Co jest z nami Panowie?! (Pań niestety u nas brak dotkliwy)
Rozegrano już sporo meczów a u nas ANI JEDNEGO SŁOWA na ten temat,
Jest jakieś inne forum (poza kosmetyczno-dietetyczno-modowymi-kobiecymi) gdzie nikt dotąd się nawet nie zająknął?
Jakieś refleksje, komentarze, radości, rozczarowania?

Ja się zawsze cieszę gdy tacy obrośli w monument "boskości" dostają baty i wracają wcześnie do domu (Hiszpania). Ależ ci Chilijczycy byli nabuzowani (oni już wygrali "w głowach" przed pierwszym gwizdkiem), ciekawe na jak długo im pary wystarczy?
Albo gra Australijczycków, którzy chyba nie wiedzą, że przed Holendrami to trzeba klęknąć już na początku meczu i prosić o najmniejszy wymiar kary.
Myślę także pełen radosnego optymizmu że i nasze orły gdyby tam były, mogłyby się pokusić o wyrównany, heroiczny bój z Iranem, Kamerunem a może nawet i z Nigerią?

Zapraszam do wymiany myśli i wrażeń.

Klęska Hiszpanii (mimo wszystko, szkoda) przypomina mi przegraną Włochów z Mundialu 1974, choć ta była mniej spektakularna. Oczywiście wspominam ją chętnie również z wiadomych powodów ale podobieństwo jest spore. Włosi grali to co przyniosło im wicemistrzostwo świata cztery lata wcześniej tylko trochę gorzej, bo podstawowi gracze w większości przekroczyli trzydziestkę. Futbol Hiszpański wymaga wielkiej precyzji i szybkości, a tej nie przybyło. Jeszcze jedno skojarzenie: włoski bramkarz Dino Zoff był mniej więcej w obecnym wieku Ikera Casillasa i też sporo osób mówiło, że czas już kończyć karierę. Tymczasem po ośmiu latach Zoff był jednym z twórców sukcesu Azzurrich w podczas Mundialu 1982. Który też warto powspominać.

Pozdrawiam