HFM

artykulylista3

 

Bohuslav Martinu - Utwory kameralne

99-100 11 2011 bohuslavMartinu

Agata Igras-Sawicka (flet)
Bartłomiej Nizioł (skrzypce)
Marcin Zdunik (wiolonczela)
Mariusz Rutkowski (fortepian)
Dux 2010

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

W ubiegłym roku obchodzono 120. rocznicę urodzin czeskiego kompozytora Bohuslava Martinů (1890-1959), znanego u nas znacznie mniej niż Dworzak, Janaczek czy Smetana, a nie mniej interesującego. Płyta wydana przez Dux, przy wsparciu m.in. Bohuslav Martinů Institute, to krok ku popularyzacji jego dorobku. Ważne miejsce zajmowała w nim twórczość kameralna i właśnie takie dzieła zostały zarejestrowane przez czwórkę polskich instrumentalistów. Pochodzą one z lat 1937-45, czyli ze schyłkowego okresu pobytu autora w Paryżu i z czasu emigracji w USA.
Martinů szczególnie upodobał sobie tria, stąd w programie albumu przeważają kompozycje na troje wykonawców. Wielką sympatią (po części wynikającą z osobistych przyjaźni) darzył flet – stąd obecność tego instrumentu w obsadzie wszystkich utworów. Flet występuje w konfiguracji z fortepianem, fortepianem i skrzypcami oraz fortepianem i wiolonczelą, za każdym razem nadając muzyce smak, nastrój i charakter. Jest liderem w podawaniu tematów, jest motorem ciągnącym narrację; ruchliwy, skoczny, delikatny, dowcipny, radosny, ale i, z rzadka, refleksyjny, elegijny.
W naturalny sposób głównym „rozgrywającym” albumu jawi się flecistka Agata Igras-Sawicka, która z wdziękiem i biegłością ożywia intrygujące światy namalowane przez Martinů. Doskonale współdziałają z nią kameraliści, wybitni w swoich specjalnościach, najciekawszy efekt osiągając w niezwykłej „Sonacie madrygałowej”.

Autorzy:Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 11/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Polish Radio Experimental Studio - Zeitkratzer plays PRES

99-100 11 2011 zeitkratzerPlaysPRES

Dux 2010

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Studio Eksperymentalne Polskiego Radia (skrót nazwy angielskiej: PRES) powstało w 1957 roku jako jedno z pierwszych europejskich (po Paryżu, Kolonii i Mediolanie) studiów nagrań muzyki elektronicznej. Była to nie tylko pracownia nowoczesnych technik generowania i zapisu dźwięku, lecz także miejsce swobodnych poszukiwań artystycznych i praktycznego zastosowania teorii estetycznych; oaza niepokornych dusz i umysłów.
Atmosfera kreatywności wynagradzała kompozytorom i realizatorom braki sprzętowe. Owoce blisko półwiecznej działalności PRES przypomniano teraz dzięki serii płyt z nagraniami oryginalnymi i nowymi wersjami utworów sprzed lat.
Autor projektu fonograficznego, Michał Libera, zaprosił niemiecką formację Zeitkratzer do „reinterpretacji” kilku kompozycji z archiwum PRES. Reinhold Friedl, lider Zeitkratzer i uczeń polskiego kompozytora Witolda Szalonka, wybrał sześć utworów, autorstwa Eugeniusza Rudnika, Elżbiety Sikory, Krzysztofa Knittla i Bohdana Mazurka. Materiał zarejestrowano w trakcie koncertu w Białej Synagodze w Sejnach.
Dziesiątka muzyków Zeitkratzer przearanżowała czy może raczej – przełożyła syntetyczne brzmienia elektroniczne na brzmienia klasycznych instrumentów (plus gitara elektryczna), poddane amplifikacji i obróbce. Najciekawszy efekt dało to w „Dixi” Eugeniusza Rudnika i w „Episodes” Bohdana Mazurka. „Żywe” dźwięki zostają tu zanurzone w przestrzeni powiększonej sztucznie, ale sztuczność znaczy tu: nad-naturalność, a więc muzyka czyni krok w stronę metafizyki. Życie po życiu PRES.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 11/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Mahler - Das Lied von der Erde

81-83 12 2011 mahler

Jadwiga Rappé (alt)
Piotr Kusiewicz (tenor)
Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach/Michael Zilm
(nagr. 1989)
Dux 2011

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

Dwadzieścia dwa lata na wydanie czekał zapis katowickiego koncertu WOSPR-u (dziś: NOSPR), którym polscy instrumentaliści i śpiewacy pod batutą niemieckiego dyrygenta złożyli hołd perle w koronie dzieł Gustava Mahlera. Zilm prowadzi narrację potoczyście, miejscami gorączkowo (cz. I, IV), lecz bez monumentalizmu. Stara się podkreślić ciągłość muzyczną i filozoficzną między poszczególnymi częściami „symfonii pieśni”.
Rozpisana na dwa głosy opowieść chińskich poetów (w niemieckojęzycznych parafrazach Hansa Bethgego) o kolejach ludzkiego bytowania staje się żarliwym wyznaniem radości życia w harmonii z przyrodą i bliźnimi, w pogodzeniu się ze śmiercią jako przejściem do istnienia w innym wymiarze.
Świetnie dobranych solistów charakteryzuje dobra dykcja i piękne frazowanie, idące za duchem i literą tekstu lirycznego. W śpiewie brzmią nuty szlachetnego wzruszenia (Kusiewicz – górne dźwięki na granicy ekstazy) i z trudem powściąganych emocji (Rappé). O maestrii orkiestry świadczy znakomita realizacja solowych motywów instrumentów dętych, szczególnie w finałowej części „Abschied“. I chociaż wciąż nagrywa się nowe wykonania, wciąż wznawia klasyczne interpretacje „Pieśni o ziemi“, rejestrowane od lat 20. przez największe sławy dyrygentury (jak Bruno Walter) i wokalistyki (choćby Kathleen Ferrier), omawiana tu edycja jest warta poznania i włączenia do domowej fonoteki.

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 12/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Tori Amos - Night of Hunters

81-83 12 2011 ToriAmos

Deutsche Grammophon 2011
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

Najnowsza płyta Tori Amos, jako pierwszy jej album, na etapie nagrywania i dystrybuowania została zaklasyfikowana do działu muzyki klasycznej. Kwestia do dyskusji. Raczej jest to produkt pogranicza, strefy „cross-over”.
Samo korzystanie z tematów muzyki poważnej i charakterystycznego dla niej instrumentarium nie przesądza o ostatecznym efekcie. Ambicją Amerykanki było stworzenie XXI-wiecznego cyklu pieśni, czerpiącego inspiracje z klasycznych wzorów. Elementem spajającym wszystkie czternaście ogniw cyklu miał być temat polowania – myśliwego i ofiary, współistnienia obu tych ról w każdym z nas – jak wyjaśnia Amos. Cóż, w historii progresywnego rocka takie płyty nazwano „concept albums” i to chyba najlepsze określenie gatunkowe tego kompaktu.
Tori, grająca tu na fortepianie Bösendorfer, zaprosiła do współpracy wirtuozów instrumentów dętych drewnianych oraz Apollon Musagète Quartet – młody polski kwartet, który wygrał prestiżowy konkurs ARD w Monachium (2008). Kolejne piosenki zostały oparte na mocno przetworzonych motywach kompozycji Satiego, Granadosa, Schuberta, Mussorgskiego, Debussy’ego etc. Muzyka buduje dość jednolitą klimatycznie suitę smutku, grozy i tajemnicy. Najsłabszym punktem przedsięwzięcia jest składnik literacki. Teksty obracają się wokół kilku słów kluczy, takich jak: „noc“, „drzewo“, „księżyc“, „duch“ i „szept“. Mętny, by nie rzec: bełkotliwy przekaz. Może to Kornwalia, w której osiedliła się Amos, spowiła ją w mglisty nastrój?

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 12/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Elżbieta Karaś-Krasztel - Mazurki polskie

81-83 12 2011 mazurkiPolskie

Elżbieta Karaś-Krasztel (fortepian)
(nagr. 1995)
Dux 2011

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Materiał na tę płytę zarejestrowano piętnaście lat temu i chociaż leżakowanie w archiwum radiowym mu nie zaszkodziło, to jednak można było go uzupełnić o utwory powstałe po 1995 roku – wszak trzeba przyjąć, że w tym czasie powstały jakieś nowe mazurki rodzimych kompozytorów. Ostatecznie program albumu „Mazurki polskie“ objął pozycje literatury fortepianowej z lat 1810 (symboliczna data urodzin Chopina) – 1994, czyli od Michała Kleofasa Ogińskiego do Mariana Sawy. Świetny pomysł, pozwalający śledzić ewolucję gatunku, a przy okazji odświeżyć pamięć o kompozytorach (i niejednokrotnie wybitnych pianistach), takich jak Karol Mikuli, Ignacy Friedmann czy Wawrzyniec Żuławski.
Wśród nagranych mazurków są prawdziwe perły. Efektowna, zakończona frenetycznym wirem kompozycja Józefa Lubowskiego „Grande mazurka” B-dur op. 6 (z roku 1855), leniwie „rozpełzliwy“ mazurek a-moll op. 3 nr 2 Eugeniusza Pankiewicza (1884), impresjonistycznie zharmonizowany mazurek a-moll op. 20 nr 5 Feliksa Nowowiejskiego (około 1920; istna mazurkowa „Zatopiona katedra” Debussy’ego), hektyczny mazurek op. 1 nr 1 Żuławskiego (193338) – to tylko niektóre z 25 powodów do zadziwienia i zasłuchania. Elżbieta KaraśKrasztel z zapałem wydobywa ogrom emocji, od radości do melancholii, zapisanych w trójdzielnym synkopowanym rytmie. Może czasem ponosi ją temperament (podkreślanie rubata), ale niuanse ornamentacji, jakże ważne w tych utworach, realizuje z wielką precyzją. Płyta warta włączenia do kanonu muzyki polskiej.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 12/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Heinz Holliger - Induuchlen

81-83 12 2011 heinzHolliger

Sylvia Nopper (sopran)
Kai Wessel (kontratenor)
ECM 2011
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Heinz Holliger – szwajcarski oboista, kompozytor i dyrygent – od półwiecza szuka inspiracji we współczesnej poezji niemieckojęzycznej, tworząc cykle wokalne do wierszy takich poetów, jak Nelly Sachs czy Robert Walser. Na jego ostatniej autorskiej płycie, zawierającej kompozycje z lat 2000-2005, znalazły się umuzycznienia liryki Anny Marii Bacher i Alberta Streicha – dwa zupełnie odmienne cykle pieśniarskie – przeznaczone na dwie diametralnie różne obsady wokalne i instrumentalne, inaczej zbudowane oraz bardzo różniące się nastrojem i charakterem.
Holliger dał absolutne pierwszeństwo słowu; ale nie semantyce, lecz fonetyce. Spróbował – i słuchacz może też spróbować – domyślać się znaczenia słów (a przynajmniej kręgu znaczeń, swoistej chmury semantycznej) z ich brzmienia. Wybrał wiersze napisane w wymierających dialektach języka niemieckiego z obszaru Szwajcarii i pogranicza szwajcarsko-włoskiego, mianowicie pełnym przegłosów Pumatter Titsch (Bacher) i śpiewnym Briensertiitsch (Streich). Próbki głosów poetów w autorecytacji zamieszczono na krążku, a potem słychać już tylko to, co zrobił Holliger. Tytułowy cykl czterech pieśni „Induuchlen” (czyli: „Ciemnienie”) to niesamowity, fantasmagoryczny obraz zmierzchu, a zarazem przejścia między życiem a śmiercią. Metafizyczny pejzaż namalowany jedynie śpiewem kontratenora i dźwiękiem rogu naturalnego, przy czym często nie sposób odróżnić obu brzmień. Absolutna jedność liryki i muzyki – wrażenia nie do opowiedzenia. Rewelacyjny album.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF