HFM

artykulylista3

 

Moniuszko - Pieśni

114-116 11 2010 Moniuszko

Jadwiga Rappé (alt)
Maja Nosowska (fortepian)
Dux 2010

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Czterdziesta trzecia płyta w dyskografii Jadwigi Rappé, a osiemnasta z muzyką polską to krążek z pieśniami Stanisława Moniuszki. Zawiera nagrania z archiwum Polskiego Radia; dość wiekowe, bo sprzed prawie ćwierćwiecza i trwa niespełna 40 minut – stanowczo za krótko!
Szkoda, że śpiewaczka nie nagrała dodatkowej porcji Moniuszkowskich miniatur wokalnych, dając melomanom możliwość porównania, jak rozwinął się jej głos (ściemniał, okrzepł) i jak zmieniła podejście do interpretacji tego repertuaru (choćby poprzez poznanie innych pieśni, nie tylko polskich). Cenne jest to, że wśród 16 utworów większość stanowią pieśni rzadziej wykonywane, mniej znane.
Jadwiga Rappé śpiewa z wielkim temperamentem („Groźna dziewczyna”), momentami wręcz z egzaltacją (dość wolne tempo „Złotej rybki”), nie zapominając wszak o uroku kantyleny. Potrafi wzruszyć słuchacza, jak choćby w „Prządce”, czyli swoistym dalszym ciągu historii opisanej w słynnej „Prząśniczce”. W „Przyczynie” wspina się na wyżyny maestrii aktorskiej, różnicując emisję w damsko-męskim dialogu bohaterów pieśni. W „Motylu” imponuje poczuciem humoru, nie wspominając o szczypcie pikantnej kokieterii. Podstawę tych kreacji tworzą: dogłębna analiza umuzycznionego tekstu wiersza, frazowanie podkreślające treść słów, odpowiednie kształtowanie barwy dźwięku oraz dobra dykcja. Na satysfakcjonujący efekt artystyczny składa się też wzorowa współpraca solistki z doświadczoną pianistką. Prosimy o Moniuszki ciąg dalszy.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 11/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Romance (French Music for Oboe and Piano)

114-116 11 2010 Romance

Kama Grott (obój)
Krzysztof Stanienda (fortepian) Artur Kasperek (fagot)
Universal 2010
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

„Mam wrażenie, że to właśnie francuscy kompozytorzy mieli najlepsze wyczucie specyfiki oboju, który jest najbardziej «wokalnym» ze wszystkich instrumentów dętych drewnianych i najbliższy głosowi ludzkiemu, co przecież w muzyce jest ideałem” – mówi Kama Grott, znana polska oboistka młodego pokolenia, która na swoją drugą płytę wybrała utwory Faurégo, Saint-Saënsa i Poulenca. Znajduje się wśród nich kilka obojowych opracowań miniatur pisanych na inne instrumenty, w tym transkrypcja pieśni „Après un Rêve” (jednak w porównaniu z cudownym wokalnym oryginałem wypada blado i drętwo). Grott ładnie prowadzi kantylenę, przyjemnie zaokrągla frazę i niuansuje dynamikę, aczkolwiek „transkrypcyjna” część albumu wydaje się tylko rozgrzewką przed trzonem recitalu – sonatą na obój, fagot i fortepian (Poulenc) oraz dwiema sonatami na obój i fortepian (Saint-Saëns, Poulenc).
Grott doskonale czuje pastiszowo-persyflażowy charakter tych dzieł. Sprawność techniczna i długi oddech pozwalają jej wydobyć uroki zdobionej linii melodycznej, ukształtowanej miejscami na wzór mistrzów baroku i klasycyzmu. Brawurowo pokonuje wirtuozowskie pasaże, a precyzja techniczna idzie w parze z energią i poczuciem humoru oraz umiejętnością dialogowania z partnerami.
Współautorem sukcesu artystycznego Kamy Grott jest nowy obój szacownej firmy Buffet Crampon – instrument o zadziwiająco jasnym, niemal fletowym brzmieniu.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 11/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Flute o’clock. 20th century masterpieces for two flutes

114-116 12 2010 fluteOClock

Karolina Balińska (flet), Ewa Liebchen (flet)
Dux 2010

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Dwie młode flecistki, rówieśnice, koleżanki z klasy w akademii muzycznej, nie tylko uprawiają muzykę, lecz także mają o niej dużo ciekawego do powiedzenia. Są wrażliwe nie tylko na dźwięk, lecz także na jego kontekst kulturowy, a o nietuzinkowości ich osobowości świadczy też gust poetycki i plastyczny (piękna książeczka).
Pomysłem Karoliny Balińskiej i Ewy Liebchen na karierę zawodową jest gra w duecie (również bez towarzyszenia innych instrumentów) i specjalizacja w muzyce współczesnej. Ambitny, sensowny projekt, którego pierwszym owocem jest album „Flute o’clock”. Wbrew tytułowi, dobór utworów nie przypomina ambientu popołudniowej herbatki w domowym ciepełku. Ta muzyka od wykonawców wymaga sprawności technicznej i subtelności, a od słuchaczy – cierpliwości i wyobraźni.
Mocny początek attacca („Dialodia” Bruna Maderny) przechodzi w rozmowę dwóch wiatrów, jak u Tuwima (sonata Edisona Denisowa), a potem na prawie pół godziny zanurzamy się w klimatach japońskich. W „Maskach” Toru Takemitsu flety są parą aktorów teatru nō, dialogującą w autonomicznej czasoprzestrzeni. W „Synchronie” Yoshihisy Taïry flecistki nadążają za pomysłowością kompozytora w zakresie artykulacji – muszą m.in. świszczeć jak astmatyk w tunelu, a na końcu wydawać okrzyki godne karateków. W „Tierra... tierra...” Diega Luzuriagi używają różnych rodzajów fletów, aby ewokować surowy andyjski krajobraz.
Ta płyta to wielka przygoda dla melomanów lubiących eksplorować nowe obszary.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Strawiński: „Pulcinella”, Strauss: „Mieszczanin szlachcicem”

114-116 12 2010 strawinskiStrauss

NFM Orkiestra Filharmonii Wrocławskiej/Jacek Kaspszyk
Dux 2010

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

„Kobieta z wachlarzem” Picassa zdobi świetną okładkę tej płyty, przyciągając wzrok, a co za tym idzie – także słuch melomana. Polskie orkiestry symfoniczne (teatry operowe również, niestety) rzadko sięgają po twórczość wielkich mistrzów i innowatorów muzyki europejskiej XX wieku, Igora Strawińskiego i Ryszarda Straussa. Z tym większą radością należy powitać nowy produkt rodzimej fonografii.
Program albumu zestawiono z pomysłem i smakiem – oto dwie suity o genezie teatralnej. Libretto „Pulcinelli” jest inspirowane commedią dell’arte, zaś Strawiński czerpie motywy z włoskiej muzyki barokowej. Strauss natomiast, szukając swoistej ramy kompozycyjnej dla opery „Ariadna na Naxos”, opracował XVII-wieczną muzykę Lully’ego do komedii Moliera „Mieszczanin szlachcicem”. A więc dwa razy barok jako punkt wyjścia, ale mocno przetworzony i grany na dzisiejszych instrumentach.
Bogata kolorystyka, humor, ironia, zabawa, lekkość, gracja – te cechy, pierwszoplanowe w partyturach Strawińskiego i Straussa, są także wizytówką interpretacji wrocławskich filharmoników.
Kaspszyk prowadzi orkiestrę płynnie, żywiołowo i z wdziękiem, koronkowo i delikatnie, lecz gdy trzeba (są takie fragmenty u Straussa) – wydobywa potęgę brzmienia tutti. Wyeksponowane są (może nawet czasem zbytnio) wszystkie solówki wybornych instrumentalistów. W obu suitach dominują rytmy dawnych tańców i to wykonanie porywa słuchaczy do radosnego przytupywania.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Vocale Bydgoszcz - Melodie na psałterz polski

114-116 12 2010 MelodieNaPsalterzPolski

Mikołaj Gomółka, Wacław z Szamotuł, Cyprian Bazylik Collegium Vocale Bydgoszcz
Collegium Vocale Bydgoszcz 2010

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

„Kto śpiewa, modli się dwa razy” – powiedział święty Augustyn. Prawdę tę znają wszystkie kultury, gdyż od prawieków śpiew towarzyszył oddawaniu czci bogom. Śpiewać można wszelako na różne sposoby: indywidualnie i chóralnie, a cappella i z akompaniamentem.
Polifonia – śpiew kunsztownie zharmonizowany – to szczyt wokalnego piękna. „Kto śpiewa wielogłosowo, modli się po wielekroć” – można by strawestować słowa filozofa. Formą takiej modlitwy są szesnastowieczne psalmy polskie – wyraz wiary polskiego kalwinizmu. Zgodnie z reformacyjnym duchem przybliżania Pisma Świętego wiernym komponowano je do polskich przekładów biblijnego Psałterza Dawida, które wyszły spod pióra m.in. Jana Kochanowskiego, Andrzeja Trzecieskiego, Mikołaja Reja, Jakuba Lubelczyka i Bernarda Wojewódki. Autorami muzyki byli: Mikołaj Gomółka, Wacław z Szamotuł, Cyprian Bazylik.
Na płycie (która tytuł wzięła od zbioru Mikołaja Gomółki) znalazło się dwanaście psalmów w wykonaniu cenionej grupy wokalnej. Śpiew bydgoszczan cechuje się czystością intonacyjną, dobrą dykcją i dyscypliną rytmiczną, aczkolwiek tutaj brzmi nieco monotonnie. Zważywszy modlitewno-chwalebny charakter psalmów, w tej interpretacji brakuje żarliwości, witalności oraz zniuansowania dynamiki i tempa.
Dopiero w ostatnim utworze („Alleluja, chwalcie Pana Boga Wszechmogącego” Wacława z Szamotuł) Collegium Vocale tryska radosną energią, pokazując słuchaczom, jak fascynująca bywa muzyka staropolska.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 12/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Paganini: 24 Caprices - Julia Fischer

114-116 12 2010 paganini24Caprices

Decca 2010
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Ośmioletnia Julia Fischer, słysząc Thomasa Zehetmaira, grającego „Kaprysy” Paganiniego, stwierdziła, że kiedy sama nauczy się ich wszystkich, będzie prawdziwą skrzypaczką. Minęło kilkanaście lat i oto niemiecka instrumentalistka (również ceniona pianistka) zarejestrowała komplet wirtuozowskich miniatur wiolinistycznych.
Właśnie, czy wirtuozowskich? Tak, jeśli traktować poszczególne kaprysy jako efektowną ozdobę recitali, typowy numer na bis albo sprawdzian technicznych możliwości. Jako zestaw utworów jednakże 24 kaprysy Paganiniego są, według Fischer, logicznie skomponowanym cyklem, w którym jedno ogniwo naturalnie łączy się z sąsiednimi i jako precyzyjnie zbudowaną całość cykl ten należy traktować (i z nie mniejszą dbałością o przemyślaną interpretację niż na przykład koncert Mozarta).
Zdaniem Fischer, każdy z kaprysów ewokuje inny nastrój, wymaga zatem zastosowania odmiennych środków wyrazu. Zasada motorycznej regularności zostaje odstawiona na boczny tor, znaczenia nabierają zaś subtelne zmiany agogiczne (zwolnienia, przyspieszenia, kołysania tempa już od pierwszego kaprysu), krągłość i miękkość frazowania, wydobywanie i dopieszczanie linii melodycznych (np. w „Kaprysie” nr 7 i 11 solistka jest zauroczona kantylenowością Paganiniego). Błogością napełnia uszy perfekcja intonacyjna, a najlepszym jej świadectwem jest wykonywanie przez Fischer dwudźwięków, choćby w „Kaprysie” nr 4.
Nagranie eksponuje cudowne brzmienie skrzypiec Guadagniniego z 1742 roku.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF