapięciowe przetworniki MI innego amerykańskiego producenta – Soundsmith Paua („HFiM” 9/2018) oraz Zephyr MIMC („HFiM” 11/2015). Niewielka masa elementu drgającego w tego rodzaju przetwornikach to klucz do osiągnięcia opisanych efektów dynamicznych. Grado Aeon 3 jest moim kolejnym doświadczeniem z taką konstrukcją i muszę powiedzieć, że kolejnym ze wszech miar pozytywnym. Łatwość, z jaką odtwarza szczegóły, jawi się jako opozycja dla dość ciężkiego wyglądu zewnętrznego. Byłem także zaskoczony, jak wysoki poziom w tej dziedzinie może uzyskać wkładka z eliptycznym szlifem igły. Jak to pozory mogą mylić.
Dlaczego jednak mikrodynamika to klucz? Bo otwiera drzwi do skarbca brzmienia Aeona 3. A w nim znajduje się to, co kochający gramofony cenią najbardziej, a przynajmniej tak mi się wydaje. Znajduje się w nim muzykalność, pojęta jako płynność muzyki, bez pośrednictwa cyfrowego próbkowania i dzielenia dźwięków na mikrofragmenty informacji, które potem nie tak łatwo połączyć w całość bez oszukania mózgu. A tego zawodowo unikam. Jest dokładność i rozdzielczość. Są odcienie i wybrzmienia. Jest ożywcze oddanie przestrzeni i stereofonii. Wkraczając do tego skarbca, poczułem się zgodnie z hasłem mojego ulubionego PR2 – usłyszałem: „Jesteś na miejscu”. Chętnie zostanę tu dłużej; nikt mnie przecież nie wygania. Więc grajmy.


Fortepian Jarretta z „The Köln Concert” jest bardzo autorski i zmienny, wyrazisty. Czasem wpada w agresję, rozwadnia się w niespodziewanym ataku, później staje relaksująco potoczysty, za chwilę tanecznie rytmiczny, a w ostatecznej ocenie – doskonale koncertowy. Skrzypce Daniela Pioro w prezentacji Aeona 3 zyskują szczególnie barwny i naturalny charakter. Każdy dźwięk jest dopieszczony, wprost wycyzelowany, a jednocześnie plastyczny i w tym sensie miękki. Nie ma nerwowości, twardości, szorstkości ani ostrości. Jest za to geniusz kompozytora i wielka klasa wykonawcy. Bo i nagranie świetne. Zresztą, na wkładkach tej klasy nie odtwarza się płyt słabej jakości lub zniszczonych. Są na to zbyt cenne – i dosłownie, i w sensie audiofilskim. Aeon 3 także nie miał do czynienia ze „zwykłymi” płytami. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie sięgnął w najdalszy kąt płytoteki.
Wyciągnąłem stamtąd album „Metro” węgierskiego zespołu o tej samej nazwie. Nie wiem, skąd go mam, ale po umyciu przy pomocy maszyny VPI HW-17 okazał się w bardzo dobrym stanie technicznym. Wokale brzmiały świetne i czasem mnie rozbawiały swoim optymistycznym naturalizmem. Były tak czytelne, że chciałem śpiewać razem z nimi. Szkoda, że nie rozumiałem ani słowa z tych piosenek. Za to świetnie się bawiłem odkrywaniem najlepszych wzorców uwikłanych w tej muzyce, z estetyką The Doors, The Beatles i The Rolling Stones włącznie. Było dużo rock and rolla, solówek gitar, organów Hammonda. Były nawet klawesyn i rurowe dzwony, a przede wszystkim melodie, czasem nieźle rozbrykane i odjazdowe. A i grafika rewersu okładki pozwala umilić czas słuchania zapomnianych gwiazd. Może kiedyś jeszcze wróci moda na taką muzykę?
Nie przemija moja miłość do Pink Floyd. LP „Meddle” nie jest może szczególnie przebojowym, ale lubię wracać do zróżnicowanych utworów z pierwszej strony nie mniej niż do „Echoes”. Brzmienie okazało się pięknie rozbudowane w planach; rozrastało się w przestrzeni, rozciągało w głąb sceny. Aeon 3 zmierzył się też z mocno podlaną elektroniką muzyką Lunatic Soul z albumu „Fractured”. Bez problemu rozkręcił dynamikę, grając głośno, czysto i bez dudnienia, z pełną kontrolą w całym pasmie. Bas pięknie schodził do poziomu skały macierzystej i bez zgrzytów drążył ją jak masło. Ta wkładka to najwyższa klasa, niezależnie od rozpatrywanych cech brzmienia. Wspaniała znajomość!

 

058 061 Hifi 10 2021 002

 

Stylowa szkatułka i jej cenna zawartość
 
 
 
 
 

  
 


Konkluzja
Grado Aeon 3 to high-endowy rarytas. Kocha grać, a gramofon w nią wyposażony sięga poziomu źródła referencyjnego i – co ważne – uniwersalnego. Wkładka odczytuje z płyty bardzo dużo, a system musi wiedzieć, co dalej z tym zrobić. Podpuszczam. Bo kupujący tej klasy przetworniki coś niecoś o systemach grających już wiedzą i z pewnością nie będą mieli takiego kłopotu, a tylko radość ze słuchania.


  
 

gradoAeon3

 

Paweł Gołębiewski
Źródło: HFM 10/2021