HFM

artykulylista3

 

Dee Dee Bridgewater - Eleanora Fagan, To Billie With Love...

109 05 2010 DeeDeeBridgewater

DDB Records 2010
Dystrybucja: Universal Music

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Długi tytuł wyjaśnia wszystko. Dee Dee Bridgewater, która już kilka razy dedykowała swoje płyty określonym wykonawcom (m.in. Elli Fitzgerald i Horace’owi Silverowi), tym razem wzięła na warsztat utwory skomponowane lub wykonywane przez Eleanorę Fagan, znaną jako Billie Holiday. Do tego postanowiła zaśpiewać je inaczej niż ich najsłynniejsza interpretatorka, więc poprosiła pianistę Edsela Gomeza, aby je oryginalnie zaaranżował.
Efekt słychać. „Good Morning Heartache”, z basowym klarnetem Jamesa Cartera, rzeczywiście brzmi inaczej. Podobnie „Don’t Explain”, w którym tego samego muzyka słyszymy grającego na flecie. Mamy tu ponadto takie jazzowe hity, jak „God Bless The Child”, „You’ve Changed” i otwierający album standard „Lady Sings the Blues”.
Jednym z najciekawszych fragmentów jest duet Bridgewater i kontrabasisty, Christiana McBride’a, w „Mother’s Son-in-law”. Listę muzyków towarzyszących zamyka Lewis Nash, którego perkusyjnej solówki w „Miss Brown to You” trudno nie docenić. Może najmniej ciekawie wypadła interpretacja słynnego standardu „Strange Fruit”, opowiadającego o linczu i dyskryminacji rasowej, chociaż i tu nie można odmówić wokalistce talentu.
W sumie udana płyta, do tego poprawnie, choć może bez audiofilskiego zacięcia, zrealizowana.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 05/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Manu Katché - Third Round

109 05 2010 ManuKatche

ECM Records 2010
Dystrybucja: Universal Music

Interpretacja: k4
Realizacja: k5

Manu Katché to francuski perkusista i producent, który zasłynął w latach 80. XX wieku współpracą z takimi gwiazdami muzyki rockowej, jak Sting czy Peter Gabriel. Już sam ten fakt wystarczy za rekomendację. Późniejsze poszukiwania zaprowadziły go w rejony jazzu, gdzie najwyraźniej się zadomowił. Dziś jest na tyle doświadczony i popularny, że może nagrywać w roli lidera dla renomowanej wytwórni ECM.
Jego najnowszy krążek, zatytułowany „Third Round”, można z powodzeniem polecić nie tylko fanom jazzu. Wprawdzie króluje tu muzyka improwizowana, ale podana w przystępnej formie. Do tego atrakcyjnej, dalekiej od odmiany smooth. To prawdopodobnie zasługa doświadczeń zdobytych w muzyce rozrywkowej. Skoro Katché współpracował z najlepszymi, to o taryfie ulgowej nie może być mowy.
Jak przystępnie, a zarazem kunsztownie muzyk potrafi podać popowy temat, pokazuje piosenka „Stay with You”, zaśpiewana przez Kami Lyle. Świetnie też brzmi akustyczna gitara Jacoba Younga we „Flower Skin”. A to tylko niektóre miłe dla ucha fragmenty tego udanego albumu. Choć nie ma tu jakichś porywających zagrywek czy złożonych fraz, to słucha się z przyjemnością.
Twórczość Manu Katché to stuprocentowy jazz, ale taki dla wszystkich.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 05/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Katrine Madsen - Simple Life

109 05 2010 KatrineMadsen

Sundance Music 2009
Dystrybucja: Multikulti

Interpretacja: k6
Realizacja: k5

Katrine Madsen znałem dotąd głównie z jazzowych standardów. Dlatego jej niemal w całości autorski program nie od razu zaakceptowałem. W czasie pierwszego przesłuchania nie spodobała mi się smyczkowa oprawa, która wprowadzała ospały nastrój. Ponadto sądziłem, że wokalistka nie radzi sobie z wysokimi rejestrami, bo śpiewa je niemal szeptem. Ale już w drugim odsłuchu te zastrzeżenia się ulotniły.
Muzyka celowo płynie tak spokojnie. Płyta Katrine Madsen właśnie taka ma być – melancholijna, lekka, a jednocześnie wciągająca. Repertuar jest bez zarzutu, a przy tym z każdym odsłuchem coraz bardziej docenia się głos wokalistki oraz pomysły aranżacyjne Joakima Mildera, który gra na saksofonie i odpowiada za wejścia instrumentów smyczkowych.
Polecam szczególnie utwór tytułowy oraz „Turbulent Time of Life” i „Green”. Nawet jedyny standard w tym premierowym zestawie zgrabnie wkomponował się w klimat całości. Jest nim broadwayowski hit „I’ve Grown Accustomed to His Face”. Madsen w duecie z basistą, Jesperem Bodilsenem, przedstawiła go w nowym świetle. Jeśli jakiś sympatyk jazzowego śpiewania w kobiecym wydaniu nie ma jeszcze tej płyty, to sporo traci.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 05/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Elliott Sharp Carbon - Void Coordinates

87 06 2010 ElliottSharpCarbon

Intakt 2009
Dystrybucja: GiGi

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Rodzice Elliotta Sharpa chcieli, by został klasycznym pianistą i naukowcem. Ponoć koncertował mając osiem lat! Wkrótce jednak porzucił fortepian na rzecz gitary (posługuje się też instrumentami dętymi drewnianymi). Studiował antropologię; ma także smykałkę do techniki (sam buduje swoje efekty gitarowe). Jak widać to człowiek o szerokich zainteresowaniach, co znajduje odzwierciedlenie w muzyce.
Interesują go wszelkie formy awangardy – zarówno akustycznej, jak i elektronicznej. Łączy je z jazzową tradycją, a także z rockiem i muzyką współczesną. Nieobcy jest mu nawet blues, którego świetnym przykładem jest jego blues-rockowy projekt Terraplane.
Carbon to formacja o płynnym składzie, w ramach której Sharp próbuje pogodzić zaawansowaną elektronikę, bruitystyczny styl gry na gitarze (momentami kojarzący się z Derekiem Baileyem) i noise rock. Słychać tu również echa nowojorskiej No Wave – nic dziwnego, przecież sam lider fascynował się jej dokonaniami, a grająca tu na elektrycznej harfie Zeena Parkins wiele wniosła do tego nurtu.
Chwilami ostinatowe, obsesyjne figury instrumentalne mogą przywodzić na myśl dokonania King Crimson z lat 80., a przetworzone elektronicznie linie saksofonu w utworze „Holoscene” brzmią niczym elektroakustyczne projekty Evana Parkera. Płyta niełatwa w odbiorze, ale intrygująca i wielobarwna.

Autor: Marek Romański
Źródło: HFiM 06/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

The Wynton Marsalis Quintet & Richard Galliano - From Billie Holiday to Edith Piaf

87 06 2010 fromBillieHolidayToEdithPiaf

Futur Acoustic 2010
Dystrybucja: CMD

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Nazwiska autorów i długi tytuł wyjaśniają wszystko. Amerykański trębacz i francuski akordeonista oddają hołd dwóm legendom kobiecej wokalistyki. Wprawdzie śpiewającym inaczej i żyjącym po przeciwnych stronach Atlantyku, jednak związanym podobnym prywatnym losem.
Materiał pochodzi z koncertu w Marciac, który odbył się 13 sierpnia 2008 roku. Zarówno Marsalis, jak i Galliano byli wówczas w znakomitej formie. Ich instrumentalne popisy są najwyższej próby, choć nieco bardziej błyszczy Marsalis, którego trąbka odzywa się pełnią „blaszanych” barw.
Liderom dzielnie sekundują muzycy towarzyszący, a perkusista, Ali Jackson, ma znakomity dzień. Powiedziałbym nawet, że to właśnie on jest pierwszą gwiazdą występu. Zwłaszcza kiedy wykonuje solówkę na talerzach w „What A Little Moonlight Can Do” czy też rozpędza do czerwoności tytułowy motocykl w kompozycji „L’Homme A La Moto”.
Świetne partie są też udziałem pianisty, Dana Nimmera, a sola na saksofonie w wykonaniu Waltera Blandinga to uczta dla ucha. Kulminację programu stanowi kompozycja „Strange Fruit” instrumenty w rękach wirtuozów wydają tu poruszające, makabryczne dźwięki. Dopiero „La Vie En Rose” rozładowuje upiorny nastrój, tworząc melodyjne, optymistyczne zakończenie.
Udana płyta. Towarzyszy jej krążek DVD z filmowym zapisem koncertu.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 06/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Hans Ulrik - Slow Procession

94 09 2010 hansUlrik

Sundance Music 2009
Dystrybucja: Multikulti

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Saksofonista i kompozytor Hans Ulrik urodził się w 1965 roku w Kopenhadze, ale muzykę studiował w USA. Nim założył własny kwartet, współpracował z gwiazdami jazzu. Bogate doświadczenie słychać na jego nowej płycie, dodam od razu, że niecodziennej.
Dawno nie słyszałem jazzu podanego w tak oryginalny sposób. Nie wiem, czy celowo, czy też przypadkiem utwory Ulrika kojarzą się z zupełnie innymi niż jazz stylami. I właśnie to jest ich zaletą. Otwierające nagranie „The Beginning/ All Things Shine” jest chwytliwe jak przeboje Stinga. Z kolei w „Make Rain” pojawia się basowy pochód, charakterystyczny dla metalu. Chwilami wydaje się, że członkowie Metalliki maczali w tym palce. Z kolei „The Wanderer” rozwija się jak „Shine On You Crazy Diamond” Floydów, a kiedy wchodzi perkusja, czekamy na głos Davida Gilmoura. To oczywiście tylko skojarzenia, bo przez cały czas mamy do czynienia z muzyką improwizowaną.
„Slow Procession” stanowi atrakcyjną odmianę w jazzowej ofercie. Tę płytę trzeba poznać. Choćby po to, by się przekonać, jak inaczej można – chociaż pewnie ci, którym styl Hansa Ulrika się spodoba, powiedzą: „trzeba” – grać jazz.
Gorąco polecam ten krążek zarówno fanom tego stylu, jak i miłośnikom muzyki pop i rocka! Oto bowiem nadarza się okazja, żeby w instrumentalnym jazzie odnaleźć coś wyjątkowego.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 09/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF