Minął rolandgarrosowy rok (jak wiadomo, taki rok ma 16 miesięcy) i sytuacja się powtarza. Iga znowu w czwartej (już dzielę skórę na żywym niedźwiedziu z Kanady) rundzie najprawdopodobniej trafi na Simonę Halep. Faworytką oczywiście nie jest ale mam nadzieję, że przynajmniej postawi się Rumunce. Przez te 16 miesięcy nabrała pewności siebie, gra już nie tylko mocno ale i bardzo dobrze technicznie i sprytnie. Ma niestety przestoje i tego obawiam się najbardziej - kilka łatwo oddanych gemów i biała flaga.

Hubert też jest kompletnym zawodnikiem ale ma chyba jakąś blokadę. Może befsztyk czy łosoś od czasu do czasu by się przydał, bo ile można jechać na kiełkach. Przegrana o włos z nieobliczalnym Sandgrenem to nie wstyd ale szkoda niewykorzystanych okazji. Po Rzymie nadzieje były większe.

Magda poległa z mało znaną przeciwniczką i tu już bym się czepiał ale meczu nie widziałem. Może jej przeznaczeniem jest debel, bo w singlu chyba już osiągnęła pułap. No właśnie, debel. Na razie nasi idą w szyku zwartym i bez strat, choć wszyscy z zagranicznymi partnerami.

Adam Szulc napisał: ... No właśnie, debel. Na razie nasi idą w szyku zwartym i bez strat ...

Może nie będę już nic pisać w podobnym tonie. A po obejrzeniu prognozy pogody dla Paryża obawiam się, że po raz pierwszy turniej nie będzie dokończony. Francuzi na razie dorobili się jednego kortu z dachem.

godzina i 10 minut a Halep do domu!
Co ta Iga wyprawia? Meczu nie widziałem.
Teraz na drodze do półfinału Włoszka z rankingiem o 100 miejsc gorszym...ale skoro jest w tym samym ćwierćfinale to musi "coś' grać.
Mecz we wtorek.

Meczyk oglądałem i można powiedzieć, że Świątek zmiotła Halepową z kortu. Poza jednym słabszym, krótkim momentem na początku 2 seta, kiedy Iga się trochę wycofała do ofensywy przy podaniu Halep, to w zasadzie zamiatała nią kort... 30 winerów w zasadzie mówi samo za siebie.Szybki i fajny agresywny tenis. Było teź kilka naprawdę ciekawych długich wymian wygranych przez Igę. Najbardzei cieszy, że poza formą fizyczną widać, że jest naprawdę mocna psychicznie. Z taką grą i z takim podejściem do turnieju ma szanse nawet na swój pierwszy Wielki Szlem w karierze. Gra naprawdę swobodnie, bez napinki i bojaźni przed przeciwniczką.

PWA napisał: ... Najbardzei cieszy, że poza formą fizyczną widać, że jest naprawdę mocna psychicznie. Z taką grą i z takim podejściem do turnieju ma szanse nawet na swój pierwszy Wielki Szlem w karierze. Gra naprawdę swobodnie, bez napinki i bojaźni przed przeciwniczką.

Dodam jeszcze to widoczne skupienie na grze w decydujących momentach. Wiele zawodniczek przy prowadzeniu ze sławną przeciwniczką w decydujących gemach nie wytrzymuje psychicznie. A Idze ręka praktycznie nigdy nie zadrżała, choć stare przysłowie mówi "5:3 i ręka drży". Ale z trudem wywalczone przez rywalkę 5:1 czy 5:2 to nie 5:3, jak się okazuje. By być ścisłym, Simona nie grała na swoim normalnym poziomie. Może uznała, że po spacerku z Anisimową i Świątek sprzed roku mecz będzie formalnością, a kiedy zobaczyła, że to nie żarty, było już za późno. Obawiam się tylko jednego. W turniejach WS po zwycięstwie z wysoko notowanym rywalem często następuje rozprężenie. Skrajnym przypadkiem tej prawidłowości jest tzw. klątwa Nadala - jego pogromca chyba zawsze przegrywa kolejny mecz. A'propos, w turnieju mężczyźnianym tak wielkich niespodzianek nie ma. Ale jest też jedna wschodząca, 19-letnia gwiazda - Jannik Sinner. Jak sama nazwa wskazuje, z Italii. Własnie pokonał 3:1 Zwierieva.

Cóż, trudno się ogarnąć, jak po kilkunastu minutach przegrywa się 3:0 w pierwszym secie ... i nawet jak starasz się ogarnąć, to przeciwniczka ani na moment nie odpuszcza... i psychika zaczyna siadać coraz bardziej. Oglądając ten mecz miałem właśnie takie wrażenie. Trzy wygrane gemy na dzień dobry i nieustępliwość oraz agresywna, ofensywna gra przy podaniu Halep w zasadzie ustawiły ten mecz na samym początku. Zaskoczyły Halep totalnie, co było widać po jej reakcjach. Halep na pewno nie grała na swoim poziomie, no ale grasz tak, jak Ci przeciwnik pozwala, a Świątek nie zostawiła jej żadnych złudzeń co do tego, kto kontroluje ten mecz
No i ta swoboda Igi i brak spięcia nawet w trudniejszych momentach zasługują na wielkie brawa.
Tak, Sinner to faktycznie niespodzianka, zwłaszcza, że ze Zverevem wygrał w b. przekonującym stylu.

Żeby podbić ten optymizm (jak spadać, to z wysoka), to dodam, że ze zwycięstw czasami jest trudniej wyciągnąć wnioski niż z porażek. Mecz deblowy pokazał, że Iga nie popadła w samozadowolenie i pewnie miała okazję wszystko sobie poukładać w głowie. Gry wprawdzie nie widziałem ale wynik mówi sam za siebie. A sądząc po postępach jakie zrobiła w ostatnich dwóch latach, to jej trener mimo młodego wieku jest chyba w światowej czołówce. Gdybym miał się do czegoś na siłę przyczepić, to do serwisu. Niby mocny i celny ale rzadko kończący czy ustawiający grę. Radwańska, czasami krytykowana właśnie za serwis (choc raczej drugi niż pierwszy) miała więcej asów.

Obejrzałem też drabinkę. W przypadku powodzenia w ćwierćfinale Igę czeka prawdopodobnie pojedynek ze Svitoliną, a potem Kvitova lub Kenin. Żadna nie jest nie do pokonania, jeżeli tylko nie będzie kryzysu lub rozprężenia ("zrobiłam i tak więcej niż wszyscy oczekiwali"). A w przypadku porażki nawet w ćwierćfinale pozostaje optymizm na przyszłość. Oby tylko to wszystko nie zaowocowało wzmożoną modą na tenisa i wzrostem opłat za korty (a w mojej okolicy ich liczba ostatnio zmniejszyła się).

Jednak nie ze Svitoliną, jeżeli w ogóle

No to witamy Igę w półfinale RG Mecz znacznie cięższy dla Igi, niż ten z Halep i do tego niesprzyjające warunki pogodowe, ale zuch dziewczyna dała radę!

I sprawiła, że wypada nauczyć się poprawnie wymawiać jej nazwisko. Sędzia meczu już opanował tę sztukę, eksperci Eurosportu jeszcze nie.

Zgadza się . Chyba pierwszy sędzie, który w miarę prawidłowo wymawiał jej nazwisko.

No to finał z Kenin ...będzie ciężej

Iga - dziękuję.

Co można jeszcze powiedzieć, nie przypuszczałem, ze dożyję takiej chwili, choć w 2013 r. było blisko (wbrew pozorom, bliżej niż w 2012).

Iga nie wygląda na osobę, której sukces zawróci w głowie, a jej ekipa chyba potrafi trzymać z daleka różnych życzliwych i wujów dobra rada, że o sępach nie wspomnę. Zdrowie chyba też jest skoro bez trudu wytrzymała i singla, i debla.

Nic dodać, nic ująć koledzy. Oglądam świadomie tenis od czasów Fibaka i Borga (zresztą właśnie przykład Fibaka spowodował, że zacząłem grac w tenisa) i od tego czasu czekałem na wygraną w Wielkim Szlemie. Liczyłem na Agę, ale się nie udało... i wreszcie jest! Iga Świątek! Nie ukrywam, że łzy pojawiły się w oczach, jak Iga skończyła gem, set, match... i szklaneczka łyskacza pojawiła się w dłoni, żeby ten fakt uczcić
Jest szansa na naprawdę wielkie sukcesy w światowym tenisie... niechaj Moc będzie z Igą!
Czekam jeszcze, że któryś z chłopaków coś będzie znaczył w światowym tenisie... mam nadzieję, ze za mojej obecności na tym najpiękniejszym z światów