www.audiostereo.pl/Atrakcje_tego ... 5.html#top

Audioklan to w ogóle jest dziwny. Parę lat temu nie było ich na Audio Show, bo otwierali salon na Nowogrodzkiej. No to trzeba było to tak zaplanować, żeby się z wystawą nie wyrobić? Z kolei rok temu Audioklan zajął chyba cały parter na lewo od schodów, a do Nautiliusów waliły takie tłumy, że nawet tam nie podchodziłem. To znaczy, sprawdziłem, czy da się to cudo jakoś wypatrzeć przez drzwi. Niestety, lipa. Byłem tylko ciekawy, kiedy pęknie któraś z szyb przy wejściu i ktoś przygniecie swym cielskiem wzmacniaczyk Rotela (cholera, może to akurat mój). Co by nie mówić, Audioklan ma bardzo szeroką ofertę i przyłożył się do zeszłorocznej wystawy. Jeśli teraz zabraknie Rotela, ProAca i B&W, to powinno się zrobić trochę luźniej. Być może będzie więcej czasu, żeby połazić sobie w spokoju i namierzyć kilka nieznanych dotąd sprzętów. Bo właśnie w tamtym roku miałem takie wrażenie, jakbym to wszystko już gdzieś widział. Dystrybutorzy wywalili na półki wszystkie sprzęty, które już opisano w prasie i cześć. Ciekawiej było tylko w Sheratonie, ale tam wszystko zwiedziłem w niecałą godzinkę.
A moim zdaniem wystawa jest i tak za krótka, bo na korytarzach zawsze panuje tłok. Bo to raz się zdarzyło, żebym pominął jakiś pokój tylko dlatego, że nie dało się do niego wejść? Chyba musiałbym sobie zapisywać, które pokoje mam sprawdzić przy drugim podejściu. Zastanawiam się, czy teraz nie zrobić manewru taktycznego - na początku pójść do Sheratona, a dopiero potem do Sobieskiego. Są tacy cwaniacy, co najpierw lecą na przykład na górę, bo większość ludzi popędzi do tych najdroższych sprzętów. A oni sobie i tak wszystko zobaczą, sprytne bestie. Tylko z roku na rok robi ich się coraz więcej i teraz już nie wiadomo kto ma lepiej.
No nic, pojedziemy zobaczymy. Cieszy mnie, że po którejś tam nieudanej wystawie zaczęło się robić coraz lepiej. Żeby tak jeszcze wrażenia z wystawy przeniosły się na ludzi, sklepy itd. Bo na wystawie wszyscy są happy, a potem marudzą. Jedni, że im towar nie schodzi, drudzy, że sprzęt jest coraz droższy i sprzedawcy boją się go pożyczać ludziom do domu. Pod papuga... Ehm, to znaczy... Dziwny jest te-en... świa-at...

Antileon -> rozumiem że masz na myśli Bristol a nie Sheraton.

No, pomyliło mi się. Jeszcze trochę piwa a napisałbym Mariott. To by nie było głupie:-))

A swoją drogą to ciekawa taktyka z tym zwiedzaniem od góry do dołu

Ja zawsze zaczynam od pustych stref, o ile takie da się w ogóle znaleźć. To instynkt samozachowawczy, bo ludzie często nie patrzą pod nogi, a nikczemnej postury jestem

Nie wiedziałeś o tym? Rok temu podpatrzyłem jeszcze lepszą. Ustawić żonę w kolejce do kina JBL-a, powiedzieć że się idzie do łazienki, po czym zwiedzić sobie jedno pięterko i wrócić jak gdyby nigdy nic. Pomyślałem, że można było tak zrobić z Nautiliusami, ale żony szkoda. Mnie zawsze dziwiło, ze tam na parterze koło szatni jest spora kawiarenka, czy coś takiego i nikt tam nie siedzi. Toż tam powinni sobie siedzieć audiofile przy kawce i browarku, a nie się tłoczyć jak ten olej w tramwaju. Wystarczyłoby, żeby siedziało tam kilkadziesiąt osób i już korytarze wyglądałyby inaczej. W ogóle to tam za bardzo nie ma gdzie usiaść. A wielu z pewnością by sobie przyjechało obejrzeć tylko te najdroższe sprzęcika, a później pogadać z kolegami o wpływie czystości dywanu na brzmienie.

Pewnie by posiedzieli, ale łoją w tych kawiarenkach bez litości, za takie piwo na przykład 12 lub 20 zł. Z drugiej strony, jak ktoś przychodzi oglądać graty za 100 000, to jest właśnie kawiarenka dla niego, prawda, panowie?

To, że ktoś przychodzi oglądać takie graty, to wcale nie znaczy, że go na nie stać. Wydaje mi się, że ogromna większość, jeśli nie wszyscy zwiedzający, traktuje te cudeńka co najwyżej jako ciekawostkę i niedostępny obiekt pożądania. Ci, którzy mogą sobie na taki sprzęt pozwolić, mogą zapewne posłuchać go u siebie w domu. Facet, który dzwoni do sprzedawcy i mówi, że spodobały mu się jedne z najdroższych Bowersów, ale chciałby ich posłuchać u siebie ze wzmakiem McIntosha, raczej nie żartuje. A może nawet sprzedawcy przekazują sobie nawzajem informacje o takich klientach? Może to się rozchodzi od jednego hi-endowca do drugiego? Nie wiem. Ale nie sądzę, że gdybym zadzwonił do Audioklanu z prośbą o wypożyczenie na odsłuch przeraźliwie drogich kolumn, usłyszałbym odpowiedź "To proszę przyjechać do salonu do Warszawy. Mamy bardzo dobre pomieszczenie odsłuchowe. Na pewno wybierze pan coś dla siebie".

Ja tam przeżyję bez Audioklanu, kij im w oko - luźniej będzie. Z zeszłego roku najmilej wspominam właśnie Bristol, ze względu na spokojniejszą atmosferę. W Sobieskim zawsze mam klaustrofobię. Nawet, jeśli coś tam ładnie gra, to dowiaduję się o tym tylko z prasy. Wszystko przesłaniają pielgrzymki audiofili-organoleptyków, którzy muszą dotkąć każdego urządzenia po kolei - najlepiej oburącz. To chyba taka nowa moda.

Albo stara, świecka tradycja.

Doty znaczy dotyk. Lepiej łykać pożądania łzy?

Ważna cisza w międzysłowach, tak mi poleciało z telewizora. Jakiś przegląd piosenki studenckiej "śpiewajmy poezję w Olsztynie", albo inaczej. Nie znoszę takiej ekspresji, ale laureatka niczego sobie.
Kto przysłonił te księzyce nad dachami, mądrą głowę miał. Dobrym ludziom serca błyszczą jak podkowy. Abym mówić dalej chciał. Pobłogosław to miasteczko, ucisz serca, mowę ciał.
A te drogie graty, obyś ludziom dał.
A żuri postanowiło nagrodzić wszystkich. W naszym plebiscycie tylko trzy-cztery rzeczy wygrają.

Wydźwięk tego wpisu jest prosty. Iść na wystawę i nie chrzanić.

Warunki akustyczne pokojów hotelowych nie są najlepsze, co jednak nie przeszkadza wielu wystawcom w zorganizowaniu udanych prezentacji. Z tym, że to trochę loteria, sprzyjająca niektórym kolumnom i urządzeniom, a innym nie. Dlatego na podstawie odsłuchów w hotelach lepiej nie podejmować kategorycznych decyzji o zakupie, a jedynie wyłonić kandydatów do późniejszych, w spokoju.