HFM

artykulylista3

 

Shania Twain - Queen Of Me

078 080 Hifi 05 2023 005

Republic Records 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


„Wio!” – w oryginale „Giddy Up!”  – to idealny utwór na początek płyty,  na której dominuje muzyka country,  uatrakcyjniona brzmieniami pop. Tytuł  świetnie pasuje do okładki, na której  widać bohaterkę albumu jadącą konno  w seksownym czarnym stroju i kowbojskim kapeluszu. Shania Twain to gwiazda piosenki z Kanady. Jej płyty sprzedały się  w łącznym nakładzie ponad 100 mln  egzemplarzy. Dyskografia artystki liczy  zaledwie sześć tytułów, ale wszystkie  były wysoko notowane na listach bestsellerów.  Omawiany „Queen Of Me” zapowiadały singlowe hity „Waking Up  Dreaming” oraz wspomniany „Giddy  Up!”. Nad repertuarem albumu pracowało kilkunastu autorów, ale wkład  w każdą piosenkę miała także Twain.  Wokalistce towarzyszy liczny skład  instrumentalistów oraz zespół producentów, czuwających nad ostatecznym  kształtem nagrań. To od pewnego czasu  norma. Minęły czasy, kiedy bohater  płyty komponował i wykonywał cały  repertuar. Wprawdzie takie albumy się  jeszcze zdarzają, ale częściej nad płytą  pracuje cały sztab muzyków i realizatorów. A jako że Shania Twain jest światową gwiazdą, to w jej przypadku nie  mogło być inaczej.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Caroline Polachek - Desire, I Want to Turn Into You

078 080 Hifi 05 2023 001

Perpetual Novice 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3
Wśród tegorocznych nowości trudno  pominąć album, którego autorką jest  amerykańska piosenkarka o nazwisku  kojarzącym się z Polską. 37-letnia Caroline Polachek urodziła się na Manhattanie. Muzyczny talent zaprezentowała  po raz pierwszy w synth popowym duecie Chairlift, w którym partnerował jej  Aaron Pfenning. W latach 2008-2016  zarejestrowali razem trzy longplaye. Po  rozwiązaniu Chairlift Polachek zaczęła  nagrywać i występować jako solistka.  Zadebiutowała w 2019 roku albumem  „Pang”, z którego pochodzi jej pierwszy  przebój – „So Hot You're Hurting My  Feelings”. „Desire, I Want to Turn Into You” to  jej drugi album. Wszystkie kompozycje  napisała razem z basistą Dannym Harle’em, który miał również wkład w produkcję krążka. W popowym repertuarze przeważają  utwory rytmiczne, pomysłowo zaaranżowane. Sporo do powiedzenia mają  w nich bas oraz instrumenty
perkusyjne, które uatrakcyjniają przekaz.  Ciekawie brzmią harmonie wokalne,  w tworzeniu których pomagają Polachek Nico Harle oraz chór Trinity  Croydon. Polecam zwłaszcza balladę  „Butterfly Net” – uroczą i bogatą w instrumentalną oprawę.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Maciej Staniecki - Following The Light

078 080 Hifi 05 2023 003

Requiem Records 2019

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Płyta dotarła do redakcji ze sporym  opóźnieniem, ale warto o niej napisać.  Nie tylko dlatego, że jej twórca dawno, dawno temu dostał u nas nagrodę  roku za „To, co nieokreślone” (2004).  W „Hi-Fi i Muzyce” nie ma za to dodatkowych punktów. Przeciwnie, od zwycięzców i liderów oczekujemy więcej.  „Following The Light” to jednak bardzo  ciekawa propozycja. Przede wszystkim  dla fanów starego, dobrego ambientu.  Takiego w stylu płyt Briana Eno sprzed  40 lat i niektórych albumów Davida  Sylviana (tych bez wokalu). Nie jest to  jednak kopiowanie, a twórcza inspiracja  tamtą estetyką. Maciej Staniecki na co  dzień działa jako kompozytor muzyki  filmowej, a przede wszystkim – producent uznanych wykonawców. Nie musi  więc nagrywać płyt takich jak ta, ale  widocznie chce. Świadomość to punkt  wyjścia do zrozumienia „Following  The Light”. Nie ona jest jednak najważniejsza. Najważniejsza jest wrażliwość.  Wejście we własną interpretację ruchu  taśm, wędrówek echa i eksperymentów  z szumami nie niszczy ducha. A duch,  który unosi się nad bezmiarem pogłosów i podróżujących groove’ów, jest tutaj podstawą. Duch niespokojny, wrażliwy, pełen nadziei. „Following The Light” to nie tylko  przestrzenie i elektronika, ale również  gitary, używane wyjątkowo zgrabnie.  Tradycyjne, ciepłe brzmienia wplatają się w muzyczne plamy. Budują puls  i idealnie współgrają z całością. Polecam każdemu, kto lubi takie klimat

 

Michał Dziadosz

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Moby - Ambient 23

cd Hifi Hifi 04 2023 009

mobyambient 2023

 

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Moby, czyli Richard Melville Hall, to amerykański multiinstrumentalista i eksperymentator. Zwykle sam produkuje i realizuje swoje nagrania, a komponując repertuar na kolejne płyty, polega niemal wyłącznie na własnych pomysłach. Prawie każda jego płyta jest inna, choć na wszystkich dominuje elektronika. Utwory instrumentalne przeplatają się z wokalnymi. Bywa też, że Moby koncentruje się na jednym klimacie. Tak się właśnie dzieje na „Ambient 23”, dwudziestym krążku w fonograficznym dorobku artysty. Znalazło się tutaj 16 nagrań. Nie mają tytułów, zostały jedynie ponumerowane. Do ich rejestracji muzyk wykorzystał stare syntezatory oraz archaiczny automat perkusyjny; ten ostatni rzadko się jednak odzywa. „Ambient 23” nie stawia na melodię i rytm. Obfituje raczej w delikatne elektroniczne dźwięki, tworzące melancholijne pejzaże, tym razem bez wokali. Nagrania mają bardziej charakter towarzyszący niż autonomiczny; raczej nie powstały z myślą o skupianiu się na nich, ale jako tło codziennych czynności. Lepiej jednak nie zabierać ich do samochodu, ponieważ działają usypiająco. Zawartość „Ambient 23” to bardziej ciekawostka dla fanów Moby’ego, chociaż niewykluczone, że inni sympatycy melodyjnej elektroniki znajdą tu coś dla siebie. .

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 



 

 



 

 


 

 

NeoQuartet - String Theory

cd Hifi Hifi 04 2023 008

Requiem Records 2022

 

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Wyobraźcie sobie kwartet smyczkowy, którego brzmienie zostało zelektryfikowane, poddane obróbce przy użyciu nowoczesnych efektów i najróżniejszych rodzajów syntezy. To wystarczają- cy punkt wyjścia do próby zrozumienia tej płyty. Ale czy wystarczająco definiuje tę muzykę? Nie. To trzeba usłyszeć. Czy możecie bowiem wyobrazić sobie brzmienie przesterowanej gitary elektrycznej, pochodzące ze skrzypiec? Nie jest to takie proste. Podobnie jak w przypadku elektrycznego pianina i wielu innych instrumentów. Największą zaletą materiału jest jednak to, że w pewnym momencie przestajemy się zastanawiać nad składowymi i dajemy się ponieść. Przez przestrzenie, gonitwy dźwięków, które stają się gonitwami myśli, i odwrotnie. Granica szybko się zaciera, a my znajdujemy się w samym środku ciekawego uniwersum. Nie jest to muzyka łatwa i z pewnością mogłaby się sprawdzić o wiele lepiej jako ścież- ka dźwiękowa do jakiegoś kosmicznego filmu niż jako dzieło autonomiczne. Ale miłośnicy twórczości niekonwencjonalnej, interesującej i stawiającej przed słuchaczem wyzwania z pewnością znajdą w niej sporo dla siebie. Krążek jest oryginalny również od strony edycyjnej. Książeczka została wydrukowana na wysokiej jakości papierze i ozdobiona powściągliwymi kolorami. Płytę zaś umieszczono w oddzielnej kopercie. Podziwiam Requiem Records za – jak zawsze – porządną robotę.

 

Michał Dziadosz

 



 



 

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Angel Olsen - Big Time

cd Hifi Hifi 04 2023 013

Jagjaguwar 2022 

 

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Angel Olsen ma 35 lat i sześć albumów na koncie. Najnowszy – „Big Time” – przez niektóre magazyny muzyczne jest zaliczany do najlepszych płyt 2022 roku. Czy słusznie? Angel Olsen w młodości fascynowała się punk-rockiem. Kiedy zaczęła muzykować zawodowo, poszła w lżejsze klimaty, a w akompaniamentach postawiła na akustyczną gitarę. Zdarzały się jej jednak także mocniejsze kawałki elektryczne. Ostatnio pozostaje wierna piosence kameralnej, balladowej. Płyta „Big Time” przedstawia ją głównie jako wokalistkę folkową. Kilka utworów utrzymanych jest w tempie na trzy. Brzmią jak piosenki country, co dodatkowo podkreślają skrzypce. Instrument gości m.in. w utworze tytułowym oraz w nagraniu „This Is How It Works”. Ponadto Olsen miejscami frazuje w sposób typowy dla wokalistów z Nashville. Na szczęście dla słuchaczy, którzy nie gustują w country, nie robi tego często. Większość piosenek to melodyjny folk, do relaksu lub filozoficznej zadumy. Nie należy oczekiwać tu utworów skocznych. Płyta na czwórkę, bo wykonawczo poprawna, ale z minusem, bo chwilami monotonna i bez niespodzianek.

 

Grzegorz Walenda