HFM

artykulylista3

 

Wspomnienie. Bernard Ładysz o sobie

8

Polskie Radio SA 2013

Interpretacja: k4
Realizacja: k2

O takim albumie mógłby marzyć każdy śpiewak w jesieni życia. Dwie godzinne płyty; kronika życia i dorobku artystycznego. Na pierwszym krążku – fragmenty wywiadów przeplatane archiwalnymi nagraniami muzycznymi, na drugim – sam śpiew. Do tego starannie opracowana książeczka ze wzruszającymi fotografiami. Dziewięćdziesiąt lat życia, ponad pół wieku na scenie – czas procentuje cennymi radami wokalnymi i życiową mądrością. Gawęda o wileńskich korzeniach, przeżyciach wojennych, początkach kariery i warsztacie wokalnym jest prowadzona w żartobliwym tonie. Bernard Ładysz, największy bas współczesnego polskiego teatru operowego, kierował się zasadami, które wpoiła mu matka: śpiewać trzeba sercem i przekazywać szczere uczucia. Piękna, liryczna, nasycona barwa głosu, duża skala, pełnia brzmienia najniższych dźwięków, długość oddechu – to wszystko nie wystarczyłoby na scenie, gdyby nie emocje i talent aktorski. Arie z oper i musicali, pieśni kompozytorów polskich i rosyjskich, piosenki ludowe, pieśni masowe w interpretacji Ładysza pochodzą z lat 1952-90, z czasów jego współpracy z Centralnym Zespołem Artystycznym Wojska Polskiego, Teatrem Wielkim, Polskim Radiem, a także „Podwieczorkiem przy mikrofonie”. Ładysza, nawet w najlżejszym repertuarze, słucha się świetnie, bez cienia wrażenia, że oto gwiazdor opery zabłąkał się w świecie pop. I tylko łezka kręci się w oku, że kiedyś najbanalniejsza piosenka (cudowne socrealistyczne „Miasto pokoju”) miała tak perfekcyjne wykonanie i aranżację…

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 04/2014

Pobierz ten artykuł jako PDF