Zastanawiam sie nad kupnem sluchawek sennheiser HD 595 ale nigdzie moge znalesc zadnych sennsownych opinii. Moze ktos co wie wiecej na ich temat.
pozdrawiam iro

słyszałem te słuchawki dość krótko ale cyba są dobre. na pewno lepsze od moich hd 570. o ile pamietem grały bardzo jasno dynamicznie i przejzyscie. czyli tak jak sennheisery. moim zdaniem można brać. jeśli chodzi... . teraz sie zastnowiłem czy aby nie pomyliłem modelu z hd 590.... jeśli to te znajnowszej serii to nie słuchałem ale zakładałem na głowe i są nieporównywalnie mniej wygodne od starszej serii i wykonanie jak na tą firme dość tandetne. co do dżwieku nie wiem ale pewnie te starsze 590 ( w kształcie łezki)dżwiekowo jesli wogóle byłyby gorsze to pewnie niewiele a komfort noszenia też jest ważny

Miom zdaniem należy wziąć kredyt, podpisać weksel in blanco, sprzedać kryształy z kredensu i kupić HD 650. Na całe życie, za 1500zł. Temat zamknięty, a przy dobrym oprocentowaniu rata wyjdzie 20 zł miesięcznie.
Warto sobie zrobić przyjemność, póki człowiek jeszcze dycha.

I nikt nigdy nie powie złego słowa. Ja jeszcze 650 nie mam, bo jetsem frajer.

I tu zmuszony jestem nie zgodzić sie z Naczelnym (co jest z mojej strony przejawem heroicznej wręcz odwagi, jako że biletów na koncert Możdżera jeszcze nie odebrałem).

Nie tak dawno postanowiłem wejść w posiadanie przyzwoitego zestawu nausznikowo-wzmacniającego. Przerzuciłem około dwunastu modeli, z górnej średniej i z najgórniejszej półki. Pierwsze odpadły właśnie HD650. Z prostej przyczyny - jeśli słuchawki atakują mnie basem tam, gdzie go nie ma na płycie, to znaczy, że do neutralności im daleko. I średnio przekonują mnie deklaracje producenta, który twierdzi, że sam komputer mu nauszniki projektował i są w związku z tym super-liniowe. Nie są i basta. Chyba, że na starość mi na słuch padło.
Przy HD600 zastanawiałem się nieco dłużej i zastanawiam się tak na dobre do dzisiaj. Ostatecznie wybrałem Beyerdynamiki DT880, i choć grają u mnie na przemian z HD600 (dzięki Lolo, obiecuję, że oddam w najbliższej pięciolatce) to chyba jednak zostanę przy tych pierwszych. Bayery mają wszystko, czego można oczekiwać od hi-endowych słuchawek: są idealnie przejrzyste, równe w całym paśmie, przestrzenne i cholernie muzykalne. Mają jeszcze jedną cechę, kóra do mnie przemawia: sprawdzają się przy każdym rodzaju muzyki, od kwartetów smyczkowych do rockowego łojenia. Na pierwszy rzut oka (ucha?) dźwiek może się wydać mniej atrakcyjny niż z Sennheiserów, ale po wielotygodniowych porównaniach dochodzę do wniosku, że HD600 są momentami efekciarskie i nieco przekłamują przekaz (dotyczy to zwłaszcza wrażeń przestrzennych).

Tak więc z pierwszą częscią wypowiedzi pana Maćka jak najbardziej się zgadzam: nie warto oszczędzać na słuchawkach, skoro można mieć hi-end już za 1,5kzł. A co do konkretnego modelu.. hmmm... nie żałować czasu na odsłuchy.

>gutten a bayery DT-150? sluchales ich? pare osob mi je poleca (tez ci, ktorzy robia wzmaki sluchawkowe, jak jeden maz...), i powoli przymierzam sie do kupna, jak tylko od raffula wzmaczek nabede. (a na to sie zanosi)

Aaa! To pierwsza krytyczna wypowiedź o 650, może i słuszna....jeszcze nie wiem Z tym basem faktycznie muszę spróbować, może masz rację. Mi wydały się bardziej obiektywne od 600, których ciągle używam, głównie ze względu na wysokie tony (dużo, ale jak coś nie tak, to od razu słychać). Ale 650 są bardziej miłe dla ucha, co może z tego faktu wypływać. W studiu obu naraz jeszcze nie próbowałem. Wypożyczę na mastering materiału z Romy 650, chociaż tu akurat wolę nie eksperymentować. 880 Beyera nie znam. Zatrzymałem się na 911. To takie zabytkowe Porsche wśród słuchawek, zwłaszcza w wersji Pro. Szybkie, ale niezbyt wygodne.
A bilety już czekają w kasie i nic się nie da z tym zrobić

Zgadzam się z guttenem (bo boję się że mi słuchawek nie odda) że HD600 przekłamują. Tylko właśnie dlatego wolę je od BD. Boring, boring DB. Poza tym uważam że akurat w tej konfiguracji lepiej grają (z HV-1) To coś jak z Trianglami podłączonymi do lampy. Kłamią prosto w oczy (uszy?). Ale Boże jak one to pieknie robią.

Do domu zawsze można kupić też Staxa. Dziwadło, drogie, nie nadaje się do roboty, ale jest wynik...Zwłaszcza ta przestrzeń.

>> Pitdog
DT-150 to typowe słuchawki studyjne - zamknięte, ciężkie, siermiężne i mało wygodne. Dźwięk na piątkę z plusem, pod warunkiem, że będą grały z mocnym tranzystorowym wzmacniaczem, który weźmie je za mordę. Z lampą było bardzo kiepsko. Osobiście nie przepadam za nausznikami zamkniętymi, bo taka konstrukcja odciska dość wyraźne piętno na brzmieniu - powstaje coś, co nazywam "efektem studni". Ale na pewno warto spróbować, tym bardziej że cena mocno atrakcyjna.
Pzdr.

No i w zamkniętych się ucho poci

Ale czuje się do nich nienawiść dopiero po kilku godzinach. Za to ogromną.

ooo to moze byc spory minus, taka niewygoda. dobrze, ze uprzedzacie
coz, poslucham co sie da zanim zakupie, w miedzyczasie dudnia mi philipsy (za to sa bardzo wygodne)

jendo mnie zastanawia - przecie fachmani w studiach cale dnie spedzaja, i im to nie przeszkadza? czyz tzw. "studyjne" sluchawki nie powinny byc tym bardziej perfekcyjnie ergonomiczne? czy po prostu wietrzenie uszu juz weszlo w krew profesjonalistom?

No, nie siedzą cały czas w słuchawkach. Częściej sprawdza się inwentarz z taśmy na odsłuchach, znaczy się monitorach aktywnych.