HFM

artykulylista3

 

Feliks Nowowiejski - Die Heimkehr des Verlorenen Sohnes

cd Hifi 01 2023 002

DUX 2022

 


Muzyka: k3
Realizacja: k3

 

Historia tego dzieła pokazuje, jak wiele muzyki czeka jeszcze na odkrycie i reanimację. Feliks Nowowiejski (1877-1946), utalentowany młodzieniec z Warmii, który przyjechał na studia do Berlina, w 1902 roku wziął udział w najważniejszym niemieckim konkursie kompozytorskim. Chodziło o prestiż, rozgłos i sowitą nagrodę pieniężną. I wszystko to udało się zdobyć, ale zwycię- skie dzieło – oratorium „Die Heimkehr des Verlorenen Sohnes” („Powrót syna marnotrawnego”) – za życia kompozytora nigdy, oprócz fragmentów, nie zostało wykonane. W 1993 roku w Olsztynie zaprezentowano wersję rozszerzoną w stosunku do pierwotnej, z przełożonym na język polski librettem. Teraz, po 120 latach od powstania, filharmonia z małej ojczyzny Nowowiejskiego nagrała utwór zgodnie z partyturą oryginału, z tekstem niemieckojęzycznym. „Powrót…” reprezentuje najlepsze cechy warsztatu Nowowiejskiego: wieloplanową, barwną, soczystą orkiestrację, znaczącą partię organów, masywne chóry, pełne ekspresji partie solowe, zwartą (acz monumentalną) formę. Rozbudowana uwertura i potężny finał to klamra spinająca dramat trojga bohaterów: Syna, Matki i Ojca. Świetnie dobrane głosy solowe w długich monologach malują śpiewem złożone autoportrety. Ich sumą jest zrozumienie, wybaczenie i akceptacja, a wszystko to wyrażone muzyką, któ- ra brzmi zaskakująco świeżo i efektownie. Wielka szkoda, że w starannie opracowanej książeczce zabrakło libretta Theobalda Rehbauma, wszak współautora wskrzeszonego dzieła.

 

Hanna Milewska

 



 

 


 

 

Anna Wróbel Małgorzata Marczyk - Rêverie

cd Hifi 01 2023 003

DUX 2022

 


Muzyka: k3
Realizacja: k3

Gdyby rezultatem dziesięcioletnich poszukiwań Anny Wróbel w leksykonach, prasie, archiwalnych edycjach nutowych i bibliotekach miał być tylko esej zamieszczony w książeczce, już i tak przedsięwzięcie należałoby uznać za nad wyraz udane. Tekst ten zawiera bowiem mnóstwo unikatowych informacji o dorobku polskiej literatury wiolonczelowej, o zarejestrowanych utworach i kompozytorach, a także o kontekście kultury muzycznej XIX wieku. Całość została napisana w przejrzysty i zgrabny stylistycznie sposób – to wzór dla wydawców płyt. Lektura podsyca apetyt na dźwięki, a na słuchaczy czeka fonograficzna uczta: dziesięć pierwszych w dziejach rejestracji dzieł odkrytych na nowo po stu kilkudziesięciu latach.

 

Każdy z utworów pochodzi od innego kompozytora. Najstarszy z nich to Aleksander Wielhorski (1802-1821). Słyszymy jego błyskotliwie ułożone wariacje; zaś pieśń bez słów dała tytuł całemu albumowi. Najbli- żej naszych czasów żył Feliks Nowowiejski (1877-1946). Na „Rêverie” znalazł się jego wspaniały akwatyczny pejzaż dźwiękowy, oparty na tematach z opery „Legenda Bałtyku”.

 

Anna Wróbel reanimowała arcydzielne miniatury twórców (i wirtuozów wiolonczeli zarazem) dziś zapomnianych, m.in. Maurycego Karasowskiego i Władysława Aloiza. Kobiety kompozytorki reprezentuje Halina Krzyżanowska. Jej „Elegia” to misternie oprawiony kamień szlachetny.

 

Odkrywczy repertuar i piękna interpretacja zachęcają do poznania tego albumu.

Hanna Milewska

 



 


 

 

Enrico Rava/Fred Hersh - The Song Is You

cd2

ECM 2022

Muzyka: k3
Realizacja: k3

„The Song Is You” to jeden z najbardziej bezpretensjonalnych i wciągających albumów, jakich miałem przyjemność ostatnio słuchać. Jest dziełem dwóch weteranów: Enrico Ravy, włoskiego czarodzieja trąbki (tutaj gra wyłącznie na flugelhornie) i Freda Hersha, zacnego pianisty z ogromnym doświadczeniem. Na płycie znalazły się standardy i utwory obu artystów. Repertuar wydaje się średnio atrakcyjny, ale tylko na papierze – w akcji brzmi świeżo i efektownie. Granie w duecie zawsze rodzi dylemat, kto ma być liderem, a kto akompaniatorem. Rava i Hersh postawili na demokratyczne współdziałanie. Ich partie splatają się w jednolitą organiczną teksturę. Co więcej, dostroili swoje instrumenty do koncepcji muzyki – Rava gra pastelowym, wyrównanym brzmieniem, Hersh działa równie dyskretnie, eksponując ciemne barwy fortepianu. Słowem – peł- na wspólnota koloru i dynamiki. Umiejętności obu artystów są imponujące. Wrażenie robią zwłaszcza karkołomne, grane pianissimo przebiegi flugelhornu, idealnie łączące się z pokrętną harmonią Hersha i jego subtelnymi wycieczkami do tradycji. Waż- nym elementem muzyki jest dialog, w którym nie brakuje dystansu ani luzu w najlepszym wydaniu („Misterioso”). Album cechuje niejednolita stylistyka, co jest jego zaletą, i jest adresowany do fanów estetyki ECM, lekkiego free („Improvisation”) i… niestandardowo granych standardów.

Bogdan Chmura

 


 

 

John Scofield - Solo

cd1

ECM 2022

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Scofield nigdy nie był artystą szczególnie ekspresyjnym. Jego grę – może poza okresem spędzonym u Davisa – cechuje beznamiętność i przewidywalność. Po tej płycie nie spodziewałem się zresztą cudów, znając „Yankee go Home” – najnowszy projekt gitarzysty, z którym niedawno przemierzył świat. Moją rezerwę wobec krążka „Solo” potęgował fakt, że Scofield nie miał wcześniej potrzeby nagrania solowego albumu – ten wymogła na nim pandemia. W repertuarze płyty znalazło się 13 utworów. Część z nich napisał Scofield, reszta pochodzi z różnych muzycznych bajek – od jazzu i bluesa, po „traditionals”. Utwory są zwarte. Mają postać improwizowanych szkiców, pozbawionych spójnej narracji i formy. Scofield bawi się tematami. Próbuje podejść do nich z różnych stron, stawiając na intuicję, spontaniczność i doświadczenie. W efekcie powstała muzyka typu „rozmowa z sobą samym”. Ten „dialog” raz idzie wartko („Coral”, „Elder Dance”), innym razem trochę się sypie („Not Fade Away”). Pod względem muzycznym niewiele się tu dzieje (looper został wykorzystany do najprostszych zadań), natomiast Scofield próbuje eksperymentować z brzmieniem, co nie wychodzi albumowi na dobre. Mam mieszane uczucia po przesłuchaniu tych nagrań. Wyłania się z nich bowiem obraz znudzonego artysty, który ma za sobą najlepsze lata i nie bardzo wie, co dalej. Propozycja wyłącznie dla zagorzałych fanów gitarzysty.

Bogdan Chmura

 


 

 

Johannes Brahms - Piano Quintet in F minor, op. 34. String Quartet in A minor, op. 51 No. 2

img283

ECM 2022

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Kiedy album nie ma tytułu, kiedy zamieszczono na nim dwa utwory jednego kompozytora, a booklet nie zawiera wyjaśnienia, to nasuwa się pytanie o ideę przyświecającą danemu wyborowi repertuaru. W omawianym przypadku można zaryzykować hipotezę, że zestawiono dwa dzieła kameralne, które były ostatecznie zadowalającym autora wynikiem długiego i krętego procesu twórczego; daty ich ukończenia dzieli siedem lat i pochodzą ze środkowego okresu twórczości Brahmsa. Kwintet fortepianowy f-moll (1866) to trzecia odsłona materiału zawartego najpierw w kwintecie smyczkowym, a następnie przearanżowanego w Sonatę na dwa fortepiany. Kwartet smyczkowy a-moll op. 51 nr 2 (1873) miał kilka wstępnych wersji – zniszczonych, gdyż nie spełniały wysokich wymagań Brahmsa. I tak oto wizytówki kameralistycznej dojrzałości warsztatowej Brahmsa stają się potwierdzeniem – udanym (rzec by można: kolejnym, spodziewanym) – utrzymywania wysokiej formy przez warszawski Kwartet Camerata. Dążenie do precyzji i radość wspólnego muzykowania (dzielona z zaproszonym do nagrania kwintetu pianistą Robertem Morawskim; wspaniała decyzja!) to cechy prezentowanej płyty. Szczególnej uwadze słuchaczy należy polecić finałową część Kwintetu, z cudownie falującą dynamiką i paradą zmiennych rytmów – muzycy ani na moment nie wypuszczają tu z palców nici narracji, a nad pomyślnym rejsem do portu czuwa niezawodny kompas fortepianu.

Hanna Milewska

 


 

 

Evgueni Galperine - Theory of Becoming

img284

ECM 2022

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Trudno uwierzyć, ale to dopiero pierwszy autorski album w dorobku 48-letniego kompozytora i instrumentalisty. Syn ukraińskiego kompozytora, do 16. roku życia pobierał edukację muzyczną w Kijowie i w Moskwie, a studia odbył w Paryżu. Tam też osiadł i w tamtejszym środowisku artystycznym pracuje. Evgueni Galperine (jak i jego brat Sacha) jest uznanym twórcą muzyki dla kina, teatru i reklam. Zasłynął ścieżkami dźwiękowymi do filmów Zwiagincewa „Lewiatan” i „Niemiłość”. Galperine nie dzieli swej aktywności na nurty czy etapy. Muzyka, którą pisze, ma jedno źródło: jego własne przeżycia i wydarzenia, o których się dowiaduje. To, co dawniej przeczuwał, uświadomił sobie i zwerbalizował w czasie pracy nad płytą „Theory of Becoming” („Teoria stawania się”). Zarejestrowany tu materiał określił po prostu jako „powiększoną rzeczywistość instrumentów akustycznych”. Te instrumenty to trąbka, wiolonczela i głos kobiecy, a ich przetworzone brzmienie włączono bezszwowo do elektronicznego uniwersum, wykreowanego przez Galperine’a. To niepowtarzalny, intrygujący, uruchamiający wyobraźnię świat muzycznego poety, wrażliwego na krajobraz dźwięków i obrazów, lecz przede wszystkim – na drugiego człowieka, jego ból i cierpienie. Mówią o tym oszczędne eksplikacje do niektórych ścieżek, ale najwięcej mówi sama muzyka w miniopowieściach o nadciągającej wojnie i zagładzie cywilizacji, o tańcu śmierci i modlitwie za umarłych, o ucieczce i zniknięciu. Wstrząsające wrażenie robi „Don’t Tell” – jakby kołysanka dla skrzywdzonego dziecka.

Hanna Milewska

 


 

 

Ta strona korzysta z plików Cookies

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.