HFM

artykulylista3

 

Classicpair - Sparks

cd122018 002

Dux 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Agata Hańko i Jakub Jarosz, czyli para instrumentalistów klasycznych. Classicpair. Świetny pomysł na wspólne muzykowanie – zestawienie fortepianu z saksofonem nie jest częste. Ci utalentowani młodzi muzycy studiowali w kraju i w Belgii; oboje mają też za sobą występy w Carnegie Hall. Ona wygrała konkurs fortepianowy w teksańskim mieście Corpus Christi i dzięki kontaktom z tamtejszymi mecenasami doprowadziła do nagrania (w lokalnym kościele) wspólnej płyty obojga. Nazwiska kompozytorów, poza Dvořákiem, niewiele mówią melomanom: Francuzi François Borne (1840-1920) i Pierre Max Dubois (1930-1995) oraz Belg André Waignein nie goszczą w stałym repertuarze filharmonii. W 2016 roku Łukasz Dyczko zwyciężył w Konkursie Eurowizji, grając „Rapsodię” Waigneina. Na omawianej płycie Jarosz wykonuje jego „Deux mouvements” – dwie efektowne miniatury, pełne ruchu, zmian tempa i dynamiki. Natomiast w sonatinach Dubois i Dvořáka główną rolę odgrywają zmiany klimatu, oparte na cieniowaniu barwy i niuansowaniu artykulacji. Kluczowe znaczenie ma tu atrybucja instrumentu – saksofonu altowego (Dubois) lub sopranowego (Dvořák). Numerem na finał jest wirtuozowska „Fantaisie brillante”, osnuta na tematach z opery „Carmen” Bizeta. W oryginale Borne skomponował ją na flet; Jarosz gra transkrypcję na saksofon altowy. Zgodnie z tytułem albumu – „Sparks” – w czasie popisu Classicpair aż iskry lecą. Teraz czekamy na ich odkrycia i interpretacje polskiej literatury saksofonowej.

Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 12/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Mariusz Ciołko - Roman Maciejewski: Piano Music

cd122018 005

Dux 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Zacznijmy od pochwał. Związany z Białymstokiem pianista i wykładowca UMFC Mariusz Ciołko zasługuje na oklaski. Po pierwsze, za wybór repertuaru na płytę, prezentującą fortepianowy dorobek kompozytorski Romana Maciejewskiego. Po drugie – za piękną, przemyślaną w najdrobniejszych szczegółach, precyzyjną i wrażliwą interpretację. Po trzecie – za wybór fortepianu. Yamaha, udostępniona przez Operę i Filharmonię Podlaską, charakteryzuje się niezwykłą, nibyklawesynową barwą, zwłaszcza w średnicy skali. To zaskakujące brzmienie bierze wykonywane utwory w dodatkowy cudzysłów czy nawias wobec tradycji historycznej i gatunkowej, dookreślając przekorną intencję autora. Z obszernej, lecz rozproszonej (i w znacznej mierze pozostającej w rękopisach) twórczości fortepianowej Maciejewskiego Ciołko ułożył 42-minutowy program, zawierający kompozycje z lat 1929-52, a więc z polskiego, pierwszego szwedzkiego i amerykańskiego okresu życia artysty. Są to głównie tańce napisane dla baletnic (np. „4 Miniatury”) i tańce tylko po klawiaturze (np. „Krzesany”, „Fandango”). U Maciejewskiego, wielkiego indywidualisty, nawet echo wyłamuje się z zasad symetrii. „Mazur” (I) gubi rytm, łamie się, rozpada, po czym, w finale, nagle składa się po bożemu. Fuga z „Tryptyku” dziwnie trąci folklorem, by w okamgnieniu przedzierzgnąć się w dostojny dworski pląs. Najstarszy i najbardziej znany utwór z tego albumu, „Kołysanka”, też raczej nie uśpi melomanów – bo grzech spać przy takiej cudograjce. Słowem: same pochwały

Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Jerzy Mądrawski - Interferences

cd122018 008

Dux 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Jerzy Mądrawski, od lat związany z Uniwersytetem Jana Kochanowskiego w Kielcach i kieleckimi szkołami muzycznymi, to akordeonista, pedagog, znawca akordeonowej twórczości i praktyki wykonawczej oraz, last but not least, kompozytor. Na płycie „Interferencje”, zgodnie z definicją, podwójne (kompozytorsko-wykonawcze) oblicze Mądrawskiego nakłada się na twarze zaproszonych instrumentalistów, tworząc przestrzenny, wielobarwny portret muzyki głównego bohatera. Akordeon występuje tu w kilku konfiguracjach: z drugim akordeonem (Jerzy Mądrawski, Maciej Frąckiewicz, Rafał Łuc), z gitarą (Tomasz Grzybowski), z klarnetem basowym (Mariusz Barszcz), ze skrzypcami i klarnetem basowym (Małgorzata Skorupa, Mariusz Barszcz), ze skrzypcami i wiolonczelą (Małgorzata Skorupa, Agnieszka Tomaszewska-Jasiak). Dzięki inwencji kompozytorskiej i magii współbrzmień, instrumenty potrafią zmieniać skórę. W „Suicie chorałowej” akordeon staje się kościelnymi organami, a co najmniej fisharmonią, napędzaną iście diabelską energią w części III („Toccata”). W drugiej aranżacji „Obertasa” przygrywa fatamorgana ludowej kapeli: harmonia, gęśle i basetla. Tenże skład obsługuje wykonanie wspaniałego, onirycznego „Poloneza” – idealnego tańca na studniówkę (dość monopolu Kilara!). Finałowy „Grid”, oparty na prostym pomyśle zwiększania tempa i poziomu niepokoju, zostawia słuchacza z pytaniem, dlaczego album trwa tylko 44 minuty? Bo, niech mi Czytelnicy wybaczą kolokwializm, ale trudno opanować entuzjazm: ta płyta jest zarąbista!

Hanna Milewska
Źródło: HFiM 12/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Paweł Pudło - War Horns

cd112018 011

Dux 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

23 sierpnia 2015 w Gdańsku odbyła się premiera koncertu Pawła Pudły na dziesięć waltorni. Instrumentaliści pochodzili z pięciu krajów, aby podkreślić uniwersalne, pacyfistyczne przesłanie utworu, dedykowanego pamięci ofiar wszystkich wojen. Przy rejestracji

studyjnej, tak jak na premierze, za pulpitem dyrygenckim stanął sam autor. Tym razem prawie wszyscy wykonawcy byli Polakami. Dwupłytowy album został bardzo starannie wydany. Na krążku CD – tytułowe dzieło, na DVD – materiały dodatkowe. Kompozytor sporządził swoisty plan przebiegu tematów i nastrojów siedemnastominutowego utworu. Rozdział pierwszy to „Wojna” (od „Zmierzchu pokoju”, poprzez „Zniszczenia”, do „Chaosu”). Rozdział „Skutki wojny” opisuje „Popioły i ruiny”, ale także zadaje pytanie „Dlaczego wciąż zapominamy?”. Paweł Pudło tworzy wartką, barwną opowieść bez słów; film bez obrazów – bowiem koncert „War Horns” brzmi jak świetna muzyka filmowa. Szlachetne przesłanie i epicki rozmach świadczą o tym, że Pudło szukał również inspiracji wśród takich arcydzieł, jak „Requiem wojenne” Benjamina Brittena. Waltornia, czyli róg, to instrument kojarzący się z polowaniem i wojskiem. Daje sygnał do ataku w czasie bitwy. Triumfalnie obwieszcza zwycięstwo. Jest podporą każdej orkiestry wojskowej, gdy dumnie defiluje. Pudło skomponował koncert właściwie na dziesięciu solistów, którzy jednocześnie są orkiestrą. Potrafią wydobyć z waltorni dźwięki groźne i tkliwe; zaintonować marsz zdobywców i elegię. Znakomita aranżacja. Niezwykła płyta.

 

Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 11/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Bogusław Schaeffer - Monodram

cd112018 010

Requiem Records 2018

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Bogusław Schaeffer wkroczył w 90. rok niezwykle płodnego artystycznie żywota – napisał ponad 450 utworów muzycznych i prawie 40 sztuk teatralnych. Pomijając rozległe obszary jego działalności pedagogicznej, muzykologicznej i publicystycznej, można powiedzieć, że w swej twórczości skupia się na syntezie sztuk, łączeniu wykoncypowanych scenariuszy z improwizacją i odkrywaniu nowych środków muzycznej ekspresji. Jednym z kamieni milowych na drodze rozwoju teatru dźwiękowego Schaeffera jest „Monodram” – opera radiowa. Ta forma wokalno-instrumentalna była kiedyś bardzo popularna wśród kompozytorów – uniezależniała ich wizję od kosztownego i kłopotliwego procesu produkcji teatralnej. Dla Schaeffera najważniejsze były możliwości techniczne, które stwarzała praca w studiu radiowym. W tym wypadku – absolutnie niepowtarzalnym, czyli Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia w Warszawie. Wraz z legendarnym realizatorem dźwięku Bohdanem Mazurkiem, Schaffer mógł nagrywać, ciąć, montować, przetwarzać elektronicznie głosy ludzkie, brzmienia tradycyjnych instrumentów i inne dźwięki, aby stworzyć surrealistyczny pejzaż sonorystyczny opowieści o starej kobiecie, której wewnętrzny świat się rozpada, bo coraz gorzej funkcjonuje pamięć. Obsesyjnie powracają fragmenty zdań, słowa i pojedyncze głoski, z których nie sposób zbudować spójnego przekazu. Wyławiamy informacje o dzieciństwie w szkole muzycznej, o niespełnionych ambicjach, samotności i lęku. Bohaterka rozpaczliwie pragnie bliskości, a słuchacz – przywiera do każdego słowa w poszukiwaniu sensu. Słowo (wiersze Ritsosa i Sefarisa w polskim przekładzie) staje na pierwszym planie. „Monodram” można uznać za słuchowisko raczej niż operę. To pozbawiona obrazu wariacja na temat filmu „Zeszłego roku w Marienbadzie” Resnais’go lub „Czerwonej pustyni” Antonioniego. Bardzo ciekawe, nawet 50 lat po nagraniu.

Hanna Milewska
Źródło: HFiM 11/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Dutka - Zęby wieloryba

cd112018 012

Dux 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Marcin Dutka (ur. 1974), malarz i grafik, absolwent warszawskiej ASP, jest również kompozytorem i pianistą. W jego przypadku wyobraźnia plastyczna łączy się z muzyczną; on słyszy okiem i widzi uchem – obrazy i dźwięki wspólnie opowiadają historie. Pierwsza i jak dotąd jedyna jego płyta (nagrana w 2004, wydana w 2017) ma wysmakowaną oprawę graficzną. Reprodukowane obrazy Dutki wywołują skojarzenia z preparatami oglądanymi pod mikroskopem. Tkanki rozlewają się w barwne plamy lub układają w dość regularne wzory. Czy to wiwisekcja szczątków znalezionych w brzuchu tytułowego wieloryba? Największy ssak czasem musi wziąć coś na ząb. Zęby również znalazły się w tytule, a ich odliczanie od jednego do siedmiu wyznacza kolejne utwory z życia „audiosfery oceanu” (określenie z książeczki). Preparowany przez autora i wykonawcę fortepian stwarza iluzję orkiestry. Raz brzmi miękko i pastelowo, kiedy indziej dziarsko i metalicznie. Zmiany tempa, dynamiki i artykulacji to dodatkowe elementy sonorystycznej układanki. Sporo w niej pustej przestrzeni, bowiem dla Dutki cisza jest równie ważna jak dźwięk. Nastrojowe morskie ballady bez słów stają się dziełem improwizacji, w której Dutka czuje się jak ryba, a raczej – wieloryb – w wodzie. Ten album spodoba się miłośnikom produkcji ECM-u; z pewnością znajdzie też wiernych słuchaczy wśród dzieci. Ostatni utwór, „Dobranoc, Rebeczko”, to niebanalna kołysanka.

Hanna Milewska
Źródło: HFiM 11/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF