Purist Audio Design AC Power Extension
- Kategoria: Akcesoria
Purist Audio Design to teksańska firma, specjalizująca się w produkcji audiofilskiego okablowania. Niedawno obchodziła 25-lecie działalności, co upamiętniła specjalną serią produktów. Były koszmarnie drogie, ale to nie reguła.
Cennik jest bowiem bardzo zróżnicowany i obejmuje aż dziewięć linii. I choć brakuje tu kabli kosztujących mniej niż tysiąc złotych, to i tak można wybierać spośród wielu rozsądnie wycenionych modeli.
Dział akcesoriów w katalogu Purista jest skromny. Znajdziemy tam tylko kilka rodzajów przejściówek, płytę do optymalizacji systemu oraz dwa urządzenia związane z zasilaniem: kondycjoner Single Point i recenzowaną dziś listwę, która nawet nie ma nazwy. Producent, co prawda, wymienia ją jako „AC Power Extension” (po naszemu „przedłużacz”), ale to tak jakby wzmacniaczowi nadać nazwę… Wzmacniacz.
O urządzeniu wiele się nie dowiemy. Owszem, widać, że ma cztery wyjścia, a gniazda dostarcza Furutech. Obudowę w całości wykonano z aluminium. Górna powierzchnia została pochylona pod kątem kilkunastu stopni, a kabla nie dołączono w komplecie.
Wewnątrz nie zastosowano żadnych elementów elektronicznych – filtrowanie zakłóceń odbywa się na drodze całkowicie pasywnej. Po odkręceniu jednego z boczków zobaczymy gniazda, okablowane przewodami z „wyższych sieciówek” firmy. Z tym, że nie wiadomo, z których. A to ma znaczenie, bo we flagowym modelu (25th Anniversary) jako przewodnika użyto srebra, w pozostałych zaś –miedzi.
Gniazda Furutecha.
Oryginalność listwy kryje się w tajemniczych rurkach, przyklejonych czymś w rodzaju żywicy epoksydowej do ścianki przedniej (trzy) i tylnej (cztery). Rurki są zalane – prawdopodobnie jedną z trzech substancji żelowych, których firma używa do ekranowania przewodów. Nie znalazłem żadnej informacji, o jaką substancję chodzi. Zresztą, odkrycie tej nazwy i tak nic by nie zmieniło, skoro skład pozostaje tajemnicą. W środku rurek pozostawiono wolną przestrzeń, co można wywnioskować po odgłosie… przesypywania się czegoś. Dochodzi on z listwy, kiedy ją przenosimy.
KonfiguracjaListwę Purista miałem do dyspozycji przez kilka tygodni, dzięki czemu towarzyszyła mi w kilku odsłuchach (Accustic Arts Player II, Spendor A6R, Verastarr). Wpinałem ją wtedy okazyjnie, niezobowiązująco, bo ocenę i tak zamierzałem przeprowadzić w systemie redakcyjnym, złożonym z odtwarzacza Naim 5X z zasilaczem Flatcap 2X, przedwzmacniacza tranzystorowego Threshold FET ten/e, tranzystorowej końcówki mocy Conrad-Johnson MF2250 oraz monitorów Dynaudio Contour 1.3 mkII. Jako odniesienie do porównań posłużyła listwa PAL Powerport.
Siedem rurek wypełnionych żelem redukującym zakłócenia.
Wrażenia odsłuchowe
Wszystkie lub prawie wszystkie listwy, które miałem okazję opisywać w przeszłości, łączy jedna cecha. Ich wpływ na brzmienie określiłbym jako subtelny. Poza bardzo drogą Acoustic Revive RTP-4 Ultimate czy nieprawdopodobnie drogim Furutechem Pure Power 6 zmiana nigdy nie oznaczała dramatycznej poprawy dźwięku. Skala ingerencji w brzmienie wydaje się ograniczona i nawet nie zbliża się do zmiany porównywalnej z wymianą łączówki. Nie mówię o sytuacji, w której listwą zastępujemy podłączenie do gniazda w ścianie, bo wtedy przyrost jakości dźwięku potrafi zaskoczyć. Ale współczesny audiofil etap „gniazdka w ścianie” ma przecież dawno za sobą. Myślę, że każdy posiadacz starannie dobranego systemu korzysta z jakiejś, choćby taniej listwy, będącej czymś więcej niż zwykły rozgałęziacz z supermarketu. I każdy z czasem zadaje sobie pytanie, czy naprawdę warto inwestować w coś droższego. Dylemat ten prześledzimy na przykładzie Purista.
Na początek uwagi odsłuchowe. Niezależnie od tego, czy listwa zasilała główny system odniesienia, czy akurat testowaną konfigurację, jej pozytywny wpływ na brzmienie był odczuwalny. Najłatwiej dawało się wychwycić ogólny przyrost „dźwięczności”. Muzyka stawała się bardziej ochocza, żywa i wyrazista.
Do listwy podłączymy cztery urządzenia.
Kolejne zalety ujawniały się wraz z adaptacją słuchu do nowego elementu w systemie. Pojawiały się nowe szczegóły, wytwarzające aurę otwartości, a bas nabierał swobody i naturalności. Dopiero na tym etapie uświadomiłem sobie chyba najważniejszą cechę tego brzmienia, której istnienie dotąd przeczuwałem, ale nie potrafiłem nazwać. Purist wyraźnie eksponuje bowiem rytmiczną warstwę muzyki. To chyba wynika z minimalnego przyspieszenia, dodatkowego akcentu mikrodynamicznego i wspomnianego już ożywienia. Odkąd w notatkach zapisałem sobie słowo „rytm” (z wykrzyknikiem), to już do końca dziwiłem się, że cechy tej nie wychwyciłem o wiele wcześniej. Nieważne jednak, z której strony patrzeć: tajemnicze rurki działały i – mimo subtelności zmiany – wpięcie listwy dawało satysfakcję.
Pozostaje kwestia ceny. Nie mam wątpliwości, czy gdybym miał dołożyć 3000 zł do lepszego interkonektu, czy tyle samo do lepszej listwy, wybrałbym pierwszą opcję. Ale gdybym okablowanie miał dobrane optymalnie, to dopłata trzech tysięcy do nowego wzmacniacza czy odtwarzacza, przy założeniu, że mówimy o urządzeniach powyżej 10 tysięcy złotych, nie zawsze musiałaby się okazać sensowna. W takim przypadku listwa Purista wydaje się nader rozsądną propozycją.
Dziesięć lat temu kupowanie drogiej listwy było ekstrawagancją. Obecnie suma 2900 zł nikogo nie dziwi. Nie twierdzę, że opisywany produkt okaże się idealny w każdym systemie. Jestem jednak przekonany, że AC Power Extension spodoba się wszystkim, którzy poszukują sposobu na subtelne ożywienie brzmienia, nie oczekując przy tym cudów.
Konkluzja
Niepozorny wygląd maskuje wartościowy produkt. Warto posłuchać.
Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 04/2015