HFM

artykulylista3

 

Black Sabbath - 13

87 11 2013 BlackSabbath

Universal 2013

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Dziewiętnasty, a nie trzynasty (tytuł nawiązuje do roku wydania) krążek ojców heavy metalu miał być od dawna zapowiadaną reaktywacją pierwszego składu grupy.
Ale nią nie jest. Na pokładzie zabrakło bowiem miejsca dla bębniarza Billa Warda, który nie porozumiał się z resztą kolegów w sprawach finansowych.

„Prawie oryginalny” skład Sabbathów ogłosił powrót do dawnej stylistyki i teoretycznie słowa dotrzymał. Cofnął się nie tylko do czasów, gdy przed mikrofonem stał Osbourne, ale ściślej: do swoich pierwszych płyt. Na „Trzynastce” dominuje ciężkie, bluesowo brudne brzmienie. Ozzy, jak kiedyś, śpiewać nie potrafi, ale uroczo ignoruje ten fakt. Gitara i bas dają czadu: niemal w każdej piosence przynajmniej jeden riff powoduje, że chce się rytmicznie machać głową.

Problem w tym, że podobieństwa idą zbyt daleko. Niektóre kompozycje tak mocno kojarzą się z dokonaniami Iommiego i spółki, że nie sposób się oprzeć wrażeniu, iż muzycy kopiują samych siebie. Np. „End of the Begninning” to strukturalnie wykapany tytułowy utwór z albumu „Black Sabbath” a „Zeitgeist” instrumentalnie prezentuje to samo, co „Planet Caravan”. Trudno też wytłumaczyć, dlaczego większość piosenek trwa ponad siedem minut, co jest nieco nużące, i czemu są tak mocno skompresowane.

Najnowsze dzieło Black Sabbath nie dorównuje legendzie grupy.


Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 11/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF