Obawiam się, że wzmacniacz niewiele tu pomoże, a winą obarczył bym przede wszystkim słuchawki i to nie tylko samą markę, ale przede wszystkim samą konstrukcję słuchawek, którą wiem, że wszyscy uważają za normalną i powszechnie występującą, ale tu jest właśnie paradoks poniważ jest moim zdaniem najgorszą z produkowanych, a przez zminiaturyzowanie, niepotrzebnie drogą. Aaa, przepraszam są jeszcze gorsze, czyli zwykłe douszne.
Co do marki, miałem niedawno RHA MA750i, które co prawda są ze znacznie niższej półki cenowej niż Twoje, ale powiem tylko, że z ogromną ulgą sprzedałem je w końcu za chyba 250 zł choć były praktycznie nóweczkami użytymi raptem ze dwa może trzy razy. Co im dolegało ? Cóż, z grubsza to co każdym słuchawkom dokanałowym - brak basu. Pojawiał się w dosyć szczupłej postaci jedynie w momencie idealnej pozycji w uchu. Mimo kombinowania z rozmiarami gumek i pianek comply, efekty były mizerne. Poza tym koszmarne "mikrofonowanie" czyli przenoszenie się na słuchawki i sam dźwięk każdego najdrobniejszego szurnięcia kablem o ubranie, czyli de facto cały czas. No i wypadanie z uszu. Pierwsze lekkie szarpnięcie i tracimy bas, drugie i tracimy słuchawkę z ucha. Samo brzmienie zdecydowanie nie jest uniwersalne, raczej dla miłośników muzyki baroku lub wokalnej gdzie basu zwyczajnie nie ma.
W sytuacjach, że tak powiem "mobilnych" korzystam od lat wyłącznie ze słuchawk nausznych, głównie AKG K420 (obecnie oznaczonych Y30) i dwukrotnie droższe MA750i nie mają do nich startu i to w każdej kategorii - brzmienie, wygoda, stosunek jakości do ceny. Zatem może pora rozejrzeć się nie za wzmacniaczem, a za nowymi nausznikami ?