Muzykę
Cedrica Burnsidea znam od niedawna, choć słowo znam, jest stwierdzeniem posiłkowym (w gruncie rzeczy stanowi bowiem nadużycie).
Na jego osobę trafiłem poprzez program Rig Rundown...
...gdzie opowiada o gitarach, na których gra, oraz gitarowym brzmieniu, którym posiłkuje się na koncertach.
Wracając do stwierdzenia "znam" - polecam jedyny krążek muzyka, którym mogę się cieszyć, a mianowicie
Cedric Burnside "I Be Trying" - oszczędny, korzenny, atto-gospelowy w aranżacji, eksa-gospelowy w wydźwięku, uakustycznniony, choć zelektryfikowany uakustycznieniem.
cedricburnside.bandcamp.com/album/i-be-trying
Dla obrazkowej zachęty, wklejam dwa duety koncertowe.
Pierwszy, w którym Cedric Burnside występuje w roli gitarzysty, krzyżując artykulację archaicznego afro-podszerstka z manierą gry Johnny Lee Hookera, Alexisa Kornera oraz Ry Coodera:
Drugi, gdzie groove-funk-rockowo wali w bębny:
www.discogs.com/release/19228738-Cedric-Burnside-I-Be-Trying