HFM

artykulylista3

 

Bożena Harasimowicz - Szabelski, Górecki, Knapik

92-93 09 2010 bozenaHarasimowicz

Bożena Harasimowicz (sopran)
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Śląskiej/ Mirosław Błaszczyk
Dux 2009

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Bolesław Szabelski był studentem Karola Szymanowskiego. Henryk Mikołaj Górecki był studentem Szabelskiego, a Eugeniusz Knapik – Góreckiego. Oto rodowód śląskiej szkoły kompozytorskiej, której próbkę dokonań zarejestrowano na omawianej płycie.
Otwiera ją „Toccata” ze „Suity orkiestrowej” Szabelskiego – wizytówka warsztatu tego kompozytora; utwór wiekowy, lecz wciąż zachwycający witalnością i pomysłową orkiestracją. Trudno uwierzyć, że „Concerto grosso” Szabelskiego powstało w roku 1954 – tak nowocześnie brzmi, tak jest wewnętrznie zróżnicowane. Najciekawsza wydaje się ostatnia część – motoryczna i energetyczna.
Trzy tańce Góreckiego (1973) również można potraktować jako swoiste concerto grosso, godnie kontynuujące dzieło Szabelskiego. Część pierwsza jest dzika i brutalna; druga – hipnotyzuje słuchacza repetycyjnością, zaś trzecia, zbudowana metodą „Bolera” Ravela, składa się z przyrastających warstw brzmieniowych.
„La flute de jade” („Fletnia z nefrytu”) Knapika to cykl czterech pieśni do dawnej poezji chińskiej (przekłady francuskie) – mistrzowski przykład symbiozy liryki i muzyki. Słowa są tu otulane grubą kołdrą orkiestrowego akompaniamentu albo zwiewnym tiulem fletu piccolo solo.
Bożena Harasimowicz dzielnie walczy z komplikacjami bardzo wysoko napisanej partii sopranowej. Mirosław Błaszczyk prowadzi orkiestrę z wigorem i precyzją rytmiczną, a emocjonalna interpretacja śląskich filharmoników powinna pozyskać polskiej muzyce współczesnej nowych fanów.

Autor: Hanna Milewska
Źródło: HFiM 09/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Here Comes The Silent Dusk - Music of Marek Pasieczny

92-93 09 2010 musicOfMarekPasieczny

Jakub Kościuszko (gitara)
QBK 2010

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

Melodia piosenki „Cichy zapada zmrok” dała temat jednemu z utworów z płyty o tytule również zapożyczonym od tej piosenki. Praca nad albumem połączyła dwóch utalentowanych młodych muzyków: kompozytora (i, co ważne, gitarzystę) Marka Pasiecznego oraz gitarzystę Jakuba Kościuszkę.
Reprezentują nowe pokolenie polskich artystów: wykształceni na uczelniach krajowych i zagranicznych, stypendyści, laureaci, globtroterzy, czerpiący inspirację z rozmaitych wydarzeń historycznych, krajobrazów, kultur, epok i stylów. Taki postmodernistyczny eklektyzm cechuje także omawiany tutaj kompakt.
Pasieczny opowiada swoimi kompozycjami o harmonii przyrody („The Fields in Polanówka”), składa hołd klasykowi muzyki gitarowej („Hommage a Aleksander Tansman”), opłakuje ofiary obozu zagłady w Bełżcu („Threnody of The Victims of Bełżec 1941-42”). Jako praktykujący gitarzysta doskonale potrafi wykorzystać możliwości sonorystyczne i techniczne instrumentu, natomiast jako kompozytor – prezentuje wszechstronny warsztat i bogactwo pomysłów. Jakub Kościuszko (któremu notabene został dedykowany „Tren...”) jest wyśmienitym interpretatorem twórczości Pasiecznego, czyli wrażliwym wirtuozem. Brawurowo, perfekcyjnie pokonuje skomplikowane pasaże, a we fragmentach kantylenowych wykazuje się subtelnością artykulacji, dbałością o barwę dźwięku i niuanse dynamiczne. Trafnie stosuje zmiany tempa i pauzy, a warto podkreślić, że także cisza pięknie wybrzmiewa w tym dobrze zrealizowanym, wartym poznania nagraniu.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 09/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Chopin - Janusz Olejniczak

106-108 10 2010 ChopinJanuszOlejniczak

Aukso/Marek Moś
Bearton 2010

Interpretacja: k3
Realizacja: k3

Podziwiam wydawców, którzy niezrażeni tegoroczną chopinowską przesadą zdecydowali się wydać kolejną płytę z muzyką jubilata. Ryzyko podjęte przez Bearton było podwójne. Raz, że nagrań z Chopinem nie brakuje, a już tym bardziej z koncertem f-moll. Drugie zagrożenie wiąże się z pierwszym. Czy znany ze swojej chopinowskiej specjalizacji pianista i tyska orkiestra kameralna mogli się czymś wyróżnić?
Po wysłuchaniu płyty odpowiedź nie jest jednoznaczna, ale bliżej do stwierdzenia, że nic nowego nie zaproponowali. Owszem, orkiestra gra sprawnie, żwawo podkreślając taneczność rytmów i budując klimat przedpowstaniowego niepokoju. Miewa jednak fragmenty gorsze, gdy entuzjazmu jakby nie wystarczyło i mamy powrót do cepelii.
Więcej wątpliwości rodzi gra solisty. Dźwięk Olejniczaka pozostaje ostry i szklisty w górnych rejestrach, a w dole raczej płaski i monotonny. Pianista z wdziękiem bawi się rubatem, dobrze gra biegniki i cieszy ucho ozdobnikami. Zabrakło natomiast istotnej pracy nad barwą. Jakby nie miał czasu jej dopracować i przemyśleć, a przecież mamy do czynienia z doświadczonym artystą.
Płytę zrealizowano w technice SACD. Nie rozumiem w nagraniu sztywnego podziału planu dźwiękowego na poszczególne sekcje. Skrzypce otrzymały w nim rolę aż nazbyt pierwszoplanową, za mało natomiast słyszymy dętych we fragmentach tutti. I jeszcze te angielskie napisy po obu stronach okładki. Czy to produkt wyłącznie eksportowy? Przecież w Polsce też wszyscy kochają Chopina. Prawda?

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 10/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Transformation - Stravinsky, Scarlatti, Brahms, Ravel

106-108 10 2010 Transformation

Yuja Wang (fortepian)
Deutsche Grammophon 2010
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Dwudziestotrzyletnia Chinka Yuja Wang, wykształcona w Kanadzie i USA, to silna osobowość, która chce decydować o całości produkcji artystycznej – od wyboru fortepianu (wspaniały steinway), przez ustawienie kolejności utworów (nawet wewnątrz cykli), po decyzję o tytule płyty. Jej drugi krążek dla DG nazywa się „Transformacja”, co odnosi się zarówno do buddyjskiej idei ciągłej przemiany, jak i do przekształceń tematów muzycznych, na których opierają się wariacje, sonaty czy transkrypcje. Właśnie te gatunki znalazły się w programie albumu.
Wiotka dziewczyna od pierwszych dźwięków prezentuje taką energię uderzenia i precyzję, że uszy otwierają się ze zdumienia, a podziw nie opuszcza słuchacza już do końca. Chyba nie słyszeliśmy jeszcze tak burzliwych glissand i takiej zdolności do manualnej schizofrenii – do maksymalnego zróżnicowania artykulacji i touché między lewą a prawą ręką. Ba, Yuja Wang gra, jakby miała cztery ręce. Wyznaje, że jej zamiarem było osiągnięcie tak klarownego brzmienia jak orkiestra (sic!) clevelandzka pod Boulezem i, naprawdę, prawie jej się to udaje! Cóż za zdolność przerzucania się od motorycznego brutalizmu do kantylenowego liryzmu (wariacje Brahmsa na temat Paganiniego), cóż za niuansowanie dynamiki (sonaty Domenica Scarlattiego) i kontrola nad rozrastającą się formą („La Valse” Ravela). „Moje ręce nie są duże, a akordy mają dużą rozpiętość” – mówi Yuja Wang. Kokietka.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 10/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Gergely Boganyi - Frederic Chopin: The Complete Nocturnes

106-108 10 2010 GergelyBoganyi

Stockfisch 2008

Interpretacja: k5
Realizacja: Płyta audiofilska

Chopin miał szczególny dar – wszystko, czego się dotknął, zyskiwało niespotykaną dotąd formę i rozmach. Tak było również z nokturnami, wymyślonymi przez Johna Fielda prostymi epizodami muzycznymi, które swoim nastrojem miały oddawać klimat nocy.
U Chopina pozostał jednostajny akompaniament lewej ręki oraz kantylenowy charakter głównej melodii. Pojawiła się natomiast rzecz nowa, czyli ekspresja i wewnętrzna dynamika. Nokturny Chopina nie są jedynie cichymi i łagodnymi miniaturami, ale często zawierają element dramatyczny, kiedy to fortepian zaczyna brzmieć na tyle głośno i potężnie, że zmąciłby każdą ciszę nocną. Gergely Boganyi podąża tropem kompozytorskich założeń formalnych i wykonawczych. Umiejętnie buduje napięcie, od zupełnego wyciszenia aż po dramatyczne wzburzenie i kontrolowany patos. Jego nokturny są muzycznymi obrazami, a kolejne tworzą rodzaj niewidzialnej galerii, którą odwiedzamy z przyjemnością i fascynacją.
Bliski kontakt z dźwiękowym obrazem daje samo nagranie. Czy kiedyś mieliście Państwo okazję wślizgnąć się do koncertowego fortepianu w czasie recitalu? Jeśli tak, to usłyszeliście muzykę tak bliską, tak namacalną jak na tej płycie właśnie. Słychać tu nie tylko Chopina. Słychać także szum mechanizmu pedałowego, delikatne skrzypienie stołka oraz oddech pianisty. Bliżej fortepianu dotrzeć już nie sposób. Jego brzmienie wypełnia całą przestrzeń i daje możliwość najbardziej intymnego spotkania z każdą struną i młoteczkiem. Przeżycie byłoby już wielkie, gdyby pianista grał nam tylko gamy i pasaże, ale przecież gra Chopina. Chapeau bas Stockfisch!

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 10/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Handel - Mezzo-soprano Opera Arias

106-108 10 2010 Handel

Max Emanuel Cencic (kontratenor)
I Barocchisti/Diego Fasolis
Virgin Classics 2010
Dystrybucja: EMI Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Max Emanuel Cencic w autotematycznej eksplikacji zamieszczonej w książeczce wyraża nadzieję, że pasja włożona przez wykonawców w interpretację udzieli się melomanom. I tak jest, bo płyta emanuje entuzjazmem i energią. Dotyczy to i śpiewu solisty, i gry orkiestry I Barocchisti (ach, te instrumenty dęte!) pod batutą precyzyjnego Diega Fasolisa. Sześćdziesiąt cztery minuty recitalu to przekrój przez pokaźny dorobek sceniczny Haendla – od jego drugiej opery („Agrippina”) do ostatniej („Imeneo”). Cencic wybrał 12 arii z 10 oper, także tych mniej znanych, jak „Parnasso in festa”. Są to arie mezzosopranowe, pisane dla kastratów (np. „Floridante”) i dla kobiet („Amadigi di Gaula”).
Chorwacko-austriacki śpiewak dysponuje głosem, jak na kontratenora, bardzo mocnym, o ciemnym brzmieniu, giętkim i ruchliwym, co sprawia, że doskonale realizuje zarówno fragmenty koloraturowe, jak liryczne i dramatyczne. Perfekcyjnie podporządkowuje frazowanie i barwę głosu rysowi psychologicznemu danej postaci, zamieniając każdą arię w monodram wokalno-aktorski. Potrafi szturmować uszy słuchaczy brawurowym finałem arii („Salda quuuercia...” z „Arianna in Creta”), nasycić wykonanie ekspresją („Pena tiranna” z „Amadigi...”), to znów zachwycić delikatnością piana i umiejętnością wywoływania nastroju lamentacyjnego („Ombra cara” z „Radamisto”). Tym nagraniem Cencic potwierdza swoją pozycję w kontratenorowej ekstraklasie.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 10/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF