HFM

artykulylista3

 

Bach in Brasil - Camerata Brasil

87 07 2011 bachInBrasil

EMI 2011
Dystrybucja: EMI Music

Interpretacja: k4
Realizacja: k5

Najsłynniejszy z Bachów nigdy w Brazylii nie był, ale jego muzyka dawno tam dotarła. I jak to często bywa w przypadku dzieł genialnych, okazało się, że nic jej zaszkodzić nie może.
Choć muzycy z dalekiego kraju postanowili grać fragmenty „Koncertów brandenburskich”, inwencji, preludiów czy suity h-moll głównie na mandolinach i gitarach, wszystko i tak zabrzmiało bardzo sympatycznie. Nie jest to dzieło odkrywcze ani wysokich lotów artystycznych. Raczej miła dla ucha płytka, w sam raz na letnie dni. To taka muzyka-tło, która nie męczy ani nie nuży. Można ją sobie wesoło pogwizdywać i z pewnością sprawi więcej przyjemności niż hity niejednej radiowo-telewizyjnej gwiazdy.
By dodać albumowi jeszcze więcej lekkości, w repertuarze znalazły się też utwory kompozytorów brazylijskich (Villa-Lobos, Pixinguinha, Gnattali, Ferreira). Ponadto, co warto podkreślić w audiofilskim magazynie, nagranie zrealizowano na bardzo wysokim poziomie technicznym. Plany są bliskie, proporcje znakomicie utrzymane, a instrumenty brzmią naturalnie i wyraźnie. Zakładając słuchawki, można się cieszyć niemal namacalnym kontaktem z każdym szarpnięciem struny, co w przypadku nagrań wydawanych przez duże komercyjne wytwórnie stanowi raczej wyjątek. Mastering w Abbey Road Studios w Londynie z pewnością ma spore znaczenie. Jeśli więc komuś nie przeszkadza, że do Bachowskich melodii dołożono perkusyjny taneczny rytm, a wszystko brzmi jak tło imprezy na Copa Cabana, to warto, by się tej płycie przyjrzał bliżej. Wszak właśnie zaczęliśmy wakacje. Dobrej zabawy!

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 7-8/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Włodek Pawlik - We Are From Here

87 07 2011 wlodekPawlik

P&C 2010

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Album zawiera trzy utwory Włodka Pawlika, napisane na orkiestrę i instrumenty „koncertujące” – fortepian i wiolonczelę. Eklektyczna muzyka łączy elementy neoklasycyzmu, postromantyzmu, minimalizmu, impresjonizmu oraz, w mniejszym stopniu, jazzu.
„Puls 11/8” rozpoczyna się wyrazistym tematem, który następnie zostaje poddany przetworzeniom, przy zachowaniu intensywności rytmicznej smyczków, fortepianu i sekcji jazzowej. Całość posiada budowę łukową, a część środkową wypełnia improwizacja fortepianu.
W kompozycji tytułowej pojawiają się motywy folkowe, skontrastowane z rytmami latino. Brzmienie zostaje wzbogacone o drugi fortepian, a motoryka smyczków niesie akcję do przodu; to chyba najbardziej jazzujący utwór na płycie.
Z kolei koncert jazzowy na wiolonczelę, fortepian i orkiestrę – „Cellomania” – jest trzyczęściowym dziełem, w którym kompozytor wprowadza najbardziej zaawansowane środki. Jednak obfitość pomysłów i odniesień (m.in. do muzyki amerykańskiej), odcinkowa budowa finału oraz niewielki – w stosunku do deklarowanego w tytule – udział elementów jazzowych osłabiają nieco charakter i siłę przekazu.
W nagraniach, oprócz kompozytora, wzięli udział Łukasz Pawlik (wiolonczela, fortepian) oraz orkiestra Filharmonii Świętokrzyskiej pod dyrekcją Jacka Rogali.

Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 7-8/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Mariza - Fado Tradicional

88 12 2011 mariza

EMI 2010

Interpretacja: k4
Realizacja: k5

„Fado Tradicional” jest podsumowaniem dziesięcioletniej działalności „księżniczki fado” – Marizy. To jednocześnie ukłon w stronę tradycji tego gatunku. Artystka wybrała utwory śpiewane kiedyś przez mistrzów fado, m.in. Amalię Rodrigues i Alfreda Marceneiro. Jest to zatem swoisty dialog z historią i teraźniejszością, przy zachowaniu klasycznych reguł interpretacji i ekspresji. Siła fado nie tkwi w muzyce jako takiej – melodyka, harmonia i rytm są bardzo proste – lecz w tekstach utworów i emocjach wykonawcy. Mariza w tej stylistyce porusza się sprawnie, choć trzeba powiedzieć, że stosowane przez nią środki są skromne.
Fado często bywa porównywane z bluesem, ale to nadużycie. O ile bowiem blues wciąż się rozwija, stanowiąc ważny składnik jazzu i bazę rock and rolla, o tyle fado pozostaje w stadium „pierwotnym”. Być może kierunek ten czeka na swojego Piazzollę. Kogoś, kto uczyni z niego muzykę artystyczną.
Na płycie, dość monotonnej, są jednak dwie perełki: „Ai, Esta Pena De Mim” (w połowie zaśpiewana a cappella) oraz „Promete, Jura” z udziałem Artura Batalhy, wokalisty, którego sugestywny, nieco surowy i nasycony emocjami głos wyraża ideę fado o wiele pełniej niż gładkie interpretacje Marizy.

Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 12/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Ketil Bjornstad/Svante Henryson - Night Song

88 12 2011 ketilBjornstad

ECM 2011

Interpretacja: k3
Realizacja: k5

Norweski pianista Ketil Bjornstad jest artystą niezwykle wszechstronnym. Zaczynał jako muzyk klasyczny. Później zainteresował się rockiem i jazzem. Komponuje muzykę filmową i sceniczną. Jest autorem utworów poetyckich (przełożonych także na polski) i powieści.
Jego najnowszy album, nagrany z wiolonczelistą Svantem Henrysonem, to rodzaj suity (wariacji?), nawiązującej do klasyki, a szczególnie do ulubionego przez Bjornstada Schuberta. Muzyka jest wyrównana pod względem agogiki (dominują wolne tempa), dynamiki (od piano do mezzoforte) i brzmienia. Być może to właśnie warstwa kolorystyczna stanowi największy atut albumu. Inne elementy prezentują się dość pospolicie, a pewne zwroty melodyczne i harmonia (następstwo akordów, sposoby ich łączenia) chwilami zaskakują nieporadnością. Bjornstad nie chce ciekawie rozwinąć melodyki, która wciąż krąży w zamkniętym obiegu. Wyraźnie inspirują go „niebiańskie dłużyzny” – jedna z cech muzyki instrumentalnej Schuberta.
Nie bardzo wiadomo, jak zakwalifikować propozycję Bjornstada. „Night Song” to współczesna imitacja muzyki romantycznej z elementami barokowymi. Brakuje tu odniesień do jazzu. Trudno natrafić na ślad partii improwizowanych, jazzowy feeling czy sound. Płyta dla zdeklarowanych fanów „klimatyczności” ECM-u.

Autor: Bogdan Chmura
Źródło: HFiM 12/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Rain Machine - Rain Machine

88 12 2011 rainMachine

Anti 2009
Dystrybucja: Sonic

Interpretacja: k3
Realizacja: k3

Nie tak dawno nowojorską grupę TV On The Radio okrzyknięto największą sensacją amerykańskiej sceny niezależnej. Krytycy widzieli w niej następców Radiohead, a na jej koncertach widywano gwiazdy pop i hollywoodzkich aktorów.
Nieoczekiwanie jakiś czas temu jeden z wokalistów – Kype Malone – oświadczył, że na razie grupa zawiesza działalność, a na otarcie łez dodał informację o swoim solowym albumie „Rain Machine”. Nie można jednak powiedzieć, żeby akurat było to wydawnictwo w sam raz dla fanów jego formacji.
W oszczędnym „New Last Name”, kiedy przygrywa na gitarze i pogwizduje, słychać głównie jego fascynację folkiem. Podobnie jest w równie kameralnym „Driftwood Heart”, ze snującą się w tle partią akordeonu i rytmicznie potrząsanymi dzwoneczkami. Na płycie pojawiają się również żywsze utwory, na przykład przesiąknięty soulowym feelingiem „Free Ride” czy lekko psychodeliczny, rockowy „Desperat Bitch”.
Malone bez wątpienia przygotował zbiór autorskich piosenek, do tego naznaczonych jego wyjątkowym głosem. Niestety, czasami jego ekspresja staje się nieznośna – jak choćby w ośmiominutowej litanii „Love Won’t Save You”.
A co z tego mają fani TV On The Radio? Najwyżej jeden utwór – „Give Blood”. Na kolejny album formacji będą musieli jeszcze trochę poczekać.

Autor: Jacek Skolimowski
Źródło: HFiM 12/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF