...i to jeszcze nie wszystko.

W Australii lideruje i śpiewa w zespole VULGARGRAD ...wykonując głównie "russian criminal tango" ....po rosyjsku oczywiście.

Mimo że Edgara gdzieś wcięło, Tydzień trwa. Gra (z kasety oczywiście) kwintet Reda Rodney'a i Iry Sullivana, płyta nazywa się "Spirit Within" . O tym kto poza liderami wystąpił musiałem się dowiedzieć dopiero z załączonego linku. Kaseta ma takie same pochodzenie jak opisany powyżej standardowy Braxton, więc może jednak napiszę co nieco o zespole, wspomnieniowo oczywiście. Tu dodam jeszcze tylko, że zaczynam podejrzewać, iż podając wtedy ceny zamieniłem miejscowe szakale na dolary, co oznacza że zakupy byłyby o ok. połowę tańsze. A jeżeli już mowa o pieniądzach, to tutaj ktoś wycenił tę kasetę na 29,90 ojro.

Kwintet swojego czasu był mocno promowany przez Ptaszyna w jego Trzech Kwadransach, o ile dobrze pamiętam, to nawet wygrał kategorię "zespół akustyczny" Down Beatu, a w 1985 r. przyjechał do Polski. Zagrał raz w Akwarium i dwa razy podczas Jazz Jamboree, bo wtedy (po raz pierwszy) zaczęto dublować koncerty, aż do 1989 r. Ten pierwszy występ zgodnie oceniono jako wielki, ten z Kongresowej jako przeciętny, z jednym głosem sprzeciwu. Moim, by być ścisłym. Do Akwarium się nie załapałem, natomiast do Kongresowej na koncert popołudniowy, bo obydwa były wtedy sprzedawane na pniu. Sądzę więc, że "branża" oceniała ten wieczorny, który istotnie mógł być taki sobie, natomiast ten popołudniowy jak na mój gust wypadł rewelacyjnie.

Kaseta została nagrana ok. czterech lat wcześniej (a kupiona ok czterech lat później - wot numerologia). No pierwszej stronie Sullivan gra na saksofonie i flecie, na drugiej na trąbce. Niestety, dwie trąby w barszczu to, jak na mój gust, nadmiar szczęścia. Co nie znaczy, że Ira na tym instrumencie nie daje rady ale jednak to nie to samo co trąbka z drewnem. Zresztą oceńcie sami:





Akurat w obydwu utworach tempa są wolne ale pod względem dynamiki inne utwory są zróżnicowane. Zresztą na koncercie warszawskim dopiero dawali po garach. Na koniec dodam, że płyta (kaseta) ma jeszcze jedną wartość dodaną: Reda Rodney'a, który grał ... wiadomo z kim.

Sądząc po dacie tego nagrania:



to Kwintet wystąpił w Polsce w tym samym składzie. Jeżeli wierzyć opisowi z tuby, to Steve'a Bagby, perkusistę ze "Spirit Within" zastąpił Joey Baron. Chyba nigdy bym nie odgadł, bo jest tam włochaty i wąsaty, a gra bardzo klasycznie. Mogłem nie zapamiętać tego nazwiska (mniej znanego Andersona pamiętam, choć to już 30 lat ... może dlatego, że potem wystąpił, znowu po czterech latach (!), z Michaelem Breckerem), bo Joey wtedy nie był taki sławny, przynajmniej w moim zaścianku.

Koleżeństwo jakoś nie kwapi się, nie licząc Dżona Półtorawoltowego, do obchodów. Przeczytałem obok, że "Jeśli już kupować magnetofon, to po to, żeby zgrać kasety do komputera. Tylko po to". Ale co mam zrobić, biedny miś, jeżeli magnetofon już kupiłem w innym celu, a? Póki co, słucham kasety, chyba jednej z najdłuższych w historii ludzkości. Zmieścił się bowiem na niej cały Baranek (ewentualnie Łowiecka):



A może jednak wydawca zrobił z tym nagraniem to co w pewnym momencie zrobiono Raelowi (nie pamiętam czy naprawdę czy tylko w jego wyobraźni) albo Krzysztofowi Bęgowskiemu (nie wiem czy naprawdę czy tylko w papierach)? Lista tytułów pokrywa się z tą w Wikipedii (choć kolejność minimalnie się różni) ale może niektóre istnieją tylko w papierach?

Teraz już serio. Po co magnetofon? Po to, żeby posłuchać kaset, których nie ma się na CD. A nie ma się, bo to droga płyta, a właściwie płyty, a nie na tyle dobra, żeby się wykosztowywać. Kasetę kupiłem w nieistniejącym już sklepie Digital (a swoją drogą, który ze sklepów, poza Empikami, się ostał w Warszawie?), naprzeciwko Muzeum Narodowego. Przed likwidacja wystawili swoja kolekcję na sprzedaż po obniżonych cenach ale jak patrzę na opakowanie, to ówczesne (sprzed prawie 20 lat) 16,90 PLN to dzisiaj co najmniej 40. Tyle że wtedy kasety kosztowały nawet więcej, a CD średnio ze 30. Czyli dzisiaj relatywnie te ostatnie są tańsze.

A tutaj można se kupić Baranka na dwóch kasetach za $9.99, bo cieniasy nie potrafiły zmieścić się na jednej. Kasetę która mam wydała firma Virgin, która jak wiadomo wszystko potrafi i jest to chyba oryginał, choć nie ma żadnego "Made in ...". Odświeżam ją chyba średnia rzadziej niż raz na rok, więc nie zanosi się na to, że dźwięk wypatruje. Z nieużywanych też zresztą nie wyparował po 20 i więcej latach. A brzmienie z tej cieniutkiej taśmy całkiem, całkiem.

Kaseta na dzisiaj to "Pieśni, piosenki, pioseneczki" Antoniny Krzysztoń wydana w 1987 r. przez Oficynę Fonograficzną CDN. Wydana z naruszeniem obowiązującego prawa i przy wsparciu finansowym zachodniego ośrodka dywersji ideologicznej Musique Esperance , z zamiarem obalenia panującego w Polsce ustroju politycznego.

Pierwsza strona prawdopodobnie miała na celu ukrycie rzeczywistych intencji obywatelki Krzysztoń oraz działającego w porozumieniu obywatela Walawender Marka. Zawiera jej autorskie piosenki oraz śpiewane teksty innych autorów w zasadzie nie nawołujących wprost do nienawiści rasowej ... przepraszam, pomyliły mi się czasy ... wymierzonych przeciwko socjalizmowi. Prawdziwe intencje duetu ujawnia druga strona prezentująca w większości wiersze wrogów ludu, w szczególności Zbigniewa Herberta i Karela Kryla.

Kaseta niestety pod względem jakości technicznej prezentuje się źle. Prawdopodobnie jest to kolejne nagranie z oryginalnego nośnika wykonane na domowym sprzęcie, na co wskazuje poziom szumów. Uważam natomiast, że Antonina nigdy potem już nie śpiewała z taką pasją. Dokładniej: z pasją śpiewała i potem ale innego rodzaju. Na kasecie CDN przypomina Wolność wiodącą lud na barykady , jedynie strój jest inny (nie chodzi o strój gitar).

Kaseta "Pieśni, piosenki, pioseneczki", podobnie jak inne podziemne nie dostąpiła zaszczytu znalezienia się w polskiej Wikipedii, jest natomiast w czeskiej . Prawdopodobnie ze względu na przyjaźń z bardem Praskiej Wiosny Karelem Krylem, którego pięć utworów w polskim tłumaczeniu (m. in. Jana Kelusa) znalazło się na kasecie

Jedyny polski internetowy ślad po kasecie można znaleźć na tej stronie . Jest też wiele utworów zawartych na omawianej kasecie, część w postaci plików, część (pieśni Karela Kryla) w filmie "Czas bez skarg", z tym że najczęściej są to inne wersje. Te ostatnie pochodzą z płyty z 1995 r.

To ja też się pochwalę nietuzinkowym nagraniem.

Onego czasu Laboratorium zapuściło się do studia im A.Osieckiej i tam popełniło koncert, pierwszy od nie wiadomo kiedy bo zespół stary jak węgiel. Mam ja ci ten koncert na kasecie. Jak wszedłem w posiadanie ? A no zwycajnie panocku, nakalibrowałżem taśme, nacisłem guzik empeiks oraz pana B.Dolbjego, nadusiłem to czerwone, o tu o i posiadłem.

Chciałem Tydzień zakończyć hardkorowo czyli jakimś własnoręcznym nagraniem z czasów PRL-u na kasetach Stilonu ale, po pierwsze, nie znalazłem nic wstrząsającego, po drugie trochę strach, że mi zapcha głowicę. Dlatego dość standardowo zapakowałem do magnetofonu "Live in Sofia" Leszka Możdżera i Adama Pierończyka (Not Two MW 701-4) z 1997 r. czyli z czasów gdy ten pierwszy był jeszcze młodym gniewnym. Hmm, czy ja wiem czy takim gniewnym? Bez złego wpływu kolegów z Miłości (z którą już się wtedy zaczynał rozstawać) jego solowe partie wydają się dość grzeczne, choć od strony czysto muzycznej istotnie mało niestandardowe. Wejścia Pierończyka wnoszą więcej zamętu, który na szczęście stopniowo udziela się i pianiście.



A dlaczego kaseta, a nie CD? Już pisałem - ze skąpstwa (jeden z moich dziadków urodził się w Wielkopolsce). A dobra jakość jest dla cieniasów.

PS Koncert został nagrany 7 grudnia. Dopiero teraz przypomniałem sobie, że na początku grudnia tamtego roku też byłem w Sofii (jak bogate panisko z dolarami w kieszeni, przy cenach dużo niższych niż w Polsce). Ale do tamtejszej filharmonii nie trafiłem ani 7 grudnia, ani w inny dzień.

National Audio Company (NAC) to amerykańska firma, która od 1969 roku produkuje kasety magnetofonowe. Po 46 latach nieustannej produkcji... z optymizmem spogląda w przyszłość

.

Kasety magnetofonowe wciąż nie chcą odejść do lamusa - wręcz przeciwnie. NAC sprzedaje ich o 20% więcej niż przed rokiem. Firma produkuje, jak podaje Digital Trends, rocznie 10 milionów kaset. Poszczególne tytuły wydawane na kasetach nie osiągają gigantycznej sprzedaży - 2000-3000 sztuk. Płyt winylowych sprzedaje się znacznie więcej - rekordowa produkcja sprzedała się w ilości 87 tys. sztuk.

źródło - technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,...woja-przyszlosc.html

a wdehe na to, niemożliwe

Tu właściwy materiał. audiolifestyle.blogspot.com/2015/09/the-...assette-factory.html

No to mnie koleżeństwo zaskoczyło! Strasznie mi miło, że pamiętaliście o obchodach MTSKM
Nie pisałem nic o tegorocznym święcie, bo myślałem, że w sumie już macie dosyć, hehe...
U mnie w tym roku też wspominkowo.
Odnalazłem kiedyś u rodziców swój pierwszy magnetofon i z okazji MTSKM zaprezentowałem go światu:

www.musiconthehead.pl/2015/09/sunny-vox-model-7700.html

Pochwaliłem się kasetą, z której pierwszy raz usłyszałem "We are the World"
www.musiconthehead.pl/2015/09/new-hits-86.html
oraz Boney M. "Rivers of Babylon" która jest chyba piracką wersją "Nightflight to Venus":
www.musiconthehead.pl/2015/09/boney-m-rivers-of-babylon.html

i przypomniałem sobie kasety nagrywane z Trójeczki -też praktycznie sama elektronika, jak u Johnego

To się nazywa potencjał i pojemność
www.forbes.com/sites/jasonevangelho/2014...tb-of-data-onto-one/

Hej!
I jak tam, chłopaki? Słuchacie kaset? MTSKM 6 trwa już od poniedziałku!
Dziś w ramach obchodów MTSKM ruszyło pierwsze polskie internetowe muzeum walkmanów.
Serdecznie zapraszam do zwiedzania:

www.musiconthehead.pl/p/the-walkmans-cave.html

woow! Kolekcja super!

Coś jest na rzeczy z tym powrotem kaset, argos znów sprzedaje kasety -
www.argos.co.uk/static/Product/partNumber/5583388.htm
i "walkmany"
www.argos.co.uk/static/Product/partNumber/5045864.htm


Kaset nie słucham, słucham tylko żony, i czekam na nowe wydawnictwo by Dan Swano, listonosz dziś nie przyniósł ;(

wdehe napisał: listonosz dziś nie przyniósł ;(

The postman always rings twice

Jak to jest, że wpis Edgara jest z siódmego, a ja mimo wchodzenia na forum codziennie widzę go dopiero dzisiaj czyli dziewiątego !?

Kolekcja miażdży, zwłaszcza ilość cacek z serii DD i tych najstarszych, jest nawet taki jak mój tylko w czerwonej (fuj) wersji, mój ładniejszy