Adam Szulc napisał: Sympatie Dmowskiego były propolskie, a chęć porozumienia z Rosją była ich pochodną.
Cytuję za słownikiem języka polskiego PWN
"kolaboracja
1. współpraca z niepopieraną przez większość społeczeństwa władzą, zwłaszcza z władzami okupacyjnymi"
Zastanawiam się, czy bycie posłem Dumy Państwowej Imperium Rosyjskiego wyczerpuje już znamiona kolaboracji, czy według Ciebie jeszcze nie? Pan Dmowski w swoich prorosyjskich sympatiach posunął się jeszcze dalej, niż "tylko" kolaboracja z okupantem. Otóż w 1905, podczas antyrosyjskich walk toczonych przez PPS w Łodzi, bojówki PPR (Narodowy Związek Robotniczy) będące pod bezpośrednim wpływem endecji, wystąpiły z bronią w ręku przeciw bojownikom PPS przelewając bratnią krew. Pan Dmowski na wiecu w Filharmonii Warszawskiej tak oto odniósł się do tych wydarzeń: "przeciw socjalizmowi wytężyliśmy wszystkie siły. Przyznać musimy, że w walce z socjalizmem zmuszeni byliśmy przelać bratnią krew". W tym momencie historii "Przeciw socjalizmowi" oznaczało: przeciw jedynym polskim bojówkom walczącym z carską Rosją. W tym czasie nikt poza PPS nie przeciwstawiał się Rosji z bronią w ręku.
Dodam, że książę Konstanty wycofując się z Warszawy w 1830 rozkazał, aby sami Polacy zrobili prządek z powstaniem i jego uczestnikami. Rozkazu tego nie wykonał żaden z polskich dowódców, natomiast po latach w ograniczonym zakresie wykonał go właśnie Dmowski w 1905. Następnym takim "Polakiem" był Jaruzelski w 1981, zaś jego stan wojenny poparł nie kto inny, jak spadkobierca myśli politycznej Dmowskiego, Maciej Giertych. Miał na tyle przyzwoitości, że nie wstąpił do PRON, choć Dobraczyński (kolejny polak-katolik) usilnie go do tego namawiał.
Jeżeli zaś chodzi o NZR, to w 1908 zerwał swoje powiązania z endekami argumentując to ich orientacją na Rosję i lojalistyczną polityką Koła Polskiego w Dumie, w skład którego wchodzili członkowie legalnego Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego kierowanego przez Dmowskiego.
Adam Szulc napisał: Kto wie czy niepodległość Polski zostałaby uznana w Wersalu gdyby reprezentował nas proniemiecki Piłsudski.
Co do tego, że niepodległość Polski została by uznana nawet przy braku Dmowskiego raczej większych wątpliwości nie mam, ponieważ Polska była już w zasadzie faktem i większą w tym widzę zasługę Paderewskiego, niż Dmowskiego. Natomiast jej ostateczny kształt w dalszym ciągu był niejasny. Faktem jest, że Dmowski fachowo i logicznie przedstawił polskie racje w trakcie rozmów w Wersalu, czym zdobył sobie szacunek przynajmniej części przedstawicieli Ententy, zaś "sprawa polska" nabrała nowego znaczenia.
Jeżeli zaś chodzi o Piłsudskiego, to nie przypominam sobie, aby rościł sobie pretensje do reprezentacji Polski podczas rozmów w Wersalu, więc w/w pytanie uznaję za retoryczne. Zresztą trudno, aby Piłsudski w ogóle myślał o aktywnym uczestnictwie w wersalskich rozmowach, skoro został wypuszczony z Magdeburga w listopadzie 1918, a formalne rozmowy w Wersalu rozpoczęły się w styczniu 1919.
Co do proniemieckości Piłsudskiego, to chciałbym przypomnieć, że odmówił on złożenia przysięgi na wierność Niemcom i zalecił to również swoim żołnierzom. W związku z tym właśnie faktem od lipca 1917 do listopada 1918 był uwięziony w Magdeburgu. Na marginesie Dmowski, jak mniemam, taką przysięgę wobec caratu złożył, bo w przeciwnym razie nie został by posłem do Dumy.
Adam Szulc napisał: Poza tym, gdyby nie endecja, to powstanie wielkopolskie pewnie zakończyłoby się tak samo jak wszystkie inne, bo Piłsudski nie miał zamiaru występować przeciwko sojusznikowi.
Powstanie Wielkopolskie wybuchło po wizycie w Poznaniu Paderewskiego, który sympatyzował z endecją, ale formalnie endekiem nigdy nie był. Ponieważ Wielkopolska w owym czasie i w dużym uproszczeniu była endecka, to trudno, aby Dmowski nie wspierał swojego elektoratu. Gdyby popularność Piłsudskiego na tych ziemiach przeważała, zapewne Dmowski niewiele by zrobił dla powstania. Dlatego też w Wielkopolsce do tej pory Dmowski jest "cacy", a Piłsudski "be" i do tej pory nie ma w Poznaniu jego pomnika a ulica jego imienia znajduje się na jakimś poznańskim "zadupiu". Dodam, że to właśnie endecy szerzyli plotki, że Piłsudski został zwolniony z Magdeburga m.in. pod warunkiem, że nie będzie wspierał Powstania Wielkopolskiego. Jednak jak do tej pory nie znaleziono wiarygodnego źródła historycznego potwierdzającego taki fakt.
Dla przypomnienia: Powstanie Wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 roku, zaś sowiety rozpoczęły wojnę z Polską 14 lutego 1919. Z punktu widzenia przyszłości Polski, ale również Europy, a może i świata, które z tych dwóch zdarzeń mogło mieć poważniejsze skutki?
Piłsudski zresztą wysłał do Poznania gen. Dowbora-Muśnickiego mianując go wojskowym dowódcą powstania. Bogiem a prawdą, to Piłsudski mu za bardzo nie ufał, ponieważ przed I Wojną Światową służył on w carskiej armii, a później znalazł się w polskich oddziałach walczących po stronie Rosji i sformowanych przez kogo? Ano przez polityków endeckich.
PWA napisał: Co do Stalinogrodu, to mam nieodparte wrażenie czytając Twoje posty, że Tobie się "wszystko z d..pą" kojarzy
Adam Szulc napisał: Może po prostu wiedząc to i owo o historii widzę podobieństwa, których Ty nie dostrzegasz.
Nie wiem, czy wiesz to i owo o historii, czy nie wiesz, ale na pewno zręcznie dobierasz pewne fakty, aby stworzyć wrażenie na innych, że to Ty masz rację. Socjotechnika i manipulacja w czystym wydaniu. Utożsamianie zmiany nazwy Katowic na Stalinogród, ze zmianą nazwy ronda Dmowskiego na rondo Praw Kobiet jest czystą manipulacją propagandową zwłaszcza, że rondo to nosi imię Dmowskiego od 1995 roku, a na ironię zakrawa fakt, że imię to nadała mu w 1995 roku Rada Warszawy pod "dowództwem" Marcina Święcickiego (byłego członka i sekretarza KC PZPR), którą tworzyła koalicja SLD-Unia Wolności, czyli wg. Twoich kryteriów 100% "lewaki".
Żeby było jasne, to nie jestem zwolennikiem zmiany nazwy tego ronda na rondo Praw Kobiet (niech sobie jakieś inne, mniej eksponowane rondo tak nazwą), ale jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego, żeby tak eksponowane miejsce Warszawy nosiło imię Dmowskiego. Z chęcią widział bym tam choćby Paderewskiego, który ma swoją ulicę w Rembertowie, co jest dość kuriozalne.