Sony 2009
Interpretacja:
Realizacja:
Kiedy przed pięcioma laty pojawili się na brytyjskiej scenie, uchodzili za bandę pyskatych rockmanów, którzy bezczelnie ściągali ze Stone Roses, Primal Scream czy Oasis – za co zostali natychmiast pokochani na Wyspach. Wtedy nawet dziennikarze poczytnych magazynów muzycznych nie spodziewali się, że Kasabian przetrwa na scenie więcej niż jeden sezon, a do tego nagra taki album jak „West Ryder Pauper Lunatic Asylum”.
Członkowie zespołu przed wydaniem płyty podgrzewali atmosferę, opowiadając o fascynacji wczesnym Pink Floyd, niemiecką sceną krautrockową oraz prezentując okładkę, wzorowaną na „Made In Germany” Amon Düül II z 1975 roku. Rzeczywiście, zrealizowali ambitny jak na siebie album, którym przynajmniej częściowo zrywają z dotychczasowym wizerunkiem. Mniej tutaj rockowej zadziorności, a więcej staroświeckich brzmień („West Ryder Silver Bullet”, „Secret Alphabets”) i bogatych aranżacji („Underdog”, „Take Aim”). Wydaje się, że główna w tym zasługa producenta – Dana The Automatora (Gorillaz), który umiejętnie wykorzystał w studiu pomyły psychodelicznych zespołów z lat 70., nawiązał w kilku momentach do The Beatles czy Rolling Stones i w ten sposób uratował kilka słabych kompozycji. Lepiej potraktować ten album jako ciekawostkę niż przełom w karierze Kasabian.
Autor: Jacek Skolimowski
Źródło: HFiM 12/2009