HFM

Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT:

Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 13:18 #431588

  • highendtheend
  • highendtheend Avatar
  • Gość
  • Gość
A ja dorzucę jeszcze starszy post z 27 października 2015. Oryginał tutaj.

Na marginesie (High-end i granice absurdu)
Absurdy otaczają nas z każdej strony. High-end należy do absurdów dużego kalibru i składa się z wielu warstw, a każda jest większym lub mniejszym nonsensem.

Wyznawcy high-endu - dalej ich będę nazywał wyznawcami - uważają, że zajmują się hobby elitarnym i niedostępnym dla szaraka. To naiwność. Sądzi się ponadto, że styczność ze sprzętem z górnej półki (cenowej) musi skutkować przyłączeniem się się do wyznawców. Z kolei, że szarak nie może mieć styczności z takim sprzętem, bo go nie stać. Znane porzekadło mówi, że aby się napić szklankę mleka niekoniecznie trzeba zbudować mleczarnię. Dlatego choć nie jest to zupełnie bezpłatne, można posłuchać bardzo drogiego sprzętu bez ogromnych wydatków. W tym celu trzeba się udać do dobrze zaopatrzonego salonu względnie na wystawę. Na wystawach nie bywam, w salonach owszem. Tak czy owak zapoznać się można i choć nie jest to rekonesans zbyt długotrwały, jednak więcej niż wystarczający.

Wszystkie różnice zawsze najłatwiej jest zauważyć na gorąco i na pierwszy rzut oka. Jeśli jeździsz autem, w którym pomału siadły amortyzatory, to tego nie zauważysz, bo się systematycznie przyzwyczajasz do coraz większej narowistości auta w tym sensie, że samochód na nierównościach zachowuje się jak rozbrykany źrebak. Tak samo będzie z silnikiem jeśli jeden zawór wypali się podstępnie, bo na przestrzeni miesiąca. Prędzej zorientujesz się, że coś jest nie tak przy tankowaniu, a nie w czasie jazdy. W odniesieniu do sprzętu różnice są największe w pierwszych minutach, później słuch się już adaptuje i różnice zanikają.

Zdarzyło mi się kilka ładnych lat temu, że posłuchałem sobie "na mieście" naprawdę dobrych głośników i po włączeniu muzyki u siebie byłem rozczarowany swoimi. Tak było przez dwa dni. Potem zdążyłem się przestawić i dało się żyć. Zresztą do zmian adaptujemy się stosunkowo łatwo. Przykładowo teraz po przejściu w telewizji większości kanałów SD do mpeg-4 po samej zmianie zauważałem dużą różnicę na plus. A teraz niekoniecznie pamiętam, jak to było przedtem. Było gorzej, ale żeby się przekonać jak było, to trzeba sobie włączyć jakiś wcześniej nagrany program.

Te małe absurdy są jednak wstępem do większych. Rzecz warta odnotowania, że największe absurdy w audio są zawsze jakimś rodzajem literatury. Wszystkie recenzje i relacje można zweryfikować. Jest to łatwiejsze lub trudniejsze, ale zawsze możliwe. Zawsze możliwe, gdyż mowa jest o sprzęcie audio, a nie o wodzie na Marsie i radziłbym pamiętać o tym natchnionym recenzentom. Są ludzie nastawieni raczej obiektywnie, którzy w końcu trafią na "recenzowany" sprzęt. A będą też tacy, którzy spotkają samych recenzentów...

Zacznijmy od spraw przyziemnych. Stoliki, regały, podkładki, podstawki, półki itp.

Seriale medyczne cieszą się sporym powodzeniem. Czasem fabuła tych filmów opowiada o tym, jak to ktoś strasznie się pochorował i w końcu był już taki chory i słaby, że ledwo żywy. Podpięto go pod kroplówki i jeszcze na dokładkę zamknięto w sterylnym pokoju, bo każdy zarazek i każdy wirus mógłby go zabić. Więc umierający pacjent w tym sterylnym pomieszczeniu oddycha przefiltrowanym powietrzem, leży w wyrku z antyalergiczną pościelą i nikt nie śmie do niego wejść, dopóki nie włoży jakichś specjalnych gaci i nie założy na twarz maseczki, bo przecież jak kichnie na pacjenta, to to kichnięcie go zabije. Na śmierć. I właśnie takim umierającym, a przynajmniej ciężko chorym pacjentem, którego może zabić byle pyłek wydaje się być w audiofilskich wyobrażeniach sprzęt grający.

Dlaczego sprzęt grający jest tym umierającym pacjentem, którego trzeba bronić na wszelkie sposoby otaczając ochronnym kokonem? A dlatego, że produkuje dźwięk, a ten właśnie dźwięk powoduje jakoby zakłócenie jego pracy. Można domniemać, że grzejnikowi, który jak wiadomo w czasie pracy się nagrzewa szkodzi ciepło, które wytwarza i dlatego, by dobrze działał należy go chłodzić?

Wobec tego mamy paradoks. Sprzęt grając produkuje dźwięk, który jest wibracjami powietrza, z kolei te wibracje powracają do sprzętu i zaburzają jego pracę. Tak przynajmniej twierdzą audiofile. Idealnie audiofilskim zestawem mógłby być zatem taki, którego nie słychać czyli nie gra. Mógłby on działać, czyli można by go włączyć, ale już odtwarzać dźwięku by nie mógł, bo to zakłóci działanie. Alternatywnie dobrym rozwiązaniem byłby sprzęt audio wykonujący jakieś inne zadanie, które nie powodowałoby powstawania fal dźwiękowych. Może mógłby się nadać na podstawki pod doniczki?

Póki nie wynaleziono bezgłośnego zestawu audio, póty audiofile będą musieli się zmagać z wibracjami w powietrzu. Postanowiłem przyjrzeć się zagadnieniu tj. wziąć pod lupę dźwięk.

Z tego, co mi do tej pory było wiadomo, fale dźwiękowe, zwłaszcza te mogące być uznane za muzykę, mają małą energię. Żeby zarejestrować głos z reguły używa się mikrofonów. Można też wykorzystać fonograf Edisona, ale to rozwiązanie nie na czasie. Zatem używa się do rejestracji głosu mikrofonów. Mikrofony mają różną budowę, ale zasada działania jest zawsze podobna. Drgania powietrza wprawiają w ruch elementy mikrofonu co skutkuje powstaniem prądu elektrycznego.

O ile mi wiadomo, to prąd wytwarzany przez mikrofon ma małą wartość. Mimo, że konstruktorzy bardzo się starają i wykorzystują przeróżne metody, żeby wartości prądu na wyjściu mikrofonu były jak największe, to jednak z reguły ma wartość tak małą, że potrzebny jest dodatkowy wzmacniacz, by sygnał nadawał się do dalszego użycia. Wychodzi na to, że sprzęt grający choć mikrofonem nie jest, to w tej roli sprawdza się lepiej niż mikrofon. Oczywiście jeszcze lepszym mikrofonem niż mikrofon jest złote ucho audiofila, które te wszystkie zakłócenia w działaniu sprzętu wyłapie. Żaden by tego nie zrobił mikrofon, co potrafi ucho audiofila...

Jaka jest energia dźwięku, który tak zaciekle atakuje sprzęt audio? Nie jest to energia młota pneumatycznego. Nie jest to też raczej ten poziom głośności, chociaż nie zawsze. Nawet słuchając głośno nie udało mi się zauważyć jakichś niepokojących zjawisk. Tylko, że teraz słucham inaczej niż kiedyś. Kiedyś głośno było głośniej i z podkręconym basem, który wprawiał w drżenie szyby i nie tylko. Czyżby dziś audiofile słuchali z głośnością maniakalną powodującą przynajmniej czasowe przytępienie słuchu? Różnie to może być, wobec tego postanowiłem sprawdzić wszystkie opcje. Także taką z maniakalnymi głośnościami odsłuchu.

Kiedy zajmowałem się fotografią miałem problem ze statywem, który nie był wystarczająco stabilny. Lustro aparatu i migawka powodowały niewielkie drgania skutkujące nieostrymi zdjęciami. Wtedy robiło się zdjęcia na filmach, więc szkoda było marnować taśmę na próbne zdjęcia i dlatego zastosowałem inny sposób na wykrycie drgań statywu. Na aparat umocowany na statywie stawia się (na stopkę lampy błyskowej) małą zakrętkę słoika w której jest nieco wody. Jeśli statyw drga, widać to po zafalowaniach wody w zakrętce. Metoda jest bardzo czuła i wykryje nawet minimalne drgania. Można przetestować kilka statywów i wybrać najlepszy do naszego aparatu. Nawiasem mówiąc metoda wciąż jest dobra i jeśli ktoś fotografuje lustrzanką, może w ten sposób sprawdzić swój statyw.

Okazuje się, że metoda jest zbyt mało dokładna w odniesieniu do sprzętu domowego. Zakrętka z wodą postawiona na stoliku na którym stoi sprzęt nie wykazuje żadnych drgań. Jeśli się tupnie nogą, to owszem, drgania nasz sejsmograf pokaże. Ale głośniki są za słabe. Z całą pewnością ktoś kujący dziury majzlem, a już z pewnością młotem udarowym, dałby radę wprawić podłogę w drżenie. Fale dźwiękowe jednakowoż nie dają rady.

Są jeszcze dwa miejsca, gdzie można sprawdzić energię fali dźwiękowej, gdzie ta jest znacznie większa. Koncert i dyskoteka. Na koncercie jednak trudno coś postawić na ziemi, w sensie naczynia z jakąś cieczą. Oczywiście udałoby się zorganizować kubek z piwem i nawet może dałoby się go postawić na błocie czy stratowanej murawie. Jednak pozostaje problem kilku/kilkunastu tysięcy ludzi podskakujących wkoło i tupiących. Zastanawia mnie w tym kontekście fakt, w jaki sposób sprzęt nagłaśniający koncerty może w ogóle działać? Okoliczności przypominają bowiem trzęsienie ziemi i wibracje o tej energii powinny raczej zniszczyć wzmacniacze i całą resztę.

Ostatnią szansą była dyskoteka. Zorganizowałem sobie testowe piwo, z przeznaczeniem naukowym a nie konsumpcyjnym, ale postawione na bufecie pozostawało niewzruszone, ani śladu drgań. Postanowiłem więc wybrać się na parkiet. Jednak próba zawiodła. Szklanka stojąca tuż obok subwoofera mogłaby coś wykazać, jednak było ciemno, a migające światła nie ułatwiały obserwacji. Wybrałem się więc na poszukiwanie włącznika świateł. Co prawda go nie znalazłem, ale szklanka do mojego powrotu się ulotniła.

Pozostaje więc eksperymentowanie z mniejszymi energiami, ale za to w zaciszu domowym. Trzeba jedynie znaleźć sposób na sprawdzenie wpływu energii dźwięku. Wspominałem już o szybach, jednak znając podstawy akustyki musimy stwierdzić, że nie nadają się one do eksperymentu. Obiekt testowy musi mieć rozmiary podobne do sprzętu grającego. Potrzebujemy coś wielkości wzmacniacza. Szyby w oknach są za duże i będą reagować przy innej długości fali.

Pierwsza koncepcja: folia aluminiowa. W teście praktycznym spory kawałek folii aluminiowej położony na wzmacniaczu pozostaje nieruchomy. Gdy się ją trochę pomarszczy, żeby nie leżała plackiem efekt jest taki sam. Żadnych widocznych przejawów życia.

Folia do pakowania żywności to koncepcja druga. Owinąłem sprzęt taką fiolą, dość luźno. Niestety nie chce się poruszyć. Jeśli się na nią dmuchnie, to oczywiście się poddaje. To samo dotyczy folii aluminiowej. Ale nawet basy podkręcone do granicy wytrzymałości głośników nie dają rady.

Ostatnia już tym razem desperacka próba odbyła się z użyciem baniek mydlanych. Czegoś delikatniejszego nie jestem w stanie sobie zorganizować. Pomysł wydawał się być dobry i rokował szanse na sukces. Praktyka okazała się jednak dość trudna. Problem w tym, że bańka puszczona "w lot" sama z siebie się "buja" i trudno zaobserwować to, co byśmy chcieli. Bańka "na uwięzi" tzn. na słomce też się chybocze, bo ręki nie sposób utrzymać nieruchomo. Rozwiązaniem jest plastelina. Mianowicie nadymamy bańkę do maksymalnych rozmiarów, powolutku ustawiamy słomkę w pionie i wbijamy koniec w plastelinę; plastelina oczywiście leży na stoliku. I wreszcie nasz detektor drgań jest gotowy! Trwałości nie ma dużej, ale może się zdarzyć całkiem długa chwila, zanim bańka pęknie.

Okazuje się, że mimo swojej delikatności bańka mydlana odmawia współpracy i nie daje się zauważyć jakichś drgań. Co innego w bezpośredniej bliskości głośnika, a już przy wylocie bass-refleksu to w ogóle. Pęd powietrza robi swoje. Niestety o ile mi wiadomo sprzętu nie stawia się przy rurze od bass refleksu, więc wyniki eksperymentu są wciąż bezużyteczne. W miejscu odsłuchu bańka mydlana odmawia współpracy, jako detektor dźwięku. Ale może gdyby obserwować ją pod mikroskopem?

Wszystkie przeprowadzone przeze mnie testy nie wykazały więc destrukcyjnego wpływu fali dźwiękowej na wodę, piwo, folię aluminiową, folię spożywczą oraz bańki mydlane. Nie znaczy to wszakże, że tak jest w odniesieniu do wszystkiego. Znane są przecież przypadki muzyków, którzy ogłuchli w jakimś stopniu w trakcie wykonywania swojego zawodu czyli w trakcie wytwarzania hałasu i zakłócania ciszy. Okazuje też się, przynajmniej teoretycznie, że dźwięki niszcząco wpływają na sprzęt grający, a co najmniej zakłócają, według zapewnień audiofilii, jego pracę.

"Jeśli jest potrzeba, to znajdzie się rozwiązanie" jak mówi przysłowie. Audiofile mają rozwiązanie. Chronią swe urządzenie przed dźwiękiem, które te urządzenia wytwarzają poprzez stosowanie właśnie tych wcześniej wymienionych wynalazków, jak stoliki, podkładki, półki, stojaki, nakładki, nakładki pod podkładki, podkładki pod nakładki i zakładki. Zawsze działanie tych wynalazków stanowiło dla mnie zagadkę. Przeanalizujmy zagadnienie.

Jeśli fala dźwiękowa niszczy, chcemy coś co może być zniszczone jakoś ochronić. I tu muszę się posłużyć przykładem, który zaprowadzi nas do miejsca, które stanowi dla mnie zagadkę nieprzeniknioną i tajemniczą. Załóżmy, że ja chcę ochronić przed dźwiękiem siebie, a dokładnie swoje uszy. Jak może pomóc moim uszom w walce z hałasem półka, stolik, regał, podkładka czy nakładka? Moje uszy będą przecież wciąż narażone na hałas także wtedy, kiedy będą stał na półce a pod nogi sobie podłożę podkładki. Uszy będą odsłonięte i eksponowane na łomot. Na zdrowy rozsądek musiałbym zatkać uszy watą. Alternatywnie musiałbym się schować do jakiejś kabiny dźwiękoszczelnej. Zwłaszcza to drugie rozwiązanie wydaje się być skuteczne. Ale półka czy stolik? Albo podkładka? Taka sama zupełnie absurdalna sytuacja miałaby miejsce, gdybym chciał się ochronić przed słońcem kładąc na podstawce czy też siadając na stoliku.

Jeśli już wszystkie stoliki, półeczki i podkładki miałyby coś pomóc, to wyłącznie na łomot poczyniony przez młot pneumatyczny kujący podłogę. Taka sytuacja jednak nie jest regułą, że słuchamy muzyki w pomieszczeniu, gdzie robotnik ryje w kafelkach. Jeśli więc drgania sejsmiczne nam nie grożą, to chcąc ochronić sprzęt przed dźwiękiem należałoby go zamknąć w jakiejś dźwiękoszczelnej skrzyni. Czy aby producenci już tego jednak nie zrobili? Zrobili.

Dość często czytamy w opisie różnego rodzaju urządzeń, że mają płytę dolną zrobioną z czegoś grubego, sztywnego, ciężkiego i mającego kilka warstw. To samo piszą producenci o płycie górnej. Sama obudowa jako całość przypomina trezor lub transporter opancerzony mogący wytrzymać ostrzał z moździerza. O nędznej fali dźwiękowej, która nawet bańce mydlanej zaszkodzić nie może nie wspomnę. Więc producenci pomyśleli i wykonali. Urządzenie, które normalnie ważyłoby kilka kilogramów waży kilkanaście/kilkadziesiąt kilo. Żeby takie cudo ruszyć z miejsca trzeba się zmobilizować tak, jakby się chciało ruszyć z posad bryłę świata. Często podniesienie takiego opancerzonego wytworu przemysłu dźwiękowego kończy się urazem kręgosłupa lub przepukliną. Są egzemplarze, które do transporty na odległość jeden metr i piętnaście centymetrów wymagają czterech silnych ludzi względnie wózka widłowego. Mimo to, w co święcie wierzą audiofile, jeśli ktoś będzie mówił do opancerzonego odtwarzacza, to on będzie źle działał, wobec tego potrzeba postawić go na półce, która stoi na stoliku, pod którym są podkładki, na których są nakładki, a pomiędzy nimi kolce. Kolejność może nie odpowiadać do końca rzeczywistości.

Jakie w ogóle znaczenie mogą mieć takie wynalazki jak rusztowania na sprzęt i podkładki pod te rusztowania? Skoro nie chronią one przed ekspozycją na dźwięk i nawet nie izolują od drgań przenoszonych przez podłogę, bo takich generalnie nie ma, to co one mogą robić? Chronić przed promieniowaniem kosmicznym lub strumieniem neutrin? Być może nie powinienem o tym wspominać, bo kto może wiedzieć czy nie zaowocuje to jakimiś nowymi patentami? Płaszcz ołowiany o grubości metra chroniący przed promieniowaniem? Któż to może wiedzieć.

Wobec powyższego zatoczyliśmy koło i wróciliśmy do umierającego pacjenta, który leży pod kroplówką w cleanroomie. I według rozumienia audiofilskiego odtwarzacz w pancernej obudowie jest podatny na fale dźwiękowe znacznie bardziej niż mikrofon i trzeba go postawić na półce, która nic nie zmienia.

Ktoś powie: ale przecież sam odtwarzacz wibruje, bo ma mechanizm do kręcenia płytą. No dobrze, ma. Ale czyż ludzie nie stawiają na podkładkach także odtwarzaczy plików, które żadnych mechanizmów nie mają? Stawiają. A w celu gdyż? Może spytam o to czarownika.

Standy. Standy to osobny temat. Ileż to o podstawkach napisano. A ileż jeszcze zostanie napisane. Bo gdyż mają one mieć wpływ na brzmienie, a już szczególnie rodzaj balastu, którym się te podstawki obciąży. Jednym z punktów spornych jest rodzaj tego balastu właśnie, bo ponoć inaczej gra piasek inaczej śrut, a jeszcze inaczej coś jeszcze innego. Zresztą to dotyczy nie tylko standów, gdyż są półki i inne bazy, które można także balastować. I do wyboru jest różny piasek, śrut, a także mieszanka jednego i drugiego. Skoro jednak ktoś wierzy, że jeśli przyklei muszelki do wzmacniacza to on zacznie grać inaczej...

Okazuje się, że wierzący wyobrażają sobie sprzęt jako najdelikatniejszą pajęczynę misternie utkaną przez zwinnego zwierzaczka, którą nawet poświata księżyca wprawi w ruch i wibracje . Jak to jest możliwe, że przemysł ze swoimi ośrodkami badawczymi tego jeszcze nie odkrył? I ta tajemnica wierzących nie została zgłębiona przez konstruktorów, i zgoła jest im nieznaną? A było na to kilka ładnych dziesięcioleci. Zupełnie absurdalnie wygląda w tym kontekście zamiłowanie części użytkowników do sprzętu lampowego. O ile producenci reklamują swoje urządzenia tranzystorowe jako ciężko opancerzone, które mają grać niewzruszenie bez względu na trzęsienia ziemi i pobliskie roboty drogowe i budowlane, sprzęt lampowy wydaje się być w stosunku do takiego podejścia w jawnej sprzeczności. Lamp nie można zamknąć w pancernym sejfie, one muszą być odsłonięte, gdyż się grzeją. A skoro są odsłonięte, to są eksponowane na działanie fali dźwiękowej. Kompletnie paranoicznie robi się wtedy, kiedy stwierdzimy, że sprzęt tranzystorowy jest niemal kompletnie niewrażliwy na efekt mikrofonowy - z wyjątkiem kondensatorów, jeśli się w nie postuka młotkiem, to faktycznie coś w głośnikach da się usłyszeć - natomiast lampy owszem i to bardzo!

Zresztą może nie brnijmy w to dalej. Na koniec chciałbym zadać pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi od kilkudziesięciu już lat:

Czy ktoś ma na te cuda wianki i inne audiofilskie wynalazki jakiś dowód poza ulotkami reklamowymi, materiałami sponsorowanymi i wynurzeniami nawiedzonych cudaków na forach internetowych?

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 15:21 #431590

Kolego wielka prośba => nie wiem czy w swej inkwizytorskiej zapalczywosci zauważyłeś ze to zakladka KOMERCYJNA wiec moze dasz rade powstrzymac sie od spamowania w tym miejscu.... :sick:

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Zaskakująco duży wpływ może mieć kierunkowość bezpiecznika i trzeba na to zwrócić uwagę. U mnie zwykłe bezpieczniki w "dobrym" kierunku podobały mi się bardziej niż audiofilskie w "nieprawidłowym". => pit66 z Audiostereo

Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 16:11 #431591

  • highendtheend
  • highendtheend Avatar
  • Gość
  • Gość

Patrick napisał: Kolego wielka prośba => nie wiem czy w swej inkwizytorskiej zapalczywosci zauważyłeś ze to zakladka KOMERCYJNA wiec moze dasz rade powstrzymac sie od spamowania w tym miejscu.... :sick:

Zauważyłem i dlatego mam używanie. Mam nadzieję, że "producent" tej platformy przeczyta moje krótkie teksty i oprzytomnieje.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 16:59 #431595

highendtheend napisał:

Patrick napisał: Kolego wielka prośba => nie wiem czy w swej inkwizytorskiej zapalczywosci zauważyłeś ze to zakladka KOMERCYJNA wiec moze dasz rade powstrzymac sie od spamowania w tym miejscu.... :sick:

Zauważyłem i dlatego mam używanie. Mam nadzieję, że "producent" tej platformy przeczyta moje krótkie teksty i oprzytomnieje.

XYZPawel, dostaniesz jak zwykle zakaz pisania w nie swoich wątkach, a jak złamiesz to bana - i po co Ci to znowu?

Załóż wątek "Audio-Voodoo", sam chętnie poczytam bo też mnie to bawi :)
Ale jak trafiam na kilometrowy wpis w zwykłym wątku, to go niestety ale przewijam bez czytania.

xyzpawel.blogspot.co.uk/ - od 31 maja 2014 brak nowych wpisów, a szkoda.

Ja Ci naprawdę źle nie życzę, mimo że nie podoba mi się Twoja wersja hasła "audiofil" w Wikipedii. Wejdź w dyskusję, mój nick na Wikipedii to romeksz.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 17:56 #431597

  • highendtheend
  • highendtheend Avatar
  • Gość
  • Gość
Swojego czasu udało mi się opanować w wystarczającym stopniu różniczki i całki, więc jestem przynajmniej średnio kumaty. Ale za cholerę nie rozumiem dlaczego ktoś się zwraca do kogoś cytując moje posty?

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 19:54 #431600

highendtheend napisał: Swojego czasu udało mi się opanować w wystarczającym stopniu różniczki i całki, więc jestem przynajmniej średnio kumaty. Ale za cholerę nie rozumiem dlaczego ktoś się zwraca do kogoś cytując moje posty?



xyzpawel.blogspot.co.uk/2009/05/blog-post.html

sobota, 9 maja 2009

Projekt Orion


Człowieku, jak musisz być porąbany aby zamieszczać w sieci zdjęcie swojego dziecka.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 19:59 #431601

  • highendtheend
  • highendtheend Avatar
  • Gość
  • Gość
Człowieku, jak musisz być mało kojarzący, żeby qrfa, wreszcie zrozumieć, że poyebały ci się osoby?

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 20:01 #431602

highendtheend napisał: Człowieku, jak musisz być mało kojarzący, żeby qrfa, wreszcie zrozumieć, że poyebały ci się osoby?

Czeczen, 123stop i inne z Audio Stereo... no weź i nie wqrwiaj, ok?

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 21:13 #431608

  • highendtheend
  • highendtheend Avatar
  • Gość
  • Gość

Rob Roy napisał:

highendtheend napisał: Człowieku, jak musisz być mało kojarzący, żeby qrfa, wreszcie zrozumieć, że poyebały ci się osoby?

Czeczen, 123stop i inne z Audio Stereo... no weź i nie wqrwiaj, ok?

To się zgadza. Jeszcze numer z innego forum dla radiobydlaków, no i dorzuciłbym parę innych nicków, ale z tym miejscami mogłoby być trudno, bo niektóre pozapominałem, podobnie jak i hasła.

Jednak XYZ to zupełnie inna osoba. Jednak skoro się upierasz, dziecko jest ładne, zadbane, dobrze odżywione itd. więc nie ma problemu. Aha, żona też musi być ładna.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/19 21:53 #431611

highendtheend napisał: dziecko jest ładne, zadbane, dobrze odżywione itd. więc nie ma problemu.


Nie ma problemu? To popatrz na ręce tego dziecka.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/20 07:40 #431617

  • highendtheend
  • highendtheend Avatar
  • Gość
  • Gość
U jednej ręki ma 5 palców, drugiej nie widać, ale też chyba będzie 5 palców. Dziecko wydaje się być zdrowe.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/21 20:49 #431669

A ja wierzę w platformy antywibracyjne i już :)

Najciekawsze w przypadku mojego systemu jest to, że najlepszy efekt daje mi droższa platforma CA Electronics (3 kzł) pod kondycjonerem, a nie pod źródłem. Póki co pod źródłem i wzmakiem mam najtańsze CA Electronics (po 1,6 kzł).
Szkoda, że firma już praktycznie nie istnieje, ale dzięki temu czuję się wyjątkowo (że mam to, czego inni nie mają :P ).

Pozdrawiam Nie(do)słyszących! :)

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Ostatnia edycja: przez Wulkan.

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/21 20:58 #431670

A co ma wiara do tego? Albo słyszysz albo nie, reszta jest nieistotna.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

"(...) zresztą zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej już kraść, par excellence, jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej."

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/21 21:09 #431671

  • highendtheend
  • highendtheend Avatar
  • Gość
  • Gość

smykus_starszy napisał: A co ma wiara do tego? Albo słyszysz albo nie, reszta jest nieistotna.

Wierzysz, że słyszysz, słyszysz. Audiofilizm zastępuje religię. T w sumie taka religia dla ateistów. Nie wydaje mi się, że można wierzyć w Boga i w hajend. XYZPawel jest tego przykładem. Nie wierzy w Boga, ale wierzy w hajend, chociaż na zewnątrz się nie przyznaje.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

Re:RE: Re:RE: Re:RE: Re:RE: Zaawansowane platformy antywibracyjne STACORE 2016/02/21 21:13 #431673

Nie wiem co u Ciebie co (albo kogo) zastępuje i szczerze mówiąc nie interesuje mnie to ani trochę.

Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.

"(...) zresztą zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes, lepiej już kraść, par excellence, jako złodziej. Tak jest chyba uczciwiej."
Moderatorzy: Maciej StryjeckiredakcjaModerator