wdehe napisał:
I pierwszy raz usłyszałem, jak nagłośnienie w kinie nie dało rady - walka tych dużych, kamiennych

W ogóle mam wrażenie, że nagłośnienie w naszych kinach jest dalekie od ideału.

Spotkałem rano znajomą, też była na 3D, też jej się podobało.
I powiedziała ważną rzecz:
- po pierwszej półgodzinie byłam zdziwione bo nie myślałam, że to musical będzie

Kino cyfrowe, nie wiem czy oni mają tam taśmę, czy raczej tylko dyski. W sali nr 3. (w tej byłem) mają cyfrowy projektor, tylko taki umożliwia 3D.

Currently screens 3 & 7 are equipped with digital projectors used mainly for 3D pictures. The remaining seven screens should have digital machines by the end of this year.

W pozostałych salach już pewnie też mają cyfrowe, do końca roku tylko kilka dni.

wdehe napisał: Spotkałem rano znajomą, też była na 3D, też jej się podobało.
I powiedziała ważną rzecz:
- po pierwszej półgodzinie byłam zdziwione bo nie myślałam, że to musical będzie

W książce tych piosenek i pieśni jest od groma, Jackson wstawił tylko dwie...

Jeszcze o filmie. Jedna z 1600 recenzji na theonering.net. Autor: Neimod (dla osób rozumiejących angielski):

"(…) Let me start by saying that this is 100% a movie for fans of Tolkien’s books. It radiates pure Tolkien-ness and pure Hobbitness in every frame. In fact, compared to The Lord of the Rings, this film feels much more like it was made for the fans first and foremost and everybody else second. As a fan, that warms my heart greatly, but I can understand how casual moviegoers might find the extremely long first act a bit, well, long. Of course, all of those people should just be quiet and go watch Skyfall or something, because for us Tolkien fans, this is pure heaven.

The Hobbit: An Unexpected Journey is a peculiar film. It’s a massive, special effects-laden $500 million production and yet it doesn’t feel like a Hollywood blockbuster at all. Neither does it feel like a traditional grand epic. It’s none of these things. It is the work of J.R.R. Tolkien, brought to life."

Nic dodać, nic ująć…

+ 1
Dobre podsumowanie filmu.

Byłem na 3D/48.
Jako fan Tolkiena byłem zachwycony. P.J. - świetna robota.
Wszystko co mogę napisać na gorąco będzie wtórne - wkleił to Zentaur w recenzji "It radiates pure Tolkien-ness and pure Hobbitness in every frame."
Technicznie: 48 fps to przyszłość kina 3D - wcześniejsze wizyty w kinach na 3D powodowały u mnie lekkie skołowacenie - robiłem sobie parę minut przerwy pomiędzy seansem a zasiadaniem za kółkiem. Po Hobbicie - zero problemu.
Sam seans wypadł świetnie - jakość obrazu, dynamika, głębia... zero taniego efekciarstwa. Pomimo patosu nie przekroczono granicy (zobaczymy jak będzie w finale).
Film uważam za wypieszczony, odpowiednio uszczegółowiony.
Realizacja świetna - już prawie czułem smród goblinów
Bardzo dobrze pokazano Golluma - widać różnice pomiędzy tą postacią w Hobbicie i Władcy Pierścieni.
Ni będę się już rozpisywał. Dobrze wydałem pieniądze

Tak jak pisałem, jest dość duża rozbieżność między reakcjami ludzi a krytyków. Co ciekawe, pamiętam, że 11 lat temu nie wszystkie recenzje były entuzjastyczne kiedy LOTR wchodził do kin.

Myślę, że z czasem to się zmieni i nawet krytycy znajdą czas by przeczytać i porównać obie książki i połapać się o co chodziło PJ, który wg mnie chciał pokazać różnicę między tymi dwoma światami - tym bez Saurona, trochę pogodniejszy i tym, gdzie mamy klimat końca świata.

Choć może przeceniam krytyków. Zauważyłem, że za recenzje często biorą się ludzie, którzy nie czują klimatu fantasy albo mają nikłą wiedzę o Tolkienie. Potem się dziwią, czemu Hobbit nie jest taki epicki jak LOTR. Co za niespodzianka, że nie jest, prawda?

Jeśli chodzi o 48 frames - mi się podoba i myślę, że z czasem się przyjmie.

oscar pewnie znów będzie po 3 części, film z oscarem i określonym zarobkiem ciężko krytykować, więc opinie się zmienią.

A, że do pisania recenzji wybierają ludzi z łapanki, to prawda.

Problem recenzji jest szerszy i nie dotyczy tylko filmu oczywiście. Pamiętam recenzję płyty Secret of the Runes - Theriona w pewnym szanowanym piśmie.

Za recenzje wziął się chyba ktoś, kto zupełnie nie czuł klimatu, a muzyka dość specyficzna była, trzeba przyznać. Recenzja więc raczej chłodna, z żartami typu "Bogusławowi Kaczyńskiemu z pewnością się spodoba".

Po kilku latach pismo, kiedy już jasne stało się, że jest to jedna z najlepszych płyt w historii zespołu umieściła ją w zestawieniu 50 najlepszych albumów koncepcyjnych w historii rocka.

Dość dramatyczna zmiana stanowiska....

Popatrzmy na Dune - niedoceniona, po latach stała się kultowym klasykiem. Pewnie gdyby była wyświetlana w polskich kinach było by lepiej...
Ale wracając do meritum - krytycy filmowi (i nie tylko) sa jak pan który "z zawodu jest dyrektorem", który możne przemawiać tylko wtedy gdy "ma naświetlić sytuację ogólnoświatową". I opisywanie w miarę fachowe filmów "ogólnoświatowych" przebiega sprawnie. Problem pojawia się przy adaptacjach literatury która posiada swoich "wyznawców".
Najlepiej przyjęty przez krytykę film możne być przez "wyznawców" wyklęty. A jak trafia sie Tolkien, którzy ma rzeszę wyznawców wielopokoleniową, wyczekana na adaptację filmową (ja czekałem od 1981) to reżyser ma problem. A P.J. daje radę - i przyznaję że podobał mi się nawet jego King Kong - pięknie ukazał USA z czasów Wielkiego Kryzysu.
P.J. nie sili się na niepotrzebną oryginalność, perfekcyjnie wczuwa się w klimat. Pierwszy rozdział Hobbita czyta się tyle samo czasu ile trwa na filmie I nikt nie czepia się szczegółów typu "Dwalin miał w książce niebieską brodę". Era 400 lat spokoju jest radosna, zło zaczyna się dopiero budzić z mroku. Fani Tolkiena wiedzą o co chodzi - P.J też wie.

Dziś trzeci i chyba ostatni raz przed wydaniem bluraya, głównie dlatego, że żona nie widziała filmu w 3D i 48fps.

Oglądałem na spokojnie (choć trochę z równowagi wyprowadzali mnie siorbacze coli oraz pożeracze popcornu), bez emocji, starając się znaleźć słabsze strony filmu.

Jest ich niewiele i jest to dla mnie poziom LOTR (jeśli nie będziemy wliczali słabości samej historii i lżejszego klimatu, który jest przewidziany przez książkę).

Dwie rzeczy bym zmienił: zarówno Azoga jak i króla Goblinów zrobiłbym poprzez charakteryzację a nie jako postacie generowane komputerowo. Choć i tutaj PJ może się bronić, że zrobil to celowo by pokazać większą baśniowość świata w przeciwieństwie do bardziej realistycznego i przerażającego świata LOTR. Ta decyzja jest jednak dość kontrowersyjna.

Co do reszty nie mam pytań. 3D 48fps dla mnie funkcjonuje bez zarzutu, choć jeśli ktoś chce skoncentrować się tylko i wyłącznie na historii i nie zwracac uwagi na formę, to powinien wybrać 2D (choć wizualnie sporo straci).

Tyle, więcej nie będę pisać, bo wszystko powiedziałem. Generalnie bardzo dobra robota, świetny wstęp do LOTR ( a także świetne jego uzupełnienie), który już na zawsze (o ile nie zostanie nakręcony Silmarilion) będzie najważniejszym filmem Śródziemia.

Ps. Scena bitwy kamiennych olbrzymów to chyba najlepsza rzecz pod względem wizualnym jaką kiedykolwiek widziałem, szczęka w dół, zwłaszcza w 3D. Scena Gollum kontra Bilbo to jedna z najllpeszych scen nie tylko w Hobbicie ale także LOTR.

Hobbit bardzo fajny film. Już nie mogę się doczekać na drugą część tego filmu.

Mój syn był zafascynowany totalnie , ja mniej.

Już nie mogę się doczekać premiery. Dawno na nic nie czekałam z taką niecierpliwością

Taki hobbit wygląda na postać rzeczywistą, ale tak na prawdę to nie istnieje, chyba że Ziemianie lubią jakieś zabawy w komputerze w Wszechświecie i może poza nim.
T
ak na prawdę to ten Hobbit trochę mną był, podobnie miałem jakiś związek w filmie 'Władca Pierścieni' i tam są moje odpowiedzi na zadawane mi pytania i przeplatam się tam, aby bajka dobiegła właściwego końca -jest to taka bajka, że sam Kusy powiedział mi że ludzie tych czasów będą chcieli coś zmienić, aby prosto na hasła nie można było robić wszystkiego co się chce i tak się stało i pod tym względem jest nawet jakiś spokój i do obecnych czasów.

Natomiast Harry Potter to jest nikt inny jak książę Anglii, czyli młody Harry, co jak każdy w komputerze Kus mówił po polsku i w tym filmie były momenty że ja byłem podstawiony zamiast Harrego.