Atom String Quartet - Essence
- Kategoria: Klasyka
Lydian Series/Requiem Records 2021
Muzyka:
Realizacja:
„Essence” znaczy „istota, sedno, ekstrakt, treść”. Ostatni w dyskografii Atom String Quartet album jest podsumowaniem twórczej drogi grupy, od jej powstania w 2009 roku. Ale jest to też album najbardziej osobisty, zawierający utwory ulubione – przez publiczność i przez samych muzyków. Oczywiście, jak przystało na formację jazzową, kształt utworów uległ mniejszym lub większym modyfikacjom. Dla melomanów towarzyszących kwartetowi od lat stanowi to dodatkową wartość i wyzwanie. Atom String Quartet zabiera nas w ponadgodzinną podróż przez ważne dla siebie miejsca, nastroje i odniesienia. Narratorami są ludzie wolni i szczęśliwi, rozkołysani w siodle życia, luzaccy („Medium”, „Happy”), choć czasem u kresu niezależnej drogi pozostaje już tylko lament („Ballada o śmierci Janosika”). Swobodnie – jak w domu – czują się zarówno w rodzinnej okolicy („Zakopane”), jak w przybranej muzycznej ojczyźnie („Manhattan Island”). Potrafią opowiadać o chwilach wzruszenia i zadziwienia („Pierwszy głos”, „Pierwszy walc”). Klasyczna edukacja muzyczna atomowej czwórki w połączeniu z atencją dla folkloru, dziejów jazzu i popu daje niepowtarzalne efekty sonorystyczne i rytmiczne. Charakterystyczne ornamenty muzyki góralskiej sąsiadują z najsubtelniejszymi flażoletami; synkopowany, „przyziemny” kontrabasowy rytm mieszka niedaleko od lewitującego wiru, przywołującego skojarzenia z tańcem derwisza; bernsteinowskie bogactwo aranżacyjne nie kłóci się z najprostszą pizzicatową melodyjką. Embarras de richesses. Co za płyta!
Hanna Milewska
Maciej Zimka - Out of the Circle
- Kategoria: Klasyka
OPUS Series 2022
Muzyka:
Realizacja:
Zapytany przez autora tekstu w książeczce płyty o sens tytułu „Out of the Circle”, Maciej Zimka nie udzielił odpowiedzi; polecił muzykologowi, aby sam się domy- ślił. Indagujący doszedł do wniosku, że nie ma jednej odpowiedzi. A skoro tak, spieszę ujawnić pierwsze własne skojarzenie: „Poza kręgiem” oznacza przestrzeń, do któ- rej zwracają się wykonawcy muzyki Zimki i sam jej kompozytor. Zimka uformował krąg przyjaciół – podobnie jak on wykładowców krakowskiej Akademii Muzycznej, a zarazem wybornych instrumentalistów. Są wśród nich: drugi, obok Zimki, akordeonista, gitarzysta, klarnecista i, last but not least, skrzypaczka. Dobra energia współpracy, kreatywności, odkrywczości, wytworzona w tym kręgu, niech promieniuje na słuchaczy, otwierając ich na nowe współbrzmienia i innowacje formalne. Najciekawsze na tym albumie wydają się obsady: akordeon i skrzypce (rzadkość), akordeon i klarnet (jeszcze większa rzadkość), a także akordeon i akordeon (wcale nie częstość). Instrumenty zestawione w duety zachowują się jak pary osób „skazanych” na wspólną wędrówkę bez mapy (cz. III Sonaty na skrzypce i akordeon), popisujących się elokwencją (utwór tytułowy na klarnet i akordeon) lub próbujących dorwać się do głosu (cz. II Sonaty na akordeon i gitarę). Zimka pięknie i inteligentnie nawiązuje do tradycyjnych gatunków (gitara grająca ko- łysankę akordeonowi w sonatowym Largo) oraz hitów klasyki (finał cz. II sonaty skrzypcowej w rytmie bolera). Wokół kręgu wykonawców powinien pojawić się duży krąg bijących brawo słuchaczy.
Hanna Milewska
Adam Bałdych - Legend
- Kategoria: Klasyka
Anaklasis 2022
Muzyka:
Realizacja:
„«Legend» to zaproszenie całego świata muzyki poważnej do odkrywania wiolinistyki na nowo, do odkrywania na nowo muzyki mistrzów” – mówi Adam Bałdych. Skrzypek o starannym wykształceniu i klasycznym, i jazzowym, z obu obszarów muzyki czerpie treści i wzory do poszerzania indywidualnego pola ekspresji i wrażliwo- ści. Efekt tej syntezy pokazał na przykładzie twórczości Wieniawskiego; tam „melodia stanowi często pretekst do budowania następujących po niej fragmentów, w których kompozytor mógł oddać się improwizacji” – bowiem Bałdych nie wątpi w to, że sensem działalności sławnego XIX-wiecznego wirtuoza była improwizacja, a kompozycja – życiową koniecznością, petryfikacją żywej istoty muzyki. Z okruchów fraz bardziej (Kaprys nr 1) i mniej (Adagio élégiaque op. 5) znanych utworów Wieniawskiego, z klimatu kujawiakowej nostalgii i liryzmu „Legendy” Bałdych buduje nowy świat, a do współ- kreacji zaprasza kolegów ze swojego kwintetu (fortepian, saksofon, kontrabas, perkusja) i Agatę Szymczewską – niegdysiejszą triumfatorkę Konkursu im. Wieniawskiego. Na uszach słuchaczy tworzy się brzmienie, jakie hipotetycznie mogłoby cechować muzykę Wieniawskiego w XXI wieku. Zamiast niekończących się palcołomnych pasaży są plamy sonorystyczne, flażolety i pizzicata, zamiast popisów i dominacji solisty – kameralne dialogi instrumentów i zawieszenia czasu. Po płycie „Great Encounters” to kolejne spotkanie Bałdycha z klasyką muzyki polskiej. Nie możemy się doczekać następnych.
Hanna Milewska
Deutsche Grammophon 2022
Muzyka:
Realizacja:
Na tym albumie Max Richter występuje w trzech rolach: kompozytora, instrumentalisty i producenta; jest też właścicielem studia, w którym dokonano nagrania. Znany przede wszystkim z muzyki filmowej (m.in. serial „Genialna przyjaciółka”), Richter dekadę temu poważył się „przewietrzyć” jeden z największych hitów muzyki poważnej – cykl czterech koncertów skrzypcowych Vivaldiego „Pory roku”, liczący sobie już prawie trzysta lat. Teraz osobiście czuwał nad rejestracją płytową swojej aranżo-kompozycji. Jak u Vivaldiego, w przedsięwzięciu bierze udział orkiestra kameralna (Chineke! Orchestra, wyposażona w instrumenty z epoki), ze świetną amerykańską solistką Eleną Urioste. Richter dodaje syntezatory Mooga, które z czułością sam obsługuje. Te przedpotopowe elektroklawisze dają – jego zdaniem – żywy dźwięk, nie do osiągnięcia przez ich dzisiejsze odpowiedniki. Album Richtera to nie tyle dekonstrukcja, pastisz czy persyflaż Vivaldiego, co eksploracja możliwości tkwiących w „Porach roku” i pokazanie barokowego materiału z innej perspektywy, w innej konfiguracji, z innym rozłożeniem akcentów. Niemiecko-angielski kompozytor śmiało zmienia proporcje pomiędzy partią solową i orkiestrą. Wydłuża frazy, zatrzymuje akcję w górze skali skrzypiec i tam buduje napięcie. Usuwa niektóre nuty, zaburzając proporcje metryczne, zapętla tematy. W zwolnionym tempie rusza suwakiem po skali dynamiki. Daje to zaskakujące efekty i, trzeba przyznać, odświeża nasz podziw dla… Vivaldiego. Wspaniały hołd
Hanna Milewska
Piotr Maszyński - Pieśni
- Kategoria: Klasyka
DUX 2021
Z Piotrem Maszyńskim (1855-1934) mają kontakt wszyscy Polacy w okolicy Bożego Narodzenia. Około roku 1930 ten kompozytor, dyrygent, nauczyciel muzyki i tłumacz przełożył najsłynniejszą kolędę w dziejach – „Stille Nacht” – i odtąd „Cicha noc” stała się jej powszechnie przyjętą polskojęzyczną wersją. Maszyński był jednym z najaktywniejszych animatorów życia muzycznego swoich czasów, jednak jego dorobek kompozytorski popadł w zapomnienie. Wykonywano pojedyncze pieśni, zaś w dziedzinie fonografii pozostawał białą plamą. Jolanta Pawlik, od lat systematycznie przywracająca obiegowi wokalnemu wszystkie pieśni Moniuszki, zreanimowała Piotra Maszyńskiego. W prapremierowym projekcie wzięła udział jako pianistka, a do śpiewania zaprosiła Liliannę Zalesińską. Album zawiera 22 pieśni – przekrój dorobku Maszyńskiego. Powstały do wierszy klasyków poezji (jak Mickiewicz, Asnyk), do utworów poetów dziś zapomnianych (np. Bukowiński, Święcicki) oraz tekstów ludowych. Maszyński umiejętnie wykorzystuje potencjał brzmienia słów i przebiegu poetyckiej frazy. Mistrzowsko buduje napięcie (ballada „Renegat”), czerpie inspirację z ekspresji przyrody („Przez wały chmur”). Interpretacja Zalesińskiej naturalnie wypływa z zamysłu poetycko-muzycznego. Dramatyzm bądź liryzm dyktują barwę głosu i frazowanie; zmatowienie, wyostrzenie, schropawienie to zabiegi stosowane przez śpiewaczkę dla celów wyrazowych. Piękna premiera.
Hanna i Andrzej Milewscy
Andrzej Krzanowski - Reliefs
- Kategoria: Klasyka
Anaklasis 2022
W roku 1915 Karol Szymanowski stworzył cykl trzech poematów fortepianowych „Metopy”, inspirowany płaskorzeźbami z ruin świątyni w Selinuncie na Sycylii. W latach 80. XX wieku Andrzej Krzanowski skomponował dziewięć „Reliefów” o zróżnicowanej obsadzie wykonawczej. Płaskorzeźby nieodżałowanej pamięci Krzanowskiego (1951-1990) nie nawiązują do konkretnych dzieł sztuki; to utwory zrodzone z wyobraźni autora, kunsztownie wyrzeźbione w dźwięku i w czasie. Jeśli spróbować opisać cechy charakterystyczne „Reliefów” Krzanowskiego, trzeba sięgnąć po określenia ze słownika plastyki/ architektury: rozległe płaszczyzny (w tym przypadku sonorystyczne), zakłócone przez zespół wypukłości i wklęsłości (nieliczne miejsca umiarkowanych zmian tempa i dynamiki); łagodne wyłanianie się struktur z tła i równie łagodne ich znikanie. W ewokowaniu poszczególnych ogniw cyklu pejzaży wewnętrznych kompozytor używa jednego instrumentu (organy, wiolonczela, perkusja i oczywiście akordeon, którego Krzanowski był wirtuozem) lub dwóch (duet wokalizy z dzwonami rurowymi, tandem akordeon i perkusja), raz – kwartetu smyczkowego; w dwóch przypadkach dodaje taśmę. Kolejne „Reliefy” trwają 7-27 minut, lecz w subiektywnym odbiorze czas ulega zawieszeniu, a muzyka zaprasza na wyspę wytchnienia od silnych bodźców, uśmierzenia niepokoju i bólu. Pamiętajmy, że „relief ” to po angielsku także „ulga”. Dwupłytowa muzykoterapia? To pełnoprawna interpretacja. Zwłaszcza po lekturze znakomitego eseju Magdaleny Stochniol w książeczce albumu.
Hanna Milewska